Strona 9 z 9

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: sob lis 08, 2025 12:10 pm
autor: Cem Ayers
On się z tym wszystkim zgadzał, co mówił przyjaciel. Naprawdę wiedział, że podchodzi do tego wszystkiego od złej strony i męczy go to niemiłosiernie, ale jakoś nie potrafił był spokojny. Z jednej strony jego emocjonalność była dobra, a z drugiej strasznie męczyła.
Cieszył się też, że Emir nie skomentował jego działania w owym przypadku. No cóż, nie zapraszał nigdy do siebie żadnej kobiety, więc nie był przygotowany, a poza tym nie spodziewał się, że dojdzie do tego wszystkiego. Wyszło spontanicznie, zupełnie jak z wyznaniem uczuć. Wszystko było na opak. Czy jednak żałował? No jakoś nie.
- Wiem, że masz rację – powiedział spokojnie. – A jednak znasz mnie chyba najlepiej ze wszystkich. Widziałeś mnie w różnych sytuacjach, wysłuchiwałeś wszystkich historii i cierpliwie wyrażałeś swoje opinie. Ja to szanuję i przyjmuję, ale jest we mnie coś, co zawsze sprawy komplikuje. Wiesz o tym, że kiepsko sobie radzę z emocjami i popadam w skrajności w skrajność. Jest albo źle, albo dobrze, nie ma nic pośrodku. Straciłem balans i nie potrafię go odzyskać – taka była prawda. Nawet jeśli on rozumiał i wiedział, jego wewnętrzne „ja” spierało się w każdej kwestii z jego umysłem.
- Ja nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem i nie wiem, co robić. Działam metodą prób i błędów. Uwierz mi, że jeśli ktoś się nienawidzi za wszystkie potknięcia, to jestem to ja. Czasami sobie nie radzę, po prostu. A kiedy pomyślę o tym, co się może stać… czuję się bezradny i mnie to wkurza – mówił dalej.
- Ja jej nawet nie mogę kochać jawnie, nie mogę tego okazywać i w swoim własnym życiu muszę grać kolejną rolę. To jest nie do zniesienia, kiedy jest blisko, a równocześnie tak daleko – powiedział z żalem. Musieli cierpieć razem z Eden i było im ciężko. Cem nie wiedział nawet, jak powinien postępować. Chciał ją ochronić, postępować instynktownie i bał się, że stanie się coś złego.
- I powiem ci od razu jasno, że porównując życie bez niej i z nią, ja i tak wybrałbym to, co jest teraz. Ze wszystkim, także tym, co jest trudne i ciężkie do udźwignięcia. Kiedyś nie rozumiałem, co jest ze mną nie tak, że nie czułem do nikogo miłości. Wątpiłem nawet w jej istnienie, dzisiaj wiem, że po prostu nie spotkałem na swojej drodze odpowiedniej kobiety. Eden nauczyła mnie kochać i przy niej zrozumiałem wiele rzeczy – powiedział, a potem znów zabrał się za przymiarkę trzeciego garniaka.
- Ja po prostu staram się jakoś poukładać wszystko w głowie – no właśnie, a to takie łatwe nie było.
- Nie chcę jej osaczać, chcę by wiedziała, że może na mnie liczyć i będę obok zawsze, kiedy tego zechce. Wywróciłem jej życie do góry nogami swoim wyznaniem, ona nie chciała widzieć tego, co oczywiste. Gdybym się nie opamiętał w porę, jeszcze w Kanadzie by do czegoś doszło między nami – odparł poważnie. Później zamilkł, a kiedy tylko się przebrał, znów pokazał się Emirowi z każdej strony.
- Ten też jest całkiem niezły, chyba – podsumował. – No dobrze, jak dla mnie ten lub poprzedni i będzie w porządku – przydałoby się dostać opinie od innych jeszcze, ale na szybko wybrałby chyba trójkę.

