Strona 1 z 2

good vibes only

: pn sie 18, 2025 6:50 pm
autor: Claire Price
Lawrence B. Osbourne

Dorosłe imprezy z ludźmi z liceum miały swój specyficzny vibe.
Niby znasz tych wszystkich ludzi, a jednak wszystko wydaje się wyglądać inaczej. W ten sposób respektowała tę imprezę. Wszyscy dorośli wydawali się inni. Przez jej angaż w serialu zaczęli ją nagle zauważać. Claire raczej nie była królową pszczół, najbardziej atrakcyjną kobietą w liceum, a już na pewno najbardziej lubianą. Miała swoje wąskie grono znajomych, z którymi trzymała się do dziś dzień. Sama nie miała zielonego pojęcia, co ją właściwie podkusiło, by znaleźć się w centrum tych wszystkich wydarzeń. Ba, miała wręcz wrażenie, że niektórzy w ogóle się nie zmienili. Mieli w sobie więcej z dzieciaków niż kiedykolwiek wcześniej.
Tak szła dalej, aż zobaczyła go. Serce niemalże od razu jej stanęło. Słyszała o Lawrence'ie. Poszedł na medycynę, jeszcze bardziej wyprzystojniał. Tak się w niego wgapiła, że momentalnie zapomniała języka w gębie. Instrukcja działania nóg też poszła się jebać.
— O jezus, maria — i tak zaczęła się seria niefortunnych zdarzeń, w trakcie których Claire wpadła na stół. Prosto w ten magiczny w kąt, w który nikt nigdy nie chce wlecieć. Kąt stołu. Magiczne miejsce każdego domu, które rozpoczyna serię wypadków. Nawet nie wiedziała, kiedy się potknęła. Wraz z uderzeniem czuła, jak kolana się pod nią samą uginają, a chwilę później... Cóż, została imprezową miss mokrego podkoszulka. Drink z przepięknym, jadalnym brokatem, różowy jak dla innej kobiety w trakcie kryzysu psychicznego spadł wprost na jej koszulkę. Super, a podobno nastoletnie miłości znikają. Czas pryska wraz z zobaczeniem go na żywo, gdy jest się dorosłym. Tylko Lawrance w niczym nie przypominał żulersa, a wieść o rozpoczęciu studiów medycznych sprawiła jedynie, że na nowo szybciej zabiło jej serce. Tylko w tym momencie leżała na podłodze i przeżywała najgorsze chwile własnego, dorosłego życia.

good vibes only

: pn sie 18, 2025 7:50 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
- dwa -


Dorosłe imprezy z ludźmi z liceum miały swój specyficzny vibe.
Lawrence go uwielbiał, bo on był chyba jednym z tych, którzy mieli w sobie jeszcze więcej dzieciaka niż wtedy za czasów szkolnych. No może teraz był już studentem, miał prawo jazdy na motocykl i mógł legalnie kupować alkohol, ale wciąż wiele innych rzeczy się nie zmieniło. Na przykład to, że pił wygazowane piwo z czerwonego kubeczka, grał we flanki i chodził w kolorowej rozpiętej do połowy koszuli, jakby właśnie wrócił z urlopu, a no i na szyi miał złoty łańcuszek, pewnie z komunii, a palce pomazane miał markerami, którymi szkicował niedawno zwłoki.
Ach... te zwłoki, w jego życiu to była nowość. Postanowił jednak dzisiaj o tym nie myśleć, zabawić się, pośmiać z kumplami ze szkolnej ławki, poobgadywać dziewczyny, które kiedyś zawróciły im w głowie. Lawrence w liceum skupiał się raczej na imprezach z kolegami, na sztuce, na medycynie, randki to było coś, co interesowało go najmniej. Chociaż trzeba przyznać, że Claire z tymi swoimi ciekawymi stylówkami, kiedyś zwróciła jego uwagę. Ale była młodsza, więc była to tylko taka myśl - będzie z niej kiedyś fajna dziewczyna, jak już wyrośnie.
Teraz wyrosła. A jakby tego jeszcze było mało była aktorką, wszyscy o niej mówili, każdy chciał z nią pogadać, więc Osbourne nawet na to nie liczył.
Los jednak bywa przewrotny, bo wyrosła przed nim właśnie Claire, ale on tylko zdążył się uśmiechnąć, a z jej ust wyrwało się to Jezus Maria, a później już wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Ona weszła na stół, a ten zachwiał się niebezpiecznie, z później ten kolorowy drink wystrzelił jak z procy. Lawrence otworzył usta widząc ten różowy płyn wirujący w powietrzu razem z kubkiem i brokatem, jakby to była jakaś kosmiczna czarna dziura. Kubek z piwkiem wypadł mu z ręki, a to rozlało się pod podłodze. Nie dość, że biedna Claire oberwała różowym drinkiem prosto w biust, to jeszcze na plecy upadła na to rozlane piwo. A Lawrence tylko wykonał jakiś dziwny ruch, jakby chciał ją złapać, no ale mu się nie udało, bo to wydarzyło się za szybko, a on chyba wypił już za dużo, zresztą wcale nie pomagał ten blant, którego zapalił gdzieś z kumplami, spowolnił on jego reakcje.
- Łooo - wyrwało mu się z ust, ale w końcu się ruszył i stanął nad brunetką, wyciągnął do niej rękę - nic Ci nie jest Claire? Ale rąbnęłaś, żyjesz? - przykucnął obok, ale trochę się ślizgał na tym piwie, więc dla bezpieczeństwa, to klęknął obok w tej kałuży i pochylił się, żeby spojrzeć jej w twarz - boli Cię coś? Nie ruszaj się, będę kiedyś lekarzem. Zaraz Ci pomogę, możesz wstać? - i z bardzo bliska spojrzał jej w oczy. Miał tylko nadzieję, że się nie połamała, czy coś, bo poślizgnęła się na jego piwie. Właściwie to nie, bo ono wypadło mu z rąk, kiedy ona już obaliła ten stół, ale Lawrence źle połączył te fakty i czuł się winny.


