Strona 1 z 1

Well, sack that!

: wt wrz 02, 2025 2:43 pm
autor: Leia Royce
6.
Jak się cieszyła, mogąc odpocząć zarówno od ciężkich treningów, jak i od szkoły. Początkowo nie miała w planach w ogóle skorzystać z uroków, które przygotowano dla ludzi na Polish Harvest & Food Festival. Nie był to temat będący obiektem jej najszczerszego zainteresowania i tak naprawdę niewiele wiedziała o Polsce czy jedzeniu związanym z tym krajem. Pobyt na tym evencie mógł być jednak dla niej swego rodzaju lekcją - nie taką, na którą czekała z utęsknieniem, ale odpowiednio docenioną i przede wszystkim, pełną swobody. Kto wie, może coś jej tutaj posmakuje? Mogłaby poprosić gosposię, by nauczyła się jakiegoś specyficznego przepisu na ciekawą przekąskę z innego kraju. Miała już dość kanapek i podobnych smakołyków, a szukanie alternatyw szło jej dość miernie.
Na miejscu umówiła się z Aidenem, swoim przyrodnim bratem. Lepsza rodzina niż przyjaciele o wątpliwej lojalności, którzy zamieniliby całą przerwę od obowiązków w kolejny kłopot. Braci znała, a dodatkowo świetnie bawiła się w ich towarzystwie. I to bez wyjątku. Każdy z nich był dla niej cennym człowiekiem, nawet w porównaniu do rodziców. W większości to oni się nią zajmowali, jeśli nie robiły tego opiekunki czy nauczycielki. Wiedziała zatem, że mogła na nich liczyć - przynajmniej w kwestiach dobrej zabawy.
Choć tego nie była z początku pewna, zapisali się nieco wcześniej na wyścigi w workach. Obecnie ustawiali się już na starcie, uprzednio wymieniwszy powitania i jakieś standardowe pytania typu "co u ciebie". Royce ustawiała się w worku w dość niepewny sposób, ale chciała spróbować i zobaczyć, jak sobie poradzi. Ostatni raz taką zabawę miała chyba na samym początku szkoły podstawowej. I nie pamiętała, czy była w tym dobra, czy też nie. To jednak nie była olimpiada, to nie były igrzyska - nie musiała starać się aż tak bardzo, bo wygrana niewiele jej dawała. Perfekcjonizm oraz przyzwyczajenie do rywalizacji wzięło jednak górę, przez co starała się skupić na swoim zadaniu. Wydawało jej się jednak, że to wszystko dzieje się za szybko. Ledwie się obejrzała, a już ogłoszono start po upłynięciu minuty. Zdążyła jedynie przelotnie spojrzeć na brata i bezgłośnie życzyć mu powodzenia, zanim włączyła tryb pełnego fokusu na torze rozpościerającym się tuż przed nią i innymi osobami biorącymi udział w wyścigu.
Ruszyła niemalże natychmiast po dźwięku oznajmiającym o starcie. Skakanie w worku było bardzo dziwne, ale całkiem satysfakcjonujące. A raczej dawało jej uczucie frajdy, której dawno nie miała. Nie przejęła się nawet tym, że nie wysunęła się od razu na prowadzenie. Coś jednak prędko przykuło jej uwagę, odwracając ją jednocześnie od całego wyścigu - niewielki zwitek papieru leżący w trawie tuż przed nią. Czemu w ogóle zwróciła na to uwagę? Wcześniej pamiętała, że miała sto dolarów schowane w kieszeni spodenek, które miała na sobie. Ich kieszenie były dość... mało funkcjonalne, przez co mogła coś bez problemu zgubić. A nie mogła mieć tutaj ze sobą torebki, przynajmniej nie w worku. Zdała sobie sprawę, że to mogła być jej zguba... Bo nie wyczuwała jej w kieszeni. A wcześniej stała jakoś blisko tamtego miejsca.
Trochę głupio, by bogaty tak gubił pieniądze - zwłaszcza, że były one przeznaczone na żarcie, którym była nawet zainteresowana. Rzuciła się zatem w ich kierunku, wyłączając się na chwilę z wyścigu.

Aiden Wang

Well, sack that!

