Strona 10 z 16
kiss and tell
: pt lip 25, 2025 8:34 pm
autor: eli huxley
till whatever do us part
oh wait, we didn't get to that part
STATUS: rozmowy trwają | 25/07

Nie wiem za wiele, bo sprowadziłam tę postać do ciekawostki w karcie postaci i nie sądziłam, że będzie czymś więcej, ale teraz myślę, że może wyjść z tego całkiem ciekawa historia... do rozegrania na sto jeden sposobów, bo jak mówiłam... za wiele nie mam!
Rozstali się jakieś... trzy, cztery, pięć lat temu — doprecyzujemy; Odeszła, próbowała oddać mu pierścionek, ale go nie przyjął — nie wiem, czy chodzi o urażoną dumę, czy wręcz przeciwnie, próbował zachować się... dojrzale.
Naprawdę ją kochał. Myślę, że nie potrafił tego wystarczająco wyrazić, i wcale nie chodzi o to, że za rzadko mówił "kocham Cię" - po prostu zawsze wybierał pracę.
Minęło te trzy, cztery czy pięć lat... nie pokochał nikogo innego choćby w połowie tak bardzo jak kochał ją — jest przekonany, że sabotuje samego siebie; twierdzi, że to przeszłość, "epizod do którego nie warto wracać", nierzadko mówi to na głos, ale sam nie wie, kogo próbuje oszukać.
Toronto jest ogromne, może z sukcesem unikali się przez cały ten czas... aż do teraz — i nie mówię tu absolutnie o jakimś przypadkowym, niezręcznym spotkaniu (nie, za dużo ich zagrałam!), wymyślmy coś, co połączy ich na nowo! Pierwsze co przyszło mi do głowy to chory przyjaciel (ich wspólny), który wymyślił sobie, że zanim kopnie w kalendarz, chce częściej widywać przyjaciół, żyć pełnią życia i takie tam... — więc zaczął od obowiązkowych piątkowych wieczorów nad grillem!
Cała reszta do ustalenia - polecam się
roots and wings
: pt lip 25, 2025 9:04 pm
autor: nadir al khansa
you are dearer to me than myself
a brother's oath from the sands of kemet
STATUS: AKTUALNE | 25/07

Pamiętasz?
Pamiętasz, jak uwieszony na maminym ramieniu zaglądałem w dół Twojej kołyski? Płakałaś tak głośno — do utraty tchu! Czy wtedy świat wydawał Ci się tak przeraźliwie straszny? Wpatrzony w tę zaróżowioną twarzyczkę pragnąłem, tylko by nigdy po Twoich policzkach nie spłynęła już żadna łza.
Pamiętasz?
Nigdy nie odmówiłem Ci wspólnej zabawy, pozwalając stroić się w wymyślne kreacje. To dzięki Tobie nauczyłem się z niebywałą delikatnością splatać Twoje długie hebanowe włosy. Mogliśmy tworzyć wtedy własny świat utkany baśniowymi nićmi.
Pamiętasz?
Jak z błyszczącymi z ekscytacji oczami wyszeptywałem Ci w sekrecie powód moich letnich zniknięć; tego chłopaka fruwającego po nieboskłonie. Pamiętasz, gdy ocierałaś moje policzki po jego ostatnim locie. Tylko Ty na tamten moment rozumiałaś niszczący mnie ból; pomogłaś mi w nim nie zatonąć. I ten ogień tańczący w mych oczach, kiedy tylko wracałem z lodowiskowej tafli. Wiedziałaś — zawsze wiedziałaś — że kryło się za tym coś więcej. I słyszałaś, jak to imię drżało na moich ustach, gdy szeptem spowiadałem się gwiazdom razem z Tobą na dachu kamienicy.
Pamiętasz?
Odgłos łamanego nosa chłopaka, który nie dawał Ci spokoju od tygodni. Zawsze daleko było mi do tak agresywnych posunięć, lecz widząc Twoje umęczone spojrzenie, coś po prostu we mnie pękło.
Pamiętasz?
