Strona 1 z 2

Once upon a...

: pt sie 01, 2025 11:27 pm
autor: Emir Saylan
... group meeting


Lato w Turcji potrafiło być nieznośnie gorące, nawet dla stałych mieszkańców kraju. Palące słońce, wysokie temperatury i wilgoć bliskości cieśniny Bosfor doskwierały niemalże od świtu do późnych godzin nawet po zachodzie słońca. Ale młodym ludziom nie przeszkadza to zwykle w spotkaniach i spędzaniu wspólnie czasu. Kiedy jest się pięknym, młodym i nieśmiertelnym, a cały świat stoi przed Tobą otworem, nie przejmujesz się upałem. Tym bardziej, że wakacje to dla niektórych jedyna możliwość na spotkanie w większej grupie znajomych.
Emir utrzymywał kontakt z wieloma znajomymi z dzieciństwa, nawet jeśli niektóre relacje nie były zażyłe i tak trwałe, jak inne. Nie było to istotne, kiedy wychodziło się grupą ponad dziesięciu osób do parku na piknik, spędzenie czasu na grach i najzwyklejszej w świecie socjalizacji. Nawet nie musieli być wszyscy w tym samym wieku, bo przecież na osiedlowym podwórku za szczyla bawiło się z każdym, kto chciał się bawić. Nikogo nie dziwiło, że on miał dwadzieścia trzy lata, ani nikogo nie dziwiło, że była z nimi i siedemnastolatka, choć to ona była tu najmłodsza, a on nie był najstarszy.
Cemila nie mogło być dzisiaj z nimi, dostał swoją pierwszą poważną rolę i skupiony był na projekcie, za to jego siostra, Mavi, nie chciała zostawać w domu i rezygnować z wyjścia ze znajomymi, których od lat widywała raz lub dwa do roku. Na Emira spadł niepisany i niewymuszany obowiązek czuwania nad nią, co z automatu robił od wielu lat. Była dla niego jak młodsza siostra, tak jak Cem był niczym brat.

Spotkali się wszyscy późnym popołudniem, na długo przed zachodem słońca, ale nie w najgorętszej porze dnia. Parkowe drzewa oferowały sporo cienia, ktoś przyniósł gitarę, kilka osób zadbało o przekąski, ktoś nawet przyniósł karty do gry i obowiązkowo nie zabrakło herbaty przyniesionej w termosach. Szybko zawrzało od pozdrowień, rozmów, śmiechów. Poruszano całą masę tematów, od studiów, przez plany, po osiągnięcia.
Emir co jakiś czas spoglądał w kierunku Mavi kontrolnie, sprawdzając jej nastrój, czytając z jej spojrzenia i uśmiechów, czy nie czuje się w jakikolwiek sposób niekomfortowo i nie tkwi w rozmowie z uprzejmości. Na szczęście większa część towarzystwa mówiła po angielsku na tyle komunikatywnie, że nie musiał robić za tłumacza.
Kiedy rozmowa zeszła na nieobecnego Cemila i jego rozwijającą się karierę - temat sprowokowany jego nieobecnością - siedzący obok Emira kolega, szturchnął go lekko w ramię.
- A skoro o Cemie mówimy... jego siostra wyładniała. - Temat podchwycił i trzeci rozmówca, zgadzając się z tym spostrzeżeniem entuzjastycznie. Niby niegroźne komentarze, pochlebne, z zachowanym szacunkiem i bez przekroczenia granic przyzwoitości, ale Emir poczuł jak coś mu się ściska na wysokości żołądka. Uśmiech nieco zbladł, choć nie opuścił spojrzenia.
- Nie zapędzajcie się, Cema może tu nie ma, ale to nadal jego siostra.
- No tak, zapomniałem, że ty też jesteś jak jej brat. Nie męczy cię rola niańki? Zamiast dobrze się bawić, zdajesz się być jak na służbie. I dałbyś jej też trochę luzu, co jak chciałaby z kimś porozmawiać na osobności? - W głosie kolegi nie było ani żadnej sugestii, ani tym bardziej propozycji, to był zwykły komentarz, a mimo to ścisk w brzuchu nabrał stalowej twardości. Wyczuł w tych słowach cień intencji i wcale mu się to nie spodobało.

Mavi Ayers

Once upon a...

