Strona 1 z 1

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: wt sie 05, 2025 2:48 pm
autor: Donna Albani
Nie była pewna czy zgubiła gdzieś po drodze swoją poplamioną sosem koszulę, czy po prostu po tym, jak ją zdjęła oddała ją Loli albo Ivon do torebki czy plecaka, bo sama jak zwykle miała przy sobie tylko telefon w etui ze smyczą.
Niczego więcej (wcześniej) do szczęścia nie potrzebowała, ale teraz po pierwszej nad ranem zaczynała już marznąć w swoich jeansowych szortach i górze od bikini w arbuzowy wzór. Jedna część stanika była czerwona w czarne kropki, druga zielona w limonkowe paski. To bikini było najbliżej egzotycznego outfitu, który miała w szafie. Łańcuch ze sztucznych kwiatów, który ktoś jej założył na szyję w trakcie festiwalu nie grzał jej wcale, choćby chciała, a wręcz ją irytował.
I oczywiście zamiast złapać za materiałowe kwiaty wychodząc z metra złapała za telefon, żeby napisać dziewczynom nieskładną wiadomość o tym, że irytują ją te kwiaty i że już dojechała do siebie na dzielnię (no prawie) i że idzie. I ciężko stwierdzić czy w ogóle to wysłała, czy tylko napisała, bo nie miała na razie żadnej wiadomości, za to mijała ogrom ludzi w podobnym stanie co ona, zarówno pod względem ilości wypitego alkoholu i wizualnie, festiwalowej estetyki. Część wcale nie zamierzała kończyć jeszcze zabawy, bo kilka osób, które razem z nią wypłynęło z metra i szło podobną trasą, właśnie kierowało się do beach klubu.
A Donna idąc dziarskim krokiem znaną sobie trasą przyglądała się innym ludziom, spojrzała na bawiących się w klubie, dostrzegła nieopodal Alexa, ktoś kawałek dalej śpiewał hymn, po kogoś podjechał uber.
Zatrzymała się. I cofnęła o kilka kroków do tyłu, o dziwo na nikogo nie wpadając, znowu łowiąc wzrokiem Alexandra, najgorszego barmana w historii tego zawodu. Może powinna była od razu iść dalej i udawać, że się wcale nie zobaczyli, ale pewnie tak by zrobiła, gdyby pracowali w jakimś sztywnym korpo za biurkami, a nie w klubie nocnym.
Donna wyszczerzyła się i uniosła dłoń, żeby pomachać mężczyźnie, zanim ruszyła w jego stronę, nie przejmując się tym, czy jest w jakimś towarzystwie, albo czy akurat kogoś nie bajeruje.
Przecież chciała się tylko przywitać i życzyć miłego festiwalu, a że wypita ilość alkoholu nie pomagała jej w podejmowaniu racjonalnych decyzji, to inna sprawa.
Przywitanie się to przecież nic złego, wręcz przeciwnie, to bardzo grzeczne.

alexander baransky

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: pt sie 08, 2025 3:19 pm
autor: alexander baransky
Miał nigdzie na miasto nie wychodzić, ale wyciągnął go stary kolega na festiwal. Nie pamięta z niego za dużo, może oprócz tego, że w międzyczasie dołączyły się do nich jakieś dziewczyny, a rozmawiało się z nimi tak dobrze, że z nimi poszli do jakiegoś baru. Nie zdążył zauważyć, kiedy kolega się zmył, tłumacząc się, że jutro ma pracę i wypadałoby rano wstać. Alex też miał zmianę, ale nie przejmował się tym za bardzo, bo koleżanka, z którą palił papierosa miała śliczne niebieskie oczy, czerwoną szminkę i cholernie duży dekolt, od którego nie mógł oderwać wzroku.
Chyba na niego leciała, bo zaczynała opowiadać jakieś głupoty o tym, że niedawno zostawił ją chłopak i mieszka teraz sama, i lubi trójkąty. Bluzkę chyba też ściągnęła w dół, bo cycki niemalże jej wypadały. Bawił się świetnie, bo ilość alkoholu, którą w siebie wlał pewnie była rekordowa, ale trzymał fason i zagadywał ją, by nie straciła zainteresowania. Co chwilę rozglądał się czy jej koleżanka nie przesadziła z piciem, taki był z niego odpowiedzialny człowiek. Zamówili sobie jakąś wódkę na trzech, ale po kilku minutach odsunęli się od niej, by porozmawiać, więc musiał też kontrolować ile ubyło z butelki. Tak naprawdę to nie chciał by go opiły same, ale pozory sprawiał świetne.
Zaalarmował nowo poznaną piękność, że koleżanka zniknęła i chyba poszła do toalety, a gdy ta odeszła to zaatakowała go inna piękność. Chwilę stał analizując kim jest kobieta, która machała ręką do niego wcześniej (co zignorował), ale teraz miał dosłownie kilka sekund by przypomnieć sobie i… tak, Donna.
Cześć szefowa — rzucił na przywitanie i uśmiechnął się do niej. Śledziła go? — Wracasz skądś? — dodał po chwili, próbując rozwikłać zagadkę, co ona tu robiła. Może chciała opierdolić go za to, że jutro ma pracę a teraz siedzi w jakimś barze i jest w stanie w jakim jest? Oby nie, bo naprawdę zaczynał ją lubić. — Pijesz? — Skinął głową na stolik, przy którym wcześniej siedział i na alkohol, który stał na samym środku. Cud, że nie wyrzucili ich stamtąd, bo to był taki lepszy lokal, w którym ceny były zabójcze. Ale może dzisiaj wyjątkowo pozwalali się tak bawić, w końcu on z koleżankami całkiem ładną sumkę już wyłożył.


