Hej, mały, chcesz się ze mną przelecieć?
: czw sie 28, 2025 12:40 am
Czasami czuł się jak pierdzielony bogol, czego naprawdę w sobie nie lubił.
Otrzymał tak lukratywną ofertę współpracy, że byłby skończonym idiotą, gdyby jej odmówił. Co prawda wymagała ona od niego większego zaangażowania niż zwykle, ba wiązała się z wyjściem z domu, a tego nie lubił najbardziej. Ciężko było mu w to uwierzyć, trzy razy dopytywał menadżera czy czasem coś mu się nie pomyliło, ale przeczytał propozycję raz, drugi, trzeci i jej treść nie uległa zmianie; Póki co trwały negocjacje, a on miał przedstawić koncept treści, jakie zamieści w swoich social mediach. Sporo roboty, niezaprzeczalnie. Ale stworzenie materiału promującego Kanadę zdawało się zleceniem z marzeń.
Póki co zdecydował się na ogarnięcie własnego podwórka; Niby mieszkał w Toronto od urodzenia, a jednocześnie wydawało mu się, że nigdy w pełni nie zwiedził tego miasta. Podobno najlepszy widok to ten z lotu ptaka, dlatego zdecydował się na wynajęcie lotu helikopterem. Co prawda organizacją całości zajął się menadżer, a on finalnie puścił przelew na odpowiednie konto.
Nigdy wcześniej nie leciał helikopterem, dlatego możliwe, że odrobinkę się stresował, jednak postanowił zrobić dobrą minę do złej gry. Kilka rolek z lotu, ładne zdjęcia panoramy i powinno wystarczyć. Może dzięki temu odkryje jakieś miejscówki, które później odwiedzi? Miał sporo pomysłów, oby tylko one wypaliły.
Zgodnie z wytycznymi z maila pojawił się na lotnisku, naciągając na głowę nieco bardziej czapkę z daszkiem. Oczywiście z logiem Red Bulla na środku. Wątpił, że ktoś go tu rozpozna, ale wolał dmuchać na zimne. Rozejrzał się po okolicy, szukając kogokolwiek, aby spytać o pilota, który miał z nim polecieć.
— Dzień dobry, przepraszam, czy orientuje się pan, gdzie znajdę pana Lee? — spytał uprzejmie, pierwszej napotkanej osoby. Oby tylko nie musiał się kręcić po terenie placówki w poszukiwaniu tego człowieka. To mogłoby być dla niego aż za bardzo stresującym.
Ryan Lee
Otrzymał tak lukratywną ofertę współpracy, że byłby skończonym idiotą, gdyby jej odmówił. Co prawda wymagała ona od niego większego zaangażowania niż zwykle, ba wiązała się z wyjściem z domu, a tego nie lubił najbardziej. Ciężko było mu w to uwierzyć, trzy razy dopytywał menadżera czy czasem coś mu się nie pomyliło, ale przeczytał propozycję raz, drugi, trzeci i jej treść nie uległa zmianie; Póki co trwały negocjacje, a on miał przedstawić koncept treści, jakie zamieści w swoich social mediach. Sporo roboty, niezaprzeczalnie. Ale stworzenie materiału promującego Kanadę zdawało się zleceniem z marzeń.
Póki co zdecydował się na ogarnięcie własnego podwórka; Niby mieszkał w Toronto od urodzenia, a jednocześnie wydawało mu się, że nigdy w pełni nie zwiedził tego miasta. Podobno najlepszy widok to ten z lotu ptaka, dlatego zdecydował się na wynajęcie lotu helikopterem. Co prawda organizacją całości zajął się menadżer, a on finalnie puścił przelew na odpowiednie konto.
Nigdy wcześniej nie leciał helikopterem, dlatego możliwe, że odrobinkę się stresował, jednak postanowił zrobić dobrą minę do złej gry. Kilka rolek z lotu, ładne zdjęcia panoramy i powinno wystarczyć. Może dzięki temu odkryje jakieś miejscówki, które później odwiedzi? Miał sporo pomysłów, oby tylko one wypaliły.
Zgodnie z wytycznymi z maila pojawił się na lotnisku, naciągając na głowę nieco bardziej czapkę z daszkiem. Oczywiście z logiem Red Bulla na środku. Wątpił, że ktoś go tu rozpozna, ale wolał dmuchać na zimne. Rozejrzał się po okolicy, szukając kogokolwiek, aby spytać o pilota, który miał z nim polecieć.
— Dzień dobry, przepraszam, czy orientuje się pan, gdzie znajdę pana Lee? — spytał uprzejmie, pierwszej napotkanej osoby. Oby tylko nie musiał się kręcić po terenie placówki w poszukiwaniu tego człowieka. To mogłoby być dla niego aż za bardzo stresującym.
Ryan Lee