starry night
: śr lip 23, 2025 10:20 pm
Eric Stones
Ciepła, gwieździsta noc w Toronto miała być dobrym zwiastunem. Smith nie sądziła, że mogłoby się to źle skończyć. Dziś sprzedała paru osobom odrobinę towaru, miała jeszcze kilka zamówień i wyjątkowo całkiem sporo czasu. Bardzo dobrze znała swoich klientów. Nie było w nich nic zbyt wyjątkowego. Te same smutne twarze. Te same zdesperowane wyrazy twarzy. Te same niezbyt dobrze pachnące i pomymlane pieniądze. Nic zaskakującego, tama sama proza dnia.
Ci sami ludzie, to samo Toronto.
Może dlatego nic nie zwiastowało, że ten dzień będzie różnił się od innych. Nawet paralizatora nie zabrała, a przecież dostała go tak niedawno w prezencie. Tak samo nudny dzień, tak samo nudni byli jej klienci.
— Za mało hajsu — warknęła Smith, patrząc w puste oczy jakiegoś ćpuna. Jej towar był drogi z jakiegoś konkretnego powodu. Ceniła siebie jako dealerkę, a poza tym dbała, by to faktycznie było to. Mało kiedy dawała towar słabszej jakości, wzbraniała się od tego rękoma i nogami. Bez pieniędzy klient się dla niej nie liczył. W taki sposób nie przeżyłaby w mieście. Patrzyła na niego chłodnym wzrokiem, a dłonią zaczęła już poszukiwać sprayu pieprzowego. Powinna szybko załatwić mężczyznę i pójść dalej. Z daleka od niego.
Wtedy poczuła upadek. Ból dupy.
I to dosłownie.
Facet ją popchnął i chwycił za rękę. Jęknęła z bólu, choć próbowała znaleźć spray, wyrywać się. Nie miała żadnej opcji, kiedy miał zbyt mocny chwyt. Nie wierzyła, że znalazła się w takiej sytuacji. Jeszcze bardziej, gdy ujrzała coś połyskującego. To był naprawdę nóż? Przełknęła ślinę, bo mogło skończyć się to gorzej niż brakiem dachu tej nocy.
Ciepła, gwieździsta noc w Toronto miała być dobrym zwiastunem. Smith nie sądziła, że mogłoby się to źle skończyć. Dziś sprzedała paru osobom odrobinę towaru, miała jeszcze kilka zamówień i wyjątkowo całkiem sporo czasu. Bardzo dobrze znała swoich klientów. Nie było w nich nic zbyt wyjątkowego. Te same smutne twarze. Te same zdesperowane wyrazy twarzy. Te same niezbyt dobrze pachnące i pomymlane pieniądze. Nic zaskakującego, tama sama proza dnia.
Ci sami ludzie, to samo Toronto.
Może dlatego nic nie zwiastowało, że ten dzień będzie różnił się od innych. Nawet paralizatora nie zabrała, a przecież dostała go tak niedawno w prezencie. Tak samo nudny dzień, tak samo nudni byli jej klienci.
— Za mało hajsu — warknęła Smith, patrząc w puste oczy jakiegoś ćpuna. Jej towar był drogi z jakiegoś konkretnego powodu. Ceniła siebie jako dealerkę, a poza tym dbała, by to faktycznie było to. Mało kiedy dawała towar słabszej jakości, wzbraniała się od tego rękoma i nogami. Bez pieniędzy klient się dla niej nie liczył. W taki sposób nie przeżyłaby w mieście. Patrzyła na niego chłodnym wzrokiem, a dłonią zaczęła już poszukiwać sprayu pieprzowego. Powinna szybko załatwić mężczyznę i pójść dalej. Z daleka od niego.
Wtedy poczuła upadek. Ból dupy.
I to dosłownie.
Facet ją popchnął i chwycił za rękę. Jęknęła z bólu, choć próbowała znaleźć spray, wyrywać się. Nie miała żadnej opcji, kiedy miał zbyt mocny chwyt. Nie wierzyła, że znalazła się w takiej sytuacji. Jeszcze bardziej, gdy ujrzała coś połyskującego. To był naprawdę nóż? Przełknęła ślinę, bo mogło skończyć się to gorzej niż brakiem dachu tej nocy.