Donna Albani

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: pt sie 08, 2025 4:15 pm
autor: Donna Albani
Kobieta, z którą rozmawiał wcześniej Alexander zniknęła jej gdzieś z pola widzenia, ale małe to miało znaczenie dla Donny, ona przecież tylko tak na chwilę. Donnie w tym stanie oczywiście do głowy nie przyszło, że mógł sobie pomyśleć coś nieodpowiedniego na jej temat, że go śledzi żeby go przywołać do porządku, co on robi skoro ma jutro zmianę.
Nawet nie wiedziała, że miał, nie znała wszystkich grafików na pamięć.
-Sfestiwalu. - Uśmiechnęła się szeroko, spoglądając na Alexandra błyszczącymi oczami, język jej się odrobinę plątał, jak to po alkoholu, w pewnym momencie człowiek tego już nie słyszy. Kiedy już się zatrzymała to stanęła trochę za blisko, zdecydowanie na trzeźwo trzymałaby większy dystans. Jeszcze mogłaby to zwalić na to, że byli w klubie, który nawet jeśli był na otwartym powietrzu, to wciąż był dosyć zatłoczony.
- Wyszłam z metra i szłam. Do siebie. - Pokiwała głową i zaśmiała się lekko, podpierając pod boki, nawet nie zauważając, że zasadziła tym kuksańca w brzuch komuś, kto akurat przechodził obok i skrzywił się, zanim poszedł dalej.
- I cię zobaczyłam, pomyślałam, że się szywitam.
Powiodła wzrokiem na stolik, na który wskazał i spojrzała na opróżnioną już częściowo butelkę wódki, układając usta w o.
- Och. Wódka, twój ulubiony drink. - Wróciła wzrokiem do Alexa kiwając na niego palcem, nietrudno było zapamiętać, testował tym pokazowym nalaniem wódki do szklanki wtedy jej cierpliwość. Ale teraz nie byli w pracy.
- Okej, czemu nie. - To tylko jeden kieliszek, różnicy już nie poczuje, zresztą do domu już blisko. Podeszła bliżej stolika opierając się o niego biodrem, spoglądając na mężczyznę.
- Byłeś na paradzie? Albo na koncertach? - Musiała się nachylić w jego stronę bardziej, trochę głos podnosząc i przyjmując kieliszek.