: sob sie 02, 2025 3:14 am
autor: Mavi Ayers
Lubiła wakacje w Turcji. Które dziecko nie cieszyłoby się z możliwości odwiedzenia innego kontynentu? Sama podróż samolotem okazywała się super przygodą, a późniejsze odkrywanie zakamarków nowego miejsca pobudzało jedynie dziecięca wyobraźnię. Wujostwo było fantastycznymi ludźmi, którzy pomimo życia w innej kulturze pozostawali otwartymi i ciepłymi. Jednym z powodów dla których Mavi co roku przylatywała z bratem do kraju matki, była paczka znajomych. Tęskniła za nimi, szczególnie za pulchną i piegowatą Marve i rudowłosą Ozge, która marzyła o pozbyciu się diastemy. Były jej wakacyjnymi przyjaciółkami, choć utrzymywały kontakt przez cały rok. Tęskniła również za Emirem, przyjacielem swojego brata. Chodziła za nimi jak cień, chcąc być wszędzie tam, gdzie oni - jak to młodsza siostra. Na początku ich to denerwowało, lecz z czasem sami proponowali jej swoje towarzystwo. Lubiła Emira za jego opowieści o Stambule i Turcji, za cierpliwość jaką okazywał, gdy pytała o coś, o czym już jej mówił. Żałowała, że nie może ich wszystkich zabrać do Kanady. Czy jednak wtedy to wszystko nie straciłoby swojego czaru?


Tegoroczne wakacje miały być inne i nie chodziło tylko o fakt, że kończyła siedemnaście lat. W powietrzu wisiały zmiany - w ludziach i w otoczeniu. Coraz częściej w rozmowach z Marve i Ozge przewijał się temat chłopaków, całowania i randkowania. Marvie podobał się Deniz, lecz był już w związku. Ozge bujała w obłokach wzdychając do plakatów muzyków i aktorów, którzy dla Mav byli zupełnie obcy. Poza własnym bratem próbującym sił w aktorstwie nie znała żadnej tureckiej sławy. Wraz z wiekiem pogłębiały się różnice kulturowe w postrzeganiu świata. Młoda Ayersówna była bardzo zachodnia. Dla niektórych prześmiewczo, aż za bardzo.
Nie zamierzała rezygnować ze spotkania ze znajomymi tylko dlatego, że Cem nie mógł robić za przyzwoitkę. Trzymała za niego kciuki i życzyła wszystkiego dobrego, ale była też smarkulą, która stawiała siebie nad innymi. Dojrzewanie ssie. Towarzystwo Emira przyjęła bez grama żalu. Mieli wspólnych znajomych, był tutejszy i znał bardzo dobrze angielski, a na dodatek wujostwo znało jego rodzinę i jego samego, więc ufali mu w kwestii bezpieczeństwa Mav.
Wystroiła się. Wzorzysta sukienka sięgała kolan, a dekolt kończył się w miejscu, które pozostawało pole do popisu wyobraźni (przy wujostwie miała ubraną jeansową katanę). Sandałki za kostkę pożyczyła od Marve, a wisior z turkusem kupiła przedwczoraj na bazarze po którym poruszała się w towarzystwie ciotki. Makijażem podkreśliła jedynie oczy, bo skóra miała zdrowy odcień delikatnej opalenizny.
Siedziała w gronie dziewcząt, które przeskakiwały z tematu na temat, aż farbowana na blond Bilge szturchnęła ją łokciem, mówiąc, że Onur patrzy w jej stronę dłużej niż wypada. Po tych słowach zachichotały, a Mavi podążyła wzrokiem w kierunku chłopaków. Zanim zdołała zdecydować co czuje w związku z tym, temat zszedł na Emira.
- Jest najprzystojniejszy z paczki...
- Ja wolę Cema - wtrąciła któraś, a to wystarczyło, aby Mavi się skrzywiła.
- Nie, Emir jest przystojniejszy. Te oczy.... A ten uśmiech...
- Ej, a on kogoś ma? Mav? Dużo u was przebywa. Jest wolny?
- No właśnie!

To co poczuła było dziwnie znajome, a zarazem obce. Irytacja, może nawet złość. Niezadowolenie? Rozmawiały o chłopakach wielokrotnie i Mav nie miała oporów przed porównywaniem, czy zachwalaniem urody lub innych cech. Mówienie jednak o Emirze, czy Cemie w kontekście atrakcyjności budziło nieco dziecięce obrzydzenie. Skrzywiła się jeszcze bardziej, ale wzrok podążył do Emira. Słowa koleżanek rozbrzmiewały echem w jej głowie.
- Zajęty. Ma dziewczynę - odparowała gwałtownie - I przestańcie pleść głupoty!
Nie była jednak w stanie skonkretyzować o jakie głupoty dokładnie jej chodzi. Wstała, otrzepując sukienkę i podeszła do ławy na której rozłożono przekąski. Wybrała chałwę, którą zazwyczaj długo skubała. Dźwięki gitary rozbrzmiały głośniej i wyraźniej, by zaraz dołączył do tego śpiew. Najpierw cichy, a potem chóralny i pewniejszy. Mavi nie znała słów, choć znaczenie niektórych wyłapywała. Skubnęła palcami chałwę, oblizując ich końce.

Onur wyglądał na poważnie rozważającego podejście i zagadanie, ale miał na względzie obecność Emira, który jak Cerber lub sfinks stał na straży.