Kiedy będąc w szponach choroby, wodziłem smutnym niewidzącym wzrokiem po całym mieszkaniu. To nastąpiło niedługo po jednym z tych epizodów manii; chaosu niszczącego moje życie.
Pamiętasz?
Te wszystkie pocztówki, które ode mnie otrzymywałaś? Czy układałaś z nich na mapie drogę mojej niekończącej się tułaczki? W każdym z tych miejsc brakowało właśnie Ciebie, lecz nadal gnałem przed siebie w nieznanym kierunku. Cóż takiego działo się wtedy z Tobą, najdroższa siostro?
Jesteś tożsamym mi chaosem; w naszych duszach gra ta sama odległa melodia i powędrowałbym za Tobą do samego Duatu.
— Razem z Nadirem są dziećmi egipsko-libańskich imigrantów; Nadir urodził się jeszcze w Aleksandrii i przeniósł się razem z rodziną po trzech latach.
— To właśnie tutaj ich matka otworzyła rodzinny biznes; mały sklepik z przyprawami i wypiekami z rodzinnych stron. Nie zawsze jednak dobrze im się powodziło.
— Właściwie wychowywała ich wyłącznie mama, a później również i babcia; ojciec był prawie nieobecny przez całe ich wczesne dzieciństwo, a potem oficjalnie od nich odszedł. Pozostawiam Ci czy ona utrzymuje z nim kontakt.
— Dorastali w różnych warunkach; balansując pomiędzy przeciętnością i epizodami biedy. Założyłam, że Nadir, gdy zaczął zarabiać lepiej przez swoją karierę łyżwiarza,, wspierał też finansowo rodzinę; głównie siostrę i mógł wtedy opłacić jej studia (jeśli tak wybierzesz i dobierzesz, jak na to reagowała, bo czasami przez to oszczędzał na lekach dla siebie — tego jej na pewno nie zdradzał)
— Wygląd
siostry jest mi obojętny, byleby jako tako pasował do ich korzeni!
Wiek - jest młodsza, więc celowałabym coś w granicach od 24 do 29, ale to zawsze można trochę przegadać.
— Nadir kocha ją nad życie i to jest chyba najważniejsze. Nie będzie to zapewne też łatwa relacja, bo zapewne dźwigany ciężar traum na to by nie pozwolił. Pozostawiam Ci, jak sobie życie układa dalej; może przyciąga do siebie problemy? Ma nie po drodze z prawem? Czy również jest artystką jak brat? A może zapragnęła żyć zupełnie inaczej? Zapraszam serdecznie do pisania razem ich wspólnej historii
kiss and tell
: pt lip 25, 2025 9:34 pm
autor: Daisy Jenkins
You kept me like a secret but I kept you like an oath
Niedomknięty romans, bo życie okazało się zbyt ciężkie.
STATUS: SPRZEDANE | 27/07

Wciąż pamiętam Twój zapach....
Nie ten, który uderza w moje nozdrza na każdym z dzisiejszych spotkań, lecz ten, intensywny, uzależniający, gdy tuż po kąpieli zajmowałeś miejsce obok mnie w naszym łóżku. Ciężar Twojego ramienia, który spoczywał na mnie każdej nocy był wtedy niemalże irytujący. Zawsze kombinowałam jak, kiedy lekko się odsunąć. Nigdy mi się to nie udawało, lecz dzisiaj... Jestem na siebie wściekła, że w ogóle próbowałam to robić.
Mieliśmy plany.
Wspólne i niezależne, mieliśmy przeżyć nasze życie po swojemu. Zakochani, beztroscy, z uśmiechem chwytając każdy kolejny dzień. Nie byliśmy długo razem, lecz znałeś wszystkie moje wady, zupełnie, jakbym sama w chwili poznania przekazała Ci jakąś pieprzoną instrukcję. I kłóciliśmy się! Oj, ależ my się kłóciliśmy! Często tylko po to, by zaraz móc się pogodzić i znów wpatrując się sobie w oczy wiedząc, bez żadnych słów, po prostu wiedząc, że to jest miejsce w którym chcemy zostać.