Claire Price

good vibes only

: pn sie 18, 2025 8:14 pm
autor: Claire Price
Lawrence B. Osbourne

Wredny los postanowił postawić na jej drodze crusha lat nastoletnich. Zawsze przy nim świrowała, nie wiedząc, co kompletnie powinna ze sobą zrobić. Leżała jak długo na podłodze, oblanej piwem, a jedyne co była w stanie wyczuć, to ból jej nogi. Nie potrafiła wyjść z wrażenia, że przeznaczenie zawsze było dla niej przewrotne. Za każdym razem robiło to, czego nie powinno. Nawet procenty nie były w stanie zamaskować jej bólu oraz poczucia wstydu. Niemalże od razu zrobiła się czerwona jak burak. Z pewnością zazdrościłaby sobie młodej tego położenia, ale teraz zaliczała największe upokorzenie życia. Co te drinki do niej miały? W ten sposób poznała Laurentina, którego wpierw nienawidziła, a później zaczynała pałać do niego sympatią. Nie była w stanie zrozumieć, dlaczego miała pecha. Nie widziała żadnego czarnego kota, ani żadne lustro jak dotąd się jej nie zbiło. Więc dlaczego? Tylko to pytanie było w stanie utrzymać się w jej głowie. Szybko jednak uleciało, a wszystko przez Lawrene'a.
— L-l-l-lawrence? — zająknęła się, patrząc na niego zszokowana. Tak jakby właśnie zobaczyła największego ducha na kuli ziemskiej. Czuła narastający w niej samej stres. Serce zaczęło bić jej szybciej. Już dawno etap crushowania mężczyzny miała za sobą, a jednak... wszystko potoczyło się w te sam sposób, jakby znowu wróciła do liceum. Wstrzymała na kilka dłuższych chwil oddech, ale on znowu zadał pytanie, zaczynał drążyć. Przełknęła nerwowo swoją ślinę. Co miała zrobić? Musiała mu odpowiedzieć — n-n-nie wiem — w głowie zaczęła samą siebie przeklinać. Dlaczego zachowywała się w ten sposób? Jeszcze wyjdzie na wariatkę, a po sieci poleci viral'em jej upadek. Nie potrzebowała tego do szczęścia — noga mnie trochę boli... — stwierdziła finalnie, gdy doszło do niej coś więcej niż zwykły ból — nie mogę... — mruknęła, próbując wstać. Tylko wszystko wydawało się dla niej tak odległe, a to uczucie rozproszyło się na całą jej kostkę. Tyle będzie z kaskaderskich ujęć.

