Strona 1 z 1

dam ci trochę inspiracji...

: pn lip 21, 2025 10:03 pm
autor: Benjamin Lennox
1.

Po ostatnim związku, Benjamin potrzebował nieco ognia w swoim życiu, na powrót stał się bardziej aktywny na rynku matrymonialnym, oferując się w sumie zawsze i wszędzie. Szybki podryw w barze? Check. Szybki flirt w sklepie spożywczym przy wyborze proteinowych jogurtów? Check. Podrywanie lasek na siłowni i chwalenie się ciałem? Check. Odżył na nowo jako singiel i taki stan rzeczy mu się zaczynał co raz mocniej podobać. Nie był uwieziony niczym na niewidzialnej smyczy, przywiązany do jednej kobiety i tak w dużym stopniu udający tego porządnego i dojrzałego. Nie był nim jeszcze, tym facetem, który powinien myśleć o wielkim domu, o rodzinie i przyszłej żonie. Niestety, ale wybrał inną drogę i póki co cieszył go taki stan rzeczy, nawet jeśli niektóre noce były samotne, a druga strona łóżka pusta i chłodna.
Nie wybierał sobie dzisiaj ofiary, wręcz przeciwnie gdy sączył przez większość wieczoru jednego drinka, przysiadła się do niego znajoma, a przynajmniej na pewno już się kiedyś spotkali. Jej akcent był inny, fakt. Dało się poznać od pierwszego zdania, że nie jest tutejsza, że zalatuje to trochę królestwem z nad oceanu, ale to nic złego. Multi narodowość i łączenie się kultur, to coś czego Benjamin był pasjonatem, gdy sam łączył to wszystko w pasję do podróży, szczególnie po krajach pięknych i ciepłych. Wracając jednak do nich, ta kolejna rozmowa była pełna sugestii i dwuznacznośći, a skoro oboje nie mieli nic na sumieniu ani... nikogo to więcej niż pewne było to jak się skończy ten wieczór. Zdążył zapłacić za ich drinki by chwilę później byli w drodze do swojego ubera, tego który prowadził ich do jej mieszkania. Znał okolicę i nawet mógł śmiało stwierdzić, że nie trafił tak najgorzej. Po prostu cieszył się z tego jak szybko znaleźli wspólny język i że mógł jej pomóc w tym problemie, związanym z poszukiwaniem natchnienia.
Przeżyli całkiem przyjemne chwile, które dodatkowo rozładował przyjemny finał pod wspólnym prysznicem. Nie spoglądał na zegarek, gdy sam naciągał na swój tyłek spodnie i zapinał pomału pasek od nich, tak dla przyzwoitości gdyby chciał się jeszcze wymsknąć z jej mieszkania tak po wszystkim.
- Czy to już ten moment? Możesz mnie uznać za swoją Muzę? Inspiracje? A może bohatera głównego nowego dzieła? Czy jak to tam się mówi. Mam nadzieję na przeczytanie tego... romansidła. Czy.. ich nie piszesz? Wybacz, skupiłem się na Twoich krągłościach... - rzucił, przyglądając się jej przez chwilę gdy tak się rozłożyła na wciąż przekopanym łóżku po ich fikołkach. Miał niezły gust i musiał to przyznać tak z wybujałego ego, ale mniejsza o to. Postanowił zaryzykować i przysiąść na łóżku, nie chcąc jeszcze po chamsku spadać gdy zrobił swoje. Czy należało mu się w ogóle śniadanie? Bo w sumie co raz bliżej było im raczej do poranku. Ale sama w sobie kobieta była interesująca, tym bardziej gdy wyznała, że pisze i to jeszcze dla dreszczyku emocji... pod pseudonimem. Był ciekawy jej talentu, nie tylko tego, który było mu dane poznać chwil parę, ale też ogólnie. Co jak co ale został wychowany w szacunku do kultury i sztuki.

Penelope F. Rossevelt

dam ci trochę inspiracji...