Rose odeszła.
Sopie została.
A ja nie mogłam postąpić inaczej i z dnia na dzień musiałam się stać dla swojej siostrzenicy nie tylko tą fajną ciotką z której zawsze się śmiałeś, lecz opiekunką, m a m ą, mimo, że nigdy nie dążyłam do tej roli. Spadła na mnie, a ja przyjęłam jej wszystkie trudy, wszystkie słabości i momenty chwały. Z każdym kolejnym miesiącem byłam bardziej oddana swojej rodzinie, a coraz bardziej oddalona od Ciebie...
Nie pamiętam, które z nas pierwsze wspomniało o rozstaniu.
Wisiało ono w powietrzu od dłuższego czasu, lecz chodziliśmy po cichu, jakby na palcach wokół tego tematu, zamiatając go usilnie pod dywan, aż w końcu zaczęliśmy się o niego przewracać.
Wiem, że się starałeś, że mnie wspierałeś i pomagałeś jak potrafiłeś. Wiem też, że ja sama byłam zbyt zagubiona i zbyt pochłonięta, by dalej zauważać momenty w których Ty również mnie p o t r z e b o w a ł e ś. Wiem, że nie rozumiałeś wielu moich działań, ale trwałeś. Przy mnie. Przy nas. Będąc wujkiem, partnerem, opiekunem i moim ramieniem, w który wciskałam zmęczone od płaczu oczy, gdy kolejnej nocy tęsknota za Rose była niemalże paraliżująca.
Wiem, że zasługiwaliśmy na więcej.
Właściwa osoba w złym czasie - tak o nas mówią. Nie wiem, co mnie bardziej boli. To, że nadal jesteś w moim życiu, czy to, że nie jesteś w nim w sposób w jaki zawsze chciałam. Kręcimy się wokół siebie. Przyjaźnimy. Próbujemy, bo milczę ilekroć napomniesz choćby jednym słowem o innej kobiecie.
Ruszyliśmy naprzód. Próbujemy.
- Poszukuję mężczyzny, który był w związku z moją Daisy, a obecnie próbują się p r z y j a ź n i ć. Rozstali się w zgodzie, nie chcieli tego, ale nie potrafili znaleźć innego rozwiązania. Ona zaopiekowała się dzieckiem zmarłej siostry, zaczęła współdziałać ze szwagrem do którego, karmiła swoją nienawiść i pochłonięta tym wszystkim, odsunęła się od swojego ukochanego całkowicie bezwiednie. On, mógł się starać, ale w tym układzie nie było dla niego po prostu miejsca. Nie był ojcem, był wujkiem, tym obserwatorem, który stał bezczynnie, bo nie mógł niczego za bardzo zrobić. Nie potrafił pocieszyć Daisy, nie potrafił odnaleźć się w nowej roli. Byli zmęczeni oboje więc się rozstali.
- Nie wiem, co z tego aktualnie będzie! Chciałabym wszystko rozegrać, bez planowania jakiś końców, bo oboje chcą ruszyć naprzód i faktycznie być tylko przyjaciółmi, ale jednocześnie nie domknęli swojej historii i ta miłość ciągle gdzieś tam jest! Mimo, że myślę, że tak od ponad roku już nie są razem.
- To wszystko, to tylko pomysł! Jestem totalnie otwarta na zmiany, kombinowanie, czy dopasowywanie tej historii pod inną, jeśli coś takiego potrzebować ktoś będzie. Zazwyczaj jestem miła, skromnie twierdząc całkiem przyzwoicie piszę, a jeśli chodzi o tempo to szczerze mówiąc mam różne. Mogę złapać szybki zryw i odpisać niemalże od razu, by potem zalegać przez tydzień. Życie jest zawsze numerem jeden, więc nie popędzajmy się, szanujmy i informujmy, jeśli potrzebujemy jakiś większych przerw.