Emir Saylan

Once upon a...

: ndz sie 03, 2025 2:37 pm
autor: Emir Saylan
Opiekę nad Mavi traktował poważnie. Nie tylko przez wzgląd na ich bardzo rodzinną relację, ale również przez fakt, że pomimo tureckich korzeni była jednak obcokrajowcem. Wiedział, że znajomi nie mieli złych intencji zauważając niezaprzeczalny fakt, że dojrzała i wyładniała, jednak pozostawała bardzo interesującym obiektem zainteresowania przez swoją inność. Znał ją od lat, jej wrażliwość mogłaby przyprawić ją o niechciane cierpienie, jeśli dałaby się ponieść wakacyjnym uczuciom. Zderzenie kulturowe w takim wypadku wcale nie musiało działać na korzyść na dłuższą metę.
Spojrzał znowu w jej kierunku na chwilę, kiedy "rozmowa na osobności" została napomknięta przez nikogo innego, jak Onura.
- Myślisz, że Cem bardzo by się gniewał, jakbym zaprosił ją na spacer? - Niby nic, niby przyjacielskie (i bardziej intencjonalne) pytanie zadane tonem żartobliwym, ale Emir zmarszczył brwi w geście lekkiej irytacji i spojrzał na Onura poważniej.
- Nie wiem, przede wszystkim, to by była jej decyzja, czy by się zgodziła, nie? Na pewno gniewałby się, jakbyś nalegał. - Zabrzmiał może odrobinę zbyt sucho, podnosząc się z miejsca. Mavi podeszła do ławy z przekąskami, a nieotoczona koleżankami była bardziej narażona na potencjalne zaloty. Może faktycznie powinien dać jej luz i pozwolić na te rozmowy, ale ten ścisk na wysokości żołądka trzymał go tak mocno, że zaczynał być denerwujący.
Przeprosił kolegów, rzucając pod nosem, że idzie po herbatę i podszedł do tej samej ławy, przy której stała Mavi. Sięgnął po jeden z wielu termosów i zaczął wypełniać sobie szklankę.
- Dobrze się bawisz? - Posłał jej nieco przeciągłe spojrzenie i ciepły, przyjacielski uśmiech. Stalowy uścisk zelżał znacząco, a na jego miejscu pojawił się komfort, bo może i Onur wciąż spoglądał w jej kierunku zbyt często i zbyt długo, to z Emirem obok chyba nie odważyłby się podchodzić z bezpośrednim pytaniem.

Mavi Ayers

Once upon a...

: ndz sie 03, 2025 7:52 pm
autor: Mavi Ayers
Odwzajemnianie uśmiechu Emira przychodziło jej całkowicie naturalnie. Sam uśmiech był dla niego tak charakterystyczny, że Mavi nie potrafiła sobie wyobrazić go w innym nastroju. Zjadła ostatni kawałek chałwy i otrzepała dłonie. Obserwowała jak nalewa herbatę, którą tak namiętnie pijano w tym kraju. Nie za bardzo to rozumiała, szczególnie picie gorącej herbaty w upały. I tak, miała świadomość, że ma to lepszy wpływ na organizm niż zimne napoje. Bla bla bla. Rozejrzała się po ławie. Napiłaby się zimnej coca coli. Takiej jak w reklamie, z kostkami lodu.
- Jest spoko - odpowiedziała, zbliżając się do niego swobodnie - Naprawdę nikt nie przyniósł niczego innego poza herbatą?
Onur się im przyglądał, ale Mavi tego nie widziała. Zresztą nie był jedyny, bo kilka spojrzeń skierowało się w ich stronę. Niektórzy podśmiewywali się z faktu niańczenia, ktoś inny stwierdził, że ładnie razem wyglądają, a jeszcze ktoś inny, że Mavi ma długie nogi. Długo nie cieszyli się uwagą, bo rozmowy zeszły na nowe tematy. Niektórzy zaczęli tańczyć, ktoś inny chwalił się, że ma całą paczkę papierosów.
- Nie nudzi cię to? - nie mówiła konkretnie co takiego: ona, towarzystwo, czy marna zabawa. Chciała powiedzieć, że w Toronto to dopiero są imprezy, ale równocześnie wiedziała, że mogłoby to źle zabrzmieć.

- A, zapomniałabym. Dziewczęta zachwycały się twoim barankiem na głowie, więc żeby żadna ci się nie naprzykrzała to powiedziałam, że masz dziewczynę - pochyliła się w pełnej konspiracji i sięgnęła po jego kubek z herbatą, żeby trochę upić. Nadal marzyła o zimnej coca coli, albo deserze lodowym. Nie wyglądała na spiętą, ani wyczekującą reakcji na to co powiedziała. Mavi nie przykładała do tego takiej uwagi, jakiej można byłoby się spodziewać po siedemnastolatce. Emir mógł zauważyć ruch w miejscu z którego wcześniej przyszedł. Onur zmierzwił swoją bujną czuprynę, wyprostował się i ruszył sprężystym krokiem w ich stronę. Zamierzał poprosić Mavi do tańca.



