Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)
: czw lip 31, 2025 4:37 pm
Tłumaczenie tytułu: każda rzecz jest najlepsza nowa, przyjaciele i wino najlepsi są starzy (przysłowie tureckie)
Tęsknił za Stambułem. Mimo iż nienawidził latać (ale robił to często), zawsze chętnie tu wracał. To był jego drugi dom i czuł się tam naprawdę dobrze, mimo iż tu więcej ludzi go znało i oczywiście był zaczepiany na ulicy. Do wielkiej premiery jego filmu zostało niewiele czasu. Czy się stresował? Oczywiście, że tak. Na szczęście nie był sam, miał swoją piękną towarzyszkę i czuł się z tą myślą lepiej. Przynajmniej będzie miał z kim dzielić się uwagami i zapozować na czerwonym dywanie.
Zanim ten wielki dzień nadejdzie, pozostał im wolny czas, który można było spożytkować w dowolny sposób. Po locie oczywiście potrzebowali odpoczynku, ale Ayers szybko się przestawił. Miał wiele do zrobienia, pokazania i wyznania.
Nie chciał zostawiać Eden samej w domu, obiecał jej zwiedzanie i słowa dotrzyma, ale gdy potrzebowała chwili na odnalezienie się w nowym miejscu (i bycia pośród spragnionych miłości i uwagi zwierzaków Cema), przeprosił ją i powiedział, że musi się z kimś spotkać. Mowa była o jego przyjacielu, Emirze. Wiedział jako pierwszy o tym kiedy przylatuje Cem, z kim i co ma zamiar zrobić. Panowie umówili się więc na dogodną im obu godzinę i ustalili, że posiedzą u Saylana w domu. Cem nie miał ochoty się pokazywać na ulicy, czy w jakimś lokalu. Mógł przyjechać samochodem, ale postanowił skorzystać z uprzejmości kuzyna. Wróci taksówką, bo pewnie panowie nie zrezygnują z jakiegoś trunku, co by się lepiej i szczerzej rozmawiało. Kupił po drodze alkohol żeby nie przychodzić z pustymi rękami i mógł już podjechać pod dobrze znany adres.
Podziękował Erenowi i kazał mu wracać do domu, w razie gdyby Eden potrzebowała pomocy (kuzyn słabo mówił po angielsku, ale posiłkując się słownikiem i rozmówkami, kobieta chyba była w stanie się z nim dogadać po turecku). Nie chciał jej zostawiać samej, ale to spotkanie było ważne.
Oczywiście nie musiał czekać długo na wpuszczenie go do środka, bo chwilę przed przyjazdem Cem zadzwonił do Emira i powiedział, że przebrnęli przez te wszystkie korki i już są blisko.
Widząc przyjaciela, Cem powitał go z uśmiechem i braterskim uściskiem. Emir był jego pierwszym przyjacielem w mieście i został z nim na dobre i złe. Ich relacja przetrwała nie tylko lata, ale i dzielącą ich odległość. Kiedy tylko Cem zamieszkał w Stambule, miał się do kogo zwrócić o pomoc i po prostu miał wsparcie i towarzystwo. Cem nigdy go nie zawiódł, tak jak Emir jego. Potrafili się pokłócić, ale zawsze się godzili i spędzali czas przy szklaneczkach z rakı, rozmawiając o wszystkim, co ich interesowało.
- Hoş geldin, Emir – przywitał się według tureckiej tradycji. - Dobrze tu być – dodał i wcisnął kumplowi w ręce butelkę. Potem wszedł do środka i rozgościł się, bo przecież znał to miejsce jak własny dom.
- Zostawiłem dla ciebie piękną kobietę w domu – zagadnął przyjaciela. – Obiecałem jej zwiedzanie, ale chyba póki co, chce odpocząć i zebrać siły, podzwonić do swoich w Toronto – wyjaśnił.
- Wrócę do domu taksówką i nie spij mnie za bardzo, bo nie chcę jej denerwować po swoim powrocie. Ma charakterek – przyznał i uśmiechnął się mimowolnie. Kiedy chodziło o Eden, natychmiast coś się w jego tonie zmieniało. Chyba tylko ona nie widziała tego, że Cem był w niej zakochany po uszy. Jeśli dziennikarze to wychwycą na premierze, ich zdjęcia trafią do gazet. I tak będą o tym pisać, ale nie chciał, żeby jakieś nieprawdziwe wiadomości trafiły do jej chłopaka.
- Lot przetrwałem w miarę spokojnie, bo trochę rozmawialiśmy i odciągała moje myśli od dolegliwości – Emir wiedział o klaustrofobii Cema, więc mogli rozmawiać otwarcie. Innym o tym nie mówił. Po prostu starał się być twardzielem, gdy chodziło o sceny kręcone w ciasnych pomieszczeniach.