- Ozłocę za ten wątek! Obiecuję, będzie trudno i emocjonująco! Zapraszam serdecznie!
all the ties that bind
: sob lip 26, 2025 12:00 pm
autor: Sophia Desrochers
Everybody knows that the dice are loaded
everybody rolls with their fingers crossed
STATUS: AKTUALNE | 10.08

Nigdy się nie lubiliśmy.
Uważaliście, że usidliłam Arnauda i związałam się z nim dla pieniędzy. Mieliście racje.
Mimo wszystko nigdy nie nastawiałam go przeciwko wam, nie szeptałam mu do ucha i nie próbowałam ograniczać waszych kontaktów. Stał się moim partnerem, ale nie oczekiwałam gwiazdki z nieba.
Spadek był dla nas wszystkich ogromnym szokiem - dostałam to, co należało się wam. Awantura, jaka nastąpiła po odczytaniu testamentu, mogła skończyć się tragicznie. Niechęć zamieniła się w nienawiść, nie wchodzenie sobie w drogę zamieniło się w otwartą wojnę.
Poszukuję rodziny byłego męża - Sophia odziedziczyła większościowe udziały w koncernie mediowym i było to dla wszystkich wielkim szokiem, bo naturalnym spadkobiercą wydawał się ktoś inny. Nieruchomości, samochody, dzieła sztuki i biżuterię odpuścili już dawno, ale z utratą władzy nad firmą nie mogą się pogodzić.
Arnaud zmarł niecały rok temu, umiejscowiłam go w przedziale wiekowym 60-65 lat. Dorosłe dzieci, rodzeństwo lub byłe żony mile widziane, jestem elastyczna jeśli chodzi o rodzaj pokrewieństwa. Jak najbardziej mogą być związani z Postmedia Network na kierowniczych stanowiskach.
Na ten moment nienawidzimy się, ale zależy mi na rozwijaniu relacji w grach, dlatego chętnie (z biegiem czasu) przejdę z nienawiści w coś innego. Możemy się zaprzyjaźnić, możesz próbować mnie oszukać na dowolne sposoby, mogą nas połączyć jakieś dodatkowe i dramatyczne okoliczności.
Polecam się do gry, mam dużo pomysłów i lubię pisać skomplikowane, emocjonalne wątki! Zapraszam na pw, chętnie podam też inny kontakt do siebie.
roots and wings
: sob lip 26, 2025 9:03 pm
autor: Dylan Gauthier
Cause we're all just kids
who grew up way too fast
STATUS: REZERWACJA | 06/08

Gauthierowie, pochodzący z Quebec City, przypominali każdą przeciętną, szczęśliwą rodzinę przez ponad dekadę od narodzin pierwszego syna, Dylana. Po przeprowadzce do Toronto matka zaczęła zdradzać ojca, w trakcie separacji wykryto u niej zaawansowany nowotwór i wróciła do rodziny na ostatnie tygodnie życia. Od tego momentu wychowywał ich samotny ojciec, chociaż "wychowywał" to trochę za dużo powiedziane, jako że zwalił obowiązki rodzicielskie na pierworodnego. I tutaj zaczyna się nasza historia!
Poszukuję dwójki młodszego rodzeństwa - siostry (19-20 l.) i brata (17-19 l.), którymi Dylan zajmował się od kiedy był w stanie samodzielnie odpalić kuchenkę bez katastrofalnych zniszczeń. Robił im zarówno za matkę jak i za ojca, zabawiał po szkole, odrabiał z nimi lekcje i prasował im mundurki do szkoły. Poświęcił własne dzieciństwo by pozwolić im przeżyć swoje w beztrosce, chociaż przed osiągnięciem pełnoletniości zarówno pogonił ojca do opieki nad domem, jak i nauczył młodsze rodzeństwo podstaw przetrwania. W tym momencie minęło już pięć lat od kiedy Dylan wyprowadził się zaczynając studia, jednak niezmiennie siostra i brat są jego największą słabością i oczkiem w głowie.
