Strona 1 z 2

Sparks & Stars

: pn sie 11, 2025 12:47 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

Umówili się w jej mieszkaniu. Specjalnie wcześniej weszła do starszego brata, by przyszykować Wangowi specjalny outfit. Dlaczego? Bo chciała, by spodobał się jej kumpelom. Trochę zrobiło się jej go szkoda, kiedy potwierdził jej niejako, że była jego jedyną dziewczyną. Sama kiedyś uważała go za swojego chłopaka. Dla niej było to naturalne. Znali się jak łyse konie, poza sobą mieli jednak wielki świat, a ona chciała mu go otworzyć.
Stąd stała przed nim, podając mu ubrania na wieszaku.
— To powinno być dobre — stwierdziła, zanim zniknął w łazience. Patrzyła na niego miną, która nie wyrażała żadnego sprzeciwu. Odrobinę go wystylizuje i żadna mu się nie oprze. Pewnie ona sama też będzie miała z tym problem. Mimo wszystko Aiden był przystojny, czasami zastanawiała się, jakim cudem jeszcze żadna go nie zdobyła — jezu... ale z Ciebie hottówa się zrobiła Aiden — rzuciła, kiedy wyszedł z łazienki. Stanęła obok niego i zaczęła podwijać mu rękawy koszuli. Wtedy je zobaczyła. Tatuaże. Tylko zamiast cokolwiek mówić, zamilknęła i wpatrywała się w nie dłuższą chwilę, jakby nagle płyta się jej zacięła. Aż sama nie wiedziała, co powinna z tym dalej zrobić. Wyglądał nie jak on, a te tatuaże... aż zabiło szybciej jej serce. Nie potrafiła wytłumaczyć tego w żaden racjonalny sposób — masz jeszcze tę kurtkę skórzaną i cały outfit gotowy. Teraz wyglądasz na bad boy'a — rzuciła, odsuwając się od niego. Chwyciła kurtkę w dłoń, podając mu ją. Przegryzła swoją dolną wargę. Nigdy nie widziała go w takiej wersji. Zrobiło się jej gorąco, a mózg jakby się zablokował. Nagle wszystkie myśli stanęły na moment. Wang wydawał się być lepszy od amfetaminy.
— Nie wiem, czy Ci mówiłam, ale impreza odbywa się w lesie. Uber nas tam zawiezie — rzuciła finalnie, próbując rozwiać swoje myśli. Wyjęła ze swojej torebki coś specjalnego — a żeby w podróży było przyjemnie, to proszę — zaraz podała mu smakową małpkę wraz z puszką coli — najpierw się stukamy, pijemy łyczka z małpeczki, a potem popijamy — wytłumaczyła. Nawet nie wiedziała, czy Wang kiedykolwiek pił alkohol. Wolała być ostrożna — gotowy? Na trzeźwo tam nie pojedziemy — zaśmiała się i od razu stuknęła o jego małpkę. Szybko wypiła sporego łyka smakowej wódki, zapijając go coca colą — a pan uber już czeka — zwróciła uwagę, kiedy telefon jej zawibrował. Chwyciła mężczyznę za dłoń, kiedy już się napił i pociągnęła go w stronę wyjścia. Wsiedli do ubera, a ona wróciła do myśli. Długo zastanawiała się, zanim cokolwiek powiedziała. Niezbyt to było do niej podobne, ale musiała poznać odpowiedź.
— W sumie to... od kiedy masz te tatuaże? — wyrzuciła z siebie to w końcu. Głowa ją rozbolała od trzymania tej myśli w sobie — nie mogłam oderwać od nich wzroku w domu — pierwszy raz zobaczyła w nim mężczyznę. To się nazywał prawdziwy przełom — dodają ci pazura, byczku — dodała, kładąc swoją głowę na jego ramieniu. Pozwalała sobie na wiele od zawsze. Ten jeden raz był jednak inny.