- Poznacie się już wkrótce.
Emir Saylan
Tęsknił za Stambułem. Mimo iż nienawidził latać (ale robił to często), zawsze chętnie tu wracał. To był jego drugi dom i czuł się tam naprawdę dobrze, mimo iż tu więcej ludzi go znało i oczywiście był zaczepiany na ulicy. Do wielkiej premiery jego filmu zostało niewiele czasu. Czy się stresował? Oczywiście, że tak. Na szczęście nie był sam, miał swoją piękną towarzyszkę i czuł się z tą myślą lepiej. Przynajmniej będzie miał z kim dzielić się uwagami i zapozować na czerwonym dywanie.
Zanim ten wielki dzień nadejdzie, pozostał im wolny czas, który można było spożytkować w dowolny sposób. Po locie oczywiście potrzebowali odpoczynku, ale Ayers szybko się przestawił. Miał wiele do zrobienia, pokazania i wyznania.
Nie chciał zostawiać Eden samej w domu, obiecał jej zwiedzanie i słowa dotrzyma, ale gdy potrzebowała chwili na odnalezienie się w nowym miejscu (i bycia pośród spragnionych miłości i uwagi zwierzaków Cema), przeprosił ją i powiedział, że musi się z kimś spotkać. Mowa była o jego przyjacielu, Emirze. Wiedział jako pierwszy o tym kiedy przylatuje Cem, z kim i co ma zamiar zrobić. Panowie umówili się więc na dogodną im obu godzinę i ustalili, że posiedzą u Saylana w domu. Cem nie miał ochoty się pokazywać na ulicy, czy w jakimś lokalu. Mógł przyjechać samochodem, ale postanowił skorzystać z uprzejmości kuzyna. Wróci taksówką, bo pewnie panowie nie zrezygnują z jakiegoś trunku, co by się lepiej i szczerzej rozmawiało. Kupił po drodze alkohol żeby nie przychodzić z pustymi rękami i mógł już podjechać pod dobrze znany adres.
Podziękował Erenowi i kazał mu wracać do domu, w razie gdyby Eden potrzebowała pomocy (kuzyn słabo mówił po angielsku, ale posiłkując się słownikiem i rozmówkami, kobieta chyba była w stanie się z nim dogadać po turecku). Nie chciał jej zostawiać samej, ale to spotkanie było ważne.
Oczywiście nie musiał czekać długo na wpuszczenie go do środka, bo chwilę przed przyjazdem Cem zadzwonił do Emira i powiedział, że przebrnęli przez te wszystkie korki i już są blisko.
Widząc przyjaciela, Cem powitał go z uśmiechem i braterskim uściskiem. Emir był jego pierwszym przyjacielem w mieście i został z nim na dobre i złe. Ich relacja przetrwała nie tylko lata, ale i dzielącą ich odległość. Kiedy tylko Cem zamieszkał w Stambule, miał się do kogo zwrócić o pomoc i po prostu miał wsparcie i towarzystwo. Cem nigdy go nie zawiódł, tak jak Emir jego. Potrafili się pokłócić, ale zawsze się godzili i spędzali czas przy szklaneczkach z rakı, rozmawiając o wszystkim, co ich interesowało.
- Hoş geldin, Emir – przywitał się według tureckiej tradycji. - Dobrze tu być – dodał i wcisnął kumplowi w ręce butelkę. Potem wszedł do środka i rozgościł się, bo przecież znał to miejsce jak własny dom.
- Zostawiłem dla ciebie piękną kobietę w domu – zagadnął przyjaciela. – Obiecałem jej zwiedzanie, ale chyba póki co, chce odpocząć i zebrać siły, podzwonić do swoich w Toronto – wyjaśnił.
- Wrócę do domu taksówką i nie spij mnie za bardzo, bo nie chcę jej denerwować po swoim powrocie. Ma charakterek – przyznał i uśmiechnął się mimowolnie. Kiedy chodziło o Eden, natychmiast coś się w jego tonie zmieniało. Chyba tylko ona nie widziała tego, że Cem był w niej zakochany po uszy. Jeśli dziennikarze to wychwycą na premierze, ich zdjęcia trafią do gazet. I tak będą o tym pisać, ale nie chciał, żeby jakieś nieprawdziwe wiadomości trafiły do jej chłopaka.
- Lot przetrwałem w miarę spokojnie, bo trochę rozmawialiśmy i odciągała moje myśli od dolegliwości – Emir wiedział o klaustrofobii Cema, więc mogli rozmawiać otwarcie. Innym o tym nie mówił. Po prostu starał się być twardzielem, gdy chodziło o sceny kręcone w ciasnych pomieszczeniach.
- Poznacie się już wkrótce.
Emir Saylan