Strona 1 z 1

greed works, greed clarifies, cuts through

: pt sie 08, 2025 11:16 pm
autor: Febe Cabra
To ona się odezwała i wybrała miejsce, powinna przyjść do biura Sylvii, ale nie miała czasu, a właściwej byłoby określić, że jej klient nie miał jego za dużo. Febe siedziała w jednej z małych lóż, które znajdowały się w głębi sali restauracyjnej, stolik przy, którym mogłoby się pomieścić cztery osoby, był schowany za ścianką i parawanem, dodatkowo duża monstera ograniczała podejście z boku, więc nawet gdyby ktoś usilnie chciał pozostać niezauważonym, to nie miałby szansy nic usłyszeć, chyba, że zdecydowały się krzyczeć, co nie mieściło się w jej głowie. Ona nie podnosiła głosu - w pracy, w życiu prywatnym, nie nigdy, zdarzało, że ją ponosiły emocje, jak każdego, ale naprawdę szybciej emocje wyciskały z niej łzy, a poza tym w sytuacjach związanych z pracą Febe znała swoje miejsce, nie była tą osobą, która potrafiła wymusić posłuch, była doradczynią i właśnie tą osobą, która wyciągała z bagna, gdy ktoś, kto powinien słuchać ważniejszych od siebie, tego nie zrobił.
Siedziała wygodnie na krześle, pisząc notatki na telefonie, podsumowanie spotkania, które właśnie odbyła w palestrze i notowała, kogo powinna spróbować złapać w sądzie, do swojego asystenta napisała by załatwił dobrą kawę i jakieś modne słodycze dla pań sekretarek. Nieustanne wkupywanie się w łaski, w przeróżnych instytucjach od najmniejszego szczebla do samej góry, były również jej codziennością. Poza tym musiała mieć coś, co łagodziło jej zewnętrzny wizerunek od obcasów, którymi można byłoby kogoś zabić lub przynajmniej uszkodzić, przez garnitur drogi i od odpowiedniego projektanta, ponieważ nie mogła wypaść, jak uboga krewna z prowincji, gdy rozmawiała z politykami, ludźmi szeroko pojętego interesu czy policjantami, choć w wypadku tych ostatnich chodziło o wyraźne oddzielenie się.
Kiedy pojawiła się Sylvia, prowadzona przez hostessę, Febe podniosła się na jej powitanie.
- Miło cię widzieć - kurtuazyjne słowa, choć ceniła Sylvię, przez te kilka lat współpracy, okazała się być profesjonalistką dysponującą tak wiedzą, jak i umiejętnościami. - Czekałam z zamówieniem na ciebie - dodała, zaraz zwróciła się do kelnerki by podać jej, co chciała dostać z karty. - Przez napięty grafik, niestety nie mogłam pozwolić do wizyty w twoim biurze, za dużo spraw jednocześnie potrzebuje uwagi. - Nic nowego, kilka pożarów lub potencjalnych zarzewi zwykle czekały na nich w ich branży.
Sylvie Hayward

greed works, greed clarifies, cuts through

: sob sie 09, 2025 4:38 pm
autor: Sylvie Hayward
3.
Spotykanie się w kwestiach biznesowych poza jej biurem nie było niczym nowym dla Sylvie. Bywały różne okoliczności, czasami gonił czas, a czasami chodziło po prostu o dyskrecję przed całą resztą kancelarii. Nie zadawała w tej kwestii pytań - jeśli ktoś, kto ją znał umówił spotkanie gdzieś indziej, wiedziała mniej więcej, co się święci. Albo o co może chodzić, chociaż nie musi. Tak czy siak była przygotowana na wszystko, więc nie robiło jej to żadnej różnicy.
Skończywszy swoją “biurową” robotę, wsiadła do samochodu i zamiast do domu pojechała na miejsce spotkania. Po drodze załatwiła jeszcze parę drobnych spraw, które miała wyznaczone na inny dzień tygodnia. Skoro jednak już była na mieście, mogła zająć się nimi wcześniej, a w grafiku zaplanować coś nowego. Kto wie, może wleci jej właśnie coś związanego ze sprawą Febe, która zaprosiła ją na to spotkanie. Nie dopytywała jeszcze o szczegóły, ale w razie czego zyska jakieś okienko w razie potrzeby. Dobrze, że zmiany planowe nie wpływały na nią negatywnie - mogła bez obaw dostosowywać swoje plany, a jednocześnie pracować wydajnie.
Bo życia to przecież nie miała. Z własnej, nieprzymuszonej woli.
I tak na miejscu pojawiła się trochę wcześnie. Jej dzisiejsza towarzyszka była już jednak obecna, o czym poinformowała ją hostessa. Gdy ta zaprowadziła ją do odpowiedniego stolika, Hayward podziękowała jej, dorzucając dodatkowo swój firmowy, sympatyczny uśmiech. Dopiero wtedy mogła powitać swoją koleżankę.
Ciebie również. Co słychać? — nie byłaby sobą, gdyby nie rzuciła beztroskiego pytania na sam początek. Postawiła swoją torebkę obok krzesła, a sama spoczęła na siedzeniu, wygodnie się opierając. — O, to bardzo miło z twojej strony. — zauważyła z uśmiechem. Również złożyła zamówienie, po czym wróciła wzrokiem na swoją rozmówczynię. — Nie ma sprawy. Zajmiemy się wszystkim jak trzeba. — zapewniła, choć Febe pewnie dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Sylvie wolała jednak zapewniać bez końca oraz dotrzymywać obietnic niż w pewnym momencie sobie odpuścić. Taka praktyka była do niej bardzo niepodobna.

Febe Cabra