Emir Saylan

Once upon a...

: wt sie 05, 2025 12:28 am
autor: Emir Saylan
Zaśmiał się pod nosem, spoglądając na swoją herbatę i kręcą leciutko głową w szczerym rozbawieniu i nieuniknionym zdumieniu, które pojawiało się zawsze w momentach bardzo wyraźnych różnic kulturowych. Nie było to ani trochę negatywnie nacechowane, wręcz przeciwnie. Emir widział w tych szczegółach nie inność Mavi, a unikalność jej spojrzenia na tureckie zwyczaje. Niby była z wieloma z nich zaznajomiona, a jednak za każdym razem, kiedy przylatywała w odwiedziny, zdawało się, że musiała uczyć się ich na nowo.
- Jest woda. I od biedy jest też sklep jakieś pół kilometra stąd. - Krótkim machnięciem ręki wskazał przypuszczalny kierunek najbliższego sklepu, gdzie z pewnością miałaby bardzo duży wybór napojów. Nie puściłby jej samej, ale też nie uważał, żeby naprawdę miała tam iść.
Odwrócił się bokiem do ławy i wsparł o nią udem, krzyżując nieznacznie nogi w kostkach, co nadało jego postawie wyraz niezamierzonej nonszalancji. Pytająco zmarszczył na moment brwi, robiąc minę niezrozumienia na jej pytanie, ale zanim zdążył poprosić o sprecyzowanie, wyskoczyła z informacją, której się nie spodziewał.
Obserwował, jak sięga po jego herbatę i jakby nigdy nic po postu upija łyka. Gdyby jej nie znał od lat, to może nawet uznałby, że flirtuje. A co, jeśli faktycznie flirtowała?
Przesunął dłonią po swoich naturalnie poskręcanych, trochę może zbyt długich włosach, ale nie spojrzał nawet w kierunku dziewcząt, z którymi wcześniej siedziała Mavi. To był miły komplement, mógł coś oznaczać, tylko że Emir z jakiegoś powodu zadał sobie w głowie inne pytanie - czy Mavi też się zachwycała?
- Wow, Mavi, dzięki, zepsułaś moje szanse na znalezienie dziewczyny. - Żartował. Może nie był to ton ociekający sarkazmem, ale roześmiane spojrzenie i poszerzający się uśmiech jasno podpowiadały, że Emir wcale nie był zainteresowany żadną z tych dziewcząt. Sięgnął po swój kubek - niestandardowe naczynie do picia herbaty, ale nie chciał zabierać z domu tulipanowych szklaneczek dla bezpieczeństwa - wciąż spoczywający w jej dłoni. Zabierając go, dotknął jej palców nieznacznie i zdziwiło go, że poczuł prąd przebiegający wzdłuż całego ramienia. Trochę jak kopnięcie prądu przy dotykaniu czegoś naelektryzowanego, ale pod skórą i trwające znacznie dłużej. Napił się łyka, spoglądając w kierunku znajomych, częściowo zajętych rozmową, a częściowo niekoniecznie poważnym tańcem. Nie umknęło mu, że Onur podniósł się z miejsca i z wyraźną intencją w spojrzeniu utkwionym w Mavi, skierował się w ich kierunku.
Drgnął. Odstawił kubek na ławę, chyba trochę zbyt gwałtownie, bo stuknięcie zdawało się być głośniejsze niż powinno.
- Może jednak trochę mi się nudzi. Chodź, zatańczymy. - Podał jej rękę w geście zaproszenia, pozostawiając to pomiędzy żartem i prawdziwym kierującym nim powodem. Nie zmuszał jej do niczego, to była propozycja, którą mogła odrzucić, choć miał nadzieję na jednak pozytywne rozpatrzenie.
I jeśli podała mu swoją dłoń, poprowadził ją tam, gdzie i inni urządzili sobie improwizowany parkiet na wolnym kawałku trawnika obok gitarzysty. Nawet nie spojrzał na Onura, czując się jednocześnie trochę jak cham i trochę jak bohater.

Mavi Ayers

Once upon a...