alexander baransky

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: czw sie 14, 2025 8:48 pm
autor: alexander baransky
Nie spodziewał się swojej przełożonej w takim miejscu, dziwnym byłoby zastanawianie się i wyszukiwanie jej specjalnie wzrokiem. Tak na dobrą sprawę, powinni zobaczyć się dopiero w pracy, w końcu jego zmiana zbliżała się wielkimi krokami, a Alexander z każdą chwilą i z każdą szklanką alkoholu zaczynał zastanawiać się, czy zdąży wytrzeźwieć. Teoretycznie bycie pod wpływem procentów podczas zmiany na barze nie było wielkim wykroczeniem, czasami przydarzało im się wypić zepsute drinki, a Baransky miał talent do pierdolenia przepisów.
Przemyśli to jeszcze rano, w końcu nie może zawieść zespołu.
Byłaś na festiwalu i się nie widzieliśmy?! — rzucił głośno i zrobił obrażoną minę. Niewykonalnym było się tam złapać, gdy w praktycznie każdej strefie były tłumy. Nawet jeśli, hipotetycznie, umówiliby się gdzieś w trakcie jego trwania, to Alex był zdrowo napruty, zapomniałby o tym po pięciu minutach.
Mieszkasz w okolicy… wow, nigdy cię nie widziałem — dodał i sięgnął po swoją szklankę, a następnie napił się z niej. Bakterie były mu nie straszne, ale miał pewność, że nie zostawił tak mało w niej. Nieważne, pewnie i tak nikomu nie smakowały jego proporcje pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Może to właśnie ta koleżanka, co zniknęła w środku mu podpiła?
Zaraz, zaraz, gdzie one są…
Rozejrzał się nerwowo wokół siebie. Nie chciał aby się zobaczyły, chociaż pewnie Donnie było obojętne z kim spotyka się najgorszy barman w jej karierze, to on miał jakąś dziwną wkrętkę, że obydwie z niego zrezygnują. Albani flirtowała z nim w pracy, a te dwie laski przed chwilą. Nie chciał sam wracać do domu.
Zapamiętałaś, brawo — odpowiedział i uśmiechnął się szeroko, a następnie dolał sobie trochę wódki do swojego napoju a butelkę wręczył menadżerce. Podał jej również kieliszek, który pierwotnie miał należeć do niego, ale wybrał opcję mieszania z sokiem, by łatwiej mu wchodziło. Może gdyby nie wypił tyle piwska z Bo na festiwalu to teraz miałby więcej sił na czystą wódkę.
Byłem z przyjacielem. Jedliśmy dużo, jeszcze więcej wypiliśmy. Pokręciliśmy się, coś tam słuchaliśmy, ale mało co mi siadło. Później znaleźliśmy koleżanki — wypalił i rzucił swój firmowy uśmiech. Donna na pewno widziała, że wcześniej niemalże obściskiwał się z jakąś dupą, która magicznie zniknęła, gdy tylko Albani pojawiła się w zasięgu. — Z koleżankami byłaś? — Jego znienawidzony small-talk. Nie wiedział w sumie jak ma podtrzymywać tę rozmowę, dziwnie mu się spoglądało na nawaloną w trzy dupy menadżerkę. Nie wiedział co może mówić a czego nie. — Zamówić ci coś?


Donna Albani

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: sob sie 16, 2025 1:12 am
autor: Donna Albani
Donna brwi lekko zmarszczyła wciąż spoglądając na mężczyznę ze swoim szerokim uśmiechem, nawet w tym stanie zażenowana jego żarcikiem i obrażoną miną. Ale już zdążył jej pokazać podczas ostatniej rozmowy, że był niedojrzały.
Czyli kompletnie nie w jej typie. A mimo to stała tu uśmiechając się do niego jak idiotka, ale zwalała to na alkohol i jego urok osobisty, bo z jakiegoś powodu takie cwaniaki zawsze go miały w zanadrzu.
- W Malvern. - Doprecyzowała trochę głośniej, bo klub nie pozwalał na swobodną rozmowę.
Przyjęła kieliszek i uniosła go prawie na poziom oczu, nalewając do pełna, zerkając na Alexandra kiedy już do brzegu wypełniła kieliszek. Może i była pijana ale prawie dekada stania za barem robiła swoje.
- Oszywiście. - Nie było trudno zapamiętać tej szklanki wódki, skoro ją zaprezentował w taki sposób, na rozmowie, podczas której chciała mu dać szansę, żeby się wykazał.
- Mam doskonałą pamięć do szczegółów. Czasami nawet aż zbyt. - Wychyliła swój kieliszek, odstawiając go później na stół trochę za głośno, ale tak trzeba było przecież robić z kieliszkami.
Czy widziała, że z kimś tu stał zanim podeszła? Być może, ale nie zwróciła uwagi na obce twarze, a teraz ani przyjaciela, ani koleżanek. Wyparowali wszyscy, a Donna na chwilę założyła że pewnie są gdzieś przy barze lub na parkiecie.
Nie zamierzała go zatrzymywać, chociaż trochę chciała, ale czuła, że jej decyzje zaczynają padać daleko od zdrowego rozsądku, a jednak wolała się go w życiu trzymać. Przynajmniej na pytanie o zamówienie jej czegoś nie odpowiedziała właśnie tequilę.
- Och, nie. Nie, nie. - Zaśmiała się, wyciągając rękę do jego ramienia jakby byli serdecznymi znajomymi.
- Po prostu uznałam że się przywitam, nie będę ci przeszkadzać w spotkaniu, chociaż... - Rozejrzała się, bo mimo wszystko nie wyglądało, jakby na jakimś spotkaniu był.
Przysunęła się bliżej, chociaż i tak stała jeszcze chwilę temu bardzo blisko jak to w barze, jak to w takim stanie upojenia, bliżej już prawie się nie dało.
Zadarła głowę spoglądając na mężczyznę oczami zaszklonymi od wypitego alkoholu, co dodało jej aury naiwności, zupełnie innej od jej skupionego na co dzień spojrzenia.
- Naprawdę tu z kimś jesteś? Czy tak powiedziałeś, żeby nie wyszło... żeby nie wyjść... że samemu? Czy żebym ja się nie narzucała? Przepraszam, ciężko mi się myśli.

