See you in the dark
: czw sie 07, 2025 1:32 pm
outfit
Polubiła te treningi. Polubiła też towarzystwo Karriona, bo było zupełnie… nieproblematyczne. Nie miał większej styczności ze światem Daniela – a przynajmniej nie była jej świadoma i w tym stanie wolała pozostać. Nie musiała mu niczego udowadniać. Mogła sobie pozwolić na mało wyrafinowane żarty i zaskakująco dużo swobody, której od bardzo dawno nie miała. Bo nawet jeśli była wdową od dobrego roku to do tej pory niewiele w jej życiu się zmieniło, Daniel dyktował warunki nawet po swojej śmierci. Te zajęcia z boksu to była pierwsza rzecz, którą od bardzo bardzo dawna zrobiła tak naprawdę dla siebie. I chociaż miała rację z tym, że zawodowej bokserki z niej nie będzie (na to była zresztą za stara) to bardzo dobrze się przy tym bawiła i z każdym kolejnym treningiem szło jej coraz lepiej.
Dlatego nie była szczególnie zadowolona, gdy nie mogła pojawić się na umówionym spotkaniu. Utknęła w klubie, rozwiązując bieżące problemy i radząc sobie z nagłymi pożarami. Spoglądając na zegarek wiedziała, że nie zdąży – nie było na to szans. Wysłała więc tylko wiadomość do Mercera.
Wysłała, ale nie była pewna, czy mężczyzna skorzysta z jej zaproszenia. Zresztą sama nie spojrzała ponownie na ekran telefonu, bo skupiła się na stercie papierów, które miała do ogarnięcia, bo ktoś czegoś nie dopilnował. Czasami miała wrażenie, że część ludzi tutaj robiła jej pod górkę z pełną premedytacją… może wcale nie głupim pomysłem byłaby wymiana personelu? Skupiła się na pracy aż do momentu, gdy pukanie do drzwi nie ściągnęło ją na ziemię. Miała gościa. Wystarczył krótki opis zdany jej przez jednego z ochroniarzy i już wiedziała z kim miała do czynienia. Poprosiła, żeby zorganizować mu jakąś przyjemną lożę, zapewnić drinki, a ona zaraz dołączy.
Więc kiedy wyszła już z zaplecza klubu Mercer został usadzony w jednej z vipowskich klubowych loży i dostał zamówionego przez siebie drinka jeśli tylko takiego chciał.
- Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że skorzystasz z zaproszenia. – rzuciła na dzień dobry kiedy do niego dołączyła, wsunęła się na kanapę obok i uśmiechnęła pod nosem – Któraś z dziewczyn wpadła ci w oko? Może skusisz się na prywatny taniec? Na koszt firmy… w końcu obiecałam, że wynagrodzę ci zmianę planów na ostatnią chwilę. – czy to podchodziło pod handel żywym towarem jeśli właśnie próbowała mu opchnąć jedną z dziewczyn, które pojawiły się na dobrze widocznej z ich perspektywy scenie? Być może… albo po prostu szefowała w klubie ze striptizem, a on był teraz jej gościem.
Karrion Mercer
Polubiła te treningi. Polubiła też towarzystwo Karriona, bo było zupełnie… nieproblematyczne. Nie miał większej styczności ze światem Daniela – a przynajmniej nie była jej świadoma i w tym stanie wolała pozostać. Nie musiała mu niczego udowadniać. Mogła sobie pozwolić na mało wyrafinowane żarty i zaskakująco dużo swobody, której od bardzo dawno nie miała. Bo nawet jeśli była wdową od dobrego roku to do tej pory niewiele w jej życiu się zmieniło, Daniel dyktował warunki nawet po swojej śmierci. Te zajęcia z boksu to była pierwsza rzecz, którą od bardzo bardzo dawna zrobiła tak naprawdę dla siebie. I chociaż miała rację z tym, że zawodowej bokserki z niej nie będzie (na to była zresztą za stara) to bardzo dobrze się przy tym bawiła i z każdym kolejnym treningiem szło jej coraz lepiej.
Dlatego nie była szczególnie zadowolona, gdy nie mogła pojawić się na umówionym spotkaniu. Utknęła w klubie, rozwiązując bieżące problemy i radząc sobie z nagłymi pożarami. Spoglądając na zegarek wiedziała, że nie zdąży – nie było na to szans. Wysłała więc tylko wiadomość do Mercera.

Darcy Bowman
Nie dam rady, przepraszam.
Utknęłam w klubie, więc wpadnij jak masz wolny wieczór. Postaram się wynagrodzić ci tą zmianę planów.
Wiadomość...
Wysłała, ale nie była pewna, czy mężczyzna skorzysta z jej zaproszenia. Zresztą sama nie spojrzała ponownie na ekran telefonu, bo skupiła się na stercie papierów, które miała do ogarnięcia, bo ktoś czegoś nie dopilnował. Czasami miała wrażenie, że część ludzi tutaj robiła jej pod górkę z pełną premedytacją… może wcale nie głupim pomysłem byłaby wymiana personelu? Skupiła się na pracy aż do momentu, gdy pukanie do drzwi nie ściągnęło ją na ziemię. Miała gościa. Wystarczył krótki opis zdany jej przez jednego z ochroniarzy i już wiedziała z kim miała do czynienia. Poprosiła, żeby zorganizować mu jakąś przyjemną lożę, zapewnić drinki, a ona zaraz dołączy.
Więc kiedy wyszła już z zaplecza klubu Mercer został usadzony w jednej z vipowskich klubowych loży i dostał zamówionego przez siebie drinka jeśli tylko takiego chciał.
- Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że skorzystasz z zaproszenia. – rzuciła na dzień dobry kiedy do niego dołączyła, wsunęła się na kanapę obok i uśmiechnęła pod nosem – Któraś z dziewczyn wpadła ci w oko? Może skusisz się na prywatny taniec? Na koszt firmy… w końcu obiecałam, że wynagrodzę ci zmianę planów na ostatnią chwilę. – czy to podchodziło pod handel żywym towarem jeśli właśnie próbowała mu opchnąć jedną z dziewczyn, które pojawiły się na dobrze widocznej z ich perspektywy scenie? Być może… albo po prostu szefowała w klubie ze striptizem, a on był teraz jej gościem.
Karrion Mercer