: wt sie 05, 2025 12:32 pm
autor: Mavi Ayers
Powiodła wzrokiem za wskazanym kierunkiem, jakby ten sklep miał być na wyciągnięciu ręki. Oczywiście, nie był. Stambuł był duży, gwarny i miał masę kawiarenek, a także sklepików, lecz tutaj, gdzie byli w pobliżu nie było nawet budki z lodami. W Toronto byłoby to nie do pomyślenia. Obiecała sobie, że wracając zaciągnie Emira do pierwszego lepszego sklepu po zimny napój. Mając jego towarzystwo, mogła wrócić do domu później, niż przewidywały tutejsze zwyczaje, choć Emir wyraźnie usłyszał o której godzinie ma ją odstawić w progi domu wujostwa. Może i byli postępowi, jak na realia muzułmańskiej społeczności to pewne zasady pozostawały niezmienne na każdej szerokości geograficznej. Wiedziała, że to była troska, a nie potrzeba kontroli. W Toronto można było zostawiać otwarte drzwi na noc, a nikomu nie przyszłoby do głowy wchodzić do czyjegoś domu. W Stambule była przestrzegana przed zapuszczaniem się w niektóre dzielnice, a nawet uliczki w centrum. Najlepiej jak będzie z tobą brat/kuzyn/Emir. Ewentualnie inne dziewczęta. Mavi uznawała to za jedną z większych wad tego miejsca, ale nie narzekała. Póki mogła się spotykać ze znajomymi, wygłupiać się i bawić to nie zamierzała się nad tym zastanawiać.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się szeroko, ukazując zęby. Oboje nadawali na tych samych falach, doskonale wiedząc na co mogą sobie pozwolić. Drgnęła czując ten prąd i jakimś cudem kubek nie wylądował między ich nogami - Ale kopiesz.
Nie powiązała tego z żadnym magicznym momentem, nie zapatrzyła się na Emira jak ryba wyrzucona na brzeg. Zanim powiedziała coś jeszcze to on wyszedł z inicjatywą, która trochę ją zaskoczyła, bo do tej pory nie tańczyli razem. Ujęła jego rękę automatycznie, jakby w samych słowach krył się nakaz, który podświadomie chciała wykonać. Zauważyła, że Emir patrzy ponad jej ramieniem, więc i ona spojrzała i zobaczyła Onura zatrzymującego się w połowie drogi z wyraźnie niezadowoloną miną. Nogi same ją poniosły za krokami Emira.

- Wiesz, że nie musisz niańczyć mnie non stop - powiedziała, kładąc rękę na jego ramieniu trochę niepewnie, nie wiedząc jak będą tańczyć - I nie musisz odganiać ode mnie chłopaków. Wiem, że Cem i wujostwo ci kazało, ale potrafię o siebie zadbać.
Gitarzysta zmienił piosenkę na balladę miłosną, których słów oczywiście Mavi nie rozumiała, ale sama piosenka brzmiała przyjemnie dla ucha i przypominała jej melodyjnie repertuar jednego z zespołów z lat 90'.



Emir Saylan

Once upon a...

: wt sie 05, 2025 11:57 pm
autor: Emir Saylan
Nigdy nie był wielkim tancerzem, mimo że był w stanie utrzymać rytm i znał te wszystkie tańce, które poznawało się jeszcze za dzieciaka. Ale tu wcale nie chodziło o wykazywanie się umiejętnościami i popisy, w takim miejscu i towarzystwie chodziło o dobrą zabawę, rozluźnienie i socjalizację.
I Emirowi tez jednak trochę o zachowanie zdrowego i bezpiecznego dystansu między Onurem i Mavi. Nie tylko dlatego, że spoczywała na nim odpowiedzialność za nią, ale też z własnej niespodziewanej i dopiero poznawanej niechęci do tego, żeby ktokolwiek wykazujący nadmierne zainteresowanie znalazł się zbyt blisko niej. Chciał żeby się dobrze bawiła, ale jednocześnie chciał, żeby ta dobra zabawa miała związek z jego towarzystwem.
Na przyjacielskie wytknięcie mu niańczenia, zrobił niewinną minę, unosząc brwi bardzo teatralnie, w sposób przerysowany.
- Nie wiem o czym mówisz. Po prostu chcę z tobą zatańczyć. - Nie było to kłamstwem, ale zdecydowanie było niedopowiedzeniem wszystkich faktów.
Delikatnie złapał jej dłoń i zdjął ją ze swojego ramienia, okręcił ją wokół własnej osi i tylko na chwilę przyciągnął w swoim kierunku. To wszystko tylko po to, żeby zapoczątkować luźny, nieplanowany i spontaniczny taniec do melodii wygrywanej na gitarze. Nie było to tak typowe dla zachodu szukanie bliskości w przytuleniu przy takich balladach, za to było w tym trochę wygłupiania się, śmiechu i beztroski.

