Paint still wet
: pt sie 15, 2025 1:56 pm
Natalie van Laar
To był piękny mural.
Wieloryb pływający w morzu i źli rybacy, którzy próbowali go wyłowić. Po dziwnej z nocy, którą spędziła z Aidenem, nie była w stanie wysiedzieć w miejscu. W ciągu dnia spaliła niemal całą paczkę papierosów, wypiła dwa piwa, a zioło wcale nie działało na nią tak dobrze. W głowię na zmianę z Wang zamieniał się z orką. Tym zabójstwem, które finalnie okazało się jedynie plotką puszczoną w internet. Nie była w stanie przejść obojętnie obok tej stałej nienawiści względem orki. Musiała coś zrobić z tym, lub wspomnieniami ostatniej nocy.
Wizyta u Aidena, albo malowanie muralu pod wpływem alkoholu.
Wybór wydawał się dla niej dosyć prosty. Nie chciała przyjacielowi sprawiać problemów o północy. Wzięła swoje spraye, a w dłoni szła z puszką piwa. Od dawna miała upatrzoną ścianę budynku, która idealnie pokryłaby się farbą. Tak zdążyła namalować jedynie wieloryba i złego Azjatę, który próbował go zabić. Jej myśli zbyt mocno zlały się jej w jedną. Nie zastanawiała się nad niczym, gdy malowała. Pewnie dlatego z tak dużym szokiem przeżyła głos policjanta.
Kolejna noc w areszcie. Jej ulubiona sprawa. Wpierw postanowiła zadzwonić do Courtney, ale nie odebrała. Może była na nocnej imprezce? Albo po prostu spała, jak każdy normalny człowiek. Kolejny wybrany numer był do Aidena, szybko go wykasowała. Miał spać. Jeśli będzie gotowy się odezwać sam to zrobi, albo ona kiedy zacznie dostawać już prawdziwego kociokwiku przez ciszę między nimi. Finalnie wybrała numer do brata. Funkcjonariusz przejął telefon i porozmawiał z kobietą.
Po godzinie wyszła z aresztu, a jej oczom ukazała się obca kobieta. Prawdziwa czarna wdowa. W ten sposób ją widziała.
— A ty to kto? Gdzie jest Bo? — pierwsze myśli z jej głowy szybko wystrzeliły, a kolejne nie wydawały się być lepsze — ty jesteś tą jego wpadką? — ale w jaki sposób powinna ją nazwać? W głowie rozpoczęła się długa bieganina nad znalezieniem jej imienia. Tylko nie była wstanie go znaleźć. Latawica bardziej do niej pasowało, popsuła jej brata.
To był piękny mural.
Wieloryb pływający w morzu i źli rybacy, którzy próbowali go wyłowić. Po dziwnej z nocy, którą spędziła z Aidenem, nie była w stanie wysiedzieć w miejscu. W ciągu dnia spaliła niemal całą paczkę papierosów, wypiła dwa piwa, a zioło wcale nie działało na nią tak dobrze. W głowię na zmianę z Wang zamieniał się z orką. Tym zabójstwem, które finalnie okazało się jedynie plotką puszczoną w internet. Nie była w stanie przejść obojętnie obok tej stałej nienawiści względem orki. Musiała coś zrobić z tym, lub wspomnieniami ostatniej nocy.
Wizyta u Aidena, albo malowanie muralu pod wpływem alkoholu.
Wybór wydawał się dla niej dosyć prosty. Nie chciała przyjacielowi sprawiać problemów o północy. Wzięła swoje spraye, a w dłoni szła z puszką piwa. Od dawna miała upatrzoną ścianę budynku, która idealnie pokryłaby się farbą. Tak zdążyła namalować jedynie wieloryba i złego Azjatę, który próbował go zabić. Jej myśli zbyt mocno zlały się jej w jedną. Nie zastanawiała się nad niczym, gdy malowała. Pewnie dlatego z tak dużym szokiem przeżyła głos policjanta.
Kolejna noc w areszcie. Jej ulubiona sprawa. Wpierw postanowiła zadzwonić do Courtney, ale nie odebrała. Może była na nocnej imprezce? Albo po prostu spała, jak każdy normalny człowiek. Kolejny wybrany numer był do Aidena, szybko go wykasowała. Miał spać. Jeśli będzie gotowy się odezwać sam to zrobi, albo ona kiedy zacznie dostawać już prawdziwego kociokwiku przez ciszę między nimi. Finalnie wybrała numer do brata. Funkcjonariusz przejął telefon i porozmawiał z kobietą.
Po godzinie wyszła z aresztu, a jej oczom ukazała się obca kobieta. Prawdziwa czarna wdowa. W ten sposób ją widziała.
— A ty to kto? Gdzie jest Bo? — pierwsze myśli z jej głowy szybko wystrzeliły, a kolejne nie wydawały się być lepsze — ty jesteś tą jego wpadką? — ale w jaki sposób powinna ją nazwać? W głowie rozpoczęła się długa bieganina nad znalezieniem jej imienia. Tylko nie była wstanie go znaleźć. Latawica bardziej do niej pasowało, popsuła jej brata.