alexander baransky

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: ndz sie 24, 2025 1:31 pm
autor: alexander baransky
Nie był niedojrzały, po prostu życie dla niego wyglądało zupełnie inaczej. Nie rozumiał co to znaczy chodzić do pracy od rana do wieczora, a później wracać do domu do żony i dziecka. Nawet nie podobała mu się ta wizja; musiał się wyszaleć, póki miał do tego czas i szansę, bo wiedział, że w końcu w życiu przyjdzie moment, kiedy będzie musiał się ustatkować. A chciał to przedłużać na tyle, na ile miał możliwości, toteż Kanada z pewnością nie zostanie jego ostatnim miejscem zamieszkania. Gdy robiło się zbyt poważnie musiał uciekać, ciekawe jaka przyczyna będzie teraz?
To niedaleko, ja w Guildwood, z bratem — odpowiedział, mimo że nie zapytała gdzie on mieszka. Co prawda dalej mu się nie kleiło, dlaczego jej przez ten cały czas nie widział, skoro to było o rzut beretem. Nie zamierzał dociekać, może później przytrafi się odpowiedni moment na kontynuowanie tego tematu.
Tak? — mruknął rozbawiony i wypił swoją szklankę do końca, a następnie sięgnął po butelkę i znów polał. Najwyżej zamieni się z kimś grafikiem, bo na pewno po ilości alkoholu nie da rady przyjść do pracy.
Co jakiś czas nerwowo się rozglądał, szukając swoich dwóch koleżanek, które obiecały mu trójkąt. Dawno nie zaliczył, więc można było sobie wyobrazić jak bardzo chciał z nimi pójść na chatę, nawet jeśli jedna z nich zarzygała teraz kibel w lokalu. Nie chciał stracić szansy przez Donnę, ale z drugiej strony… ją chętnie też by zabrał do siebie. Milion myśli przeleciało mu przez głowę, sam nie wiedział na czym ma się skupić.
Dolał sobie coli i znów się napił.
Przysunął kobietę bliżej do siebie, gdy położyła swoją rękę na jego ramieniu a wolną położył na jej talii. Teraz to już na bank z nim flirtowała, miał tyle dowodów, że inna opcja nie istniała. Ale będzie się mógł pochwalić ziomkom.
Pić nic nie będziesz? Co ty gadasz, wódkę zamówić drugą? — rzucił od razu i zrobił minę, która nie przyjmowała odmowy. Nie było opcji, że po tym wypuści ją do domu, zresztą była tak porobiona, że bałby się, że ktoś się do niej przyklei. Nawet jeśli tym ruchem miałby stracić koleżanki to wydawał mu się najrozsądniejszy.
Nie no, naprawdę — prychnął po tych słowach i pokręcił głową. — Były, ale jedna źle się poczuła, pewnie zaraz będą wracać do domu. Nie narzucasz mi się, zresztą bardzo dobrze, że się tutaj pojawiłaś! Bo ja imprezy nie kończę, godziłoby to w moją polską dumę jakbym musiał na tej ławce sam siedzieć! — Posłał jej uśmiech i odłożył szklankę na stoliczek, a następnie chwycił butelkę i podsunął jej pod twarz.
Opowiadaj Donna, co u ciebie, bo dawno nie gadaliśmy normalnie, tak to mnie tylko dręczysz w pracy.


