Strona 1 z 1

Black Hawk Down

: śr sie 06, 2025 7:04 pm
autor: Febe Cabra
Nie bawiła się w tłumie, w ogóle określenie bawiła nie pasowało do niej tutaj. Była na trybunie dla VIP-ów, gdzie pojawiały się osoby z otoczenia ratusza, rady miejskiej oraz lokalnego biznesu, po prostu wypadało się pokazać, zamienić kilka słów, zwyczajne stare, dobre podtrzymywanie relacji. Po otwarciu imprezy wymiana uprzejmości, z kimś innym rozmowa na boku, nie sprzyjało to jedzeniu czegoś porządniejszego, więc skończyła z kawą, a gdy już towarzystwo zaczęło się rozchodzić na bardziej ekskluzywne aftery lub drinki do klubów, do których nie wypuszczano z marszu, a w których nie chciałaby spędzić wieczoru, Febe wzięła jeden z serwowanych koktajli. Był zimny, a poza tym też okazał się błędem. Miała słabą głowę, w ogóle jej tolerancja alkoholu, jej wieczna samodyscyplina z latami stresu odbijała się na jej zdrowiu, żołądek i nerwy nie były w dobrym stanie, tym bardziej po całym dniu spędzonym na niczym. O wiele bardziej wolałaby się zaszyć w swoim mieszkaniu, zasunąć rolety, puścić klimatyzację, powyłączać telefony i rozlać się w ciemność, zdarzało jej się coraz częściej, że w wolnych chwilach po prostu nic nie robiła. Pewnie był to kolejny sygnał alarmowy, ale teraz przede wszystkim bardzo nie chciała zrobić z siebie widowiska ani też na nikogo nie zwrócić. Myślała, że po prostu wyjdzie na wieczorne powietrze to złagodzi jej objawy. Może było chłodniej, ale za to głośniej, więcej ludzi. Febe dopadła jakiegoś murku, gdzieś na obrzeżach tłumu już poza stoiskami z jedzeniem, dalej walcząc ze sobą, żeby nie zwymiotować. Trzymała się kamieni obiema rękami, jak kotwicy albo tej brzytwy. Trzy wdechy i spróbuje złapać ubera, zanim się ktoś na nią tu natknie. Tym bardziej, że nie pasowała do otoczenia, zdecydowanie ubrana bardziej elegancko, niż bawiący się swobodnie ludzi. Nie miała na sobie nic wyszukanego, zwykłą sukienkę koktajlową w kwiaty, ale z dobrego materiału oraz sandały na szpilce, na pewno nic coś w czym można szaleć w błocie i piórach.

Mitch Birdman

Black Hawk Down

: śr sie 06, 2025 8:38 pm
autor: Mitch Birdman
Ostatecznie z komisariatu miał skręcić w stronę domu i przysiąść do sprawy, ale instynkt mu podpowiadał, żeby jednak wybrał się na teren festiwalu. A Mitchi instynktów słuchał bo były pierwotne i niejednokrotnie się przekonał, że przeczucia się sprawdzają.
Kupił sobie po drodze nową kawę, tym razem wydając nieco więcej niż na poprzednią, żeby kolejnej nie wylać, bo nawet cukier nie był w stanie jej uratować.
Parada już dawno przeszła pozostawiając po sobie na ulicach mnóstwo kolorowych śmieci, jak zawsze, ale jak Mitch znał to miasto w poniedziałek będzie już w nienagannym stanie.
Przyjemny chłód nocy osiadał na skórze, ciepła kawa może i go nie rozbudzała jak powinna, ale przynamniej tak sobie wmawiał, bo gdyby teraz, po latach, odstawił kofeinę to jego organizm nie wiedziałby co ze sobą zrobić. Może przestałby funkcjonować na tydzień.
A może na dłużej, bo w tym wieku to już pani kochana, nie taka prosta sprawa.
Chociaż Birdman mijał właśnie mężczyzn z pewnością dekadę starszych od niego, w eleganckich garniturach skrojonych na miarę, chociaż jak tak chwiejnym krokiem szli to wyglądało trochę jakby miały im się popruć w niektórych miejscach przy tych wygibasach.
Chyba musi gdzieś odbić, bo się zbliżał do strefy dla VIPów, a tutaj niczego dla siebie nie znajdzie.
Wsunął papierosa między wargi i już unosił zapalniczkę, żeby odpalić, kiedy spostrzegł nieopodal kobietę, która zdecydowanie nie wyglądała, jakby się dobrze bawiła. I nie miała wsparcia kolegów, jak tamci panowie.
Wyjął papierosa z ust i ruszył ostrożnie w jej stronę, zachowując dystans kilku metrów, żeby jej ani nie spłoszyć, czy przestraszyć, ani żeby samemu sobie nie odbierać przestrzeni na reakcję, na wypadek, gdyby była agresywna. Wcale by się nie zdziwił gdyby była naćpana. Mało tu takich.
- Coś się stało? Potrzebuje pani pomocy? - Zawołał nieco głośniej, skupiając wzrok na kobiecie. Nie będzie pytał czy wszystko w porządku, bo widać, że nie było.