Emir Saylan

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: pn lis 10, 2025 12:24 am
autor: Emir Saylan
Emir przyglądał się Cemowi uważnie, nie przerywając mu ani razu. Miał do niego bardzo dużo cierpliwości, która wynikała z naprawdę wieloletniej przyjaźni. Słuchał z uwagą, jakby każde słowo przyjaciela było czymś, co należało rozważać ostrożnie, żeby nie eksplodowało jak niewypał. Widział, jak Cem się miota - emocje, gesty, napięcie ramion. Widział w nim to samo, co kiedyś w sobie, zanim nauczył się, że czasem trzeba pozwolić światu się potoczyć, zamiast próbować wszystko zatrzymać siłą.
Myślę, że mogę mieć pewne pojęcie tego, co jest w tym wszystkim najtrudniejsze. - Odezwał się po dłuższej chwili, spokojnie, prawie miękko. Cyknął fotkę, zanim Ayers przebrał się w trzeci garnitur. - To, że próbujesz nadać sens czemuś, co sensu mieć nie musi. Miłość nie zawsze układa się w logiczną strukturę, Cem. Nie da się jej rozpisać na równania, nie da się z niej zrobić scenariusza, w którym wszystkie kwestie brzmią dobrze. - Przesuwał z jednego zrobionego zdjęcia, na drugie, ale robił to tylko dla zajęcia czymś dłoni i skupienia wzroku w jednym miejscu, czekając na prezentację trzeciego garnituru. – Wiem też, że ty nie potrafisz odpuścić. I właśnie to cię zjada od środka. Bo chcesz, żeby wszystko było dobrze, żeby było uczciwie, czysto, a życie takie nie jest. - Wygasił ekran telefonu i skrzyżował ręce na piersi, znowu opierając się nieco niedbale o ścianę. Mimo że sytuacja była zupełnie inna, to Emir w zadziwiająco trafny sposób rozumiał te obawy przyjaciela. – Wiem, że się boisz, że jak ją zostawisz samą, to stanie się coś złego. Ale sprawia wrażenie silnej kobiety, poradzi sobie z przeciwnościami. – Mówił to spokojnie, z nutą ciepła w głosie, bez oceniania, sięgając do własnych doświadczeń, do własnych uczuć bardzo obecnych w czasach, kiedy był z Mavi. On też wtedy bał się, że w czasie długich miesięcy rozłąki stanie się coś złego, a on nie będzie mógł jej przed tym obronić. Albo że ich drogi się rozejdą. I, o ironio, ostatecznie tak to się skończyło, ale z jego winy, bo to on złamał się i poddał, nie znalazł w sobie siły do walki.
Zamilkł na chwilę, po czym uśmiechnął się lekko, widząc Cema w trzeciej wybranej kreacji. Od razu zrobił mu zdjęcie.
Jeśli chcesz mojej opinii… – Skinął głową w stronę lustra. – Ten garnitur chyba wygląda najlepiej. Klasyczny, dobrze leży. Najważniejsze jak ty się w nim czujesz. - Poprawił mu materiał na ramieniu, naciągnął lekko i pokiwał głowa z uznaniem. Wysłał mu zdjęcia, które zrobił, pomijając pierwszą opcję. - Wyślij je do Eden, niech powie co myśli. Ja wyślę do Mavi. - Tak naprawdę Cem mógł samodzielnie wysłać, ale Emir chyba podświadomie szukał pretekstu do kontaktu z jego siostrą.