: pn sie 18, 2025 2:22 pm
autor: Penelope F. Rossevelt
003.
[outfit]
Samotnym jest się tylko wtedy, gdy ma się na to czas.
Pisanie już od dawna nie było zabawą a raczej pasją. Tym co sprawiało jej radość z samym obcowaniem z tym co pojawiało się w jej głowie. Wszystkie jej pomysły, to że potrafiła czerpać inspirację niemal na każdym kroku. Każde wydarzenie niosło ze sobą nie tylko bagaż doświadczeń ale też możliwość wykorzystania tych sytuacji w kolejnych książkach. Chciała od zawsze uchwucić jak najwięcej z tego jak funkcjonuje świat ale chyba najbardziej zależało jej na prawdziwych zachowaniach. Zrozumienie tego jak się zachowujemy, jak reagujemy czy też to jak odbieramy podobne wydarzenia ale każdy robi to w inny sposób. Często łapała się na tym, że zwyczajnie obserwowała innych. Oddana swojej twórczości do tego stopnia, że dość często robiła dość dogłębne rozeznanie. Wiedza o tym co pisze wydawała jej się niezbędna. Nie mogłaby być dobrą autorką, gdyby pisała kompletne bzdury, które nie były związane w żaden sposób z faktami. Dotyczyło to nie tylko różnych zawodów ale i miejsc, historycznych sytuacji. Wszystko to była dla niej na tyle istotne, by robiła takie rzeczy jak teraz. Sama prowadziła niemal śledztwo, które doprowadziłoby ją do zdobycia odpowiednich informacji. Przydatnych podczas tworzenia nowej głównej bohaterki, do książki nad którą powoli zaczynała pracować. Czasami już tak miała, że na jakiś czas lawirowała miedzy kilkoma projektami, które tworzyła. Wierząc w to, że to pomoże jej utrzymać odpowiednią ilość weny twórczej, której przecież tak potrzebowała. Wiedza, którą zdobywała stawała się dla niej ważna. Potrafiła wykorzystać to nie tylko podczas pisania.
Poranki czasami bywają o wiele bardziej zaskakujące niż powinny. Penelope miała się o tym przekonać w dość specyficzny sposób. Nie powinna przecież wychodzić, upijać się i po prostu szaleć. Choć dobrze się bawiła i zapewne w tamtej chwili niczego nie żałowała, to przecież zawsze po tym wszystkim przychodzi otrzeźwienie. Nasz umysł, raz szybciej a raz wolniej zaczyna ponownie wyłapywać wszystkie ważne szczegóły. Blondynka miała powody do odreagowania, do tego by wreszcie zacząć myśleć o sobie, swoich potrzebach. Nie wybrała odpowiedniego sposobu ale przecież nie każde decyzje, które podejmowała musiały być dobre. Unikała tego by lądować w łóżku z mężczyznami, którzy nie byli znani, aczkolwiek w tym przypadku pewne granice już i tak się zatarły. Spędziła ten czas tak jak sama tego chciała ale też nie musiała się niczego obawiać.
Wreszcie myślała również o sobie i swoich potrzebach. Zaspokojenie ich było dla niej bardzo istotne i pomagało w tym by się realizować. Spoglądała obecnie na niego, niezwykle rozbawiona jego słowami. Mimo wszystko było w tym dość sporo prawdy. Nadal.w bardzo dobrym humorze odchyliła leniwie głowę do tyłu. Dopiero po chwili znowu na niego spojrzała - Dobrze wiesz, że możesz być dla mnie muzą a tak naprawdę kim tylko chcesz. Nawet nie wiesz jak dawno jesteś inspiracją dla bohaterów mouch książek - uśmiechnęła się do niego zadziornie. Podobało jej się to, że mogła sobie ciągle bezkarnie i bez problemów poleżeć w wygodnym łóżku. Nie mogła również narzekać na towarzystwo. Odwróciła się w jego stronę. Delikatnie przesuwając palcem po jego ramieniu - Może coś zjemy, czy to nadal odpowiedni czas na leżenie w łóżku? - zapytała, po chwili śmiejąc się pod nosem ze swoich własnych słów.


Benjamin Lennox