puppy dog eyes give me teardrops
: pt lip 18, 2025 8:36 pm
Nigdy się nie zapowiadała, gdy chciała przyjść do Donny.
Czułaby się dziwnie (i zdecydowanie niechciana), gdyby za każdym razem musiała pytać czy może u niej nocować. Od kilku miesięcy było to jej standardem, szczególnie gdy wcześniej zaćpała, to później przychodziła do Albani z pomysłem na wspólne spędzenie wieczoru, żeby chociaż wewnętrznie odkupić swoje winy. Wciąż było jej wstyd, ale nie powiedziała poprosić o pomoc słowem, zresztą na drugi dzień, gdy już przeszedł jej kac, nie czuła jakby to, co robiła wcześniej, było problemem. Zwyczajnie weekend przedłużył się o jeden dzień, ewentualnie tydzień. Czasem przychodziła do niej też nagrzana, myśląc, że perfekcyjnie udaje trzeźwą (a może faktycznie fenomenalnie udawała?) i jej proszenie o pieniądze na coś - tu wstaw jakąś dobrą wymówkę - brzmi całkowicie normalnie.
Stanęła przed jej mieszkaniem, ściskając w dłoniach swoją torebkę. Trzymała tam wszystko, pilnowała jej jak oka w głowie i nie pozwalała by chociaż na chwilę znalazła się w zasięgu kogoś, kto nie był nią. Doskonale można było się domyśleć co tam miała, ale dzisiaj nie było to ważne. Kupiła po drodze maseczki na twarz, alkohol i inne głupoty do self care, które znalazła w sklepie całodobowym pod domem. Nie miała przyjaciółek, z którymi mogłaby się umówić na sleepover czy piżama party, więc była zmuszona przychodzić do przyszywanej siostry, gdy nie chciała być sama.
Kiedy tylko drzwi do mieszkania otworzyły się po jej uprzednim pukaniu, weszła do środka, trochę jak do siebie i wyciągnęła z torebki opakowanie maseczek i wino, sugerując bez słów co będą robić tego wieczora. Bez słów ściągnęła buty, wpakowała się na kanapę.
— Co robiłaś dzisiaj? — zapytała dopiero, gdy odłożyła swoje rzeczy obok sofy. — Bo ja dzisiaj zrobiłam sobie wolne w pracy. — Wręczyła siostrze butelkę i oparła się wygodnie, wbijając w nią swój wzrok. — Nie chcę dzisiaj być sama, sąsiedzi się kłócą tak, że nawet muzyka na słuchawkach nie pomaga — skłamała gładko i posłała jej uśmiech, przeczesała palcami swoje włosy.
Donna Albani
Czułaby się dziwnie (i zdecydowanie niechciana), gdyby za każdym razem musiała pytać czy może u niej nocować. Od kilku miesięcy było to jej standardem, szczególnie gdy wcześniej zaćpała, to później przychodziła do Albani z pomysłem na wspólne spędzenie wieczoru, żeby chociaż wewnętrznie odkupić swoje winy. Wciąż było jej wstyd, ale nie powiedziała poprosić o pomoc słowem, zresztą na drugi dzień, gdy już przeszedł jej kac, nie czuła jakby to, co robiła wcześniej, było problemem. Zwyczajnie weekend przedłużył się o jeden dzień, ewentualnie tydzień. Czasem przychodziła do niej też nagrzana, myśląc, że perfekcyjnie udaje trzeźwą (a może faktycznie fenomenalnie udawała?) i jej proszenie o pieniądze na coś - tu wstaw jakąś dobrą wymówkę - brzmi całkowicie normalnie.
Stanęła przed jej mieszkaniem, ściskając w dłoniach swoją torebkę. Trzymała tam wszystko, pilnowała jej jak oka w głowie i nie pozwalała by chociaż na chwilę znalazła się w zasięgu kogoś, kto nie był nią. Doskonale można było się domyśleć co tam miała, ale dzisiaj nie było to ważne. Kupiła po drodze maseczki na twarz, alkohol i inne głupoty do self care, które znalazła w sklepie całodobowym pod domem. Nie miała przyjaciółek, z którymi mogłaby się umówić na sleepover czy piżama party, więc była zmuszona przychodzić do przyszywanej siostry, gdy nie chciała być sama.
Kiedy tylko drzwi do mieszkania otworzyły się po jej uprzednim pukaniu, weszła do środka, trochę jak do siebie i wyciągnęła z torebki opakowanie maseczek i wino, sugerując bez słów co będą robić tego wieczora. Bez słów ściągnęła buty, wpakowała się na kanapę.
— Co robiłaś dzisiaj? — zapytała dopiero, gdy odłożyła swoje rzeczy obok sofy. — Bo ja dzisiaj zrobiłam sobie wolne w pracy. — Wręczyła siostrze butelkę i oparła się wygodnie, wbijając w nią swój wzrok. — Nie chcę dzisiaj być sama, sąsiedzi się kłócą tak, że nawet muzyka na słuchawkach nie pomaga — skłamała gładko i posłała jej uśmiech, przeczesała palcami swoje włosy.
Donna Albani