Cem Ayers

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: pn lis 10, 2025 8:14 pm
autor: Cem Ayers
On już naprawdę nie wiedział co robić i co mówić. Było źle, po prostu. Jego stan nie był najlepszy i dlatego jedynym komentarzem – wypowiedzianym bardzo cicho – były słowa:
- Lepiej gdyby mnie w ogóle nie było – miał jednak nadzieję, że przyjaciel tego nie słyszał. On naprawdę nie wiedział, co robić, by wszystko miało ręce i nogi. Nikt go nigdy nie chciał i nie potrzebował tak naprawdę. A wiedział, że z Eden sprawa jest poważna i delikatna. Ona też przecież coś czuła, inaczej by nie byli razem, ani nie byłoby też tego, co prawie się stało w Toronto.
Nic jednak nie poradzi na to, że kocha tak mocno, że chce chronić tę drugą osobę. Cem taki był od zawsze – opiekuńczy i pełen empatii dla innych. Niestety sam przejechał się na ludziach wielokrotnie, także za czasów dorosłych i swojej kariery. Cierpiał więcej, niż się wydawało. Uchodził za pogodnego człowieka, był lubiany i otwarty na innych. Ale nigdy nikt go szczerze nie pokochał, a tego potrzebował najbardziej w życiu, tak jak i akceptacji. Nie było więc nic dziwnego w tym, że wydawało mu się, że coś z nim jest nie tak, bo przecież sam siebie nie akceptował w pełni. Zawsze się zastanawiał, co robi źle w życiu, że albo jest sam, albo po prostu tracił kogoś. Nie wiedział w czym tkwi problem. Emir nie wiedział o tym, że Cem miał problemy ze sobą, ani tego, że specjalista przepisał mu coś na nerwy. Ayers wpadał w dół, głęboki i ciemny. I chciał się złapać źródła jasności i ciepła. Jego słońcem była Eden, bo życie nabrało większego sensu właśnie dzięki niej. Bał się, że tracąc ją z oczu, nie wyjdzie już z tej otchłani, która wydaje się nie mieć dna. Obawiał się, że nie wytrzyma w końcu i sam zakończy męczarnię. On się bał o nią, tak, ale jeszcze bardziej bał się o siebie, bo wiedział, do czego jest zdolny.
Dlatego milczał uparcie, nie potrafił ot tak skomentować słów przyjaciela.
On wiedział, że Eden sobie poradzi i sama poustawia wszystkich po kątach. Ona była właśnie taka – silna i uparta. Jednak w kwestii tak delikatnej jak sprawy sercowe, nie wiedział już nic. Poza tym bał się nie tylko gniewu Eliasa, ale i tego, co mógł pomyśleć jej ojciec, który się nad nią potrafił znęcać. Widział te wszystkie znaki z przeszłości na jej ciele, scałował je i obiecał sobie, że zrobi wszystko, by nikt nie zadał jej więcej bólu. Zawalił jako przyjaciel, odszedł od niej dwa razy. Nie mógł tego zrobić po raz trzeci. A jeśli ona postanowi go trzymać zupełnie na dystans… nie, lepiej nawet nie myśleć o tym, co on sam sobie w końcu zrobi. Jego niepowodzenia sprawiały mu największe ciosy. Tych prywatnych było tak wiele, że przestał wierzyć w to, że czeka na niego coś dobrego. Czas uciekał, a z nim było tylko gorzej. On też miał dość i męczył go ten ból, który odczuwał wewnątrz siebie. Emir nie wiedział, jak często Cem myślał o tym, jaki jest beznadziejny i nic nie warty. Ayers grał swoją rolę Oscarowo, ale już nie miał siły do walki ze sobą, bo ciągle był w niej sam. Kochał i nie mógł kochać równocześnie. Nie mógł tego okazywać publicznie, nawet popatrzeć z miłością na ukochaną. I bał się, że to się nie zmieni.
I grał teraz także przed Emirem, który jedynie mógł zauważyć to, jak drżą mu ręce, jak zawsze przy nerwach. Ledwo zapiął marynarkę, tak bardzo był na siebie zły i roztrzęsiony. On rozumiał to wszystko, co mu się mówiło, ale sam miał swoje demony, które nie ułatwiały mu sprawy.
Wysłuchał w milczeniu opinii przyjaciela i skinął głową. Oczywiście, że jego słowo było ważne.
- Myślę, że może być – powiedział w końcu. – Jest całkiem w porządku – zgodził się.
- Jasne – odparł. A słysząc o tym, że Emir chciał sam wysłać zdjęcia jego siostrze, uśmiechnął się mimowolnie. Nie był zły, że szukał z nią kontaktu. Zdawał sobie sprawę z tego, co między nimi było, tylko martwiło go coś innego, mógł złamać jej serce, gdy ta dowie się o jego partnerce i jej ciąży.
- Bądź ostrożny, dobrze? – poprosił. – Z Mavi – wyjaśnił i nic więcej nie dodał. Nie wiedział, co między nimi było, o ile było w ogóle. Zachowywali się bardzo oficjalnie, ale pewne rzeczy było widać na pierwszy rzut oka. Eden też to zauważyła. Kiedy otrzymał zdjęcia, natychmiast wysłał je do przyjaciółki, a potem wrócił myślami do przyjaciela.
- Będzie, co ma być – podsumował sytuacje ich obojga. Źle czy dobrze? Czas pokaże. Cem jednak się tego bał. Bał się siebie i swoich ponurych myśli. Zajmował umysł różnymi rzeczami, ale nie potrafił ich uciszyć. Chciał żyć i być szczęśliwy. Tylko tyle.