Sparks & Stars

: pn sie 11, 2025 1:34 pm
autor: Aiden Wang
Pomysł był poroniony, ale zgodził się, bo… w sumie nie wiedział dlaczego. Od dzieciństwa było tak, że gdy Sabrina go o coś prosiła i robiła te maślane oczy to kiwał głową, bez zastanowienia. Całe jego życie polegało na przemyśleniu konsekwencji zanim podejmie decyzję, ale przy niej nie miał tego mechanizmu. Zupełnie tak jakby znikał i się nie pojawiał. Dlatego też jako dziecko zdążył sobie skręcić kostkę, prawie połamać rękę i nieomal stracić życie, bo ciągnęła go w jakieś krzaki albo wymyślała dziwne zabawy. Raz prawie nawet ukradli coś z ogródka sąsiada, bo Larue chciała. Nie był bez winy, bo w końcu mógł odmówić, a tłumaczenie, że nie potrafił było bezsensowne. Nikt go nie brał na poważnie.
Uniósł brew do góry, słysząc, że ubrania, które skądś zmajstrowała powinny być na niego dobre. Wątpił, ale nie miał zamiaru wytykać jej tego, w końcu to ona była kobietą, która zna się na modzie, nie on. Gdyby miał wybór to założyłby na siebie sprane dżinsy i koszulkę zespołu rockowego, który uwielbiał i tyle byłoby z jego strojenia się.
Nie mów tak — wyrzucił z siebie jak westchnienie, gdy wyszedł z łazienki ubrany w to, co mu wcisnęła. Po prostu spodnie i koszula, cud, że spodnie były na niego dobre, musiał użyć paska, by z tyłka mu nie spadały. Modlił się, by pozwoliła mu na swoje conversy a nie jakieś wyciągane buty z szafy brata.
Pozwolił jej na podwinięcie rękawów, chociaż doskonale sam mógł to zrobić, ale nie opierał się. Im dłużej spędzał z nią czas i czym dłużej go dotykała, tym bardziej się przyzwyczajał i już go tak nie paraliżowało. Krok do sukcesu.
Chwycił kurtkę w ręce i przerzucił sobie przez ramię. W mieszkaniu było gorąco, nie musiał zakładać jej teraz, może gdy wysiądą z taksówki. Odebrał od niej szkło i puszkę, spojrzał na nią z ukosa. Pił alkohol w życiu, nie był aż tak społecznie upośledzony, ale gdyby nie jej tłumaczenia to nie użyłby coli do popicia, być może tym uratowała jego żołądek. Stuknął się, wypił tyle co ona i zapił to słodką colą, po której niemalże od razu się skrzywił. Resztę schował do kieszeni spodni.
Nawet nie przeszkodziło mu to, że chwyciła go za rękę. Było to nawet przyjemne, może to już alkohol zaczął na niego działać, że złączył ich dłonie mocniej, dopiero puszczając, gdy stanęli przy uberze, do którego ją wpuścił pierwszą. Jak gentleman, bo po tym obszedł auto i wsiadł po drugiej stronie, by nie musiała się przesuwać.
Ładnie dzisiaj wyglądasz — mruknął, a po chwili, lekko spanikowany dodał: — Zawsze ładnie wyglądasz, ale dzisiaj jeszcze lepiej. — Nienawidził interakcji z kobietami, nawet i jeśli Sabrina nie odebrałaby tego w jakiś zły sposób, to w jego głowie już miał scenkę z kłótnią, bo przecież powiedziałeś, że wcześniej wyglądałam źle i innymi dramami w roli głównej.
Zamyślił się na chwilę, gdy zadała mu pytanie. Tatuaże miał już od kilku lat, zrobił je będąc nastolatkiem, trochę na znak buntu, bo poszukiwał samego siebie, to samo z kolczykami, które akurat dzisiaj założył. Przez większość czasu jego uszy i warga były puste, bo przeszkadzały mu w codziennym życiu, na dzisiaj specjalnie założył. Chciał chyba trochę dorównać jej w tym alternatywnym wyglądzie.
Od liceum. Chciałem zrobić też drugą rękę do końca, ale skończyło się na przedramieniu, później już mi się odechciało. Serio nigdy nie widziałaś? — Debilu, jak miała wiedzieć, jeżeli w każdą pogodę nosisz długi rękaw?


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: pn sie 11, 2025 4:41 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

— Dlaczego? — spytała niemalże od razu, otwierając szeroko oczy. Powinien być dumny z tego, co powiedziała. Dała mu komplement, jak nikomu innemu. Wystroiła, odpowiednio ubrała. Miała tylko nadzieję, że tkanina którą wybrała, będzie mu odpowiadała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że tekstura miała znaczenie — serio, wskoczyłabym Ci do łóżka. Nawet bym się nie zastanawiała — no to wypaliła, jak Filip z Konopi w tym momencie — musisz częściej ubierać się w tej sposób — dodała raptem po paru sekundach. Dla niej było to oczywista oczywistość. Nic do ukrycia. W zasadzie było co, bo pierwszy raz odkąd znała Wanga, zaczęła się zastanawiać, co on do cholery miał pod tymi ubraniami.