Febe Cabra

Black Hawk Down

: czw sie 07, 2025 9:45 pm
autor: Febe Cabra
Gdyby była w lepszym stanie, zobaczenie tych klaunów w drogich garniturach, niekoniecznie szytych na miarę, bo to też nie była okazja na takie strojenie, zaledwie festyn miejski w większej skali, którzy po zewie promili we krwi przestali pilnować swoich wytrenowanych póz, no byłoby coś co by jej mogło zrekompensować stratę czasu, bo zdecydowanie więcej więcej energii przepaliła, niż zyskała. Zawsze to był jakiś złośliwe-pocieszny widok, nagroda za to, że była dopuszczona do ciaśniejszego kręgu.
Być może instynkt uznał, że Mitch tym razem w okolicach Vipów na coś się natknie, bo normalnie takie cerbery, jak ona sama, pilnowały by właśnie żadnych materiałów nie było. Wystarczyło sięgnąć po pierwszą i najbardziej ulubioną kartę-pułapkę pod nazwą zniesławienie, potem zabezpieczenie prawa do prywatności i wpływ na swój wizerunek, i jakoś się kręciło w tym cyrku. Lub głowie, bo na razie to Febe walczyła z chorobą morską na suchym lądzie.
- Nie - powiedziała szybciej na raz na oba pytania, niż sobie świadomie przemyślała. Dopiero potem spojrzała, na tego, kto kierował pytania. Miłosierny Samarytanin, nie on by się jej rzucił na pomoc, raczej porządny obywatel. Otwarcie oczu spowodowało, że musiała przełknąć zdecydowanie zbyt gęstą ślinę. Febe nie była ze stali, nie żyła w iluzji, w której mogłaby naginać świat do swojej woli ani nie mogła być samotną wyspę, więc się zreflektowała. - Czy mógłby pan kupić wodę, oddam - dodała. Może ryzykowne prosić całkiem obcą osobę o taką przysługę, ale gdyby chciał jej zrobić krzywdę, to dawno by to zrobił, była łatwym celem, szczególnie w takim stanie.
Mitch Birdman

