We have the power to make an impact
: pt sie 01, 2025 9:50 pm
#6
Reżyser wydzierał się w najlepsze, a Saskia zaciskała zęby, byle tylko nie parsknąć śmiechem lub - co gorsza - nie wybuchnąć i nie spróbować doprowadzić go do porządku. Znała swoje miejsce w szeregu, ale gdy miała do czynienia z rozwydrzonymi, mentalnie maluczkimi chłopcami, czasem nerwy brały górę. Nie powiedziała jeszcze ani słowa, ale była przekonana, że jest bliska wybuchu.
Nie tylko ona.
Dookoła zebrała się całkiem pokaźna ekipa filmowa, bo nie tylko aktorzy odczuwali na własnej skórze efekty rozbuchanego ego reżysera, ale w pogotowiu byli także kaskaderzy, konsultanci, charakteryzatorzy i asystenci, wypruwający sobie żyły, byle tylko ujęcie wyszło tak, jak oczekiwał tego pan i władca.
Xander był nepo dzieckiem i wiedzieli o tym wszyscy dookoła, dlatego najprawdopodobniej walczyli ze sobą, by nie skomentować jego wybuchu. Wiedzieli, że w najlepszym przypadku skończy się to zabawną historią opowiadaną przez najbliższe dni, a w najgorszym… cóż, znalezienie się na czarnej liście bo syn znanych producentów obraził się na ciebie było całkiem możliwym scenariuszem. W tej branży nic już Rourke nie dziwiło.
- Nie przejmuj się, zaraz mu przejdzie - powiedziała półgębkiem do stojącej obok dziewczyny, ich konsultantki od łyżwiarstwa.
Wymagająca scena na sztucznym lodowisku była wytworem wyobraźni reżysera i według Saskii wyszła naprawdę świetnie… za każdym z dwunastu razy, które Xander kazał im powtarzać.
Teraz chodził z miejsca na miejsce i teatralnie dotykał palcami swojego nosa, jakby ten pozerski gest miał pomóc mu się skupić.
Saskia przestąpiła z nogi na nogę, dyskretnie sprawdzając na trzymanym w rękach tablecie jak duże mają opóźnienie.
- Jesteśmy trochę w plecy - szepnęła, ale to było spore niedopowiedzenie - Jak długo możesz zostać? - zapytała jeszcze blondynki i nie miałaby jej wcale za złe, gdyby ta rzuciła wszystko w cholerę i zdecydowała się wrócić do swojej przyczepy, a w efekcie pewnie i do domu.
asha coldfield