— Dziękuję — uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego słowa. Poprawiła swoją głową na jego ramieniu. Nawet pachnął jakoś inaczej. Czy to alkohol zaczął już zmieniać chemię jej mózgu? Przetarła swoje oczy. Nie spodziewała się tego, co działo się właśnie dookoła niej — wiem, nie musisz mi się tłumaczyć — wymamrotała, przymykając oczy. Mogłaby tak trwać całkiem długo. Aiden wydawał się komfortowy i potrafiła, o dziwo, się przy nim wyciszyć. Był jej własną amfetaminą. Taką, która naprawdę potrafiła zdziałać cuda.
— Ale skąd, jak i dlaczego? — dopytała, nie podnosząc głowy. Zamiast tego dłonią zaczęła jeździć mu po przedramieniu, doszukując się konkretnych wzorów. Nigdy nie zwracała tak bardzo uwagi na wygląd Aidena jak teraz. Pewnie była też swoją najbardziej dotykalską wersją, która istniała. Tylko nie czuła, by mu to teraz przeszkadzało — nie, bo nosisz ubrania, które wszystko zasłaniają — wyrzuciła z siebie. teraz będzie mogła mieć mu to za złe. Mógł sobie nie zdawać sprawy, jak wielkiego minusa właśnie u niej dostał. — a po dzisiaj wiem, że nie powinny — finalnie mogła znaleźć w nim coś więcej niż przejmującego się każdym szczegółem kujonka. Chyba pierwszy raz zobaczyła w nim prawdziwego mężczyznę.
— Patrz, jesteśmy już na miejscu — to wyrwało ją z jego ramienia. Od razu się podniosła i niemalże od razu wyszła z auta. Wtedy też wyjęła z torebki artefakty, które mieli jeszcze w mieszkaniu. Puszkę wcześniej trzymała w dłoni — to przed wejściem kończymy — rzuciła z uśmiechem. Na raz wypiła całą swoją małpkę i dopiła ją colą. Puszkę podała Wangowi, pewnie swojej nie wziął ze sobą — za świeeeetną zabawę! — rzuciła, a rozbrzmiało odgłos szkła, gdy się stuknęli. Całość jak powiedziała tak zrobiła — i pamiętaj, zero narkotyków. Jak coś będę chciała wziąć, to strzel mnie w twarz — i tym razem mówiła poważnie, pokazała to nawet wskazującym palcem — i mówię to dosłownie, bez żadnych metafor — dodała poważnym tonem, zanim znowu chwyciła go za rękę, ruszając w stronę znajomych. Dużo osób kręciło się wokół, każdy był zajęty, tym co dla niego było ważne. Brina na początku nie zwracała na nikogo uwagi, liczył się tylko Aiden. W pewnym momencie obróciła się w jego stronę, dalej trzymając go za rękę. Czyżby znaczyła teren?
— Co chciałbyś tutaj robić? — spytała całkiem szczerze, bo nie chciała go do niczego zmuszać — kiełbasa, piwo, beer pong, a może... — i tu przesunęła się bliżej, by powiedzieć mu kilka dodatkowych słów na ucho — kąpiel w jeziorze na golasa?

Sparks & Stars

: pn sie 11, 2025 6:15 pm
autor: Aiden Wang
Zgodziłem się przyjść tylko po to, by cię pilnować, nikogo podrywać nie będę — zaznaczył, wyjaśniając swoje wcześniejsze słowa. Psychicznie na pewno nie da rady z nikim rozmawiać dłużej niż kilka minut, bo będzie go wszystko rozpraszało, więc jak miałby uskutecznić próbę romansu? Wywrócił oczami, ta, na pewno wskoczyłaby mu do łóżka. — Chyba wolę moje ubrania wiesz, Sabrina? Czuję się w nich jak ja, a nie przebieraniec. — Nie przeszkadzała mu tekstura ani nic, to po prostu była ta świadomość, że te ubrania do niego nie należały. I tak wyszedł bardzo poza swoją strefę komfortu, będzie to odchorowywał przez następny tydzień jak nie dłużej.
Okej, nie musiał się jej tłumaczyć. To dobrze, bo nie wiedział jak miałby zgasić ten pożar, gdyby oburzyła się, że wcześniej nie wyglądała dostatecznie dobrze. Sabrina była całkiem w porządku, chyba go trochę rozumiała, chociaż nie wiedział na ile to prawda, a na ile tylko jego własne wyobrażenie w głowie. Może naginał rzeczywistość by na siłę czuć się komfortowo? Sam nigdy nie wiedział. Może jak pomyśli o tym za tydzień lub dwa to dojdzie do innych wniosków. Jak zawsze.
Myślałem, że mi to pomoże. Byłem nastolatkiem z problemami, wiecznie niezrozumianym przez wszystkich wokół. Miałem etap buntu i znajomi namówili mnie na to, w sumie nie żałuję, ale nie mam już więcej chęci na tatuowanie się. Może kiedyś mnie znów natchnie, ale chyba wolałbym kolorowe niż czarne — wyjaśnił spokojnie i zabrał rękę, gdy zaczęła go za bardzo dotykać. Potrzebował czasu - zgodził się przed chwilą na trzymanie za dłonie, ale jego granice były bardzo delikatne i niepewne. Nie chciał się irytować bez powodu i psuć jej imprezy, bo ona przyjechała tutaj się bawić. On ją niańczyć.
No nie bez powodu, pracuję z dziećmi Sabrina, większość rodziców nie chce aby osoba, która się nimi opiekuje miała tatuaże — mruknął w odpowiedzi. Społeczeństwo było jeszcze ograniczone. Nawet jeżeli tak uważał to i tak nie chciał ich usuwać, były jakąś częścią jego wewnętrznego ja. Miał wiele wspomnień związanych z dziarami, pamiętał pierwszą dziewczynę, która mu się spodobała i namówiła go na jeden z tatuaży. Dziwne miał wtedy towarzystwo, z nimi też pił pierwszy alkohol w życiu.
Chwilę siedział w ciszy, układając myśli sobie w głowie. Chciał być jak najbardziej naturalny, ale jego naturalność nie była tym, czym u zwykłych ludzi. Musiał nastawić się na głośne rozmowy, krzyki i dotyk, którego uniknąć nie miał jak. Nawet jeśli stanąłby gdzieś w kącie to zaraz znalazłby się ktoś najebany, kto na siłę chciałby z nim rozmawiać. Albo impreza jak na złość przeniosłaby się właśnie w ten kąt zajmowany przez niego. Złośliwość świata.
Wyciągnął szkło, które wcześniej schował do kieszeni i zrobił to samo co ona, odebrał od niej puszkę (i nawet bardzo się nie brzydził, że będą pili z tego samego). Małpkę wyrzucił później do pobliskiego kosza, nieco krzywiąc się, gdy rozbiło się o coś innego szklanego w środku. Poprawił swoją koszulę i bez słowa czekał aż ruszą do środka.
Uniósł brew słysząc strzel mnie w twarz, bo wcześniej sama mówiła, że kobiety nawet nie bije się kwiatkami. Nie był na tyle głupi, ale z tego zrozumiał, że może być to na tyle problematyczne, że będzie musiał użyć najgorszego sposobu, by ją oderwać od narkotyków.
Zaczął żałować, że dał się wpakować w to bagno. Na pewno miała miliony koleżanek, które były zmartwione jej stanem i również nie pozwoliłyby przyjąć narkotyków. Dlaczego on? Co jej zrobił? Chciała mu dowalić bardziej? A może to był jakiś plan, aby zrobić mu krzywdę? Potrząsnął głową.
Spoko, ogarnie się — odpowiedział i uśmiechnął się, i pozwolił znowu pociągnąć za rękę.
Nie zgubiłby się bez tego, ludzi było dużo, ale nie na tyle, aby mu uciekła. Zresztą była na tyle charakterystyczna, że widziałby ją z końca pomieszczenia.
Nie chcę chyba więcej pić, uchleję się jak szmata jeśli coś jeszcze wypiję — mruknął i rozejrzał się. Zastygł w bezruchu, gdy przysunęła się jeszcze bliżej i wyszeptała mu na ucho najgłupszą propozycję na świecie. — Oszalałaś.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: pn sie 11, 2025 7:22 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

