I need you more than I want to admit
: sob sie 23, 2025 7:36 pm
2
Przestań węszyć, bo pożałujesz.
Wracaj do tatusia póki możesz.
To musiał być żart, prawda? Jednak ostrzeżenia z dnia na dzień stawały się coraz bardziej dosadne. Oprócz maili, które otrzymywała regularnie, nawet kilka razy dziennie, zaczęły też dziać się wokół niej dziwne, coraz bardziej przerażające ją rzeczy. Tego dnia był to akurat porysowany samochód i tajemnicza karteczka wciśnięta za wycieraczkę. Nie przeczytała. Nawet jej nie dotknęła.
Zdała sobie sprawę, że ojciec miał rację przysyłając do niej Franka. Nie chciała tego przyznać, ale w tamtym momencie był jedyną osobą, która mogła jej pomóc i równocześnie był jedyną osobą, której zarówno Blair jak i jej ojciec mogli zaufać. Wyobrażała sobie, że będzie triumfował, gdy kobieta przyjdzie do niego z podkulonym ogonem, ale musiała to jakoś znieść. Nie czas na to, by unosić się dumą. Czas dać sobie pomóc.
Po zdobyciu jego adresu nie wahała się długo. Wracając z biura, wzięła taksówkę, mimo że samochód czekał na nią w garażu podziemnym - bała się jednak do niego zbliżać. Była roztrzęsiona i nawet nie próbowała udawać, że jest inaczej.
Zatrzymała się pod drzwiami domu detektywa i rozejrzała się, ale nie zobaczyła nikogo ani nic niepokojącego. W końcu uniosła dłoń i zapukała, a drzwi otworzyły się szybciej niż się spodziewała. Przez kilka sekund patrzyli na siebie bez słowa, choć ta chwila wydawała się dla Blair wiecznością. Wyglądała jak nieszczęście - choć nadal elegancka, jak zwykle w swoim typowym biurowym mundurku - tak jednak twarz ukazywała dokładnie to jak się czuła. Cera bez blasku, zmęczone oczy, lekko zaczerwienione i opuchnięte wokół. Tak jakby kilka minionych nocy przepłakała zamiast przespać. Mimo że nadal patrzyła na niego twardo, gdzieś w spojrzeniu widać było ślad paniki.
— Frank, ja… — zaczęła cicho, a głos natychmiast się jej załamał — Potrzebuję twojej pomocy.
frank clay