Strona 1 z 1

Above the Clouds

: pt sie 29, 2025 10:34 pm
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

Zawsze wcześniej znajdował się przed wylotem. Sprawdzał stan techniczny samolotu, tankował go. Patrzył na przeloty, a najgorszym momentem było dla niego poznanie załogi. Zawsze przypadała ono losowo, nigdy nie miał zielonego pojęcia, z kim dokładnie będzie mu przemierzać niebo. Spojrzał na tablicę i odetchnął z ulgą. Żadnej szalonej przeleconej byłej nie było na rozpisce. To oznaczało jedno, mógł zacząć polować na następną stewardessę. Był wręcz na to przygotowany. Gotowy do akcji. Teraz tylko bardziej sprawdzi, kto jest jej przyjaciółką i czy przez przypadek czegoś jej nie chlapnie. Bał się tego. Westchnął ciężko. Tylko znowu te poznania. To już mu niezbyt odpowiadało.
— Cześć — rzucił, gdy stał już w tej swojej skórzanej kurtce z założonymi okularami przeciwsłonecznymi. Na nadgarstku błyszczał mu złoty zegarek. Typowy Ryan. Bał się, że dostanie na wylot do Seulu jakąś brzydką typiarę. Nawet się nie oglądał, gdy usłyszał kroki — jestem Ryan, będę kapitanem — no i właśnie wtedy odwrócił się, by móc spojrzeć jej prosto w oczy. Już podawał rękę — a ty... — zastygł nagle. Wydawało mu się, że właśnie zobaczył anioła. Piękna czarnowłosa istota o skórze bledszej i delikatniejszej niż wszystko, czego zdążył doświadczyć — długo latasz— język zdążył mu na moment wrócić do gęby. Tylko to wszystko wydawało mu się niemożliwe. Kanadyjki nie były przecież at tak piękne, by zamiast przepięknego podrywu rzucić coś więcej niż — Chyba spadłaś z nieba... Znaczy bolało jak z niego spadłaś?— bo była dla niego aniołem. Nie znał jej. Mogła mieć na sobie ten piekielny makijaż, a pod spodem być Helgą. Wierzył, że tak nie było. Normalnie serce nie zaczyna mu bić aż tak szybko.

Above the Clouds

: sob sie 30, 2025 12:28 am
autor: Flavia Rosendale
001. Loty zawsze były dla niej ekscytujące i to bez znaczenia, czy już któryś raz leciała w to samo miejsce. Akurat lotu do Seulu dawno nie miała na swojej rozpisce, bo ostatnio dostawała najczęściej loty do Stanów lub miast europejskich, dlatego Azja była dobrym powiewem świeżości.
Wstała sporo wcześniej, aby na spokojnie się przygotować — nie wyobrażała sobie wstać na ostatnią chwilę, głównie przez to, że bycie stewardessą wymagało od niej, aby prezentować się w odpowiedni sposób. Schludny koczek, ładny makijaż, nie wygnieciony uniform. Zawiązała odpowiednio apaszkę przy szyi i mogła ruszyć do lotniska na meldunek, a następnie na spotkanie z załogą. Po drodze zastanawiała się, na kogo trafi w załodze, czy może uda jej się dostać layover z kimś, z kim bardziej się trzymała i spędzi dwa dni w Korei w miłym towarzystwie i może coś pozwiedzają. Zastanawiała się również nad pilotem, bo w zasadzie lądowanie na wyspie nie było bułką z masłem, ale też nie było czymś wybitnie trudnym. Już zdarzyły jej się twarde lądowania w Incheon i miała nadzieję, że jej pierwszy od dawna lot w to miejsce, przebiegnie całkowicie bezproblemowo.
— Dzień dobry — przywitała się na wejściu. Dotarła na miejsce nieco przed czasem i widziała, że jeden z pilotów tego lotu już był. Przywitała się na wejściu i po chwili przypomniały jej się ewentualne jego koneksje z jej przyjaciółką. Zmrużyła lekko oczy, a gdy odwrócił się w jej kierunku, uśmiechnęła się sympatycznie. — A ja Flavia — odpowiedziała mężczyźnie, kiedy w pewnym momencie przegrzał mu się system. Starała się ukryć lekkie rozbawienie spowodowane tą reakcją. — Zależy co kto uważa za długie, ale latam już od siedmiu lat — dodała po chwili. Już miała swoje doświadczenie, w jej mniemaniu niemałe. Jeszcze kilka lat temu, gdy chwaliła się swoim stażem, to była z tego niesamowicie dumna. Teraz niby też, ale już przychodziło jej to z większą lekkością i nieznaczną obojętnością. Po prostu była dobra, w tym co robi i wiedziała o tym. — Cóż… — zaczęła, słysząc podryw, na który nie wiedziała jak zareagować. Nieco się zestresowała, bo odrzucać pilota w ciągu pierwszych trzydziestu sekund to raczej nie był dobry start, ale jednak Flavia nie była dziewczyną, która rzuca się na tego typu teksty i nie chichocze jak nastolatka. — Jeszcze nie zdarzyło mi się spadać z nieba. Zazwyczaj latam z dobrymi pilotami i mam nadzieję, że dzisiaj też tak będzie — dokończyła. Będzie dobrze, bo wiedziała, że Ryan był jednym z lepszych pilotów. Doświadczenie zobowiązywało do tego, że Rosendale miała chociaż mniej więcej świadomość, o jaki lot można być spokojnym, a przed jakim odmówić różaniec. — Chociaż wydaje mi się, że nie powinno być z tym problemu. Z tego co kojarzę, to już trochę czasu prowadzisz te fury? — zapytała, grzecznie podtrzymując rozmowę, a jednocześnie robiąc subtelną obczajkę typa, który nawet nie ukrywał się z podrywem.