— Ale dziewczyny będą podrywały Ciebie — poprawiła go Sabrina, jeszcze raz wpatrując się w niego intensywnym wzrokiem. Podobał się jej taki Aiden. Bardziej buntowniczy, bardziej artystyczny, lub po prostu... bardziej. Stąd praktycznie od razu zaprotestowała, gdy usłyszała o przebraniu się. Nie po to szykowała się całymi dniami, żeby on tak bardzo ją olał. Zmienił outfit. Naprawdę spędziła kilka dobrych chwil, planując w jaki sposób powinien on wyglądać.

— A pomogło? — spytała, kiedy skończył mówić. Wpatrywała się w niego badawczym spojrzeniem. Sama nigdy do końca go nie rozumiała. Był inny... a może wyjątkowy? Zawsze znosił jej humory. Mogła wpaść na największą durnotę, a on i tak potrafił ją wtedy zrozumieć. Korzystała z tego na tyle, ile mogła. Najważniejszą kwestią dla niej było to, że nie oceniał jej — to pójdź wtedy do Courtney, prawie wszystkie moje tatuaże są od niej — i szczerze Sabrina się tym szczyciła. Była pierwszym płótnem swojej siostry. Szybko podsuwała jej skórę, by zmalowała jej więcej tatuaży. Wiecznie czegoś jej brakowało. Czasami wrażenie, że dojdzie do momentu, w którym na czole wytatuuje sobie yolo.
— Na studiach nie ma rodziców dzieci — zwróciła mu krótko uwagę — poza tym w szkole mógłbyś być inną wersją samego siebie. Bardziej grzeczną i ułożoną, a wśród znajomych sobą — stwierdziła, delikatnie kręcąc przy tym głową. Sama nigdy się tym nie przejmowała. Tatuaże były jej drugą osobowością, na którą zawsze mogła liczyć. Ostrożnie dobierała każdą z nich. Nawet tę pokrętną datę, która miała na brzuchu. Wszystko wydawało się być przemyślane. W ten sposób mogła pójść na przód z głowa do góry.

Miała miliony koleżanek, które też ćpały. Aiden był najgrzeczniejszą i najbardziej odpowiedzialną osobą, z którą zadawała się Larue. Nie mogłaby temu zaprzeczyć. Był idealny. Gdy tylko go zobaczyła na uczelni, była to jedyna myśl, o której tak intensywnie myślała. Oprócz tego że przyszedł dobrowolnie na uczelnię w lato.
— Cieszę się — stwierdziła, ciągnąc go w głąb lasu. W końcu znajdowali się na leśnej imprezie na polanie blisko jeziora. Mogła całą sobą, chłonąć fluidy z drzew. Czysta atmosfera, porosty i inne klimatyczne bzdury. W takich miejscach przebywała cała jej ferajna.
— Nie, dzisiaj się bawimy Aiden — powiedziała, finalnie uśmiechając się szeroko — powtarzaj za mną: za-ba-wa — mówiła wolno i czekała, aż powtórzy za nią. Bycie jej przyzwoitką polegało też na tym, by nawet przez moment nie zbliżyła się do jakichkolwiek dragów.
— Nie chciałbyś, Aiden? — oczywiście, że nie. Znasz jego odpowiedź debilko — zawsze mogę skoczyć z kimś innym... Chodź zagramy we flanki — nie dawała mu czas na sprzeciw. Stanęła wraz z nim, przy grupujących się osobach. Czas się rozerwać. Przestać myśleć o najpaskudniejszych myślach. Przynajmniej byli razem w drużynie, a ona pierwsza rzucała. Trafiła.

