i watch him slipping away but I know I'll be hunting high and low
: sob sie 16, 2025 4:33 pm
Przekroczyła próg izby przyjęć, a jej spojrzenie natychmiast wyłowiło pacjenta z tłumu - skulonego, nieruchomego, w oczach którego błyszczał niepokój tak namacalny, że niemal czuła go w powietrzu. W takich chwilach, kiedy dzień i noc przestawały istnieć w tradycyjnym znaczeniu tych słów i zlewały się w jedno, a czas mierzył się jedynie rytmem pulsów i oddechów, ciemnowłosa czuła coś, co przypominało głęboki, niemal fizyczny spokój: spokój w chaosie, który znała jak własną kieszeń. Stanęła przy noszach i przez chwilę milczała, pozwalając pacjentowi przyzwyczaić się do jej obecności. Wiedziała, że jej spojrzenie, choć krótkie, musi być jednocześnie zdecydowane i kojące - taki balans między autorytetem a empatią, którego nauczyła się przez lata. Nie spieszyła się; każdy pośpiech, każdy nieprzemyślany gest, mógł w tym miejscu naruszyć kruche poczucie bezpieczeństwa człowieka, który znalazł się w sytuacji całkowicie poza swoją kontrolą.
— Jak się pan czuje? — Spytała, a jej głos był ciepły, choć oszczędny, skierowany nie tylko do pacjenta, ale też do jego lęku, który wyrażał się w napięciu ramion i drżeniu rąk. Pacjent spojrzał na nią, zaskoczony obecnością kogoś, kto nie spieszył się z diagnozą ani nie traktował go jak kolejnego przypadku. Paige odczytała jego reakcję od razu: lęk, zmieszanie, próbę zachowania pozorów spokoju.
— Boli mnie tu, po prawej stronie — Powiedział cicho, wskazując brzuch. – Od kilku... kilkunastu godzin.
Kiwnęła głową, notując w myślach każdy szczegół: intensywność bólu, jego umiejscowienie, czas trwania, reakcje organizmu. Była świadoma, że każdy detal może zmienić podejście do leczenia, sposób planowania zabiegu, który być może nadejdzie. Jej ręce spoczęły na wskazanym miejscu, podczas gdy wzrok wędrował po pacjencie, jakby chciała dostrzec kolejne wskazówki, które przybliżyłyby ją do diagnozy. Widziała napięcie mięśni, delikatne drżenie powiek, cienie niewyspania i strachu. Każdy sygnał był dla niej informacją, elementem układanki, którą musiała rozwiązać, zanim podjęła jakiekolwiek decyzje.
— Czy ma pan inne dolegliwości? Nudności? Gorączkę? — Dopytywała spokojnie, starannie wybierając każde słowo. W izbie przyjęć, gdzie wszystko krzyczało o pośpiechu, Paige wciąż mogła zatrzymać się na chwilę, dając pacjentowi przestrzeń, by odnalazł w sobie odwagę do odpowiedzi. Pytania, które zadawała, były jak ostrożne dotyki w ciemności - delikatne, a jednak celne. Każda odpowiedź uzupełniała obraz chorego, który w tym momencie był dla niej czymś więcej niż przypadkiem medycznym. Był człowiekiem, którego strach, zmęczenie i bezsilność wymagały równie dużo uwagi, co jego objawy fizyczne.
— Od trzech dni wymiotuję, czyści mnie, a gorączki nie mierzyłem. Nic mi nie pomaga — Wyznał, przymykając powieki i poprawiając się na cienkim materacu noszy. Doświadczenie zawodowe i życiowe pozwoliło jej na zanotowanie sobie w myślach możliwe przyczyny, jednocześnie obserwując drobne detale: sposób, w jaki pacjent układał ręce na kocu, jak przestawiał ciężar ciała, jak reagował na jej spojrzenie. Każdy ruch, każda mimika mówiła jej coś, czego nie można było zapisać w dokumentacji.
— Zlecę wykonanie badań, żebyśmy dokładnie wiedzieli co się dzieje — Powiedziała w końcu, starając się, by jej ton był zarazem pewny i uspokajający. — Proszę się nie martwić, zaopiekujemy się panem, panie... — Urwała, biorąc do ręki kartę zawieszoną na podkładce, na barierce noszy. — Panie McBerry.
W tym momencie poczuła znajome ukłucie odpowiedzialności: uczucie, które znała od pierwszego dnia dyżuru, od pierwszego kontaktu z pacjentem w sytuacji krytycznej. Była odpowiedzialna nie tylko za diagnozę, nie tylko za ewentualny zabieg, ale za poczucie bezpieczeństwa, które mogła pacjentowi przekazać samą swoją obecnością i uważnością.
