nothing beats a jet2 holiday
: śr sie 06, 2025 11:16 pm
Podjechał idealnie na czas.
Dziwnym by było, gdyby spóźnił się na odebranie byłej żony i córki skoro mieszkał praktycznie na przeciwko. Istniała taka sytuacja, gdyby naprawdę zapomniał, ale ustawił sobie budzik specjalnie półtora godziny przed dziewiątą. W końcu zaplanowane miał zakupy spożywcze, musiał zapakować jeszcze kilka rzeczy do bagażnika w tajemnicy no i… oficjalnie przekazywał mieszkanie do dyspozycji swojej młodszej siostrze. Miała dwa dni spokoju (tak wstępnie, wątpił, że jego plan potrwa więcej niż jedną noc w domku letniskowym), mogła zapraszać kogo chciała, byleby bezpieczna była i nie zdemolowała wnętrza. Ufał jej, ale nie bezgranicznie, bo już chyba nie było takiej osoby.
Zapakował koce, jakieś ubrania, podstawowe środki higieny, ładowarkę, dorzucił też bluzę na wieczór, ulubioną poduszkę oraz spray na komary. Wszystko upchnął w jeden kosz, do drugiego wrzucił zakupy, które zrobił rano, a później wszystko przykrył kurtką przeciwdeszczową. Nie był głupi, spodziewał się, że będą wkładali tam jeszcze torbę z rzeczami córki, bo w końcu Diane pewnie zapakowała jej o milion rzeczy za dużo. To był obóz a nie wyjazd na pół roku, ale doskonale znał Anderson i umiejętności brudzenia się Lily. Ukrył swoje rzeczy bo nie chciał, aby niespodzianka wydała się za wcześnie. Obmyślił idealnie, nie było szans na skuchę: odwozili młodą na obóz, a później zamiast wracać na dzielnicę mieszkalną miał zabrać byłą żonę do ich domku letniskowego. W końcu przecież podczas urlopu chciała odpocząć, a gdzie lepiej niż nad jeziorem Kawartha, gdzie trudno było o zasięg?
Pomachał młodej, gdy tylko wybiegła na ganek przed domem i wysiadł z samochodu widząc Diane z torbą. Podszedł i zabrał walizkę, a je wpuścił samochodu.
— Wszystko macie? — zapytał, wkładając kluczyki w stacyjkę.
Diane Anderson
Dziwnym by było, gdyby spóźnił się na odebranie byłej żony i córki skoro mieszkał praktycznie na przeciwko. Istniała taka sytuacja, gdyby naprawdę zapomniał, ale ustawił sobie budzik specjalnie półtora godziny przed dziewiątą. W końcu zaplanowane miał zakupy spożywcze, musiał zapakować jeszcze kilka rzeczy do bagażnika w tajemnicy no i… oficjalnie przekazywał mieszkanie do dyspozycji swojej młodszej siostrze. Miała dwa dni spokoju (tak wstępnie, wątpił, że jego plan potrwa więcej niż jedną noc w domku letniskowym), mogła zapraszać kogo chciała, byleby bezpieczna była i nie zdemolowała wnętrza. Ufał jej, ale nie bezgranicznie, bo już chyba nie było takiej osoby.
Zapakował koce, jakieś ubrania, podstawowe środki higieny, ładowarkę, dorzucił też bluzę na wieczór, ulubioną poduszkę oraz spray na komary. Wszystko upchnął w jeden kosz, do drugiego wrzucił zakupy, które zrobił rano, a później wszystko przykrył kurtką przeciwdeszczową. Nie był głupi, spodziewał się, że będą wkładali tam jeszcze torbę z rzeczami córki, bo w końcu Diane pewnie zapakowała jej o milion rzeczy za dużo. To był obóz a nie wyjazd na pół roku, ale doskonale znał Anderson i umiejętności brudzenia się Lily. Ukrył swoje rzeczy bo nie chciał, aby niespodzianka wydała się za wcześnie. Obmyślił idealnie, nie było szans na skuchę: odwozili młodą na obóz, a później zamiast wracać na dzielnicę mieszkalną miał zabrać byłą żonę do ich domku letniskowego. W końcu przecież podczas urlopu chciała odpocząć, a gdzie lepiej niż nad jeziorem Kawartha, gdzie trudno było o zasięg?
Pomachał młodej, gdy tylko wybiegła na ganek przed domem i wysiadł z samochodu widząc Diane z torbą. Podszedł i zabrał walizkę, a je wpuścił samochodu.
— Wszystko macie? — zapytał, wkładając kluczyki w stacyjkę.
Diane Anderson