Donna Albani

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: ndz sie 24, 2025 9:30 pm
autor: Donna Albani
Donna była w takim stanie, że niemalże nie słyszała hałasu wokół. Wiedziała, że tam był, że muzyka grała głośno i niósł się gwar, ale jej mózg wyciszał go, albo zamieniał w szum, bo całą uwagę skupiała na Alexandrze. Do tego stopnia, że nie zostało jej już za dużo energii na wyraźne wypowiadanie wyrazów, ale tego też nie słyszała. Jej własny głos był częścią hałasu.
Masz brata? – Uśmiechnęła się szeroko, rozczulona tą informacją, jakby miał jakikolwiek ktokolwiek wpływ na to, że posiada rodzeństwo. Ale Donne zwłaszcza w takim stanie nieważkości ująć za jej w głębi romantyczne serce było bardzo łatwo.
Ja mam dwie młodsze siostry. – I obie wymagały opieki, mimo, że jedna miała dwadzieścia sześć a druga sześć lat. I z drugą była dopiero na etapie prób otrzymania zgody na zobaczenie się.
Pokiwała głową może trochę zbyt teatralnie, obserwując jak dopijał swojego drinka do końca.
Tak. Dlatego uważaj, bo ja zapamiętam wszystko co mi dziś zrobiesz. – Wybrzmiało inaczej niż planowała, ale nawet tego nie usłyszała, przekonana, że powiedziała, że zapamięta każde jego słowo. A że z powiesz i zrobisz powstało jedno słowo…
To prawie jak oni się tutaj w dwójkę w jedno ciało się skleili, bo Donna zupełnie naturalnie przyjęła jego dłoń na swoich plecach, przywierając swoją klatką piersiową do jego, dopiero teraz czując, że już zmarzła, kiedy ciepło jego skóry dotarło przez cienki materiał koszulki do jej brzucha i biustu. Teraz tym bardziej nie zamierzała się ruszać skoro było tak przyjemnie. On był taki przyjemny.
A ona plotła i odważyła się na gesty, których absolutnie nigdy nie wykonałaby w jego stronę na trzeźwo.
No, może nie nigdy, ale na pewno nie na tym etapie znajomości, nie, kiedy dopiero co odbyła z nim poważną rozmowę o pracy.
Przeniosła na chwilę wzrok na jego szyję i w okolice obojczyków, mając spory problem żeby skupić myśli. Dawno już minęły czasy kiedy mogła się w taki sposób upijać i następnego dnia wstawać rześka jak sarenka.
Wiedziała, że rano będzie pokutować za jeden wieczór dobrej zabawy. Ale już tego w żaden sposób nie odwróci ani nie poprawi swojej sytuacji.
Tequila. W zasadzie bo ja wolę. Tequilę od wódki wolę. – Podniosła spojrzenie na mężczyznę chociaż zaglądanie mu w oczy nie było takie proste kiedy ciężko było skupić wzrok po takiej ilości alkoholu. I w zasadzie to już nawet pić więcej nie chciała. Widząc kątem oka butelkę, którą jej podsunął uniosła dłoń, odpędzając lekko wódkę od siebie i uśmiechnęła się szeroko słysząc, że się nie narzuca. I zamiast opuścić tę rękę wzdłuż ciała to ułożyła dłoń na mostku mężczyzny.
Dręczę? Ale… – Przykro jej się zrobiło jak to usłyszała, bo nie była pewna czy naprawdę tak uważał czy żartował, a po alkoholu wszystkie emocje były odczuwalne o wiele bardziej intensywnie.
Ale ja się staram ci pomóc. Bo mi zależy na tym zespole. – Zmartwiła się wyraźnie, było to widać po jej minie, brwiach zmarszczonych i dłoni, w którą złapał materiał jego koszulki.

