sushi in sauce of lies
: wt sie 26, 2025 9:14 pm
Galen ledwo zdążył wrócić z Teksasu, a już miał mieć gości z Tokio, a do tego Meena poszła na zasłużony i obiecany urlop. On sam ją na niego wysłał zresztą, bo przecież gdzieś padły te słowa, że powinna odpocząć, więc firma była teraz na jego głowie. To nie tak, że zazwyczaj była na głowie jego sekretarki, chociaż... może odrobinę to właśnie tak było.
Ale dzisiaj wszystko było dopięte na ostatni guzik, no prawie wszystko, bo jeszcze na miejscu nie było Maemi Eisaki, a Galen znalazł jej numer po tej całej aferze z ramen kimchi i poprosił, żeby rzeczywiście obsługiwała jego firmową imprezę, a właściwie to spotkanie służbowe. Ale to spotkanie było nawet ważniejsze od wszystkich imprez, które się tutaj odbywały. Japończyków Galen urabiał wyjątkowo długo, oni potrafili wytknąć mu każdy nawet najmniejszy błąd, byli bardzo skrupulatni. Sprawdzali raporty finansowe sprzed kilku lat wstecz, tutaj wszystko musiało być klarowne, dopilnowane, czyste jak łza. A do tego chodziło o horrendalne kwoty, za które może nawet Galen mógłby sobie w końcu kupić ten prywatny odrzutowiec?
Właściwie to nawet tu nie chodziło o odrzutowiec, a o to, że jeśli podpiszą kontrakt, to powstanie wiele nowych miejsc pracy, a w końcu Northex otworzy może nawet filię w Japonii. To było bardzo ważne spotkanie. Więc dlaczego Galen postanowił coś tak istotnego opierać na ramionach nie tylko swoich ale tej szalonej, małej japonki z Edo-ko? Bo mu w pewnym sensie zaimponowała i czuł, że są do siebie odrobinę podobni.
- Maemi jeszcze nie ma? - zapytał recepcjonistkę zerkając na ten swój bajecznie drogi, dupkowaty zegarek. Dzisiaj wyglądał dużo lepiej, bo nie miał na sobie poplamionego dresu, a schludny czarny garnitur i białą koszulę. Japończycy lubili prostotę i klasykę i to dzisiaj Galen chciał im zaserwować, na każdej płaszczyźnie.
Maemi Eisaka
Ale dzisiaj wszystko było dopięte na ostatni guzik, no prawie wszystko, bo jeszcze na miejscu nie było Maemi Eisaki, a Galen znalazł jej numer po tej całej aferze z ramen kimchi i poprosił, żeby rzeczywiście obsługiwała jego firmową imprezę, a właściwie to spotkanie służbowe. Ale to spotkanie było nawet ważniejsze od wszystkich imprez, które się tutaj odbywały. Japończyków Galen urabiał wyjątkowo długo, oni potrafili wytknąć mu każdy nawet najmniejszy błąd, byli bardzo skrupulatni. Sprawdzali raporty finansowe sprzed kilku lat wstecz, tutaj wszystko musiało być klarowne, dopilnowane, czyste jak łza. A do tego chodziło o horrendalne kwoty, za które może nawet Galen mógłby sobie w końcu kupić ten prywatny odrzutowiec?
Właściwie to nawet tu nie chodziło o odrzutowiec, a o to, że jeśli podpiszą kontrakt, to powstanie wiele nowych miejsc pracy, a w końcu Northex otworzy może nawet filię w Japonii. To było bardzo ważne spotkanie. Więc dlaczego Galen postanowił coś tak istotnego opierać na ramionach nie tylko swoich ale tej szalonej, małej japonki z Edo-ko? Bo mu w pewnym sensie zaimponowała i czuł, że są do siebie odrobinę podobni.
- Maemi jeszcze nie ma? - zapytał recepcjonistkę zerkając na ten swój bajecznie drogi, dupkowaty zegarek. Dzisiaj wyglądał dużo lepiej, bo nie miał na sobie poplamionego dresu, a schludny czarny garnitur i białą koszulę. Japończycy lubili prostotę i klasykę i to dzisiaj Galen chciał im zaserwować, na każdej płaszczyźnie.
Maemi Eisaka