Emir Saylan

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: śr lis 12, 2025 1:00 am
autor: Emir Saylan
Emir przez chwilę milczał, jakby próbował ułożyć sobie w głowie wszystkie słowa, które właśnie padły. Patrzył na Cema - nie na to, jak nerwowo poprawiał mankiet marynarki czy jak drżały mu dłonie, tylko na samą jego twarz. Zmęczoną, napiętą, jakby zmagał się z czymś znacznie większym niż to, co potrafił ubrać w słowa.
Zamarł, słysząc te wcale nie ostrzegawcze słowa przyjaciela, a pełne troski. O siostrę i może trochę o niego, chociaż Cem miał pełne prawo martwić się w tej sytuacji w pełni o Mavi. Poczuł, jakby coś zacięło mu się w środku. Na krótką chwilę wszystko inne przestało istnieć - nawet to, że jego przyjaciel stał tuż obok. Czuł znajome ukłucie pod żebrami, to, które pojawiało się, gdy tylko pojawiała się w jego myślach. Nabrał powietrza głęboko, jakby chciał stłumić to, co próbowało wydostać się na powierzchnię.
- Staram się. - Odpowiedział spokojnie, nie patrząc mu przez moment w oczy, ale lekki twierdząco kiwając głową. Wbijał spojrzenie w ekran swojego telefonu, teraz kurczowo, nerwowo ściskanego w leciutko drżącej dłoni. - Chcę... utrzymać z nią dobry kontakt. To wszystko. – Głos miał miękki, ale w środku wszystko w nim się napinało i krzyczało. Bo wiedział przecież, że nie chodzi tylko o kontakt. Że prędzej czy później będzie musiał z nią porozmawiać – naprawdę, bez udawania, bez półsłów. Nie mógł ukrywać przed nią, że ma zostać ojcem, ale z jakiegoś powodu bał się tego wyznania bardziej, niż samego niechcianego ojcostwa.
Nie dodał tego na głos. Zamiast tego wysłał do niej te parę zdjęć Cema w garniturach i dopisał, że zbierają głosy, który lepszy. Czekał na jej odpowiedź, jak jakiś licealista denerwujący się, czy dziewczyna zgodzi się pójść z nim na bal. Starał się ukryć to za scrollowaniem pomiędzy zdjęciami, ale jak tylko na górze ekranu pojawiło się powiadomienie o odpowiedzi, otworzył je bez zastanowienia i uśmiechnął, widząc kilka emotek bardzo typowych dla Mavi, jakby nie mogła się powstrzymać przed subtelnym sarkazmem.
- Mavi głosuje na ostatnią opcję. – Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że się uśmiecha z czymś, co można było porównać do rozmarzenia. Nerwowego, ale jednak rozmarzenia.

