garlic sauce on a tshirt
: czw lip 31, 2025 10:30 am
Lola nie miała problemu z pracą, doskonale dobrze bawiła się na scenie, czuła się tam jak ryba w wodzie. Nie przeszkadzało jej wstawanie rano, jeżdżenie po studiach muzycznych i brak prywatności. Kłopot rozpoczął się wtedy, gdy wytwórnia zakończyła z nią współpracę, wyrzuciła ją na bruk i Bae musiała szukać czegoś innego, by opłacić sobie mieszkanie w najtańszej dzielnicy Toronto. Łapała się każdej możliwości, ale w niczym nie wytrzymywała dłużej niż kilka dni, zanim dochodziła do wniosku, że zasługuje na coś lepszego.
Pewnie jej starsza siostra miała już dość ciągłego słuchania o tym samym, bo rzuciła któregoś dnia propozycję, żeby młoda przeszła się po najbardziej artystycznej dzielnicy i tam popytała. Było to jak grom z jasnego nieba, bo po wejściu do Artisans’ Alley znalazła pracę w pierwszym sklepie, który sprzedawał własnoręcznie robione figurki i obrazy. Nie znała się na tym ani trochę, ale potrafiła wepchnąć wszystko klientowi. Może właśnie dlatego do tej pory nie wyrzucili jej z pracy, pomimo że potrafiła chodzić w kratkę.
Z utęsknieniem czekała na przerwę, aby wyjść coś zjeść. W niedalekiej okolicy, piętro, może dwa niżej, sprzedawali najsmaczniejsze bajgle jakie istniały i to w cenie takiej, że Haejin nie bolał portfel. Gdy tylko mogła wyjść z punktu, zostawiła na drzwiach karteczkę zaraz wracam i pobiegła, nie oglądając się za siebie. Byłoby idealnie, zjadłaby sobie na zapleczu, gdyby nie to, że wracając z bajglem w ręku nie zachowała odpowiedniej ostrożności, przez patrzenie w telefon i wpadła w kogoś, kto wyrósł jej przed twarzą jak grzyb po deszczu. Pewnie stał tam dłużej, ale nie zwracała uwagi na nikogo, przeglądając rolki na instagramie.
Odbiła się od mężczyzny, zrobiła kilka kroków w tył by utrzymać równowagę i gdy jej się udało, podniosła głowę i wbiła w niego, wręcz zabójcze, spojrzenie. Później przeniosła je na swoją lewą rękę, w której niosła posiłek, który już nie wyglądał tak fenomenalnie jak wcześniej.
— Przepraszam — burknęła pod nosem. Akurat stali przy jej punkcie, który był zamknięty. Nie dość, że będzie musiała jeść coś nieestetycznego to jeszcze pewnie oprawca jej bajgla chciał wejść do środka. — Otworzyć? — zapytała.
Średnio ją interesowało czy jego ubiór ucierpiał przez bliskie zbliżenie z jej posiłkiem, nawet nie zwróciła na to uwagi. Ona sama była pobrudzona na czarnej koszulce sosem czosnkowym.
Eric Stones
Pewnie jej starsza siostra miała już dość ciągłego słuchania o tym samym, bo rzuciła któregoś dnia propozycję, żeby młoda przeszła się po najbardziej artystycznej dzielnicy i tam popytała. Było to jak grom z jasnego nieba, bo po wejściu do Artisans’ Alley znalazła pracę w pierwszym sklepie, który sprzedawał własnoręcznie robione figurki i obrazy. Nie znała się na tym ani trochę, ale potrafiła wepchnąć wszystko klientowi. Może właśnie dlatego do tej pory nie wyrzucili jej z pracy, pomimo że potrafiła chodzić w kratkę.
Z utęsknieniem czekała na przerwę, aby wyjść coś zjeść. W niedalekiej okolicy, piętro, może dwa niżej, sprzedawali najsmaczniejsze bajgle jakie istniały i to w cenie takiej, że Haejin nie bolał portfel. Gdy tylko mogła wyjść z punktu, zostawiła na drzwiach karteczkę zaraz wracam i pobiegła, nie oglądając się za siebie. Byłoby idealnie, zjadłaby sobie na zapleczu, gdyby nie to, że wracając z bajglem w ręku nie zachowała odpowiedniej ostrożności, przez patrzenie w telefon i wpadła w kogoś, kto wyrósł jej przed twarzą jak grzyb po deszczu. Pewnie stał tam dłużej, ale nie zwracała uwagi na nikogo, przeglądając rolki na instagramie.
Odbiła się od mężczyzny, zrobiła kilka kroków w tył by utrzymać równowagę i gdy jej się udało, podniosła głowę i wbiła w niego, wręcz zabójcze, spojrzenie. Później przeniosła je na swoją lewą rękę, w której niosła posiłek, który już nie wyglądał tak fenomenalnie jak wcześniej.
— Przepraszam — burknęła pod nosem. Akurat stali przy jej punkcie, który był zamknięty. Nie dość, że będzie musiała jeść coś nieestetycznego to jeszcze pewnie oprawca jej bajgla chciał wejść do środka. — Otworzyć? — zapytała.
Średnio ją interesowało czy jego ubiór ucierpiał przez bliskie zbliżenie z jej posiłkiem, nawet nie zwróciła na to uwagi. Ona sama była pobrudzona na czarnej koszulce sosem czosnkowym.
Eric Stones