B-I-N-G-O!
: pn sie 25, 2025 11:12 pm
#8
Eric od jakiegoś czasu myślał o pójściu na Bingo dla czystego funu - oczywiście, mógł też kupić bingo i skrzyknąć znajomych albo rodzinę ALE jakoś tak zabierał się za to jak pies do jeża, przez co koniec końców - nie spodziewając się, że Lu także będzie chętna - faktycznie miał możliwość wejścia do domu kultury, gdzie odbywały się tygodniowe rozgrywki w tę klasyczną grę. Oczywiście nie mógłby, gdyby nie miał przebrania - bo razem z Lu, uderzali w Bingo dla seniorów a obydwoje byli jeszcze piękni i młodzi. Szczerze? Mega się ucieszył, gdy usłyszał, że Lucky także jest chętna na wspólny wypad, nawet jeśli oznaczało to skołowanie ciuchów, typowych dla starszych osób.
Gdyby byli na Litwie lub w Korei, Stones ogarnąłby wdzianko "pożyczając" od jednego ze swoich dziadków a tak, jedyne co wziął, to stary sweter - z tego co pamiętał, to jego ojciec go miał, bo dziadek mu go kiedyś dał (w sensie dziadek Erica). Na głowę założył czepek bez włosów, dzięki czemu można było pomyśleć, iż Stones był całkowicie łysy. Do brody i pod nos, przykleił sobie sztuczną siwą brodę.
- Już sam nie wiem, co mnie bardziej łaskocze, czy ten sweter, czy ta broda... - powiedział, drapią się po ręce.
- Jak Ci idzie? Mi zostały już tylko spodnie, okulary i... myślę nad czapką. - odparł zgodnie z prawdą. Tak więc, wpierw zgarnął szare spodnie, które po chwili szybko założył - oczywiście nie obyło się bez czarnego paska - a potem, założył okulary zerówki na nos.
- Ta da! Od teraz mów mi dziadku mrozie. - powiedział, poprawiając sobie okulary, bo miał wrażenie, że leżały krzywo oraz wykonując obrót o 360 stopni, by pokazać się z każdej strony.
- Myślisz, że nikt nas nie nakryje? - zapytał, jeszcze raz patrząc na siebie w lustrze.
- W sumie żałuję, że nie kupiłem dłuższej brody, by upodobnić się do Gandalfa z Władcy Pierścieni... - westchnął. Chociaż nie wiem, czy wejście w pelerynie z kapturem oraz fajką wodną byłoby dobrym pomysłem. To przecież był dom kultury a nie Cosplay Con. powiedział do siebie w myślach, siadając w fotelu, gdzie grzecznie czekał, aż Lu skończy swoje przebranie.
- Za mniej więcej piętnaście minut musimy wychodzić. Zamówić taksę czy jedziemy komunikacją? - spytał, bo jemu to było szczerze całkowicie obojętne.
Lucky Martino
Eric od jakiegoś czasu myślał o pójściu na Bingo dla czystego funu - oczywiście, mógł też kupić bingo i skrzyknąć znajomych albo rodzinę ALE jakoś tak zabierał się za to jak pies do jeża, przez co koniec końców - nie spodziewając się, że Lu także będzie chętna - faktycznie miał możliwość wejścia do domu kultury, gdzie odbywały się tygodniowe rozgrywki w tę klasyczną grę. Oczywiście nie mógłby, gdyby nie miał przebrania - bo razem z Lu, uderzali w Bingo dla seniorów a obydwoje byli jeszcze piękni i młodzi. Szczerze? Mega się ucieszył, gdy usłyszał, że Lucky także jest chętna na wspólny wypad, nawet jeśli oznaczało to skołowanie ciuchów, typowych dla starszych osób.
Gdyby byli na Litwie lub w Korei, Stones ogarnąłby wdzianko "pożyczając" od jednego ze swoich dziadków a tak, jedyne co wziął, to stary sweter - z tego co pamiętał, to jego ojciec go miał, bo dziadek mu go kiedyś dał (w sensie dziadek Erica). Na głowę założył czepek bez włosów, dzięki czemu można było pomyśleć, iż Stones był całkowicie łysy. Do brody i pod nos, przykleił sobie sztuczną siwą brodę.
- Już sam nie wiem, co mnie bardziej łaskocze, czy ten sweter, czy ta broda... - powiedział, drapią się po ręce.
- Jak Ci idzie? Mi zostały już tylko spodnie, okulary i... myślę nad czapką. - odparł zgodnie z prawdą. Tak więc, wpierw zgarnął szare spodnie, które po chwili szybko założył - oczywiście nie obyło się bez czarnego paska - a potem, założył okulary zerówki na nos.
- Ta da! Od teraz mów mi dziadku mrozie. - powiedział, poprawiając sobie okulary, bo miał wrażenie, że leżały krzywo oraz wykonując obrót o 360 stopni, by pokazać się z każdej strony.
- Myślisz, że nikt nas nie nakryje? - zapytał, jeszcze raz patrząc na siebie w lustrze.
- W sumie żałuję, że nie kupiłem dłuższej brody, by upodobnić się do Gandalfa z Władcy Pierścieni... - westchnął. Chociaż nie wiem, czy wejście w pelerynie z kapturem oraz fajką wodną byłoby dobrym pomysłem. To przecież był dom kultury a nie Cosplay Con. powiedział do siebie w myślach, siadając w fotelu, gdzie grzecznie czekał, aż Lu skończy swoje przebranie.
- Za mniej więcej piętnaście minut musimy wychodzić. Zamówić taksę czy jedziemy komunikacją? - spytał, bo jemu to było szczerze całkowicie obojętne.
Lucky Martino