: śr wrz 03, 2025 4:53 pm
autor: Aiden Wang
Wychodzenie w miejsca, gdzie było dużo osób nie było czymś, co Aiden uwielbiał najbardziej w życiu. Był największym przeciwnikiem tego typu wydarzeń, ale gdy Leia napisała z propozycją… nie potrafił odmówić.
Lubił ją chyba jako jedyną z rodziny, z resztą kontaktu praktycznie w ogóle nie utrzymywał; przy niej nie czuł się jak porażka życiowa, bo ona również jeszcze jakiegoś ogromnego sukcesu nie osiągnęła. Przepraszam, oprócz gimnastyki, bo tam naprawdę nieźle wymiatała, chociaż Aiden nigdy nie pytał o to, średnio go interesowały takie tematy. Zostali obydwoje, bo reszta rodzeństwa poszła albo w ślady ojca, albo robiła cokolwiek w branży kreatywnej. Najmłodsza jeszcze była w szkole średniej, więc presji aż takiej na niej rodzina nie robiła, co najwyżej ona sama ćwiczyła do kwalifikacji olimpijskich.
Co innego z Wangiem, który z własnej woli zrezygnował z pięcia się w górę w czymkolwiek związanym ze światem mody, filmami czy muzyką. To zwyczajnie nie było dla niego, nigdy nie chciał być w centrum uwagi, wolał zajmować się przyziemnymi rzeczami i pomagać młodym ludziom. Jakże heroicznie.
Zgodził się nawet na wyścigi w workach, chociaż jego koordynacja ruchowa była bliska zeru, ale za swój cel postawił dobrą zabawę. Przynajmniej przy przyrodniej siostrze wiedział, że nawet i jeśli będą ze sobą konkurować to chociaż zdrowo, reszta rodziny jeszcze specjalnie by mu nogę podstawiła (no nie dosłownie, bo nogi mieliby w workach, ale… nieważne). Na wejściu wymienili ze sobą kilka słów, a później od razu poszli na konkurencję, gdzie musieli mniej ze sobą rozmawiać. Ulżyło mu na sercu, że nie musiał jeszcze opowiadać całej historii swojego życia, przy czym mógł najpierw oswoić się z byciem z dużą ilością ludzi w jednym miejscu.
Nie był przekonany co do swoich umiejętności, stres dotknął go dopiero wtedy, gdy miał na sobie wora, jeszcze przed ogłoszeniem startu próbował ogarnąć jak ma się w nim w ogóle poruszać, bo to był jego pierwszy raz. Trzy pierwsze próby zakończyły się glebą, ale kolejne były coraz lepsze. Mniej więcej zrozumiał co ma robić, by iść do przodu i nie wywrócić się na pierwszym metrze.
Posłał uśmiech do Royce i zaczął skakać do przodu. Pierwsze kilka sekund szło mu idealnie, nikogo nie miał przed sobą, po obu stronach słyszał krzyki, bo ludzie na siebie wpadali, a mu przypadła droga akurat bez nikogo! Obrócił głowę w stronę młodszej siostry, by uśmiechnąć się do niej i pokazać, że zaraz będzie u końca (no jeszcze nie zaraz, ale zapowiadało się na naprawdę prostą drogę do mety) aż pod swoimi nogami poczuł opór. Spojrzał przed siebie i zauważył, że przed nim pojawiły się dwie osoby. Nie wiedział skąd znaleźli się przed nim, nie patrzył na drogę może z kilka sekund. Chwila moment i jedna wpadła na drugą, a on… złożył usta w kółko widząc, że nie ma szans na wyminięcie ich i dołączył do upadku. Przez chwilę się cieszył, że był na samej górze, aż usłyszał głośny krzyk i właśnie w ten sposób znalazł się w środku ludzko-workowej kanapki.
Teraz mógł tylko obserwować jak przyrodnia siostra go wyprzedza, bo zanim wszyscy się podniosą to będzie koniec wyścigu.
Ugh.


Leia Royce

Well, sack that!