good vibes only

: pn sie 18, 2025 8:44 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
Może dlatego miała pecha, że Lawrence to było złote dziecko, takie w czepku urodzone i on najczęściej to właśnie miał szczęście. Jeździł na tym swoim motorze z prędkością, której pewnie w ogóle nie powinien rozwijać i nawet nigdy nie dostał mandatu, no i wciąż żył. Znajdował na ulicy drobne i czyjeś zdjęcia, no i zawsze, ale to zawsze uchwycił swoim aparatem jakiś piękny kadr. Nawet gołębie załatwiały swe potrzeby gdzieś obok, kiedy Lawrence szedł sobie chodnikiem.
Może to dla równowagi Calire miała dzisiaj znowu pecha?
A Lawrence, to się jeszcze okaże.


Kiedy się zaczerwieniła, to trochę się wystraszył i sięgnął ręką, żeby dotknąć jej policzka.
- Jezu Claire, robisz się czerwona, żeby to nie był wstrząs mózgu - pokręcił głową z jakąś taką troską, bo Lawrence to był taki typ człowieka, wiecznie go wszędzie było pełno, ale jednak nie potrafił przejść koło czyjejś krzywdy obojętnie. Złapał ją delikatnie za żuchwę, żeby sprawdzić czy z kręgosłupem wszystko w porządku, ale stwierdził, że chyba jest okej, jak na to, na ile się znał. A znał się tylko trochę.
- Poczekaj, powoli... - posadził ją na ziemi, a potem sięgnął do jej nogi, jak prawdziwy lekarz, obejrzał jej kostkę delikatnie poruszając w lewo i w prawo, a kiedy się skrzywiła to stwierdził - myślę, że może być skręcona - powiedział z miną znawcy, a później rozejrzał się po wpatrzonych w nich twarzach. Właściwie to chyba tylko Erykowi, koledze z jego roku, udało się to nagrać, trzymał w ręce telefon.
- Eryk chłopie, gapisz się jak ciele, pomógłbyś, przecież ona mogła się zabić... - machnął ręką na tego swojego kolegę, w później mu pokazał, żeby wziął dziewczynę z drugiej strony. Razem, w sposób dość delikatny, podnieśli ją i posadzili na jakimś fotelu.
- Przynieś jakiś lód gościu - no i ten Eryk poszedł po lód, bo mu się pewnie zrobiło głupio, że Claire Price mogła się zabić, a on to nagrywał. Ale też nie, że specjalnie, po prostu miał akurat włączone nagrywanie.
- Claire tak mi przykro, że poślizgnęłaś się na tym piwie, które rozlałem... Jesteś cała mokra - oczywiście Lawrence zrobił smutną minę, bo co jeśli ona sobie przez niego skręciła nogę? Na szczęście Eryk szybko wrócił z lodem i ręcznikiem, domyślił się nawet, że się przyda.
- Świetnie, dzięki stary - Osbourne dał brunetce ręcznik i lód - najpierw się wytrzyj, a później owiń i przyłóż - polecił jej spokojnie - a jak nie przejdzie to poszukam kogoś, kto pojedzie do szpitala - Eryk akurat sobie usiadł gdzieś obok nich, bo też się tym wszystkim przejął, powiedział też, że on może jechać, bo robi dzisiaj za kierowcę. Przyszło też kilka dziewczyn z klasy Lawrenca, które się przejęły Claire, jedna z nich dała jej nawet kubek z napojem, niealkoholowym, a druga zapytała czy czegoś potrzebuje. Czy chciała, czy nie, zrobiło się małe zbiegowisko, a w centrum on, Lawrence Osbourne.