Ryan Lee

Above the Clouds

: ndz sie 31, 2025 10:10 am
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

On latał tak, jakby jutra miało nie być. Zgodnie z przepisami i trasami, ale szybko jak na ten rodzaj transportu przystało. Tylko samolot przestał być dla niego interesujący, gdy pojawiła się ona. Koreańska piękność, którą chciał od razu schrupać. Miała w sobie pełen błysk w oku, za którym chciał podążać. Nawet jeśli jeszcze nie znał jej imienia, ale dosyć szybko poznał. Wziął głęboki oddech. Jego teksty musiały wnieść się na nowy poziom zajebistości dla niej.
— Flavia? — powtórzył z iskierkami w oczach. Brzmiało jak imię dla egzotycznej bogini seksu i piękności. Teraz jeszcze bardziej się nią zainteresował. Czuł, że nie powstrzymuje się ani przez chwilę. Miał jej wiele do powiedzenia, bo chciał skosztować tych ust, które wypowiadały słowa tak giętko i pięknie — brzmi, jak gwiazda, ale pasuje do Ciebie, bo oświeciłaś mi całe wnętrze samolotu — jak nie poleci na jego gadkę, to może na jego oczy. Specjalnie zdjął delikatnie okulary, by móc jej zajrzeć prosto w oczy. Bez przyciemnionego świata wyglądała jeszcze piękniej, jakby wlepiona specjalnie do tego momentu jego życia, a on chciał tylko coraz bardziej z tego korzystać — dodatkowo doświadczona. Żałuję, że nie spotkaliśmy się wcześniej — stwierdził, chwytając ją za dłoń i jeśli na to pozwoliła pocałować krótko jej wierzch. Jak chciał, potrafił zachowywać się jak na dżentelmena przystało.
— Spokojnie, ze mną możesz wpaść tylko w jedno — stwierdził, prostując się od razu. Musiał przy niej dobrze wypadać. Czuł presję. Lecieli w ich rodzinne strony i dobrze byłoby móc z kimś się napić — kłopoty. — dodał po krótkiej chwili, parskając nerwowo śmiechem i drapiąc się po karku. Gdyby chłopacy go widzieli, to już dawno zostałby wyśmiany — "Trochę czasu" to stanowczo za mało powiedziane. Latam tyle, że nie musisz zapinać pasów — puścił jej oczko, a jego ton widocznie się zawahał przez moment — chociaż wolałbym, żebyś tego nie zrobiła — czyżby odpowiedzialny pan pilot? Nic bardziej mylnego — wtedy będę wiedział, że nie odlecisz beze mnie — był pewny siebie, gotowy, by ją rozśmieszyć. Czekał na zobaczenie czegoś więcej niż niezręcznego uśmiechu.