: śr wrz 03, 2025 8:36 pm
autor: Leia Royce
Mogła być młoda i niedoświadczona, ale Leia nie była aż tak głupia i naiwna. Była świadoma, że większość jej rodziny najpewniej nie postawiłaby stopy na takim przyziemnym festiwalu, chyba że chodziło o jakiś cel charytatywny. To też było wątpliwe, bo zazwyczaj wybierano przy tym jakieś ekskluzywne lokale, nie randomowy kawałek ziemi na zadupiu.
Dlatego umówiła się z Aidenem. Pewnie była świadoma jego trudności, co mogło u niej sprowokować wątpliwości, ale finalnie uznała, że spytać nie zaszkodzi. Mimowolnie czuła, że najbliżej jej więzią właśnie do Wanga. Nie dlatego, że nic nie osiągnął i ona (póki co) również - nie miała bladego pojęcia dlaczego, ale po prostu czuła się w jego towarzystwie najlepiej. Przynajmniej ostatnio, gdy sama zaczęła kwestionować swoją własną ścieżkę w stronę przyszłości. Przy kimś, kto sam zdecydował się na "wolność" od rodzinnej spuścizny, również mogła poczuć się bardziej swobodnie. A na tym jej właśnie zależało!
Nie obraziłaby się, gdyby brat odmówił wyścigu. Royce zależało głównie na dobrej zabawie i spędzeniu wspólnie czasu, natomiast jeśli Aiden nie czułby się komfortowo w tym środowisku, była nawet w stanie zrezygnować z całej imprezy. Pojawili się na chwilę, coś tam zobaczyła. Mogła kupić jedzenie na zaś, a zjedliby gdzie indziej. I też byłoby okej. Royce cieszyła się jednak, że dotarli aż tak daleko, bo do samego wyścigu. Z jednej strony chciała być wyrozumiała, natomiast będąc już na linii startowej nie chciałaby się wycofywać. Dobrze zatem, że nie musiała tego robić.
Mimo wszystko trzymała mocno kciuki za brata i po cichu martwiła się bardziej za niego niż za samą siebie. Była gotowa mu nawet pomóc w razie potrzeby, lecz nie okazało się to konieczne. Robił szybkie postępy w samej rozgrzewce, więc jej obawy nieco się zmniejszyły.
Zanim zdarzył się incydent pieniężny, odwzajemniła uśmiech brata, chcąc mu tym samym dodać otuchy. Brat zasuwał do przodu tak, aż była dumna. Nie sądziła, że gdy zajmie się swoją zgubą sytuacja na torze zmieni się całkowicie. Była w szoku, doskakując znowu do całej reszty - nie wyszła nawet z toru, więc dalej była w grze. Aż zakłuło ją w sercu, widząc brata w samym środku ludzkiego domina, które utworzyło się w kilka sekund. Ale to zmusiło ją do działania.
Muszę wygrać. Za siebie i za Aidena!
Zostawiła w tyle całą grupkę, która wpadła w nieoczekiwaną pułapkę. Wyprzedziła też chłopaka, który szczęśliwie również korzystał z faktu, że nie padł ofiarą zasadzki. I było to akurat nieszczęście dla niej samej. W jednej chwili była niezwykle uradowana, że wysunęła się praktycznie że na prowadzenie, a w drugiej poczuła, jak coś ciągnie ją od tyłu. Nie spodziewała się tego ruchu, przez co straciła równowagę i poleciała na plecy. Chłopaczek wyprzedził ją, śmiejąc się jej niemalże w twarz. Tym sposobem poznała winowajcę swojej wywrotki.

Aiden Wang

Well, sack that!