Cem Ayers

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: śr lis 12, 2025 4:03 pm
autor: Cem Ayers
Cem rozumiał przyjaciela. Dostrzegał ból w jego oczach i wiedział, że to, co będzie musiał powiedzieć bardzo zaboli Mavi, ale musi się dowiedzieć prawdy, jaka by ona nie była i przede wszystkim właśnie od niego. Ayers bardzo kochał swoją siostrę, ale Emira również, jak brata. Ileż to razy umożliwiał im spotkanie się, ukrywanie prawdy przed ich rodziną? Był czasem wspólnikiem w ich „zbrodni” i naprawdę bardzo chciał, żeby im się udało. Nie było im to pisane, ale w oczach Turka i Mavi, dostrzegał coś, jakiś błysk, radość, gdy byli blisko. I wcale nie przejmował się tym, że nie dowiedział się o przylocie siostry pierwszy. Życzył im obojgu jak najlepiej, ale wiedział, że to, co ukrywał Saylan, będzie ciężkie do zaakceptowania. Mogli się chwilowo cieszyć spokojem, ale to było czasowe.
- Wiem, stary i rozumiem to – powiedział przyjacielowi. Był świadom tego, że nigdy nie chciałby zrobić nić złego celowo, nie tylko im, ale w ogóle. Był w trudnej sytuacji i chciał, żeby Emir wiedział, że Cem jest po ich stronie, tylko martwi się, jak na starszego brata przystało.
- Jestem z wami, zawsze – zapewnił o wsparciu. Nie odwróciłby się od niego. Nie mógłby.
Cem także nie musiał czekać długo na odpowiedź. Wprawdzie sprawdził wiadomość dopiero po chwili, gdy już się przebrał (on naprawdę nie lubił garniturów!). I co zrobił, zanim podzielił się tym z przyjacielem? Parsknął śmiechem, bo jak zwykle odpowiedź kobiety była pełna sarkazmu, ale też dość konkretna.
- Trójka wygrywa – powiedział z uśmiechem. – Do tego jakaś mucha i będzie dobrze. W każdym razie wydaje mi się, że Eden nie ucieknie ode mnie z krzykiem jak mnie zobaczy tak ubranym – dodał.
- O to chodziło, więc misja zakończona jest sukcesem. Dziękuję za pomoc – odparł, patrząc na Emira.
- Jesteś jak zwykle najlepszy – nie zgrywał się, tylko mówił jak najbardziej poważnie.
I kiedyś naprawdę zleci porwanie Turka, bo taki człowiek przydałby mu się w Toronto. Mógł to powtarzać do znudzenia, ale nic to nie zmieni, o czym dobrze wiedział.
- Jeszcze mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Wiele się zmieniło przez te lata, gdy nieśmiało czaiłem się za stojącym przede mną Enginem Akyürek’iem na premierze swojego pierwszego filmu. Mam wrażenie, że to był całkiem inny świat i życie. Wtedy było prościej ze wszystkim – spełniali swoje marzenia i twardo się tego trzymali. I szło do przodu. Dzisiaj mieli więcej lat i doświadczenia, ale ich problemy, jak chyba każdemu, nie kończyły się tak łatwo.

Emir Saylan

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: pt lis 14, 2025 10:19 pm
autor: Emir Saylan
Wiedział już, że nie ma od tego ucieczki. Musiał porozmawiać z Mavi. I to szybko. Im dłużej to odwlekał, tym bardziej będzie bolało - i ją, i jego. Tylko że nie potrafił wyobrazić sobie jej reakcji, jej oczu, które kiedyś patrzyły na niego z taką czułością, jakiej nikt inny nigdy mu nie dał. A teraz, mimo że już od lat nie byli razem i nic między nimi nie było, miał jej powiedzieć coś, co w pewien sposób ostatecznie zatrzaśnie drzwi przeszłości. Dla niego już powinny być zatrzaśnięte, już powinien skupiać się na przyszłości i swojej nowej roli, jaką przyjdzie mu za kilka miesięcy przyjąć. Ale nie mógł tego zrobić, nie chciał, wzbraniał się przed tym, zapierał rękami i nogami. Było to nieuniknione, a on nadal kurczowo trzymał się... sam nie wiedział czego. Oszukiwał się, jakby to miało coś zmienić.
Schował telefon i odetchnął głęboko, żeby zepchnąć te myśli gdzieś na bok i skupić się na obecnym zadaniu. W tym ostatnio był mistrzem - zajmowaniu sobie głowy wszystkim, byle nie tym, czym naprawdę powinien dla swojego dobra.
- Eden nie ucieknie. Nawet jeśli byś przyszedł w garniturze z lat dziewięćdziesiątych. Ale w tym… - Wskazał na wiszący już na wieszaku wybór. - …to nawet Engin Akyürek ustąpiłby miejsca. - Uśmiechnął się, choć tym razem w tym geście nie było tej samej lekkości co wcześniej. Żeby zająć czymś ręce, zaczął pakować pozostałe dwa garnitury do futerałów. Jeszcze dzisiaj zdąży je odwieźć.
- Dasz sobie radę, Cem. I tak, wiele się zmieniło, ale jedno na pewno pozostało takie samo. Nigdy nie byłeś w tym wszystkim sam. Teraz też nie jesteś. - Niezależnie od tego, czy mógł być osobiście obecny przy sukcesach przyjaciela, Emir wspierał go i starał się zawsze służyć radą. Bardzo chciał móc z nim pracować, ale w obecnych okolicznościach ta możliwość została jeszcze bardziej ograniczona, bo mogłaby stać się realna tylko jeśli Ayers zostałby w Turcji.
Zapiął drugi futerał i odwiesił obydwa razem na drzwi. Zerknął pospiesznie na zegarek.
- Okej, mam jeszcze czas napić się herbaty i nie będę ci więcej głowy zawracał. - Urwał na moment, kolejne zdanie wypowiadając trochę innym, bardziej zmartwionym tonem. - Porozmawiaj dzisiaj z Eden. - Wyjaśnianie sobie jakichkolwiek niedopowiedzeń lepiej było załatwiać szybciej. Tym bardziej, że naprawdę szkoda by było, żeby stracili ten czas, jaki im pozostał, na niepotrzebnym żalu i smutkach.