Tak dobrze bawili się w tym tańcu, że kolejną piosenkę z repertuaru - jedną z bardzo popularnych wśród młodzieży, której słowa znali praktycznie wszyscy - przetańczyli w grupowym objęciu, powtarzając te same kroki w kółko. I nawet jeśli Mavi ich nie znała, to było na tyle łatwe, że po kilku pierwszych powtórzeniach mogła ja załapać. A nawet jeśli nie, to i tak nikomu to nie przeszkadzało.
Po takim skakaniu i chóralnych śpiewach, wiele osób podeszło po coś do picia i usiedli znowu na trawie, kontynuując rozmowy i żarty. Emir został przy ławie, z kubkiem swojej już nieco chłodniejszej herbaty. Zanim się napił, zaproponował napój Mavi.
- Nie jest już gorąca, a zawsze to coś innego niż woda. - Spojrzał kontrolnie na zegarek zapięty na lewym nadgarstku. Tak prawdę powiedziawszy nie zostało im wiele czasu, jeśli mieli wrócić do domu jej wujostwa na bardzo konkretnie wskazaną przez nich godzinę. - Mamy jakieś pół godziny do ostatniego promu, a po drodze jest sklep, jeśli herbata cię nie zadowoli. - W jego tonie wciąż drżały żartobliwe nuty, teraz mieszające się z odrobiną... żalu. Mogło to zabrzmieć tak, jakby nie chciał jeszcze kończyć imprezy, tym bardziej, że odwrócił spojrzenie od Mavi i powiódł nim do zanoszących się śmiechem znajomych. - Dziesięć minut? - Z ociąganiem oderwał wzrok od Onura udającego, że wcale nie patrzy w ich kierunku trochę sfrustrowany. Jasne oczy dziewczyny odbijały oświetlające park latarnie tak, jakby odbijały gwiazdy i księżyc niewidoczne przez zanieczyszczenie świetlne. Nie musiał widzieć ich koloru, żeby oczami wyobraźni mieć ich pełny obraz przed sobą, tej bardzo unikalnej zieleni nie sposób było zapomnieć.

Mavi Ayers

Once upon a...

: śr sie 06, 2025 11:16 am
autor: Mavi Ayers
Nawet nie podejrzewałaby go o kłamstwo. Pokręciła głową w rozbawieniu, dając się prowadzić w tańcu, który różnił się od tego jaki tańczyła ze znajomymi w Kanadzie. Szybko się dostosowała, poddając się obrotom i luźnej atmosferze. Raz nawet przydeptała mu stopę, zaraz przepraszając. Piosenka się zmieniła i tym razem to jej przyjaciółki uniemożliwiły Onurowi zbliżenie się. Mavi szybko podłapała kroki, a także tekst, który wszyscy chóralnie podśpiewywali.
Nie wróciła z koleżankami na koc, pozostając przy Emirze. Wcześniejsze wygłupy wzmogły pragnienie, więc przyjęła kubek Emira. Tym razem nie było efektu kopnięcia, wypiła mu prawie całą zawartość ignorując smak, który nie do końca jej podchodził. Nadal jednak był lepszy od anyżowej herbaty wujostwa. Nie cierpiała jej do tego stopnia, że ją wylewała, a później nauczyła się stanowczo odmawiać.
- Już? - wyrwało się jej z pełnym zaskoczeniem i zawodem, bo mogłaby przysiąc, że są tutaj niedługo. Kursy promem były fajne do momentu w którym należało zdążyć na ten ostatni. Rozejrzała się po znajomych. Praktycznie każdy mieszkał w różnych częściach Stambułu, ci co mieli najbliżej zostawali dłużej.

- Możemy iść już teraz. Idę się pożegnać z dziewczynami - rzuciła i podbiegła do Ozge i Marvy, mówiąc, że musi się już zbierać. Wyściskała je, potwierdzając, że jutro też się zobaczą. Padło jeszcze kilka "cześć", "do zobaczenia", "do jutra", gdy wróciła do Emira i dziewczyny, której imienia nigdy nie potrafiła zapamiętać, bo było długie i do bólu tureckie. Zapytała wcześniej, czy może zabrać się z nimi. Mavi poczuła dziwne uczucie irytacji. Drogę powrotną wyobrażała sobie wyłącznie w towarzystwie Emira. Kiedy odeszli kawałek, usłyszeli za sobą wołanie.
- Ej, Mavi! Mogę z wami? - spojrzenie Onura dłużej zatrzymało się na niej, by po chwili przenieść się na Emira, który miał głos decydujący. Przez chwilę miała wrażenie, że padnie zgoda i pójdą we czwórkę, gdy jednak Saylan odmówił. Zaskoczona spojrzała na przyjaciela, a potem przepraszająco na Onura. Faktem było, że mieszkał w całkiem innej części miasta i nie musiał płynąć promem.
- Pa, Onur - pomachała mu z uśmiechem, a potem dodała z naganą: - To było niegrzeczne.