: sob wrz 06, 2025 11:33 am
autor: Aiden Wang
Ostatecznie wyścig Aidena skończył się niezwykle prędko. Po wylądowaniu w ludzkiej kanapce, zanim z niej się uwolnił to kilka osób zdążyło dojść już do mety. Nawet nie rozglądał się gdzie jest jego siostra, bardziej przejmował się faktem, ile osób musiało go dotknąć. Był zły, bo gdyby nie ta milisekunda spojrzenia w bok, to pewnie ominąłby te kilka osób, które znalazło się przed nim.
Kiedy tylko unieśli się, co zajęło dłużej niż się spodziewał, kilka osób poprawiło swoje worki i zaczęło skakać do przodu, zupełnie tak jakby dojście do mety miało im coś zagwarantować. Szans na wygraną za dużych już nie mieli.
Wang jedynie otrzepał się z brudu, który na nim wylądował; ściągnął z siebie jakieś włókna, które oderwały się od worków i trawę, a także piasek. Po tym rozejrzał się wokoło czy na pewno jest bezpiecznie, ściągnął narzędzie tortur, tym samym porzucając udział w wyścigu i zszedł na bok. Nie miał zamiaru wylądować w kolejnej katastrofie, wystarczyła mu ta jedna, która będzie śniła się po nocach.
Skierował się w kierunku organizatorów, oddał im wór a sam przeszedł się kawałek dalej, by usiąść na jakimś murku i jeszcze raz strzepnął z siebie brud. Rozsiadł się wygodnie, poprawił rękawy swojej koszuli i wzrokiem wyszukiwał młodszej, bo nie wiedział czy ma jej jeszcze kibicować czy może zawołać ją, by z nim obejrzała walkę do końca. Skrzywił się zauważając, że jakiś chłopaczek pociągnął ją do tyłu, przez co została wyprzedzona, ledwo utrzymując równowagę.
Dajesz, Leia! — krzyknął głośno, mając nadzieję, że doping jaki dostała zmotywuje ją do podobnego ruchu, bo zdecydowanie chłopak na to zasłużył. Skoro on był nie fair, to ona również powinna.
Jego siostra była niezwykle wysportowana, miała dużą szansę na wygraną bez oszukiwania, ale co ją powstrzymywało przed nielegalnymi ruchami, skoro wszyscy uczestnicy dopuszczali się czynów, które mogłyby prowadzić do dyskwalifikacji? Mogłyby, bo najwidoczniej organizatorom podobała się taka zabawa. Cóż, festyny rodzinne działały na innych zasadach, nie miał zamiaru się z tym kłócić, był rzadkim bywalcem.


Leia Royce

Well, sack that!

: sob wrz 13, 2025 4:53 pm
autor: Leia Royce
Wyścigi bywały nieprzewidywalne, ale to właśnie dlatego Leia chciała wziąć w nich udział. Przegrana nie kosztowała jej nic, natomiast zwycięstwo byłoby z pewnością całkiem satysfakcjonujące i podnoszące na duchu. To prawda, że to nie igrzyska, ale zawsze mogła potraktować to jako osobliwy trening wytrzymałości czy reakcji. Póki co, zdawała go nawet całkiem śpiewająco... Chyba.
Pewnie zastanawiałaby się co u brata, gdyby tylko nie skupiała się tak mocno na parciu naprzód, a potem na incydencie z chłopakiem, który chcąc nie chcąc zaskarbił sobie jej uwagę. Na co absolutnie nie zsałużył! To tylko zmusiło ją do dalszej rywalizacji, nie chcąc poddać się przez byle zaczepkę. Stąd też błyskawicznie podniosła się i ruszyła dalej z workiem, dość szybko doganiając swojego oprawcę. Aż zrobiło się jej gorąco – zarówno ze złości, jak i od wysiłku. Dzień pewnie również nie był wcale taki zimny, bo był to dopiero początek września. Nie mogła się jednak przejmować takim byle czym jak gorąc. Na treningach i zawodach też często była zgrzana, więc nauczyła się to ignorować. O zmęczeniu nawet nie było mowy - na to była już całkiem odporna.
Jakimś cudem do jej uszu dotarł doping brata, a to było niemalże jak Redbull, bo praktycznie dodało jej to skrzydeł. Miło jej się zrobiło, że Aiden mimo wszystko zachęcał ją do dalszej walki. Dlatego też, nawet nie patrząc się za siebie, skakała coraz dalej.
Nawet nie spodziewała się, że spotka ją ten sam los co jej brata. W jednym momencie zdawała się przeć naprzód i wymijać coraz to kolejne osoby, by finalnie z trudem zatrzymać się tuż przed kimś, kto właśnie wywracał się na jeszcze inną osobę. Najwidoczniej to typowe dla takich wyścigów, że co jakiś czas z ludzi robiło się przewracające się domino, którego Leia była częścią. Może to rodzinne? Kto wie?
Już czuła, że upada na dwójkę przed sobą, a za sobą czuła kolejną napierającą osobę. Również ją czekał tym samym koniec wyścigu, bez wygranej z pewnością. I chyba chęci do dalszej walki uszły z niej niczym powietrze z jej płuc pod wpływem kolejnych upadających za nią osób.

Aiden Wang