W pigułce:
Abigail Gauthier (z domu Pelletier) - matka, zmarła w 2013 roku
Cédric Gauthier - ojciec, NPC
Dylan Gauthier (24 l.) - najstarszy z rodzeństwa, aktualnie na studiach medycznych
siostra (19-20 l.) - średnie dziecko
Oliver Gauthier(17 l.) - najmłodsze dziecko
- Jedyne wymagania są co do wieku, aby zgadzały mi się z kartą, reszta jest całkowicie dowolna
- Nie narzucam aktualnej relacji między rodzeństwem - możemy pokombinować dowolnie i stworzyć coś ciekawego
- Zapraszam do kontaktu na PW albo dc:floweryloser (na dc szybciej odczytam), nie gryzę i jestem naprawdę ugodowym człowiekiem

all the ties that bind
: ndz lip 27, 2025 1:03 pm
autor: Monty Royce
wynosisz śmieci, czy opróżniasz zmywarkę?
bo jak mieszkamy razem,
to podzielmy się obowiązkami, co?
STATUS: SPRZEDANE (nieaktualne) | 28/07

Nawet jak mieszkanie jest własne, ale pokój jeden jest wolny, to lepiej mieszkać z kimś i dzielić się kosztami na pół, no bo przecież oszaleć czasem można, jak samo mieszkanie jest puste, a tylko sąsiedzi czasem robią jazgot, nie? Jak już mieszkamy razem, to pewnie trochę ze sobą gadamy, widzieliśmy się w różnych stanach i mamy stały podział tego, kto gotuje, a kto ładuje zmywarkę. To co, wchodzisz w to?
࣪ ִֶָ☾. mieszkamy na the junction, w fajnym domku, który jest własnością Monte,
࣪ ִֶָ☾. zwierzaki dozwolone; pies, kot, królik, rybki, czy nawet gady!
࣪ ִֶָ☾. możemy siebie wzajemnie irytować, ale raczej przewiduję tu pozytywne relacje, inaczej Royce by po prostu wywalił współlokatora za drzwi,
࣪ ִֶָ☾. nie wykluczam rozwinięcia tej sytuacji w dowolną stronę,
࣪ ִֶָ☾. wieczorki gier czy inne wspólne wieczory mile widziane (i wskazane!),
࣪ ִֶָ☾. o jedzenie nie musisz się martwić, tylko kupuj składniki, a Monte ugotuje
࣪ ִֶָ☾. ostrzegam tylko, że ma problemy z agresją i jak się wkurwi, to pewnie wychodzi z domu i nie ma z nim kontaktu,
࣪ ִֶָ☾. zapraszam serdecznie i polecam!
kiss and tell
: ndz lip 27, 2025 9:32 pm
autor: Devon Maddox
Dałam ci serce na dłoni, gdy wyjeżdżałeś
pożegnałabym się wtedy, gdybym wiedziała, że nie wrócisz...
STATUS: AKTUALNE |30/07

Spotkaliśmy się przy szkolnych szafkach, pamiętasz? Nie miałam makijażu, a moje włosy wyglądały jak sto nieszczęść. Padał wtedy deszcz, byłam cała mokra i wyglądałam dość zabawnie, a ty dałeś mi swoją bluzę i powiedziałeś, że do mnie pasuje lepiej. Nie pomyślałabym wtedy nawet przez chwilę, że niedługo będę wyznawała ci miłość. Byłeś moją pierwszą miłością, pierwszym poważnym i prawdziwym uczuciem, świata poza tobą nie widziałam. Zrobiłabym dla ciebie wszystko i chyba to w tym wszystkim najbardziej mnie zgubiło. Twoje wyznania, obietnice i plany na przyszłość, gdzieś w głowie planowałam nawet nasz ślub. Stałam w białej sukni na przeciw ciebie, wypowiadając swoje pierwsze "biorę ciebie"...