Claire Price

good vibes only

: pn sie 18, 2025 9:09 pm
autor: Claire Price
Lawrence B. Osbourne

Nie wiedziała, co kompletnie ze sobą, gdy dotknął jej policzka. Siedziała jak sparaliżowana, próbując wziąć jakikolwiek oddech. Serce biło jej, jak oszalałe, a ona jeszcze bardziej się rumieniła. Czy tak wygląda śmierć? W ten właśnie sposób czuła się Claire. Cokolwiek by nie zrobiła, nie widziała tego nawet we własnych snach.
— N-nic mi nie jest w głowę — w końcu powiedziała to głośno. Bolało ją biodro, a przede wszystkim noga. Głowę miała całą, nic się z nią nie działo. Siedziała jak sparaliżowana. Co mogłaby zrobić więcej? Wstrzymała na kilka dłuższych chwil oddech, gdy złapał ją za żuchwę. To mimowolnie skojarzyło się z pocałunkiem, a w głowie widziała te wizję... ona z Lawrecem na pomoście, albo w kinie, albo w jakiejś porządnej restauracji. Zamarzyła się dziewczyna. Jej myśli finalnie powróciły, gdy zdała sobie sprawę, że... że nikt nie powinien jej widzieć w takim stanie. Dla wszystkich wyjadaczy chleba była zajęta przez Laurentina. Otrząsnęła się, próbując dać się wybadać. Naprawdę miał zostać lekarzem? Może powinna się połamać, by się nią porządnie zajął.
— N-no boli — tyle była w stanie wydukać. Sam dotyk mężczyzny doprowadzał ją do szału. Gdyby jej nastoletnia wersja, właśnie ją widziała, krzyczałaby ze szczęścia. Tyle że nie miała. Własne życie nazwałaby mianem serią niefortunnych zdarzeń. Może gdyby nie Laurentin rozpoczęłaby właśnie bardzo sprytną strategię podrywu, a tak? Wszystko się rąbało, nawet sama nie wiedziała kiedy. Skrępowała się bardziej, gdy zobaczyła Eryka. Nie lubiła go. To był taki chłop, co wyruchałby wszystko, nawet gdyby się nie ruszało. Z jakiegoś powodu postawiła na unikanie go, nieważne co by się działo.
— Przecież i tak będę się cała kleiła, to nic nie da — finalnie się uspokoiła. Tylko dalej nie była w stanie spojrzeć Osbourne'owi prosto w oczy. Wzięła do lód do rak i przyłożyła sobie do kostki. Wcześniej zdążyła go owinąć w ręcznik. Nienawidziła takich chwil jak te. Potrzebowała w sobie jeszcze więcej alkoholu, bo na trzeźwo tutaj nie wytrzyma.
— Nie, żadnego szpitala — pokręciła głową. Doskonale wiedziała, co jej tam powiedzą — możesz zostać przy mnie chwilę dłużej? A potem pojechałabym uberem do domu? Bandaż, altacet, voltaren, tyle by mi powiedzieli. Już nie raz się z tym mierzyłam — i nigdy nic to innego nie dawało oprócz zwolnienia z pracy. Usztywnić nogę, położyć ją ku górze (szkoda, że miała krótką spódniczkę), odpoczywać. No i smarować maściami. Tyle by usłyszała ze szpitala.

good vibes only

: wt sie 19, 2025 8:54 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
Lawrence nie był taki do końca pewny, czy nie jest jej nic z głową, miała jakieś takie nieprzytomne spojrzenie i te jej zająknięcia, to mogły być oznaki wstrząsu mózgu.
Co zrobiłaby w tej sytuacji Cynthia? Kazała mu zbierać do probówek muchówki, ale Claire na całe szczęście jeszcze nie gniła...
- Dobrze, ale jeśli miałabyś zawroty głowy, albo coś, to musisz zgłosić się z tym do lekarza - powiedział to bardzo poważnie, bo przez chwilę był też na stażu na medycynie ratunkowej i widział tam różne przypadki. Co prawda teraz miał zostać lekarzem od trupów, ale niektórzy wciąż myśleli, że jednak od ratowania życia. Na przykład Eryk.
Lawrence w ogóle nie czuł tego dziwnego napięcia, które sam budował, kiedy tak sprawdzał jej parametry życiowe, dla niego to było normalne, chociaż... Może się kiedyś gdzieś pochwali tym, że opatrzył samą Claire Price, tę aktorkę.
Kiedy brunetka powiedziała, że to nic nie da i tak będzie się cała lepić, to Osbourne pokiwał głową. Faktycznie, piwo się lepi, a już ten pink-brokatowy drink był chyba zrobiony na bazie bardzo gęstego i lepkiego syropu malinowego.
- Poczekaj - wstał, żeby rozpiąć swoją kolorową koszulę, guzik po guziku, a potem ją zdjął i wręczył dziewczynie - możesz założyć to, jest czysta - w zasadzie to nie był tu jedynym facetem bez koszulki, bo impreza trwała w najlepsze i niektórzy już zdążyli się ich pozbyć, ale nie Eryk. Eryk jako kierowca miał na sobie koszulkę i bluzę - ej stary, dasz mi bluzę? Wracam do domu metrem - oczywiście Eryk go poratował i dał mu bluzę, może i był dupkiem, który wyruchałby wszystko co się rusza, i nie rusza też, ale był też dobrym kumplem. Takim pomocnym, jak ktoś mu powiedział: Eryk daj bluzę - to Eryk zaraz ją ściągał, albo Eryk może byłbyś dzisiaj kierowcą - to on też się nie buntował.
Lawrence wciągnął na siebie tę bluzę, która miała na niego ciut za krótkie rękawy, bo Eryk był niski, ale w sumie i tak je podwinął.
- No pewnie Claire, w sumie to mogliby zrobić prześwietlenie, ale jeśli noga za bardzo nie puchnie to pewnie czekałabyś na nie kilka godzin - podrapał się po potylicy, bo trochę widział to już od tej drugiej strony, przypadki mniej pilne czasami czekały bardzo długo. Spojrzał jeszcze raz na jej nogę, nie zamieniła się w balona, to chyba nie było najgorzej. Czasami w kilka minut noga potrafiła naprawdę napuchnąć.
- Ja Cię odwiozę, to znaczy... Piłem to nie prowadzę, ale coś załatwię, bo wiesz, to moja wina, w ogóle mam nadzieję, że to nie zepsuje Ci jakiś zawodowych planów? - no przecież była aktorką, a z gipsem nie mogłaby zagrać, ze skręconą kostką zresztą też nie, ale może nie była skręcona, skoro nie spuchła?
Lawrence zaczął się nad tym zastanawiać. Jakby jednak został na ostrym dyżurze to może by wiedział. Czasami miał wątpliwości co do swojej specjalizacji.


