oompa loompa
: pn sie 18, 2025 11:55 am
Najlepszym sposobem na zapomnienie o problemach było zdaniem Miri po prostu udawanie, że nie istnieją. Jak długo to będzie funkcjonować nie wiadomo, zwłaszcza, że tym razem trafił jej się naprawdę ciężki kaliber, chyba najcięższy dotychczas bo dotyczący problemów sercowych, a takich to jeszcze nie miała.
Albo inaczej, miała, ale były drobne, więc udawała, jak zwykle, że nie istnieją i nie mają znaczenia. Tak było o wiele łatwiej niż myśleć o własnych uczuciach albo co gorsza - rozmawiać o nich. Tego zdecydowanie nie potrafiła.
Życie byłoby prostsze, gdyby była w stanie wyrzucić z siebie żale w inny sposób niż tylko planując rzeźbę i kupując lepszej jakości zielsko niż zazwyczaj. Miri zawsze wspierała młodych przedsiębiorców, a tych stojących na rogach ulic zwłaszcza.
Dlatego teraz z sercem krwawiącym zamiast skonfrontować się z własnym bólem stała przed manufakturą czekolady bo specjalnie naładowała telefon, żeby sprawdzić godziny otwarcia, oprowadzania i skontaktować się z Buckym.
Prawda była taka, że wielu znajomych nie miała, pomimo, że była bardzo towarzyską osobą, ale to tylko powierzchowne. Wszystkie te relacje płytkie były jak kałuża bo i Miri nigdy się przed nikim nie otwierała.
- Chcesz zapalić blanta przed zwiedzaniem? Tak będzie śmieszniej. - Może i by faktycznie było, gdyby miała pewność, że spali się na wesoło i poprawi sobie humor, ale istniało ryzyko, że gdy tylko zielsko uderzy jej do głowy to się rozpłacze na myśl o Cyrylu.
Ale dlatego właśnie nie zamierzała siedzieć sama, chociaż zwykle jej to nie przeszkadzało, tylko odezwać się do kogoś, kto chciałby równie beztrosko spędzić czas, dowiedzieć się jak czekoladki produkują i ruszyć na miasto na całonocną imprezę.
Bucky Linwood
Albo inaczej, miała, ale były drobne, więc udawała, jak zwykle, że nie istnieją i nie mają znaczenia. Tak było o wiele łatwiej niż myśleć o własnych uczuciach albo co gorsza - rozmawiać o nich. Tego zdecydowanie nie potrafiła.
Życie byłoby prostsze, gdyby była w stanie wyrzucić z siebie żale w inny sposób niż tylko planując rzeźbę i kupując lepszej jakości zielsko niż zazwyczaj. Miri zawsze wspierała młodych przedsiębiorców, a tych stojących na rogach ulic zwłaszcza.
Dlatego teraz z sercem krwawiącym zamiast skonfrontować się z własnym bólem stała przed manufakturą czekolady bo specjalnie naładowała telefon, żeby sprawdzić godziny otwarcia, oprowadzania i skontaktować się z Buckym.
Prawda była taka, że wielu znajomych nie miała, pomimo, że była bardzo towarzyską osobą, ale to tylko powierzchowne. Wszystkie te relacje płytkie były jak kałuża bo i Miri nigdy się przed nikim nie otwierała.
- Chcesz zapalić blanta przed zwiedzaniem? Tak będzie śmieszniej. - Może i by faktycznie było, gdyby miała pewność, że spali się na wesoło i poprawi sobie humor, ale istniało ryzyko, że gdy tylko zielsko uderzy jej do głowy to się rozpłacze na myśl o Cyrylu.
Ale dlatego właśnie nie zamierzała siedzieć sama, chociaż zwykle jej to nie przeszkadzało, tylko odezwać się do kogoś, kto chciałby równie beztrosko spędzić czas, dowiedzieć się jak czekoladki produkują i ruszyć na miasto na całonocną imprezę.
Bucky Linwood