i'm your fan
: ndz lip 27, 2025 10:38 pm
lola bae
Dzisiejszy dzień wydawał się jednym, wielkim koszmarem. Sama nie wiedziała, do czego prowadziła ta cała młodość. Zamiast siedzieć w Toskanii, pić wino, ona wypakowywała kartony z ryżem. Nawet ryb i warzyw nie przyjmowała. Widocznie każdy normalny Azjata musiał pracować z ryżem. Już nie na polu, a tak po prostu w restauracji. Noszenie kilkunastu kilogramów kartonów przyjęła z wielkim bólem. Sama już nie wiedząc, co i gdzie bardziej jej strzykało. Miała dosyć tego dnia. Jedyne czego potrzebowała to powrotu do ramion Eugena. Tylko on byłby w stanie poprawić jej w jakikolwiek sposób nastrój.
Jeszcze wyjątkowo sushi master spóźnił się na swoją zmianę. Musiała ubrać specjalne białe ubranie, związać włosy i nałożyć specjalną czapkę, by móc przygotować porcje dla klientów. Choć uwielbiała gotować, znała się na własnym fachu, to gotowanie w restauracji przychodziło jej z dużym trudem głównie przez ubrania. Szybko się pociła, kiedy przychodziły godziny szczytu. Czuła fizyczne i mentalne zmęczenie. Jedyne co ją ratowało to ludzie.
Po dobrych dwóch godzinach w najgorszym ruchu mogła zejść ze stanowiska. Przez zdjęcie czapki jej włosy znajdowały się w pełnym chaosie, zdążyła się przebrać w różowe włosy. Westchnęła cicho. Jeszcze miała zajrzeć na salę, kiedy zobaczyła ją... W jej restauracji siedziała jej idolka. Miała jej album gdzieś zakopany w rodzinnym domu. Widziała, jak obsługuje ją kelner i przełknęła nerwowo ślinę. Czy to odpowiednie miejsce na poproszenie o autograf? Jak nie teraz... to kiedy?
— Przepraszam... — zaczęła, podchodząc do stolika. Głos jej drżał. Nigdy nie czuła takiego stresu, nawet egzamin na prawo jazdy wydawał się jej prostszy — wiem, że kelner przyjął już zamówienie, ale muszę zapytać, bo się uduszę — wstrzymała oddech, by móc to z siebie wydusić — Lola Bae?
Dzisiejszy dzień wydawał się jednym, wielkim koszmarem. Sama nie wiedziała, do czego prowadziła ta cała młodość. Zamiast siedzieć w Toskanii, pić wino, ona wypakowywała kartony z ryżem. Nawet ryb i warzyw nie przyjmowała. Widocznie każdy normalny Azjata musiał pracować z ryżem. Już nie na polu, a tak po prostu w restauracji. Noszenie kilkunastu kilogramów kartonów przyjęła z wielkim bólem. Sama już nie wiedząc, co i gdzie bardziej jej strzykało. Miała dosyć tego dnia. Jedyne czego potrzebowała to powrotu do ramion Eugena. Tylko on byłby w stanie poprawić jej w jakikolwiek sposób nastrój.
Jeszcze wyjątkowo sushi master spóźnił się na swoją zmianę. Musiała ubrać specjalne białe ubranie, związać włosy i nałożyć specjalną czapkę, by móc przygotować porcje dla klientów. Choć uwielbiała gotować, znała się na własnym fachu, to gotowanie w restauracji przychodziło jej z dużym trudem głównie przez ubrania. Szybko się pociła, kiedy przychodziły godziny szczytu. Czuła fizyczne i mentalne zmęczenie. Jedyne co ją ratowało to ludzie.
Po dobrych dwóch godzinach w najgorszym ruchu mogła zejść ze stanowiska. Przez zdjęcie czapki jej włosy znajdowały się w pełnym chaosie, zdążyła się przebrać w różowe włosy. Westchnęła cicho. Jeszcze miała zajrzeć na salę, kiedy zobaczyła ją... W jej restauracji siedziała jej idolka. Miała jej album gdzieś zakopany w rodzinnym domu. Widziała, jak obsługuje ją kelner i przełknęła nerwowo ślinę. Czy to odpowiednie miejsce na poproszenie o autograf? Jak nie teraz... to kiedy?
— Przepraszam... — zaczęła, podchodząc do stolika. Głos jej drżał. Nigdy nie czuła takiego stresu, nawet egzamin na prawo jazdy wydawał się jej prostszy — wiem, że kelner przyjął już zamówienie, ale muszę zapytać, bo się uduszę — wstrzymała oddech, by móc to z siebie wydusić — Lola Bae?