Above the Clouds

: śr wrz 03, 2025 12:55 am
autor: Flavia Rosendale
Flavia spotkała się już z piratami drogowymi na niebie. Kiedyś mieli mocno opóźniony lot do Nowego Jorku, a finalnie opóźnienie nie było aż tak duże, jak z początku wychodziło. Za każdym razem dziwiła się, ale skłamałaby gdyby powiedziała, że nie było czuć o wiele szybszej prędkości. To był z pewnością jeden z tych niezapomnianych lotów.
— Flavia — potwierdziła, nawet nie mając świadomości, co sobie pomyślał. Często ludzie dopytywali i upewniali się jej imienia, bo nie było ono zbyt popularne w Kanadzie. Rosendale była do tego przyzwyczajona i już z automatu powtarzała nieco wyraźniej, aby oszczędził sobie chociażby literowania go. — To niedobrze, nie chciałabym zepsuć widoczności — odpowiedziała, przez chwilę mając zawahanie, co na to odrzec. — Zdecydowanie lepiej ci bez okularów, ale skoro tak oślepiam, to może bezpieczniej będzie zostawić je na nosie — dodała zaraz, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Nie czuła się onieśmielona, może nieco speszona tymi tekstami, jednak nie na tyle, aby uciekać spojrzeniem czy chichotać jak zakochana nastolatka. Ryan był atrakcyjny — i to bardzo. Jednak w oficjalnej wersji, nie uciekała do romansów pracy. Nieoficjalnie, zdarzał jej się niezobowiązujący flirt, jednak nigdy nie rozpędziła się aż tak, jak jej przyjaciółka. Kultura od niej wymagała, aby nie zabierać ręki. Dała się ucałować w wierzch dłoni i nieco uniosła brew do góry, zaskoczona tymi manierami. Może nie powinna się tak opierać, mimo że teksty uważała za zbędne? — W zasadzie, zaskakujące jest to, że pracując od tylu lat, pierwszy raz ze sobą lecimy — stwierdziła, choć z drugiej strony, nic w tym dziwnego. Pilotów było o wiele mniej niż stewardess; w jej ekipie rotacja była naprawdę duża, kwestia przypadku, że nigdy grafiki im się nie pokryły.
Cierpliwie czekała na dokończenie, w co mogła z nim wpaść. Słysząc dalszą odpowiedź, przymknęła na chwilę oczy i parsknęła. Po prostu parsknęła, bo to wszystko wydawało jej się dziwnie absurdalne. Choć w pewnym momencie przeszła jej przez głowę myśl — a co jakby zagrać w tę grę?
— A co, jeśli lubię kłopoty? Gdzie mnie pan pilot wciągnie? — zapytała, nieco przechylając głowę i patrząc na niego z żywym zainteresowaniem. Flavia lubiła, gdy coś się działo; za dziecka była raczej spokojna, ale gdy dorosła żywo próbowała różnych rzeczy, próbując w jakiś sposób połączyć swoją pokorność z chęcią zdobywania doświadczeń. — No raczej, żebym tego nie robiła — pokiwała głową z dezaprobatą. Ona na pewno była odpowiedzialną stewką i musiała przestrzegać zasad bezpieczeństwa, skoro próbowała piąć się po szczeblach kariery, a nie zaliczyć z nich głośny upadek. Zaśmiała się krótko. No był kreatywny, więc jego popis postanowiła choć trochę docenić. — Spokojnie, to ty trzymasz stery, więc chcąc nie chcąc, odlecę razem z tobą — rzuciła z rozbawieniem. — I jak samolot? Gotowy do tej przygody? — postanowiła zagadać o coś dotyczącego bardziej ich pracy. W końcu lot do Seulu był wymagający — czekało ich piętnaście godzin pracy w niebie.