Czuła się dziwnie skrępowana. Niby rozmowa była ogólnie przystępna i dla niej, to Hafrscośtam wtrącała dużo słów po turecku i mówiła za szybko. Mavi zauważyła, że ta często przechyla się w stronę Emira. Dotyk ręki, trącenie ramieniem, ciągłe poprawianie własnych, farbowanych kudłów. W sklepie kupiła puszkę coca coli i lizaka, mogąc się teraz przynajmniej na czymś skupić, bo przestała nadążać za rozmową. Ostatni prom był niemalże wypełniony po brzegi. Mavi wcisnęła się między kolumnę, a barierkę, podczas, gdy Hafrscośtam ustawiła się tak, aby odgradzać ją od Emira. Obserwowała ich ssąc lizaka z miną kogoś, kto był bardzo ciekawy co zrobi Emir. Wydawał się jej irytująco grzeczny i miły.
- Emir, spotkamy się jutro, czy jednak masz tę r a n d k ę z Afrą?




Emir Saylan

Once upon a...

: czw sie 07, 2025 11:40 pm
autor: Emir Saylan
Od początku zakładał, że drogę powrotną odbędą sami z Mavi. Zwykle tak to wyglądało, kiedy spotykali się ze znajomymi, on, Mavi i Cemil wracali w trójkę, choć nie byli jedynymi korzystającymi z promu do przedostania się na drugą stronę Bosforu. Zaskoczyło go pytane jednej z koleżanek, Hayrünissa, czy może się z nimi zabrać, bo zwykle zostawała znacznie dłużej. Nie przeszkadzało mu to, jeśli miała poczuć się w ten sposób bezpieczniej, bo będą na promie w kilka osób, to miało to bardzo dużo sensu. I tak mieszkała stosunkowo blisko port, po drodze do domu wujostwa Mavi.
Tak samo, jak bez problemu (ale z wewnętrzną niewielką dozą lekkiego niezadowolenia na dodatkowe nieprzewidziane towarzystwo) przystał na towarzyszenie Hayrünissa w drodze powrotnej, tak pytanie Onura wzbudziło w nim irytację. I znowu poczuł ścisk na wysokości żołądka, nieprzyjemnie pnący się w górę, do klatki piersiowej. Zmarszczył brwi, kiedy kolega spojrzał w końcu na niego i nawet nie zastanowił się nad odpowiedzią.
- Nie. - Zabrzmiał na tyle ostro, że aż zwrócił tym uwagę tych osób, które przyglądały się zaciekawione całej rozmowie. Zreflektował się niemal od razu. Podrapał się po policzku i zagryzł na sekundę mocniej szczęki, bo nie chciał brzmieć niemiło. - Po co miałbyś płynąć, Onur? To ostatni prom, będziesz miał daleko do domu. - To wyjaśnienie swojej odmowy uznał za wystarczająco racjonalne i sensowne. Wziął jeszcze od kogoś papierosa, pomachał na pożegnanie pozostałym i po sprawdzeniu czy zabrali wszystkie swoje rzeczy, ruszyli w kierunku portu. Jedynie spojrzał na Mavi, nie chcąc poruszać tematu Onura przy Hayrünissa, która niemal od razu zaczęła trajkotać wyjątkowo entuzjastycznie, zmieniając tematy tak, jakby w ogóle nie oczekiwała rozwinięcia żadnego z nich.
Starał się angażować w tę bardzo nierówną rozmowę również Mavi, ale coraz bardziej odnosił wrażenie, że mnogość tureckich wstawek nie pomaga jej w zrozumieniu i poczuciu się komfortowo. A i jego zaczęło trochę denerwować, kiedy już wchodzili na pokład promu.
Starał się być uprzejmy i grzeczny w swoich ograniczanych odpowiedziach. Nawet na własną rękę próbował zaczepiać Mavi, powielać pytania Hayrünissa po angielsku, ale niewiele to zmieniało. W końcu zrezygnował, głównie przez ilość pasażerów korzystających z tego samego, ostatniego kursu, żeby wrócić na azjatycką stronę Bosforu. Przykleił na usta lekki, przyjazny uśmiech, który nie odbijał się w jego spojrzeniu tak, jak podczas rozmów z Mavi i odpowiadał zdawkowo na nagły potok pytań padający w jego stronę. Hayrünissa pytała głównie o jego studia, zainteresowania, plany na przyszłość. Kompletnie przestałą zwracać uwagę na Mavi, dopóki ta nie wypaliła pytania, które zbiło z tropu nie tylko samą dziewczynę, ale i przez chwilę też Emira.
Hayrünissa odwróciła głowę w jej kierunku, rumieniąc się tak, jakby została przyłapana na czymś bardzo nieprzyzwoitym. To dało Emirowi chwilę, żeby zrobić pytająca minę, zmarszczyć lekko brwi, aż przypomniało mu się co powiedziała mu wcześniej, o tym małym kłamstwie, że niby ma dziewczynę.
- Afra? - Zaskoczenie Hayrünissa mogłoby uchodzić za autentyczne, gdyby nie nieco zbyt wysoki ton głosu. Przeniosła spojrzenie z Mavi na Emira, jakby miała nadzieję, że jego odpowiedź będzie satysfakcjonująca dla niej samej. W tym momencie do Emira dotarło o co tu się rozchodziło i aż coś lodowatego opadło na dno żołądka, że nie zorientował się wcześniej.
Podrapał się po skroni i przeczesał przydługie włosy palcami, mierzwiąc je w kontrze do podmuchów wiatru.
- A, tak... zapomniałem ci powiedzieć, że Afra odwołała, wiec możemy się spotkać. - Czuł się bardzo nieswojo z tym, że kłamał na temat posiadania dziewczyny i nie do końca potrafił zlokalizować źródło tego stanu. Uśmiechnął się do Mavi nieco szerzej, być może z wdzięcznością za ratunek z tej rozmowy, która zaczynała go męczyć, a być może ze szczerą chęcią spotkania się z nią. - Moglibyśmy pójść jutro na tę nową wystawę w muzeum sztuki nowoczesnej.
- O, też chciałam pójść na tę wystawę... - Hayrünissa nieco mniej śmiało próbowała zasugerować, że i ją mogliby zaprosić, trochę jakby węsząc w tym możliwość spotkania się z Emirem, skoro jego dziewczyny chyba miało tam nie być. Widać po niej było zawstydzenie, ale też w spojrzeniu błyszczała determinacja. Nie znała tej Afry, więc czemu miałaby nie spróbować swoich szans?