Claire Price

good vibes only

: wt sie 19, 2025 10:46 pm
autor: Claire Price
Lawrence B. Osbourne

Jej pewność siebie bardzo szybko pryskała. Sama tylko nie wiedziała, z czego dokładnie to wynikało. Serce szybciej biło na samą myśl, że jej crush dalej siedział tak blisko. Chyba pierwszy raz wypowiedział do niej tak sporo słów. Liczyła je w głowie, a momentami wpatrywała się w niego pustym wzrokiem z wielkim zafascynowaniem. Nawet umiejętności nic nie dawały, gdy przed nią znajdował się mężczyzna, w którego oczach mogłaby utonąć.
— M-mmhm — wymruczała, czując cały czas się zestrowana. Tak wyglądały jej pierwsze castingi, gdy nie była w stanie się przemóc. Zajęcia na studiach wydawały się jej łatwiejsze. Znała całe środowisko, przed którym występowała. Od osób obcych potrzebowała kilka lepszych momentów, zanim zaczęła zgarniać mniejsze, lub większe role. Dzięki przyzwyczajeniu była w stanie grać. Tylko nigdy nie miała przy sobie tak stresujących warunków.
Wzięła kolorową koszulę w dłonie. Poczuła zapach jego perfum. Bardzo intensywny. Spojrzała ukradkiem na Lawrence, kiedy próbował ustawić Erica. Widocznie na każda impreza musiała mieć swojego przydupasa. Zaledwie kilka sekund później zdała sobie sprawę z jednego kłopotu. Miała się przybierać przy innych? Widzieli pewnie ją w serialu, ale poczuła dziwny dyskomfort.
— I jak ja mam ją niby ubrać przy wszystkich? — spytała finalnie z delikatnym zażenowaniem. Nie lubiła pokazywać ciała. Kilka scen w staniku nagrała, ale dzisiaj miała swój ukochany, czarny, koronkowy stanik. JEJ UKOCHANY. Nie pozwoliłaby, żeby cała impreza go zobaczyła. Mogła siedzieć w mokrych ubraniach, chociaż najlepszą opcją byłaby dla niej łazienka.
— Chciałabym móc wrócić do domu... — wymruczała finalnie — nie... Chyba nie, jakoś sobie poradzę — popsuje, ale nikomu by nie powiedziała o tym wprost. Zabolało ją przez to serce. Nic w tym momencie nie mogła już zrobić. Wzięła głęboki oddech. Musiała powiedzieć to głośno — to moja wina, Law — rzuciła finalnie Claire, unosząc wzrok. Tylko jak wytłumaczyć Osbourne'owi, że serce zabiło jej szybciej na sam jego widok?