Sparks & Stars

: wt sie 12, 2025 4:07 pm
autor: Aiden Wang
I już chciał odpowiedzieć Sabrinie, że bez sensu wałkuje jeden temat, ale zrezygnował, bo to też mijałoby się z celem. Nie potrafiła zrozumieć, że mu nie jest potrzebna do szczęścia kobieta. Nauczył się żyć sam ze sobą, miał dużo zwierząt, które z pewnością kochały go bardziej niż jakakolwiek przedstawicielka płci żeńskiej. Mu się żyło tak dobrze, nie uzależniał swojego istnienia od posiadania miłości życia. Może gdyby jego przeszłość wyglądała inaczej to zastanowiłby się nad skorzystania z jej pomocy, teraz było mu to niepotrzebne.
Nie, nie pomogło — mruknął cicho i wzruszył ramionami. Zdecydowanie zdobienie swojego ciała nie pomogło mu w zrozumieniu co jest z nim nie tak, dopiero pójście do naprawdę dobrego psychologa i psychiatry. Wtedy na głos usłyszał, że wszystko jest z nim w porządku, po prostu taki jest, nie musiał w sobie szukać problemu. — Spoko, jeśli kiedyś będę chciał skończyć tę rękę to się odezwę, zapoznasz mnie z siostrą.
Doskonale wiedział kim jest jego siostra i brat, nawet pewnie babcię kojarzył z widzenia. Znali się od małego, z ogromnymi przerwami rzecz jasna, ale wciąż bardzo dużo wiedział o Larue. No może prócz tego, że była na odwyku, to powiedziała mu sama. Nie powiedziałby na głos, że cokolwiek po niej widać - gdyby nie wyznała tego ostatnio, pewnie nigdy by sam na to nie wpadł. Zawsze była gadatliwa, nie potrzebowała do tego narkotyków. Gdyby cokolwiek wzięła przy nim to pewnie nawet by nie zauważył. Teraz musiał mieć się na baczności i obserwować wszystko, co dzieje się wokół nich.
No nie ma, ale nie wiem. Nie lubię ich eksponować, po prostu. — Nie wiedział nawet jak już ma jej wytłumaczyć, że w sumie to lubi je, ale nie lubi gdy ludzie na nie patrzą. Pewnie koleżanki na studiach robiłyby to samo co ona, a on nienawidził dotyku. Dostałby milion pytań: a po co to? czemu je zrobiłeś? czemu je zakrywasz? co one oznaczają? Pokazanie ich Sabrinie utwierdziło go w przekonaniu, że zdecydowanie nie powinien ubierać krótkiego rękawa na zajęcia.
Nie wiedział czy ta wersja w tatuażach i kolczykach to naprawdę on. Wiedział tyle, że jest autystą i świat dla niego był za trudny, wygodniej mu się żyło, gdy nikt nie zwracał na niego uwagi - całe dzieciństwo tak wyglądało. Czy bycie w centrum uwagi pomogłoby mu pokonać większość swoich lęków? N i e w i a d o m o.
Gdy byli na leśnej ścieżce głęboko odetchnął, nie było aż tak źle, ważne, że było powietrze. Nawet nie przeszkadzała mu dochodząca muzyka, czy gwar rozmów, bo jak dużo ludzi to też dużo głosów, przekrzykiwania się i zmian tematów co sekundę. Dobrze, że Sabrina nie zdecydowała się go gdzieś zostawić, bo sam by oszalał, nie odezwałby się do nikogo, tylko gorączkowo jej szukał, a chyba nie o to chodziło w imprezach. Nawet jeśli przyszedł tu z zadaniem.
Za-ba-wa — powtórzył po niej w sylabach, chociaż zdecydowany do końca nie był. Nie potrafił się bawić w takich miejscach, wolałby aby posiedzieli gdzieś na dupie, pograli w planszówki i wypili piwo, niż kręcili się tutaj. Ale był osobą towarzyszącą, za dużo narzekać nie mógł.
No nie — odpowiedział i prychnął cicho. Było to abstrakcyjne, ona na bank wiedziała, że nie chciał, ale na siłę próbowała go namówić. Dał już się przekonać do przyjścia tutaj, więcej życzeń nie spełniał, nie był dżinem z trzema, mógł co najwyżej jedno. — Wolałbym nie, jak pójdziesz gdzieś w wodę to nie będę cię pilnował — zaznaczył i pokręcił głową, gdy wciągnęła go wręcz we flanki.
Obserwował uważnie, gdy Sabrina rzucała jakąś zgniecioną puszką w tę stojącą, modląc się, by nie trafiła. Niestety jej się udało, wyglądała jak jakiś pierdolony zawodowiec w najbardziej demoralizującej grze jaka istniała. Prędko znalazł jakiegoś browara, który czekał przygotowany (dobrze, że go nie wylał ani nie zdeptał, bo dopiero teraz zauważył, że stał dosłownie przed jego butami). Pił do momentu, w którym puszka ponownie nie stanęła pionowo.
Nie powinien mieszać wódki z piwem, eh.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: wt sie 12, 2025 4:52 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

