All for the money, right?
: sob lip 19, 2025 11:11 pm
Nie sądził, że jego stopy jeszcze kiedykolwiek będą musiały stanąć w tym miejscu. Uważał, że nie ma takiej plotki, która mogłaby go w jakiś sposób wytrącić z równowagi, ale jak zwykle pani redaktor naczelna musiała użyć mocniejszego działa. Wykorzystanie zdjęć zrobione przez jednego z fotografów na prywatnej posesji jednej z aktorek to lekkie przegięcie, a tekst dołączony do artykułu uderzył w Xaviera bardziej niż cokolwiek innego.
O poranku jak zwykle poszedł z psem na spacer, a po drodze wszedł do piekarni po świeże bułki. Już wtedy wzrok jaki padł zza lady dał młodemu rozgrywającemu rugby do myślenia, ale uznał, że to problem z wyglądem z rana, a nie z czymś większym bądź bardziej problematycznym. Pamiętał, że wzruszył tylko ramionami i ruszył przez park w drogę powrotną do mieszkania. I gdyby w tamtym momencie odwrócił się w stronę stoiska z gazetami lub chociaż raz wszedł na portal plotkarski to mógłby uniknąć dziwnej rozmowy z przyjaciółmi. Ale nie. Xavier miał swoje zasady, a jedną z nich było unikanie śmieciowych informacji.
Tak, więc oto trafił pod budynek redakcji. Wszystko przez przebiegłą kobietę, która najwidoczniej odpowiadała za rubrykę z największymi skandalami. A to tylko dlatego, że Price się na chwilę zapomniał. Stracił czujność, zamknął oczy i rozpłynął się w marzeniach, a potem wystarczyły dosłownie trzy fotografie żeby podnieść Xavierowi ciśnienie. Przełknął ślinę, przetarł dłonią czoło i poprawił opadające włosy których nie zdążył ułożyć pod wpływem emocji. W drugiej ręce trzymał egzemplarz gazety, którą kupił kilka godzin temu. Jego nagie zdjęcie na tle basenu na posesji znanej i w dodatku żonatej aktorki. To mogło zniszczyć życie nie tylko jej, ale i jemu, a na to Price nie mógł sobie pozwolić.
Przekraczając próg redakcji, a potem wjeżdżając windą na górę układał w głowie co powinien powiedzieć. Chciał sprostowania, przeprosin, czegokolwiek żeby zmazać tą niewygodną plamę na swoim honorze. Jakaś kobieta w recepcji wskazała mu pokój jednocześnie podnosząc słuchawkę informując o przyjściu gościa. Xavier nie czekał na zaproszenie, a ze złości prawie wyrwał drzwi z zawiasów.
- Pani Cortez-Rodriguez? - Spytał, ale nie musiał słyszeć odpowiedzi. Dobrze znał tą twarz, bo zdążył ją znaleźć w internecie. Wyglądała na bezkompromisową, twardą i pewną siebie, ale w tym momencie nie spoglądał na nią jak na kobietę do której zapewne, by się odezwał w barze. Teraz była dla niego wrogiem, którego należało zniszczyć. - Przyszedłem w związku z tym! - Rzucił na biurko gazetę, a potem wskazał palcem na zdjęcie, które nie dawało mu spokoju od rana. Czuł jak żyłka mu pulsuje, jak krew napływa mu do mózgu, jak złość rozsadza każdą komórkę ciała.
Rosario Cortez-Rodríguez
O poranku jak zwykle poszedł z psem na spacer, a po drodze wszedł do piekarni po świeże bułki. Już wtedy wzrok jaki padł zza lady dał młodemu rozgrywającemu rugby do myślenia, ale uznał, że to problem z wyglądem z rana, a nie z czymś większym bądź bardziej problematycznym. Pamiętał, że wzruszył tylko ramionami i ruszył przez park w drogę powrotną do mieszkania. I gdyby w tamtym momencie odwrócił się w stronę stoiska z gazetami lub chociaż raz wszedł na portal plotkarski to mógłby uniknąć dziwnej rozmowy z przyjaciółmi. Ale nie. Xavier miał swoje zasady, a jedną z nich było unikanie śmieciowych informacji.
Tak, więc oto trafił pod budynek redakcji. Wszystko przez przebiegłą kobietę, która najwidoczniej odpowiadała za rubrykę z największymi skandalami. A to tylko dlatego, że Price się na chwilę zapomniał. Stracił czujność, zamknął oczy i rozpłynął się w marzeniach, a potem wystarczyły dosłownie trzy fotografie żeby podnieść Xavierowi ciśnienie. Przełknął ślinę, przetarł dłonią czoło i poprawił opadające włosy których nie zdążył ułożyć pod wpływem emocji. W drugiej ręce trzymał egzemplarz gazety, którą kupił kilka godzin temu. Jego nagie zdjęcie na tle basenu na posesji znanej i w dodatku żonatej aktorki. To mogło zniszczyć życie nie tylko jej, ale i jemu, a na to Price nie mógł sobie pozwolić.
Przekraczając próg redakcji, a potem wjeżdżając windą na górę układał w głowie co powinien powiedzieć. Chciał sprostowania, przeprosin, czegokolwiek żeby zmazać tą niewygodną plamę na swoim honorze. Jakaś kobieta w recepcji wskazała mu pokój jednocześnie podnosząc słuchawkę informując o przyjściu gościa. Xavier nie czekał na zaproszenie, a ze złości prawie wyrwał drzwi z zawiasów.
- Pani Cortez-Rodriguez? - Spytał, ale nie musiał słyszeć odpowiedzi. Dobrze znał tą twarz, bo zdążył ją znaleźć w internecie. Wyglądała na bezkompromisową, twardą i pewną siebie, ale w tym momencie nie spoglądał na nią jak na kobietę do której zapewne, by się odezwał w barze. Teraz była dla niego wrogiem, którego należało zniszczyć. - Przyszedłem w związku z tym! - Rzucił na biurko gazetę, a potem wskazał palcem na zdjęcie, które nie dawało mu spokoju od rana. Czuł jak żyłka mu pulsuje, jak krew napływa mu do mózgu, jak złość rozsadza każdą komórkę ciała.
Rosario Cortez-Rodríguez