Jak głupia i naiwna byłam myśląc, że ta młodzieńcza miłość przetrwa tak długą rozłąkę? Jak mogłam wierzyć w obietnice bez pokrycia? Wyjechałeś na studia, bo chciałeś zaistnieć, osiągnąć coś wielkiego, a potem wrócić do mnie i cieszyć się życiem. Czy cokolwiek z tego było prawdą, czy choć przez chwile twoje "kocham cię" było prawdziwe? Czekałam całe lata, nawet wtedy, gdy wrzucałeś do sieci zdjęcia z innymi dziewczynami, bo wierzyłam, wciąż na okrągło wierzyłam w twoje słowa, kiedy mnie opuszczałeś. Tak minęły lata, a ty nie wróciłeś, albo wróciłeś już dawno, a ja po prostu przestałam sprawdzać.
A więc w skrócie szukam byłego chłopaka z liceum z którym Devon teoretycznie nigdy nie zerwała, a jednak zniknął on z jej życia
Ważne informacje:
* Na pewno musi być w jej wieku, bo oboje skończyli szkołę w tym samym czasie.
* Wizerunek jest mi całkowicie obojętny.
* Mógł dopiero wrócić do miasta, albo wrócił już dawno, ale po prostu los sprawił, że się nie spotkali.
all the ties that bind
: ndz lip 27, 2025 9:57 pm
autor: Caspian Deveraux
Down, down, down the road. Down the witches' road
"Who's been messing up everything? It's been Caspian all along"
STATUS: AKTUALNE| 10/08

Na mapie miasta nie ma tego pokoju. Nie znajdziesz go także w planach budynku ani na liście znanych klubów. A jednak, kiedy zapadnie noc, a świece same się zapalą, drzwi zostaną otwarte. Nie reklamujemy się, ani nie szukamy lajków. Są tacy, którzy słyszą pod podłogą i chcą poznać więcej.
Nasza nazwa? - cały czas się zmienia.
Członkowie? - są nimi adepci.
Cel? - poznać to, co jest zakazane.
To nie jest koło gospodyń wiejskich. Jest to organizacja zainteresowana "najprawdziwszą" magią. Magią, która zostawia ślady w umyśle, w duszy i na skórze.
Zaklęcia? - wielkie tak.
Rytuały? - jak najbardziej.
Eliksiry, talizmany, wymiana sekretów, przywoływanie duchów? - naturalnie.
Ryzyko? - czasem ofiara.
Poszukuję:
- adeptów - odważnych, zagubionych, pełnych gniewu lub mających ambicję, by spełnić swoje najskrytsze pragnienia;
- postaci z obsesją na punkcie magii, śmierci, wiedzy, kontroli oraz zemsty;
- tych, którzy nie pasują nigdzie indziej (może właśnie ich miejsce jest tutaj).
Wyruszmy razem w drogę wiedźm, by odnaleźć to czego najbardziej nam w życiu brakuje. Ze swojej strony zapewniam rozgrywki pełne różnorakich rytuałów, zaklęć, eliksirów oraz starych ksiąg magii. Jedyny warunek jest taki, że wszystko co nadprzyrodzone dzieje się wyłącznie w naszej wyobraźni, jednakże nie zwalnia to nas z przeprowadzania rytuałów z poświęceniem ofiar, czy wypowiadania na głos słów zaklęć.
"Circle Sewn with Fate. Unlock Thy Hidden Gate"
all the ties that bind
: ndz lip 27, 2025 11:01 pm
autor: Madeleine Hargrove
STATUS: AKTUALNE | 27/07

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę…
… a jestem szczęśliwa, że nie ma Cię w pobliżu.
Nie polubiliśmy się od pierwszego spojrzenia. Gdy nasze oczy się spotkały, w powietrzu trzaskały iskry. Z początku nie byłam w stanie powiedzieć, czemu pałam taką niechęcią do kogoś, kogo nie znam, ale z czasem powodów zrobiła się długa lista, która z każdym tygodniem jedynie się powiększa. Jesteś irytującą osobą, przynajmniej dla mnie, bo żyjesz wbrew wszystkim zasadom, które ja wyznaję. Traktujesz mnie z góry, nie jak równą osobę, a kogoś gorszego sortu. Czasami mam ochotę dorzucić Ci czegoś do kawy, ale potem przypominam sobie, że i tak mamy braki kadrowe, więc jedynie pozostaję przy przekolorowanych wizjach.