— A ludzie nie zaczęli Cię wtedy akceptować? — spytała, bardziej badawczym wzrokiem. Zawsze był dla niej w kategorii dziwaka, ale ona sama też do niej należała. Jej babcia chodziła naćpana, odkąd tylko pamiętała. Całe jej dzieciństwo było wręcz nasączone narkotykami, używkami. Sama też musiała w kiedyś w nie wpaść, a jedyne co ją szokowało, to sam fakt, że potrafiły jej pomóc. Wzięcie amfetaminy było dla niej jak prawdziwy czar, myśli jej zwalniały. Wtedy czuła się po prostu normalna — jasne — kiwnęła niemalże od razu głową, uśmiechając się szeroko. Co by nie powiedziała na temat Wanga, był dla niej kimś wyjątkowym, a takie osoby powinna traktować z należytym szacunkiem. Wolałaby, żeby jego rękaw był zadbany u jej siostry. Ona wiedziała, z czym co się je, dbała o każdego klienta. Sama była przez nią wydziarana. Nie dałaby się nikomu innemu nakłuwać, tylko jej siostrze.
— A szkoda, masz w nich większy urok — stwierdziła finalnie i przestała drążyć temat. Może faktycznie miałby mnóstwo fanek, kobiety lubiły poznawać ciemną stronę mężczyzn. Samą Sabrinę kłopoty przyciągały samodzielnie, wręcz samoistnie. To nie tak, że chciała w nie wpadać, po prostu działy się magiczne ruchy, przez które zaczynała mieć poważniejsze problemy.

— Jeszcze raz Aiden — zaczęła, spoglądając na niego poważnym wzrokiem — za-ba-wa! — chciała, by mógł poczuć te same emocje co ona. Dzisiaj zapomniała wziąć swoich leków na adhd, stąd zaczynała latać jak prawdziwy myśliwiec. Była wszędzie, ale nigdy przed nikim tego nie ukrywała. Zawsze miała w sobie ten rozbiegany wzrok, którego nie była w stanie ukryć, milion pomysłów, a przede wszystkim radość, którego żadne dziecko by się nie powstydziło.
— Jak pójdę do wody i zacznę tonąć, to nie przyjdziesz mi z pomocą? — spytała, robiąc przy tym minę zbitego psa. Zastanawiała się momentami, na co byłoby stać Aidena. Czy byłaby go w stanie wprowadzić w prawdziwy wir artystyczny? Ona by to zrobiła, bez żadnego zawahania. Wskoczenie do jeziora nago do jeziora? Narkotyki? A własnie... dawno nie brała mdma. Niby nie powinna, ale chciała poczuć się jeszcze bardziej szczęśliwa. By serce zaczęło jej odpowiednio bić, by ludzie zaczęli wydawać się jeszcze fajniejsi. Potrzebowała go.
Piła. Uwielbiała alkohol prawie tak samo bardzo jak amfetaminę. Potrafił ją zwolnić, pozwolić na prawdziwe wyzwolenie, a mieszanie alkoholu? Jeśli nie będzie rzygała, będzie spełnioną osobą. Kac następnego dnia? Nie istnieje, o ile w odpowiednim momencie dolejesz jeszcze więcej. Stan ciągłego najebania. Jeden z jej ulubionych, zwłaszcza gdy brała spraye, by malować ściany. Dopiła piwo, aż typek z przeciwnej drużyny.
Chwilę później biegła, by ponownie odwrócić puszkę do góry.
— Teraz twoja kolej na rzut, Aiden — stwierdziła w momencie, w którym zawody stanęły się bardziej zaciekłe, liczyła na wygraną.