Mavi Ayers

Once upon a...

: pt sie 08, 2025 1:06 am
autor: Mavi Ayers
Hafrscośtam zaczynała ją wkurzać. Nie dość, że przez nią czuła się jak piąte koło u wozu to psuła "moment". W jej postawie było coś drażniącego. To jak patrzyła na Emira, jakim tonem mówiła i co. Dla Mavi brzmiała po prostu głupio, a w połączeniu z tym o czym mówiły wcześniej dziewczyny - "Emir jest przystojniejszy. Te oczy.... A ten uśmiech..." pogłębiało sie wrażenie... Zagrożenia. Czysto egoistycznie nie chciała, aby Emir wzbudzał takie zainteresowanie. Przywykła do jego obecności, do tego, że w każde wakacje spędzali ze sobą czas - we dwoje, w trójkę z Cemem. Z biegiem lat tego czasu było mniej, co było naturalną koleją rzeczy. Dzieliło ich sześć lat, które na pewnym etapie stało się lub stanie nie do przeskoczenia. Dlatego ceniła każdą wspólną chwilę, odganiając w myślach pesymistyczne scenariusze.
Brwi Mavi podskoczyły w udawanym zaskoczeniu, a dłonie zacisnęły na barierce. Zdecydowanie musiała pouczyć Emira towarzyskiej improwizacji, bo radził sobie kiepsko. Albo była po prostu zirytowana, że nie odmówił Hafrscośtam tak jak Onurowi.
- Afra odwołała waszą randkę? Ojej - dlaczego nie mógł wymyślić czegoś, co zamknęłoby Hafrscośtam usta raz na zawsze? Spojrzała na nią z politowaniem, bo nie wyglądała na taką, która chodzi do jakiegokolwiek muzeum. Wtem przyszedł jej do głowy plan idealny.
- Świetnie. To spotkajmy się tam jutro o czternastej, wiesz, gdzie jest to muzeum, prawda? - nie zamierzała iść do żadnego muzeum. Pojedzie z Emirem na drugi koniec miasta, gdziekolwiek byle w kierunku przeciwnym od muzeum i miała gdzieś towarzyskie konsekwencje. Każdy myślał, że skoro była spoza Turcji, uśmiechała się i była pomocna to można było ją lekceważyć. Nic bardziej mylnego. Wykorzystując to, że dziewczyna na nią nie patrzyła, spojrzała znacząco na Emira.
- Napisz w Afrze, może do nas dołączy - dodała niewinnie, uśmiechając się w stronę nadchodzącego zmroku.


Kiedy w końcu się jej pozbyli - musieli odprowadzić ją niemal pod drzwi - szli obok siebie w milczeniu. Mavi ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i z miną odzwierciedlającą jej myśli. Czuła, że stracili cenny czas, który mogli wykorzystać na rozmowy lub wygłupy, Emir opowiedziałby jej kolejną ciekawostkę o Stambule, ona próbowałaby go namówić na odwiedziny w Toronto... Dzień się już kończył, schemat był taki sam - kolacja, prysznic, książka lub siedzenie w telefonie i spanie. Rano śniadanie, pomaganie wujostwu, wyprawa na targ z ciotką, nudy dopóki nie przyjdzie Emir lub przyjaciółki. Skręcili w ulicę na której końcu znajdowała się uliczka przy której stał cel podróży.
- Nie chcę iść jutro do muzeum - odezwała się w końcu.




Emir Saylan