• Poszukuję kogoś, kogo Didi nie znosi i to z wzajemnością. Konkretniejsze powody możemy ustalić prywatnie.
• Musisz pracować w Mount Sinai Hospital. Być może razem z jednych z rodziców Didi?
• Mogą się nienawidzić do końca swoich dni, mogą z czasem zakopać topów wojenny — jestem otwarta na wszystkie opcje.
• Od siebie obiecuję rozgrywki pełne napięcia i przeklinania w myślach.
STATUS: AKTUALNE | 27/07

Możemy znać się całe życie. Możemy znać się zaledwie kilka miesięcy. To nie ma znaczenia. Możesz nic nie mówić. Możesz mówić bardzo dużo. Możesz lubić lody cytrynowe. Możesz mlaskać podczas jedzenia. Możesz nawet trzymać w domku pająki. To wszystko nie ma znaczenia, bo jesteś najlepszym, co w życiu mam — przyjacielem. Jesteśmy już dorośli i nie mamy tyle czasu, co kiedyś, ale nadal utrzymujemy kontakt. Jeśli zadzwonisz o trzeciej w nocy, już stoję pod Twoimi drzwiami. W zamian musisz mnie znosić, bo sama czasami nie jestem idealną osobą i potrzebuję, by ktoś mnie naprostował.
• Poszukuję przyjaciela, płci dowolnej, wieku raczej zbliżonego do Didi.
• Didi jest osobą o zdecydowanie za dobrym sercu i zbyt mało twardych pośladkach, więc potrzebuje kogoś, kto czasami ją popchnie albo zawalczy w jej imieniu. Jedno z nich może być tym mądrzejszym. Mogą być tak samo chaotyczni. Jestem otwarta na większość propozycji.
• Wymóg? Nie być całkowicie okropnym człowiekiem. Z całą resztą możemy żyć.
kiss and tell
: pn lip 28, 2025 5:30 pm
autor: donnie darko
You say that everything changed
you're right, we're grown now
STATUS: AKTUALNE | 28/07

Byliśmy idealni. Dla siebie. W oczach innych. W naszych oczach. W moich oczach. W końcu nie potrzebowałam zbyt wiele — Twoja uwaga i uczucie było wszystkim, czego pragnęłam. Tak sądziłam. Patrząc w Twoją przystojną twarz, słyszałam rozmowy koleżanek zazdroszczących mi Ciebie. Bo byłeś i wciąż jesteś wszystkim, o czym dziewczyna może marzyć. To Tobie chciałam rodzić dzieci, z Tobą się zestarzeć. Widzieć Ciebie po powrocie do domu. Spędzać wspólnie czas. Bo jesteś po prostu idealny.
To dlaczego czuję się opuszczona? Samotna? Łaknąca bliskości wykraczającej poza tę, którą mi dajesz? Czemu szukam więcej, skoro na pozór mam wszystko? Nasze życie aktualnie przypomina wyprany z emocji automat, którego zasady znam na pamięć. Muszę się z niego uwolnić, bo zwariuję. A równocześnie czekam, aż dasz mi coś, co pozwoli mi zostać. Co sprawi, że znów odetchnę pełną piersią i da mi wytchnienie. Kochanie, to nasza ostatnia szansa, a ja czuję, że ją już przegapiliśmy. Mam rację?
Poszukuję partnera (być może męża, narzeczonego, a może po prostu jest to nieformalny związek) dla mojej pani. Wiekowo mężczyzna 40+, z którym moja pani jest już związana dłuższy czas. Długość związku jest do ustalenia, podobnie jak i jego detale, bo nie ma nic bardziej ze mną rezonującego, jak wspólna praca nad relacją. Chciałabym poprowadzić ich wątek skupiony na próbie ratowania związku lub jego całkowitego rozpadu — nie ma tu wszak ustalonych ścieżek. Skupiam się na rozgrzebywaniu najmniejszych fragmentów postaci, dlatego jeśli też kusi Cię podobna sfera — zapraszam!