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 10:46 am
autor: Aiden Wang
Nie? — odpowiedział jej, trochę niepewnie. Spojrzał na nią nieco skonsternowany. Chyba nie rozumiał co to znaczy akceptacja przez ludzi wokół - nigdy go to nie interesowało na tyle, nie zwracał na to uwagi. Bardziej zależało mu na zrozumieniu siebie, czego tym nie osiągnął.
Kiwnął głową i niemalże od razu po tym wzruszył ramionami. Może faktycznie później się tym zainteresuje. To też nie działało tak, że miał w zamiarze zignorować jej słowa, raczej weźmie je do siebie i codziennie przed snem będzie o tym myślał, aż podejmie jakąkolwiek racjonalną decyzję. Może faktycznie powinien nie ukrywać tych tatuaży? A może powinien? Czy chciał być sztucznie lubiany za bycie luzackim?
Za dużo pytań.
Za-ba-wa — mruknął z udawanym entuzjazmem, byleby dała mu spokój. Pewnie z perspektywy trzeciej osoby wyglądało to totalnie zabawnie, że tak stoją i sylabują coś do siebie. Nie potrzebował takiego dziecięcego traktowania, aby się nastawić - było to niewykonalne, bo przyszedł tutaj z jednym zdaniem. Miał ją pilnować, nie darowałby sobie, gdyby przez swoją nieuwagę złamał dane jej słowo.
Dlatego, Sabrina, nie pójdziesz pijana do wody — rzucił twardo i wbił w nią swój wzrok, marszcząc brwi. Dlaczego miałaby robić tak nieodpowiedzialną rzecz? Tylko dlatego, by go zdenerwować? Chciała go w coś wkręcić? Wrzucić na jakąś dziwną minę? Oskarżyć o zabójstwo?
Oczywiście, że skoczyłby za nią, gdyby zaczęła się topić, ale przed tym upewniłby się na milion procent, że tego nie zrobi. Mógł latać za nią jak wierny pies, ale w jego planach było zrobić wszystko, aby Larue była tego wieczora bezpieczna.
Spięły mu się mięśnie, gdy usłyszał, że jego kolej. Nie był najbardziej sprawną osobą w towarzystwie, ale miał przewagę: nie był naćpany jak większość. Stanął prosto, podniósł kawałek zgniecionej puszki i lekko się pochylił na ugiętym kolanie, analizując jak dokładnie powinien rzucić. To nie powinno być aż takie trudne, prawie że każdy trafił. Przymierzył się jeszcze raz do rzucenia i przymknął oczy, gdy puszka już wyleciała z jego rąk, prosto w stojącą. Albo miał szczęście, albo farta, albo talent, ale trafił. Słysząc charakterystyczny dźwięk rozchylił powiekę i prędko chwycił swoje piwo, by jak najwięcej wypić. W końcu ta gra polegała na tym, że któraś z drużyn w całości musi wypić alkohol, wtedy wygrywali. W ogóle nie smakowała mu zawartość, dali jakieś najtańsze, jasne piwo - przynajmniej nie smakowe, bo po nim by zbełtał się od razu.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 1:58 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

— Mhm — mruknęła pod nosem, czując jakiś dziwny smutek. Ją zawsze ktoś akceptował. Mogła wymyślać teorie spiskowe, a rodzeństwo zawsze stało po jej stronie. Cokolwiek by się nie działo. Stali po jej stronie, przychodząc po nią po raz enty do aresztu, bo zachciało się jej malować murali. Zawsze taka była, nigdy nic się nie zmieniało. Mogła liczyć na najbliższych, na rodzinę, na przyjaciół — ale wiesz, że ja nawet bez nich Cię akceptuję? — powiedziała w końcu, zawieszając na nim odrobinę dłużej wzrok. Cokolwiek by się nie działo, zawsze go lubiła. Mogła pakować go w problemy, a on i tak z jakiegoś nieznanego dla niej powodu się zgadzał. Poczuła aż to niego dziwny sentyment. Nie chodziło już o te tatuaże, po prostu go lubiła. Teraz tylko dodała sobie jego przystojniejszą stronę.
— Radośniej — krzyknęła jeszcze raz, chwytając go za dłonie. Zdecydowanie zbyt mocno — ZA-BA-WA! — oczami wyobraźni chciała zobaczyć wyluzowanego Aidena, który potrafi obracać się w towarzystwie. Zdawała sobie sprawę, że było to praktycznie niemożliwe, a jednak zależało jej na chłopaku. Chciała, by czuł się przy niej komfortowo.
Rzuciła się na niego, gdy wygrali. Mimowolnie przytuliła go mocno. Już przestała myśleć. Alkohol popsuł ją to końca. Piwo, wódka zmieszane razem w tak szybkim tempie, stanowiły reakcję wybuchową. Doskonale czuła, jak myśli powoli jej zwalniają, a zamiast nich pokazuje się nieustająca radość. To właśnie jej potrzebowała. Ekscytacja. Oderwała się od Wanga, dopiero gdy usłyszała całkiem znajomy dla jej uszu głos.
Ej, Brina, gracie w butelkę? — zawołał obślizgły głos. Typowy Sebix. Larue aż dostała delikatnych dreszczy, kiedy go usłyszała. Zmierzyła go wzrokiem. Nigdy nie lubiła dupka, a za każdym razem próbował ją przelecieć — no możemy — prowokacja, czysta prowokacja, ale dała radę jej ulec. Nie miała żadnych słabości w starciu na zadania i pytania. Mogłaby nawet zrobić salto nad ogniskiem, gdyby ktoś jej kazał. Za to Sebix spojrzał się teraz na Aidena — to twój nowy chłopak? Niech zgadnę, jakiś Namjoon, czy inny Jin? — bo to takie zabawne, hehe, Azjaci, to pewnie tylko Ci z BiTieS — Johnny — podał rękę w stronę Wanga. Jeśli postanowił ją uścisnąć, ścisnął ją bardzo mocno. Po chwili zwrócił się w stronę Briny. Chwycił ją za rękę i przybliżył do siebie, by powiedzieć jej kilka słów na ucho — poza tym jakbyś chciała coś mocniejszego od piwa, to mam coś w aucie? — odsunęła go ręką z widocznym obrzydzeniem. Jej towarzystwo doskonale zdawało sobie sprawę z odwyku. Sabrina próbowała być czysta, ale chyba cały świat próbował jej powiedzieć jedno. Czas wrócić do starych przyzwyczajeń.
— Tak Johnny, to mój nowy chłopak, więc możesz się od nas odjebać z łaski swojej. Z chęcią zagramy — warknęła, wchodząc w prawdziwy tryb bojowy. Na co dzień nie była złośliwa. Radosny, kochany promyczek, widocznie facet mocno nadepnął jej na odcisk. Usiadła razem z innymi blisko ogniska, ciągnąc za sobą Aidena. — może przypomnę sobie, dlaczego jesteś nędznym bagnem — mruknęła, patrząc na niego wściekłym wzrokiem. Oprócz nich siedziała też tu jakiś Brajan, jakaś Karyna i Bruce. Typowe patologiczne środowisko.
Dobra, no to kręcę, malutka — spojrzał na nią, tym obrzydliwym tonem. Jeszcze oblizał sobie usta. Nienawidziła go za to. Butelka poleciała wprost na Aidena — oh, twój chłopak. Pytanie, czy wyzwanie, żółty?