alexander baransky

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: wt wrz 02, 2025 10:28 am
autor: alexander baransky
Gdyby nie ta polska mocna głowa to najpewniej Baransky leżałby już gdzieś w rowie. Donna by go znalazła i może, ze wstydu, załatwiłaby mu jakiś transport do domu. W końcu bo jeśli nie ona to spędziłby wieczór na wytrzeźwiałce, a to przecież porządny chłopak jest, nigdy niczego złego nie zrobił. Ale umiejętność wlania w siebie miliona procentów była najlepszą jaką odziedziczył po rodzicach, będzie musiał im podziękować, jeśli jeszcze kiedyś jego stopa postanie w Polsce.
Bliźniaka, dasz wiarę? — rzucił rozbawiony, zupełnie tak jakby opowiedział najlepszy żart pod słońcem. Znów sięgnął po wódkę i dolał sobie do kubka, przez co drink był w siedemdziesięciu procentach alkoholem.
Nie opowiadałaś o nich, dużo młodsze? — zapytał, próbując przeciągnąć rozmowę dalej. Nie wiedział po co mu informacje o rodzeństwie menadżerki baru, z którego za niedługo go wypierdolą. A, może właśnie dlatego, by go polubiła i nie wyrzuciła? Ty to masz łeb, Aleksander.
Spojrzał na nią lekko skonsternowany, zastanawiając się, kiedy powiedział, że coś chce jej zrobić. Nie przypominał sobie by na głos powiedział, że chętnie zabierze ją do swojego domu brata, by spędzić z nią noc. Zaczynał lekko wątpić, ale skoro podeszła do tego tak spokojnie, to wywnioskował, że ona też chciała.
Nie przyszło mu w ogóle do głowy, że mogła się pomylić, bo w końcu była pijana tak, że czasami się śmiesznie bujała z boku na bok.
Gdy przysunęła się to objął ją mocniej, widząc, że nie ma żadnego oporu, a w końcu ubrana była jedynie w stanik, bo gdzieś górę zgubiła. Po wypiciu alkoholu prędko robiło się gorąco, a pogoda już chłodna, nie chciał, aby się przeziębiła, więc pogładził swoją ręką jej ramię.
Od cholery tequili mam w domu, bo mój brat jest fanatykiem kupowania alkoholu — mruknął na jej słowa i prychnął cicho. — Mogę cię zaprosić, cieplej będzie. — Może nie skłamał jakoś bardzo, bo pewnie kilka butelek walało się po domu, a brat faktycznie miał obsesję na punkcie kupowania różnych rzeczy. Może niekoniecznie alkoholu, bo większość napojów procentowych właśnie Alexander przyniósł do domu.
Nie no, Donna, ja żartuję! — rzucił głośno w odpowiedzi, widząc, że posmutniała. Albo po prostu zaczęła jakoś wolniej mówić i jej mimika nie była tak żywa jak wcześniej. — Bardzo dobrze spełniasz się w roli menedżera, w życiu lepszego nie miałem, nie kłamię.


Donna Albani

Just one chance now, to come home looking like a lovely girl

: śr wrz 10, 2025 10:41 pm
autor: Donna Albani
Bliźniaka? Jakie to urocze. Zwłaszcza w jej zaćmionym alkoholem umyśle wizja ta była bardzo urokliwa, co zresztą malowało się na jej twarzy i zachwyconym spojrzeniu.
Oooch, naprawdę? – To w zasadzie całkiem szczęśliwy przypadek dla świata, bo Donna uważała, że Alexander był bardzo przyjemny dla oka, a dwóch takich to dopiero.
A bardzo jesteście podobni z charakteru? – Ciekawiło ją to bardzo w przypadku bliźniaków, bo wielu nie znała, a z kolei rzadko znała rodzeństwa, które byłyby do siebie podobne. Ludzie mogli mieć pewne cechy czy nawyki wspólne, ale rozbieżność zawsze istniała.
Pokiwała głową na pytanie, chociaż zwykle nie rozmawiała o swojej rodzinie i informacja, że miała jakieś siostry musiała mu wystarczyć przy tych zwierzeniach.
Zresztą nie chciała już o tym rozmawiać, kiedy ją tak obejmował, a ona sama się kleiła do niego i to wcale nie dlatego, żeby nie zmarznąć.
Zaśmiała się z opóźnieniem na jego propozycję, żeby poszli do niego, bo gapiła się przez ten czas na mężczyznę wielkimi oczami, odbiegając myślami daleko.
O, nie, nie, nie. - Pokręciła głową, aż włosy jej się poplątały. Nawet nie zarejestrowała faktu, że wspomniał o bracie fanatyku kupowania alkoholi i nie doszła do wniosku, że mieszkali razem.
Bo ja wiem jak to się skończy. Pójdziemy do ciebie i ja rano nie wstanę na trening, bo, bo, bo przelecę cię na wszystkie możliwe sposoby i też pozwolę ci zrobić ze mną co będziesz chciał, a ja muszę… rano wstać. – Znowu głową pokręciła i cofnęła jedną dłoń z mostka mężczyzny, dotykając własnej brody w zamyśleniu, jakby właśnie obmyślała zwyczajny plan na wieczór a nie plotła rzeczy, za które mógłby ją z powodzeniem zgłosić do HRu.
Ale… moglibyśmy do mnie, bo mam blisko i bym wstała. I mam już spakowaną torbę z ubraniami na trening…

alexander baransky