Ryan Lee

Above the Clouds

: sob wrz 06, 2025 12:35 am
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

Przepiękne imię — powtórzył jeszcze raz za nią, a oczy mu się błyszczały. Pewnie nawet przez te okulary przeciwsłoneczne dało się to zobaczyć. Miał w sobie wiele niespożytej energii, która tylko czekała na rozładowanie. Chociażby w jego apartamencie, wynajętym, by przespać się spokojnie w Seulu. Tyle pięknych opcji, a tak mało czasu — spokojnie, w trakcie lotu nie przebywasz ze mną — stwierdził Ryan, ale może to dobrze. Gdyby tak było, cała przygoda z króliczkiem Flavią mogłaby trwać zdecydowanie zbyt krótko, a on lubił się bawić w kotka i myszkę — mogę je dla Ciebie zdjąć. Chciałabyś móc zajrzeć w moje oczy? — spytał bez większego zastanowienia Lee. Bywały powody, dla których mógł je zdjąć. Te szczególne właśnie przed nim stały. Jedna i druga pierś. Chciał poznać ją bliżej, dowiedzieć się czegoś szczególnego. Dla niego cała ta sprawa wydawała się być bajecznie prosta. Rosendale będzie jego. Potrzebował do tego tylko odrobiny czasu.
Linia jest niemoralna, że tak długo kazała nam czekać na ten moment — stwierdził pilot, wpatrując się w jej oczy. Doszukiwał się w nich jakiegoś błysku, który pozwoliłby mu pójść dalej. Kobieta jego zdaniem była cudowna. Wręcz idealna. Koreański ideał piękna. Jego rodzina na pewno ucieszyłaby się, widząc ją u niego w domu.
To musisz zdać się na niespodziankę i dać się zaskoczyć. Na pewno pozytywnie — odparł, unosząc oba kąciki ust. Mówił spokojnym tonem. Miał wiele jej do zaoferowania. Bary, kluby, restauracje z ładnym widokiem. Tylko będzie musiał sprawdzić ją na social mediach, by dowiedzieć się w stu procentach, czego kobieta by od niego oczekiwała. Na pewno wpadłby w jej gusta. Sam by się oto postarał.
Ale byś mogła, taki anioł nie miałby żadnych obrażeń — dodał, unosząc delikatnie kąciki ust — tak, możemy lecieć. Jeszcze reszta załogi przyjdzie i możemy lecieć — powiedział spokojnym tonem. Był zwarty i gotowy, by przelecieć z nią wprost do Seulu.

Above the Clouds

: ndz wrz 14, 2025 12:13 am
autor: Flavia Rosendale
Kiwnęła lekko głową w podziękowaniu za komplement. Sama lubiła swoje imię — było oryginalne i niezbyt często spotykane. Nawet jeśli za dzieciaka mogła uważać inaczej, ponieważ wyróżniała się na tle Maddison i innych dziewczynek, to teraz potrafiła je docenić. Przedstawiała się z dumą i nosiła to imię z godnością i gracją, dokładnie w rytm dźwięczności imienia Flavia.
— Może to i lepiej — stwierdziła. W ciągu tych kilku minut spotkania, chłopak dawał jej naprawdę wiele atencji, co z jednej strony jej się podobało, jednak z drugiej, kojarzyła go z tego typu przebojów i podrywów. Rosendale nie była jednak z tych, które szybko ulegają pięknym oczom. — Lepiej bez nich wyglądasz. No i utrzymywanie kontaktu wzrokowego świadczy o kulturze. — A mając okulary przeciwsłoneczne w pomieszczeniu, ciężko było jej zlokalizowanie jego spojrzenia. Gdyby miała dekolt, równie dobrze mogłaby podejrzewa, że gapi się na jej cycki — czy by to ją zdziwiło? Raczej nie.
— Być może los tak chciał. Może wszechświat z jakiegoś powodu cały czas nas od siebie odsuwał — zasugerowała. Nie była szczególnie przesądna, jednak wierzyła, że ich losy były gdzieś zapisane. Być może musieli też spotkać inne osoby na swojej drodze, aby finalnie wpaść na siebie? W przypadku Lee, najwidoczniej musiał przelecieć jej przyjaciółkę, aby finalnie się z nią spiknąć.
Lubiła niespodzianki, lubiła zabieganie mężczyzn o jej osobę i jednocześnie lubiła wyzwanie — a w tym momencie, jej wyzwaniem było przetestowanie granic Ryana. Czy musiała być dla niego cały czas zdystansowana? To pytanie zrodziło się w jej głowie i po chwili namysłu już miała odpowiedź, bo nie musiała.
— Jeśli faktycznie będzie to pozytywne zaskoczenie, to byłabym skłonna zaryzykować. Choć nie ukrywam, jestem wymagająca jeśli chodzi o niespodzianki — zażartowała; lubiła czasami zaznać nieco ekskluzywności i ubrać się gdzieś ładnie, ale cieszyły ją też małe rzeczy. Pamięć, jakie były jej ulubione chipsy albo dostrzeżenie, jaką kawę lubi pić najbardziej. Były to gesty, jednak w jej odczuciu bardzo ważne, bo gdy ma się obok siebie tę odpowiednią osobę, to nawet randka na kanapie w salonie bywa tą niezapomnianą.
— Na pewno? A co jeśli złamałbym swoje skrzydło. Nie mogłabym latać. — I w przenośni, i w praktyce. Bo w gruncie rzeczy, gdyby coś jej się stało, to nie mogłaby ani pracować, ani spełniać marzeń. — Pewnie powinni być lada moment. Chociaż dzisiaj duży ruch na lotnisku. — Mimo że załoga lotniskowa miała swoje przejścia, to jednak trzeba było przejść przez tłumy ludzi; czasami nie było to tak łatwe, jak mogło się wydawać.