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 8:40 pm
autor: Aiden Wang
Aiden wychowywał się w zupełnie innej rodzinie niż Sabrina. Nawet i jeśli pieniędzy nie brakowało im na żadnym kroku, to nigdy nie czuł się jednością. Miał za dużo przyrodniego rodzeństwa, matka i ojczym praktycznie nie istnieli w jego życiu. Teraz, jeżeli już, dochodzi do jakiś spotkań rodzinnych to nawet nikt go o nic nie pyta, wolą przechwalać się osiągnięciami, których on nie miał. Nie wybrał kariery kreatywnej, nie był jakkolwiek rozpoznawalny a do tego studiował mało inspirujący i mało interesujący kierunek. Innymi słowy: Aiden był porażką życiową swojej matki.
On siebie aż tak bardzo źle nie oceniał, lubił siebie i to co robił. No chyba, że akurat ktoś zdecydował się mu wytknąć, wtedy jego spostrzeżenie zmieniało się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale było to rzadkością, bo ostatnimi czasy nie decydował się na wychodzenie na spotkania rodzinne i nie utrzymywał z nikim kontaktu. Do szczęścia wystarczał mu spokój, zwierzęta i nauka.
Wiem, dzięki — odpowiedział z uśmiechem, chociaż wątpił, że mówiła to w stu procentach szczerze. Znali się długo, ale odnowili kontakt teraz, dla niego to było za krótko, aby faktycznie dał radę jej zaufać.
Alkohol uderzył mu zdecydowanie do głowy, bo druga próba poszła mu już lepiej. Zabawa była głośniejszym okrzykiem, nawet spodobało mu się to. Nie widział żadnych przeszkód by się sam nie mógł dobrze bawić, liczył, że Sabrina będzie odpowiedzialna. Nie zamierzał chlać tego, co popadnie, miał jeszcze resztkę rozsądku w głowie.
Nawet nie przeszkadzało mu to, że wpadła mu w ramiona, z radości, kiedy wygrali. Było to całkiem miłe, zdążył na tyle przesunąć granicę, że odwzajemnił przytulenie. Nawet na sekundę zapomniał gdzie są i co robią, dopóki nie usłyszał najbardziej obrzydliwego głosu w swoim życiu.
Odwrócił się i zmierzył gościa wzrokiem. Zdążył wyszeptać cicho “Sabrina, nie” ale prawdopodobnie go nie usłyszała, skoro się zgodziła. Nienawidził takich gier, cała jego introwersja wychodziła, gdy tylko musiał na coś odpowiadać, albo coś robić w towarzystwie samych obcych osób. Wolał się okłamywać, że powiedział za cicho, bo serce by mu pękło, gdyby się dowiedział, że zrobiła to specjalnie, bo dała się sprowokować. Westchnął.
Oczywiście, że przedstawił się i podał rękę, nawet lekko się skrzywił, kiedy gościu mu ją ścisnął. Przez chwilę myślał, że mu ją połamał, ale na szczęście żadnych szkód nie poniósł. Uniósł brew słysząc pytanie o byciu jej chłopakiem - chciał nawet zaprzeczyć, ale Sabrina zdążyła odpowiedzieć i znowu poczuł się maksymalnie niekomfortowo. Dobrze w takim razie, że nic nie powiedział, bo wpatrywaliby się w niego jeszcze bardziej natrętnie.
Usiadł przy ognisku, obok Larue i wbił wzrok w butelkę, która po chwili zaczęła się kręcić.
Albo miał tak wielkiego pecha, albo to było celowe by go jeszcze bardziej zniszczyć. Go i jego wątpliwą pewność siebie.
Pytanie — mruknął, ignorując rasistowskie określenie. Nie pogrzało go do reszty, by brać wyzwanie - ci ludzie wyglądali na chorych psychicznie, jeszcze kazaliby mu rozebrać się do naga i biegać wokoło.
Przesada.


Sabrina B. Larue