Cisza w izbie była przerywana jedynie szumem monitorów i oddechem pacjenta, który powoli się uspokajał. Paige poczuła, że w tym krótkim momencie, w którym wszystko zwolniło, istnieje coś poza czasem: miejsce, w którym człowiek i lekarz mogą spotkać się w równym, milczącym zrozumieniu. Każda konsultacja była dla niej jak fragment większej historii, jak rozdział w powieści, w której nie tylko medycyna, ale też empatia, wrażliwość i doświadczenie tworzyły narrację. Ellery wiedziała, że dopiero za kilka godzin lub dni pozna ostateczne rozwiązanie tej historii, ale na teraz liczyło się tu i teraz - słuchać, obserwować, zrozumieć i przygotować się na każdy możliwy rozwój sytuacji.
Krótkie spojrzenie na oznaczenie łóżka, które przypisano pacjentowi. Trójka. Z milczeniem na ustach podeszła do biurek dyżurujących pielęgniarek i chwyciła jeden z leżących na blacie tabletów. Zalogowała się do systemu, odnalazła dane pacjenta i uzupełnia odpowiednie dyspozycje - badania laboratoryjne obejmujące morfologię, crp, a wskaźniki odpowiadające za trzustkę, wątrobę i poziom elektrolitów, a także przewiezienie pacjenta i wykonanie tomografii komputerowej jamy brzusznej. Przy okazji zaznaczyła podanie odpowiednich leków i elektrolitów. Automatyczny, elektroniczny system od razu przypisał do pacjenta pielęgniarkę, która - ze względu na ilość dotychczasowych zleceń - mogła jak najszybciej zająć się pacjentem. Cóż za cudowny rozwój technologii.
Paige odnalazła spojrzeniem pielęgniarkę, której nazwisko zaczytał system i posłała jej krótki uśmiech. Młoda dziewczyna, o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach, kiwnęła jej głową jako znak, że widziała powiadomienie na swoich pagerze. Lekarka odłożyła tablet, uprzednio go blokując i rozejrzała się po sali. Chcąc ruszyć w kierunku drzwi prowadzących do wind, dostrzegła szefa oddziału, na którym obecnie znajdowała się. Każda mijająca go osoba z personelu szpitala witała się z nim krótkim „Dzień dobry” lub uśmiechem. Czyżby Wyatt dopiero rozpoczynał swój dyżur?
Wsunęła dłonie w kieszenie białego kitla i podeszła do mężczyzny posyłając mu uśmiech - nieco zmęczony, może zrezygnowany po niedawnym zgonie pacjenta na chirurgii ogólnej, ale wciąż przyjacielskim.
— Po tym jak wyglądasz wnioskuję, że dopiero zaczynasz. Napijemy się razem kawy? Przede mną jeszcze jakieś dziesięć godzin z dwudziestoczterogodzinnego dyżuru.
Wyatt J. Ward
— Jak się pan czuje? — Spytała, a jej głos był ciepły, choć oszczędny, skierowany nie tylko do pacjenta, ale też do jego lęku, który wyrażał się w napięciu ramion i drżeniu rąk. Pacjent spojrzał na nią, zaskoczony obecnością kogoś, kto nie spieszył się z diagnozą ani nie traktował go jak kolejnego przypadku. Paige odczytała jego reakcję od razu: lęk, zmieszanie, próbę zachowania pozorów spokoju.
— Boli mnie tu, po prawej stronie — Powiedział cicho, wskazując brzuch. – Od kilku... kilkunastu godzin.
Kiwnęła głową, notując w myślach każdy szczegół: intensywność bólu, jego umiejscowienie, czas trwania, reakcje organizmu. Była świadoma, że każdy detal może zmienić podejście do leczenia, sposób planowania zabiegu, który być może nadejdzie. Jej ręce spoczęły na wskazanym miejscu, podczas gdy wzrok wędrował po pacjencie, jakby chciała dostrzec kolejne wskazówki, które przybliżyłyby ją do diagnozy. Widziała napięcie mięśni, delikatne drżenie powiek, cienie niewyspania i strachu. Każdy sygnał był dla niej informacją, elementem układanki, którą musiała rozwiązać, zanim podjęła jakiekolwiek decyzje.