good vibes only

: śr sie 20, 2025 7:08 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
Lawrence myślał, że Claire jak na aktorkę przystało jest pewna siebie, wygadana, że trudno ją skrępować, a tu proszę siedziała przed nim taka jakby onieśmielona, aż zaczął się martwić, że to wina tego wypadku. Może tak się przejęła, że teraz jej wstyd, ale to przecież nie jej wina, to wszystko przez to wygazowane piwo i te plastikowe kubeczki, które aż wyginały się w rękach, dwadzieścia procent mniej plastiku, że niby lepiej dla środowiska, ale gorzej dla imprezowiczów...
Dopiero kiedy brunetka zapytała jak ma się ubrać przy wszystkich, to do Lawrenca dotarło, że nie są tutaj sami, a przez chwilę się czuł, jakby byli. Tylko oni dwoje i ten wypadek, który ich połączył, może trochę jak w jakimś filmie dla nastolatków.
W końcu jednak wrócił na ziemię i rozejrzał się dookoła, mógłby ją zasłonić, ale Eryk chyba tylko na to czekał, żeby zobaczyć jej stanik. Osbourne zmarszczył nos.
- Masz rację Claire, to by było... krępujące - powiedział, a później wyciągnął do niej rękę - chodź, pomogę Ci dojść do łazienki. Przebierzesz się, a później pomyślimy co dalej - pomógł jej wstać, a potem pozwolił się na sobie wesprzeć, chociaż było to trochę trudne, bo dzieliło ich aż trzydzieści centymetrów. Łatwiej chyba byłoby ją zanieść, ale Lawrence mimo, że był pomocny i czasami robił to po prostu bezwiednie, to nie lubił przekraczania pewnych granic, już wolał, żeby mu ten kręgosłup pękł, niżby miał ją znowu zawstydzić, czy coś. Nie to, żeby zdejmowanie koszulki nie było trochę krępujące, chociaż... U studentów chyba nie było, oni w tych swoich bractwach to pewnie latali na golasa. Chociaż... w Kanadzie może byli mniej rozrywkowi niż w Ameryce?
Kiedy tak ją prowadził do łazienki, to musiał jej zapytać.
- Ale jak Twoja Claire? - rozlała sobie piwo pod nogi, żeby wykonać salto? W zasadzie na takich imprezach różne rzeczy się zdarzały, więc mogło być i tak, ale jakoś Lawrence wierzył w to, że Claire Price to porządna dziewczyna, mimo, że wcale jej nie znał. On chyba wierzył w to, że każda dziewczyna jest porządna, chciał w to wierzyć po prostu.
Stanęli przed drzwiami od łazienki i Lawrence zajrzał do środka, ale ktoś tam wymiotował, jakaś dziewczyna i jej koleżanka, która trzymała jej włosy, go wyrzuciła.
- Jest zajęte... - mruknął, ale stali w takim rogu, że ze wszystkich trzech stron były drzwi. Jedne prowadziły do tej łazienki, jedne do szafy, a jedne do sypialni. Teraz Claire musiała tylko wybrać. Bramka numer jeden, czy bramka numer dwa?