Black Hawk Down

: pt sie 08, 2025 12:07 pm
autor: Mitch Birdman
Nie pada twarde, które mogłoby wręcz zakończyć tę rozmowę na samym początku, zrozumiałe, Mitch nie zamierza naciskać, pewnie czuła się okropnie. Nie to nie i już krok zrobił do tyłu, zwiększając jeszcze dystans między nimi, kiedy pada jednak prośba, więc skinął głową. Nie myśli o tym raczej czy była to prośba rozsądna czy nie, zwykle w podobnych sytuacjach każdego pierwsza myśl to woda i świeże powietrze.
- Czywiście, nie ma problemu. Zaraz do pani wrócę. - Zaraz jest bliżej nieokreślonym odcinkiem czasowym, bo najpierw musiał znaleźć stoisko na którym sprzedają coś innego niż piwo i lemoniadę, ostatecznie zdecydował żeby od razu wygooglować najbliższy monopolowy, nie ma co chodzić od stoiska do stoiska. Od razu wziął dwie na wszelki wypadek i paczkę chusteczek higienicznych, chyba jako jedyny, bo wszyscy przed nim (i po nim) w kolejce kupowali cipsy, szlugi i alkohol, póki jeszcze można było, póki nie wybiła godzina wypad z baru. Dlatego do kobiety wrócił po paru minutach, mając nadzieję, że nie zniknęła nigdzie, nie dlatego, że byłby stratny dolara za butelkę wody, a dla jej dobra własnego. Potem by się poczuł w obowiązku zgłosić organizatorom wydarzenia, że taka na szpilkach była i znikła.
- Proszę. - Podał kobiecie najpierw jedną butelkę, kiedy ją już odnalazł zdaje się w tym samym miejscu, specjalnie tej butelki nie otwierając, żeby nie miała wątpliwości, że jej tam nie wsypał niczego.
- Potrzebuje pani jakiejś fachowej pomocy? Tu są punkty medyczne, o tej porze na pewno jeszcze ktoś tam jest, raczej na cały czas trwania festiwalu. Mogę panią zaprowadzić.

Febe Cabra

Black Hawk Down

: pt sie 08, 2025 10:24 pm
autor: Febe Cabra
Nie była pewna czy oczekiwała, że jej przypadkowy kompan wróci spełniając jej prośbę czy nie. Nic nie traciła, bo i tak jeszcze dłuższą chwilę wizja zostawienia tego murku była trudna do zrealizowania, bez punktu podparcia mogłaby skończyć w jakimś krzaku zataczając się. Jednak ta i tak od początku nierówna walka zakończyła się jej porażką, była wtedy chociaż sama, gdy spięte w kucyka włosy zwinęła wokół jednej dłoni, a drugą przytrzymała się obramowania śmietnika by się odpowiednio głęboko pochylić. Poczuła się lepiej, bo żołądek przestał ciążyć i kark przestała mieć taki gorący. Może po prostu powinna odpuścić tę głupią i upartą walkę ze swoim organizmem. Mitcha na tyle długo nie było, że zdążyła się doprowadzić do porządku, choć wystarczająco krótko, że Febe dalej nie była pewna swoich nóg, więc faktycznie była w tym samym miejscu, w którym ją zostawił. Przyjęła butelkę, podziękowała i upiła drobnymi łykami wody, nie wiadomo czy to też się nie przyjmie, ale nie nastąpiły żadne spektakularne efekty, więc zaryzykowała przyjęcie kolejnej porcji wody.
- Nie, dziękuję za propozycję, ale to całkiem zbyteczne, wygląda, że jest lepiej. - Zresztą nawet, gdyby potrzebowała bardziej fachowej pomocy, to najpewniej byłoby udać się po taką do zaufanych osób, takich, które w pierwszej kolejności nie doradzały odpoczynek, dopiero wtedy miałaby ochotę uzewnętrznić się i to wiele bardziej burzliwie, niż przed momentem, gdy prawie składała modły do kosza śmietnikowego.
- Ma pan może papierosy? Pożyczyłabym jeden - zaciągała te drobne przysługi, jak gdyby nic. - Gorzej już nie będzie - dodała, gdyby miał mieć obiekcje, że może dołożyć rękę do jej pogorszenia. - I na moją odpowiedzialność.
Nie paliła na co dzień, bardziej popalała i to elektroniczne, sam gest potrafił ją uspokoić i dać czas na ułożenie sobie wszystkiego w głowie.

Mitch Birdman