Cem Ayers

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: ndz lis 23, 2025 9:11 pm
autor: Cem Ayers
Cem naprawdę się stresował i chciał wypaść jak najlepiej. Pozornie było mu wszystko jedno, ale tak naprawdę to chciał jak najlepiej wypaść, bo i rola była znacząca. Niby to tylko garnitur, ale to też było coś innego – jakby zasłona, którą miał się otoczyć. Potrzebował tego, by trzymać na wodzy swoje uczucia i nie pokazywać zbyt wiele. Miał zachowywać twarz poważnego gracza i tak zostanie.
- Myślę, że teraz będzie dobrze. Nie wiem kto ucieknie, ale nie chcę, by ona zwiała ode mnie. Obawiam się, że jeśli zniknie, ja zrobię to samo. Przestanę istnieć – mówił to poważnie, bo nie sądził, by zdołał wykrzesać z siebie więcej siły i chęci do życia. Nie chciał żyć sam, bez miłości byłby niczym.
- Nie słuchaj mnie, ostatnio mówię różne rzeczy – powiedział przepraszająco. – Czasami sobie nie radzę z emocjami – wyjaśnił spokojnie.
- Gra i udawanie tak wielu emocji sprawiło, że czasem jest mi trudniej w poradzeniu sobie w prawdziwym życiu. Nigdy nie było to takie jak teraz, ale może to dlatego, że jestem pobudzony emocjami, z których nie wiem, co powinno zostać ze mną. I nie wiem, co z tym będzie. Nie mam pojęcia, co się wydarzy, ale to, co już było, sprawia, że nie wiem, co myśleć, nie wiem jak się zachować, po prostu się gubię. Wiem jedno, że ją kocham – znał siebie, wiedział, kiedy coś się działo. Dotąd nie miał takich sytuacji ze sobą, bo nie zdążył nikogo pokochać, ta osoba zawsze odchodziła i tyle. Tak bardzo się teraz bał, że wszystko się zmieni i to ich ostatnie chwile razem. Czuł, że cios wpłynie na niego tak mocno, że bał się sam siebie i swoich rekcji. Bał się samego siebie.
- To nie tylko premiera filmu. To także mój sprawdzian, który obawiam się oblać. Jak można udawać, że się kogoś nie kocha, a tylko współpracuje? Czy da się uniknąć cieplejszego spojrzenia? Zwykłego gestu jak dotknięcie ręki? Nie chcę udawać. Po raz pierwszy w życiu naprawdę nie chcę być aktorem – spojrzał na Emira uważnie.
- To jest tak trudne, jak żadna inna rola, bracie. To kurewsko trudne zadanie, do którego nie wiem jak podejść. Wiem, co mam zrobić, ale nie mam pojęcia jak. Udaję, że jest dobrze i pod kontrolą, a tymczasem… - potem nastąpiła cisza. Cem ogarnął się i spojrzał na wybrany garnitur. Tak, to wyglądało dobrze, ale co z nim samym? Zadawał sobie to pytanie raz po raz. Nawet wtedy, kiedy po prostu przyszedł zaparzyć herbatę. Cały czas myślał, jak nie pogrążyć kobiety, którą kochał.
- Wiele rzeczy się zmieniło, wiele słów już padło, a ja nadal nie umiem sobie poradzić i poukładać pewnych spraw w głowie. Nie chcę jej krzywdy, wolałbym sam umrzeć, niż narazić ją na jakieś nieprzyjemności. I wiem też, że nie mogę zrobić niczego. Muszę czekać i zaufać jej i sobie. Ona też nie ma lekko – oczywiście, że tak. Obie strony miały czym się martwić. Ale dla tej kobiety mógłby zrezygnować ze swojego życia zawodowego.
- No dobrze, tyle o mnie na ten moment – nie mógł zapewnić, że to przeżyje. Nie wiedział tego.
- Co masz dzisiaj w planach? – zapytał szczerze zaciekawiony. Chciał zmienić temat i oddalić go od siebie. Cem naprawdę sobie nie ufał i nie chciał powiedzieć zbyt dużo.
Ciekawszym tematem była sytuacja Emira i tego, co łączyło go z Mavi. Myślał o siostrze i nie wiedział, co przyniesie przyszłość. Z jakim nastawieniem tu zostanie i z jakim wróci do Kanady. Czy Ayersowie poradzą sobie z problemami? Trudne pytanie. Każde z nich przeżywało teraz zapewne coś trudnego.