— Czy ma pan inne dolegliwości? Nudności? Gorączkę? — Dopytywała spokojnie, starannie wybierając każde słowo. W izbie przyjęć, gdzie wszystko krzyczało o pośpiechu, Paige wciąż mogła zatrzymać się na chwilę, dając pacjentowi przestrzeń, by odnalazł w sobie odwagę do odpowiedzi. Pytania, które zadawała, były jak ostrożne dotyki w ciemności - delikatne, a jednak celne. Każda odpowiedź uzupełniała obraz chorego, który w tym momencie był dla niej czymś więcej niż przypadkiem medycznym. Był człowiekiem, którego strach, zmęczenie i bezsilność wymagały równie dużo uwagi, co jego objawy fizyczne.
— Od trzech dni wymiotuję, czyści mnie, a gorączki nie mierzyłem. Nic mi nie pomaga — Wyznał, przymykając powieki i poprawiając się na cienkim materacu noszy. Doświadczenie zawodowe i życiowe pozwoliło jej na zanotowanie sobie w myślach możliwe przyczyny, jednocześnie obserwując drobne detale: sposób, w jaki pacjent układał ręce na kocu, jak przestawiał ciężar ciała, jak reagował na jej spojrzenie. Każdy ruch, każda mimika mówiła jej coś, czego nie można było zapisać w dokumentacji.
— Zlecę wykonanie badań, żebyśmy dokładnie wiedzieli co się dzieje — Powiedziała w końcu, starając się, by jej ton był zarazem pewny i uspokajający. — Proszę się nie martwić, zaopiekujemy się panem, panie... — Urwała, biorąc do ręki kartę zawieszoną na podkładce, na barierce noszy. — Panie McBerry.
W tym momencie poczuła znajome ukłucie odpowiedzialności: uczucie, które znała od pierwszego dnia dyżuru, od pierwszego kontaktu z pacjentem w sytuacji krytycznej. Była odpowiedzialna nie tylko za diagnozę, nie tylko za ewentualny zabieg, ale za poczucie bezpieczeństwa, które mogła pacjentowi przekazać samą swoją obecnością i uważnością.
Cisza w izbie była przerywana jedynie szumem monitorów i oddechem pacjenta, który powoli się uspokajał. Paige poczuła, że w tym krótkim momencie, w którym wszystko zwolniło, istnieje coś poza czasem: miejsce, w którym człowiek i lekarz mogą spotkać się w równym, milczącym zrozumieniu. Każda konsultacja była dla niej jak fragment większej historii, jak rozdział w powieści, w której nie tylko medycyna, ale też empatia, wrażliwość i doświadczenie tworzyły narrację. Ellery wiedziała, że dopiero za kilka godzin lub dni pozna ostateczne rozwiązanie tej historii, ale na teraz liczyło się tu i teraz - słuchać, obserwować, zrozumieć i przygotować się na każdy możliwy rozwój sytuacji.
Krótkie spojrzenie na oznaczenie łóżka, które przypisano pacjentowi. Trójka. Z milczeniem na ustach podeszła do biurek dyżurujących pielęgniarek i chwyciła jeden z leżących na blacie tabletów. Zalogowała się do systemu, odnalazła dane pacjenta i uzupełnia odpowiednie dyspozycje - badania laboratoryjne obejmujące morfologię, crp, a wskaźniki odpowiadające za trzustkę, wątrobę i poziom elektrolitów, a także przewiezienie pacjenta i wykonanie tomografii komputerowej jamy brzusznej. Przy okazji zaznaczyła podanie odpowiednich leków i elektrolitów. Automatyczny, elektroniczny system od razu przypisał do pacjenta pielęgniarkę, która - ze względu na ilość dotychczasowych zleceń - mogła jak najszybciej zająć się pacjentem. Cóż za cudowny rozwój technologii.
Paige odnalazła spojrzeniem pielęgniarkę, której nazwisko zaczytał system i posłała jej krótki uśmiech. Młoda dziewczyna, o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach, kiwnęła jej głową jako znak, że widziała powiadomienie na swoich pagerze. Lekarka odłożyła tablet, uprzednio go blokując i rozejrzała się po sali. Chcąc ruszyć w kierunku drzwi prowadzących do wind, dostrzegła szefa oddziału, na którym obecnie znajdowała się. Każda mijająca go osoba z personelu szpitala witała się z nim krótkim „Dzień dobry” lub uśmiechem. Czyżby Wyatt dopiero rozpoczynał swój dyżur?
Wsunęła dłonie w kieszenie białego kitla i podeszła do mężczyzny posyłając mu uśmiech - nieco zmęczony, może zrezygnowany po niedawnym zgonie pacjenta na chirurgii ogólnej, ale wciąż przyjacielskim.
— Po tym jak wyglądasz wnioskuję, że dopiero zaczynasz. Napijemy się razem kawy? Przede mną jeszcze jakieś dziesięć godzin z dwudziestoczterogodzinnego dyżuru.
Wyatt J. Ward