002. Not as easy as it looks
: sob lip 26, 2025 9:10 pm
002. Not as easy as it looks
Nie prowadziłam już spraw z urzędu, ale wciąż lubiłam trzymać rękę na pulsie. Wymagało to pracy u podstaw oraz skrupulatnego analizowania każdej linijki zeznań i każdego przecinka w aktach policyjnych, a także w raportach medycznych. W tamtym momencie pochłonięta byłam sprawą, która na pozór wydawała się banalna. Zwyczajna napaść z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Niby typowa sprawa, ale coś mi w niej nie pasowało. Zeznania ofiary były zbyt płynne i zbyt idealnie ułożone. A oskarżony? To mężczyzna z nieskazitelnymi aktami, który nagle miał rzucić się z nożem na sąsiada. W takich sprawach najważniejsze nie było to, co było napisane, ale to, czego tam brakowało.
Przerzucałam kolejne strony raportów, podkreślając markerem fragmenty, które pachniały mi fałszem. Oparłam się wygodniej w fotelu, lekko przeciągnęłam i zerknęłam na zegar. Czas przeleciał przez palce i zostało mi ledwie kilka minut do kolejnego spotkania. Wstałam więc, poprawiłam ubrania i ogarnęłam bałagan na biurku. Sięgnęłam do torebki po grzebień i przeczesałam na szybko włosy.
Przeszłam do drugiej części biura, gdzie panował większy ład. Był tam stół konferencyjny oraz wygodne fotele, na których moi klienci mogli poczuć się bezpiecznie, a przynajmniej miało to sprawiać takie wrażenie. Ustawiłam dwie szklanki i dzbanek z wodą. Taka dbałość o detale była dla mnie naturalna. A zwłaszcza w sytuacji, gdy miałam do czynienia z ludźmi, którzy przychodzili do mnie z ciężarem, który nie dawał im spać.
Wróciłam na swoje miejsce i jeszcze raz spojrzałam na notatki. Zegar tykał nieubłaganie. Mój zegarek wskazywał dokładnie pięć minut po czasie, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Uniosłam wzrok znad papierów, a potem wstałam i ruszyłam w stronę wejścia, a następnie otworzyłam drzwi. - Proszę, niech pan wejdzie - powiedziałam spokojnie, odsuwając się lekko na bok.
Marco Todorovski