Emir Saylan

Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)

: czw gru 04, 2025 2:22 am
autor: Emir Saylan
Nie trzeba było geniusza ani nawet wyszkolonego psychologa, żeby zauważyć jak bardzo Cem miota się w swojej głowie. Nie musiał nic mówić, a Emir widział po jego oczach, że stoi na jakimś rozdrożu i nie wie w jaki sposób wkroczyć na wybrany kierunek. To nie rozdroże było problemem, a trudy wybranej drogi.
Pozwolił mu mówić, nie przerywał i jedynie słuchał. Możliwość wyrzucenia z siebie wątpliwości i nadmiaru emocji na pewno była w jakimś stopniu pomocna i być może pozwoli Ayersowi na spojrzenie na wszystko z nieco innej perspektywy, jakieś lekkie zdystansowanie się i świadome przeanalizowanie emocji.
Może i ich historie w tej kwestii wyglądały inaczej, może nie mieli tu takich samych doświadczeń, ale Emir naprawdę rozumiał zmaganie się z samym sobą, kiedy przychodziło do bardzo silnych emocji, których ukrywanie i trzymanie na dystans było ekstremalnie trudne. Poniekąd on sam teraz znajdował się w takiej sytuacji, mimo że bardzo mocno chciał wierzyć, że jednak nie.
Ale przecież to nie o niego tu chodziło, to Cem potrzebował teraz więcej wsparcia i uwagi i na tym właśnie trzeba było się skupić. Tak będzie nawet lepiej.
Trzepnął Cemila w ramię w ten ostrzegawczy, przyjacielski sposób. Miało nie tyle zaboleć, co w dobitny sposób zwrócić uwagę przyjaciela.
- Ani mi się waż mówić takich rzeczy. Życie jest pełne nieprzyjemności i nie unikniesz sytuacji, gdzie być może niechcący sprawisz jej przykrość. Ona też na pewno nie chciała sprawić tobie przykrości tym, że nie zdążyła ci powiedzieć o wcześniejszym powrocie do Kanady. Żadnego nawet żartowania i metaforycznych gadek, że wolałbyś umrzeć, bo inaczej sobie porozmawiamy. - Prawie zagroził mu palcem, jak niesfornemu dziecku. Ograniczył to jednak do wytknięcia go tymże palcem i poważnego spojrzenia. Bardzo nie lubił i martwiło go, kiedy Ayers wkraczał w aż tak dramatyczne nuty, z takich pułapów nawet pozornej negatywności ściągał go brutalnie najzwyczajniej ze strachu, że emanująca negatywna energia ściągnie na niego nieprzyjemności albo i krzywdę.
Odetchnął powoli, głęboko, żeby uspokoić wewnętrzny niepokój i poklepał Cema po ramieniu, chcąc tym gestem zapewnić go, że ma w nim wsparcie, niezależne od okoliczności.
- Odwiozę dwa pozostałe garnitury do magazynu butiku, a później będę musiał napisać kilka zaległych maili i zająć się rozplanowaniem sesji zdjęciowych do promocji nowego singla mojego podopiecznego. Muszę złowić mu kilka dobrych deali z jakimiś znanymi markami. - Potarł palcami czoło w geście małego zamyślenia i być może też odrobinie przytłoczenia tym, że wciąż miał to przed sobą. Nie dlatego, że nie lubił tego robić, ale dlatego, że jego głowa wyraźnie była w innym miejscu.

Cem Ayers