Matters of the Heart
: ndz sie 31, 2025 4:29 pm
Wyatt J. Ward
Zaprosiła do swojej jaskini brata.
Miał to być normalny rodzinny wieczór. Zjedzenie zamówionej kolacji z ich ulubionej włoskiej knajpy, a następnie wypicie wina, przy jakimś kiepskim melodramacie. Tak wyglądały ich wspólne wieczory. Byli pracoholikami. Oboje. Jedne wibracje i już pędziliby prosto w stronę pracy. Dla Ward wydawało się to najbardziej logiczne ze wszystkiego.
W końcu to praca.
Musieli odebrać, skoro ktoś potrzebował ich pomocy. Nikt za nią nie prowadzi sekcji, a nikt za niego nie uratuje życia. Byli najlepsi w swoich fachach. Nie dało się tego przed nikim ukryć.
Jednak oboje mieli problemy z wyrażaniem emocji.
Cynthia przyjęła brata w swoim domu. Napisała, że potrzebuje z nim porozmawiać. O zgrozo, ona, Cynthia Ward potrzebowała z kimś podzielić się myślami. Patrząc po domu, dalej widziała Lawrence. Na ciele dalej wyczuwała jego dotyk. Zaczynała za nim tęsknić. Jednak podjęta przez nią decyzja wydawała się być ostateczna. Ktoś musiał się o tym dowiedzieć, a jej brat wydawał się być najbardziej kompetentną osobą.
Zamówiła dla nich pad thai. Rozmawiali o pogodzie, pracy. Nie powiedziała, co dokładnie kryło się za tym spotkaniem. Potrzebowała jedzenia w żołądku, połączonego z nutą wina. Zdążyła wypić dwa kieliszki wina, by znieczulić się przed trudną wymianą zdań. Bała się, że zostanie to źle odebrane, że brat nie będzie w stanie jej zrozumieć.
Bo jej lodowate serce w końcu zaczynało powoli topnieć, a tamtego szczeniaka chciała uratować. Przed nią samą musiała go chronić.
— Wyatt — powiedziała zmartwionym tonem, nawiązując kontakt wzrokowy z bratem — nie wiem, co robić — nawet sama rozmowa na ten temat wydawała się dla niej trudna. Tylko młodsza nie potrafiła wypowiedzieć słów. Miała wiele rzeczy do powiedzenia, a żadna z nich nie była na tyle celna, by ją powiedzieć. Wzięła głęboki oddech, próbując uporządkowań własne myśli. Coś w końcu musiała powiedzieć.
— Chyba zakochałam się w moim rezydencie — powiedziała finalnie, wbijając swoje chłodne, ale tym razem bezbronne spojrzenie w brata. Chciała poznać jego reakcję, zanim opowie, do czego doszło między nimi.
Zaprosiła do swojej jaskini brata.
Miał to być normalny rodzinny wieczór. Zjedzenie zamówionej kolacji z ich ulubionej włoskiej knajpy, a następnie wypicie wina, przy jakimś kiepskim melodramacie. Tak wyglądały ich wspólne wieczory. Byli pracoholikami. Oboje. Jedne wibracje i już pędziliby prosto w stronę pracy. Dla Ward wydawało się to najbardziej logiczne ze wszystkiego.
W końcu to praca.
Musieli odebrać, skoro ktoś potrzebował ich pomocy. Nikt za nią nie prowadzi sekcji, a nikt za niego nie uratuje życia. Byli najlepsi w swoich fachach. Nie dało się tego przed nikim ukryć.
Jednak oboje mieli problemy z wyrażaniem emocji.
Cynthia przyjęła brata w swoim domu. Napisała, że potrzebuje z nim porozmawiać. O zgrozo, ona, Cynthia Ward potrzebowała z kimś podzielić się myślami. Patrząc po domu, dalej widziała Lawrence. Na ciele dalej wyczuwała jego dotyk. Zaczynała za nim tęsknić. Jednak podjęta przez nią decyzja wydawała się być ostateczna. Ktoś musiał się o tym dowiedzieć, a jej brat wydawał się być najbardziej kompetentną osobą.
Zamówiła dla nich pad thai. Rozmawiali o pogodzie, pracy. Nie powiedziała, co dokładnie kryło się za tym spotkaniem. Potrzebowała jedzenia w żołądku, połączonego z nutą wina. Zdążyła wypić dwa kieliszki wina, by znieczulić się przed trudną wymianą zdań. Bała się, że zostanie to źle odebrane, że brat nie będzie w stanie jej zrozumieć.
Bo jej lodowate serce w końcu zaczynało powoli topnieć, a tamtego szczeniaka chciała uratować. Przed nią samą musiała go chronić.
— Wyatt — powiedziała zmartwionym tonem, nawiązując kontakt wzrokowy z bratem — nie wiem, co robić — nawet sama rozmowa na ten temat wydawała się dla niej trudna. Tylko młodsza nie potrafiła wypowiedzieć słów. Miała wiele rzeczy do powiedzenia, a żadna z nich nie była na tyle celna, by ją powiedzieć. Wzięła głęboki oddech, próbując uporządkowań własne myśli. Coś w końcu musiała powiedzieć.
— Chyba zakochałam się w moim rezydencie — powiedziała finalnie, wbijając swoje chłodne, ale tym razem bezbronne spojrzenie w brata. Chciała poznać jego reakcję, zanim opowie, do czego doszło między nimi.