but daddy i love her
: pt sie 29, 2025 2:04 pm
001.
Kiedy siadały przy jeszcze pustym stoliku, starała się nie okazywać zdenerwowania, choć zdradzało ją niekontrolowane napięcie w ramionach. Wiedziała, że Evina obok niej to najlepsza kotwica spokoju, a obecność narzeczonej pozwalała jej trzymać emocje w ryzach. Zaylee uśmiechnęła się mimowolnie, mając nadzieję, że sama atmosfera restauracji wymusi na ojcu pewną przyzwoitość i opanowanie.
— Tutaj będzie łatwiej — stwierdziła, `zarzucając marynarkę na oparcie krzesła i nawet skinęła głową, żeby umocnić wypowiedziane słowa, chociaż sama nie była przekonana, kogo chciała nimi przekonać, siebie czy Swanson.
W oczekiwaniu na Millerów zamówiły butelkę wina i obserwowały innych gości, kiedy po kwadransie drzwi do dinera otworzyły się i Zaylee od razu zauważyła swoich rodziców. Byli trochę spóźnieni, a na ich twarzach malowało się lekki zaskoczenie, jakby oboje zastanawiali się, dlaczego ich córka wybrała takie miejsce. Podeszli bliżej, a ona natychmiast wstała, prostując plecy.
— Mamo, tato — przywitała ich niepewnym uśmiechem. — Dobrze was widzieć — dodała, a Dorothy od razu odwzajemniła uśmiech, ściskając najpierw ją, a potem Evinę. Otto natomiast zatrzymał się przy stoliku, unosząc brwi w charakterystycznym, kontrolującym geście.
— Zaylee… Evina — powiedział w końcu. W pierwszej chwili wyglądał tak, jakby chciał jeszcze coś dodać, ale finalnie powstrzymał się od krytyki.
Kelner podszedł ponownie, żeby przyjąć zamówienia dla całego stolika, a gdy każdy wybrał coś odpowiedniego dla siebie, Zaylee odniosła wrażenie, że wspólne składanie zamówienia, to mały, ale istotny sygnał — wszyscy zaczynają tę rozmowę na równych warunkach, przy wspólnym posiłku, bez miejsca na zbędne przykrości.
Otto rozejrzał się po wnętrzu dinera, ciężkim, analitycznym spojrzeniem. Ciepłe światła lamp odbijały się w wypełnionych winem kieliszkach, ale dla Zaylee wszystko zdawało się zamierać w oczach ojca, bo ten spojrzał na nią w taki sposób, jakby próbował zajrzeć jej w myśli.
— Czytałem w gazecie o tych wszystkich morderstwach... — zaczął, podkreślając każde słowo drobnym uniesieniem brwi. — No wiesz, na koronerach. To dziwna sprawa. Dalej nie udało się schwytać sprawców? — zerknął z ukosa na Evinę, a w jego wzroku pojawiło się coś na wzór pretensji, że ta nie potrafiła porządnie wykonać swojej pracy.
Zaylee odchrząknęła i powoli podniosła kieliszek wina do ust.
— Tato… — westchnęła, mocząc wargi w alkoholu. — Śledztwo idzie w dobrym kierunku, ale to może jeszcze trochę potrwać — wyjaśniła, jednak Otto nie wyglądał na przekonanego.
— Jeszcze trochę? Przecież to niedopuszczalne — powiedział, bo zupełnie nie rozumiał, dlaczego jego córka spędzała każdą chwilę w pracy, zamiast unikać zagrożenia. — Nie mogę przestać o tym myśleć, Zaylee. Kto wie, kto będzie następny... — pokręcił głową, wciąż patrząc na nią z ogromnym niezadowoleniem, chociaż dało się wyczuć, że jego poddenerwowanie mieszało się z autentycznym zmartwieniem.
Otto Miller był ojcem, który nie potrafił inaczej okazać swojego lęku o córkę. Złościł się na nią podskórnie, choć ona sama nie miała wpływu na niektóre rzeczy. I nie potrafiła mu tego wytłumaczyć.
Dorothy pochyliła się w stronę Zaylee, kładąc rękę na jej ramieniu.
— Kochanie, tata po prostu się troszczy — powiedziała cicho, ale za to z ciepłym uśmiechem. — Na pewno wiesz, co robisz i razem z Eviną dbacie o swoje bezpieczeństwo.
Miller poczuła pod stołem lekki uścisk Swanson, który dodawał jej pewności siebie. Jeszcze kilka minut i będzie musiała wyjawić coś, co może zmienić dynamikę całego spotkania — że zaręczyła się z Eviną, że to z nią chce dzielić życie i że chciałaby, aby rodzice w końcu to zaakceptowali.
Evina J. Swanson