Claire Price

good vibes only

: śr sie 20, 2025 8:46 pm
autor: Claire Price
Lawrence B. Osbourne

— Wiesz... mam chłopaka i... — nie był prawdziwy? to tylko medialny facet? Wiele kwestii rzucało się jej na usta. Laurentin był dupkiem, ale nie chciała wywoływać żadnego skandalu związanego z jej niewiernością. Trudno było jej przez to przejść. Zwykle jej związki były krótkie. Mało znaczące. Za to Fontaine raz po raz wracał do jej głowy, niczym prawdziwy bumerang. Trudno było jej określić konkretny powód. Czuła się w związku z tym związana rękoma i nogami. Jej działania nie mogły spowodować przedłużenia ich wspólnego bycia razem. Nawet pijana musiała o nim raz na jakiś czas pamiętać — jasne, dziękuję za pomoc — wymruczała pod nosem, chwytając się mocno blondyna. W duchu cieszyła się, że ktoś racjonalny mógł jej pomóc. Żaden Eryk ukryty zboczeniec. Nie tego potrzebowała. Wolała zrozumienie dobrego samarytanina. Cokolwiek by miała zrobić dalej, cieszyła się we wszystko, co działo się dookoła niej. Miała dobrego kolegę, z którym wymieniła pierwszy raz od dawna kilka słów. Wcześniej nawet jednego nie była w stanie wypowiedzieć. Także mamy sukces?
— Bo jestem niezdarna — wycedziła po dłuższym namyśle. Nawet pijana nie powiedziałaby mu, że przyćmił ją jego blask? Dalej był przystojny, wysoki, a w jego niebieskich oczach mogłaby utonąć. Nawet alkohol zmieszany z jego perfumami wydawał mieć w sobie coś więcej niż sama oczekiwała — kto normalny wywraca się na prostej drodze? — no własnie tylko ona. Gdyby nie zobaczyła jego cudownego uśmiechu, tej blond czupryny, nogi nie ugięłyby się pod nią. Jeszcze dobro które od niego biło, zniewalało jak praktycznie z nóg. Trudno było to wytłumaczyć.
— No to zajrzę do sypialni — pokuśtykała na jednej nodze, by móc otworzyć sobie drzwi. Gdy tylko ruszyła drzwiami, zobaczyła widok, którego nie powinna. Ktoś ewidentnie urządził sobie igraszki w obcej sypialni, piszczała panicznie, zamykając drzwi do pokoju. — chyba została mi szafa... Mógłbyś.... mógłbyś mnie zasłonić?

good vibes only

: czw sie 21, 2025 12:57 pm
autor: Lawrence B. Osbourne
Kiedy Calire powiedziała, że ma chłopaka to Lawrence się zawiesił. Chyba źle go odebrała, a może on źle się zachował? Może nie powinien z tak bliska patrzeć jej w oczy, albo w ogóle oddawać jej swojej koszulki? Ale chciał jej tylko pomóc, po ludzku, a nie chodziło mu wcale o to, żeby ja podrywać.
- Ym… Przepraszam Cię Claire, może się trochę zagalopowałem? Nie chciałem żeby to wyglądało, jakbym Cię podrywał, nie martw się - uśmiechnął się trochę krzywo. Bo po pierwsze nie chciał jej urazić, a po drugie nie chciał, żeby to tak właśnie wyglądało, że on do niej uderza. Ale może wyglądało? Lawrence nie był nigdy jakimś mistrzem podrywu, nie za bardzo się na tym znał. Zresztą każdej innej dziewczynie też oddałby koszulkę i każdą inną też by się zaopiekował. No ale to była Claire Price, pewnie nie jeden koleś tutaj na imprezie się do niej ślinił, a będąc na miejscu Osbourna by to wykorzystał.
- Zawsze do usług - uśmiechnął się, gdy podziękowała za pomoc, już pewniej. No bo w zasadzie Lawrence lubił pomagać, dlatego też chciał zostać lekarzem, może nawet dlatego też zmienił specjalizację, bo chciał rodzinom poszkodowanych pomóc odkryć prawdę.
- Coś Ty Claire, niezdarny to jest mój pies, ma osiem lat i ciężko mu wskoczyć na kanapę, muszę go tam wsadzać - powiedział i roześmiał się. Osiem lat jak na basseta to sporo, a zresztą powiedzmy sobie szczerze, że bassety już od małego są dość niezdarne, ale pocieszne. Claire Price też była pocieszna.
- W zasadzie to czasami wystarczy, że wystaje w podłodze płytka, albo deska i można wywinąć orła - stwierdził z miną znawcy - a już nie uwierzyłabyś ilu ludzi dziennie pokonują płyty chodnikowe - pokiwał głową, bo trochę takich przypadków widział na SORze.
Popatrzył za Claire jak kuśtykała do drzwi sypialni, a kiedy je otworzyła z tym panicznym piskiem, to nie mógł się powstrzymać, żeby nie parsknąć śmiechem.
- Przepraszam... Ale miałaś minę. Chyba wolę nie pytać co się tam dzieje - powiedział, a później pokiwał głową - pewnie, niczym się nie martw - w zasadzie jak tak stanął w tych drzwiach szafy, to prawie całe je zasłonił, bo był wysoki i barczysty. Czekał aż się przebierze i nucił sobie pod nosem jakąś melodię, która leciała w tle. W zasadzie to mimo, że byli dorosłymi ludźmi to ta impreza wyglądała identycznie jak za czasów liceum. Brakowało tylko, żeby nagle ktoś w panice powiedział, że starszy wracają do domu.

Claire Price