Ryan Lee

Above the Clouds

: ndz wrz 14, 2025 8:49 am
autor: Ryan Lee
Flavia Rosendale

Ouch — odparł, chwytając się za serce — zabolało mnie to mocno — jasne, przeboje były przed nim, ale jeszcze żadna nie traktowała go w ten sposób na samym starcie. Może dlatego tak bardzo go to bolało. Nagle jego słowa wystąpiła przeciwko niemu. Nie spodziewał się tego, że aż tak bardzo może zacząć jej to przeszkadzać.
Skąd wiesz, w czym lepiej wyglądam? — spytał, unosząc do góry okulary. Spojrzał wprost w jej oczy. Szukał w nich odrobinę romantycznej kobiety, którą chciałby poznać zdecydowanie bliżej. Czegoś co nazywało się onieśmieleniem. Mógł patrzeć w jej biust, ale to zrobi dopiero, kiedy ona sama będzie tego chciała. Nie wcześniej. Lubił, gdy kobiety walczą o jego uwagę.
Ouch x 2 — znowu chwycił się za serce, kręcąc głową — może czekał, aż się spotkamy, by nasze serca były wolne. Taka piękność nie mogła odpędzić się od amantów — to że go odsuwała, wcale nie stanowiło dla niego problemu. Gdy już widział swój cel, był gotowy dla niego walczyć. Cokolwiek miałoby się zadziać, mógł walczyć, by udowodnić ich, że spotkanie będzie warte grzechu. Zresztą lubił wyzwania. Flavia stanowiła doskonały przykład, dlaczego każde najmniejsze działanie jest warte starania.
Dla niej mógł się postarać.
Jeśli nie zaryzykujesz, nie dowiesz się, czy będzie pozytywne — odparł, robiąc jeden krok do przodu i spoglądając jej prosto w oczy. Już poczuł woń jej słodkich perfum. Mogła udawać, że nie jest nim zainteresowana. Jednak zmieni się to wraz z końcem tego lotu. Miał pomysł na przedziwną niespodziankę, która na pewno by się jej spodobała. Ulubionych chipsów jeszcze nie znał, ale pozna.
To poleciałabyś na moich skrzydłach — parsknął krótko. Bez żadnego podtekstu erotycznego. Jedynie chciał przekonać Rosendale do małego wyskoku, kiedy już znajdą się w innym kraju. Jakiś czas po tak długim locie musieli odpocząć, najlepiej wspólnie — to co? Pójdziesz gdzieś ze mną po locie? — spytał, unosząc jedną ze swoich brwi dość wysoko. Chciał znać odpowiedź. Nie będzie czekał wszystkich godzin lotu, by to usłyszeć.