Strona 1 z 1

drink positive

: śr wrz 03, 2025 11:21 am
autor: Ash Kurtz
trzy
- i podobno było tak, że ona – odwrócił się. Ktoś tam znów coś od niego chciał, komuś zamarzył się drink, piwo, albo czysty alkohol z trzema, albo pięcioma kostkami lodu w ładnej szklaneczce – czekaj, zaraz ci dokończę – rozbawiony tym, co już jej powiedział wcześniej, a raczej tym, czego jej jeszcze nie powiedział, odszedł na bok. Co robił? Jakiegoś kolorowego, pedalskiego drinka dla tak samo chujowo ubranego typa, co to nie wiadomo co tu robił. Nie wyglądał na takiego, co chce zostawić sporo kasy, a tylko tacy dla lokalu się liczyli. Z ananasem. Podwójna ilość alko. Zabawne nawet jak historia, do której powrócił Ash, pochylając się nad barem, przy którym siedziała kobieta, z którą – chyba – złapał dobry kontakt. A może ona z nim go złapała? who cares
- że ona zeznała, że ten gliniarz powiedział do niej, w sensie zapytał się jej, czy, tutaj cytat „czy lubi ser spod krasnoluda”. Na jego nieszczęście ona to nagrała, a jego wyjebali. Ale w sumie dobrze powiem ci, bo też go kojarzę i to kawał chuja – pokiwał głową, a teraz śpieszno wyjaśniać. Siedziała tutaj już trochę czasu. Zamówiła, co chciała, wyglądała na „osamotnioną” tego wieczoru, więc co – Kurtz zrobił jej drinka, potem się przedstawił, ona też, pewnie nawet powiedziała mu, jak za drugim razem rzucił do niej na „Pani”, że jak raz jeszcze to zrobi, to go odjebie czy coś, no i tak „przeszli na Ty”? To żadna reklama! – pojebane, nie? – pokiwał głową, niby to z niedowierzania, chociaż sam miał na swoim koncie wiele idiotycznych, albo gorszych tekstów. No ale fajnie się ocenia, głupio przyznać. Mądry ten, co…..
- także jak masz coś lepszego, co to pobije, to zaraz wracam – chyba ją polubił. Cholera wie. Była klientką, on barmanem, którego ludzie lubią, zostawiając kasę za to, że mogą się napić. Jakoś tak znajomo brzmi. A, co najważniejsze – on nachalny nie był w pracy zwykle. To znaczy inaczej – czasem był, jak trzeba było, a jak ktoś był normalny, kumaty i chciał pogadać, to zdarzało mu się tam wpleść słówko czy dwa, co by swoje zdanie wyrazić na dany temat. W danym temacie. Nieważne. Kurtz – ponownie zniknął. Był w robocie. Bar był dobrze zaopatrzony, ba, zajebiście zaopatrzony, a jak czegoś nie było, to oznaczało tylko jedno – pomyliłeś lokale. To też Ash raz na jakiś czas odchodził, aby zając się tymi, co do lady podchodzili, a żeby jego koleżanki co z nim na zmianie są, nie pierdoliły, jaki to z niego kutas, co im nie pomaga. Ale gdy była chwila wolnego, rzucał okiem w kierunku tej, co siedziała lekko z boku, może trochę w cieniu, ale nadal widoczna. Pewnie niejeden facet po alkoholu proponował jej szybki seks, pewnie niejeden facet bez odpowiedniej ilości promili we krwi nie zagadał, bo wyglądała na twardą babkę, a w dodatku pewnie niejedna żona chciałaby zdradzić swojego męża z kimś takim jak sącząca alkohol pani na hokerze – ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Czym się zajmujesz? Co porabiasz? – Ash spuścił łeb na krótko, czupryna mu tam spadła, ale zaraz uniósł głowę i zagryzł dolną wargę, dodając szybko – wyjdzie w chuj niekomfortowo i niezręcznie jak okaże się, że jesteś gliną i znałaś tego typa, ja pierdolę, serio – taki śmiech przez łzy, chociaż szczerze – nikt mu dziś chyba humoru nie spierdoli.

zaylee miller

drink positive

: śr wrz 03, 2025 12:49 pm
autor: zaylee miller
006.
Pomimo tego, co działo się wokół, Zaylee nie zamierzała zrezygnować z przyjemności, jakimi było towarzystwo kolegów z pracy, którzy głównie działali jej na nerwy. Nie przypuszczała, że ktoś, kto zabijał w prowincji lekarzy medycyny sądowej, nagle pojawi się w ekskluzywnym klubie nocny, aby załatwić za jednym zapachem wszystkich koronerów z miasta. Poza tym cały czas była w kontakcie z narzeczoną, która miała odebrać ją, jak tylko skończy wypełniać raporty.
Dlatego kiedy towarzystwo rozeszło się (Miller nie mogła sobie odpuścić na odchodne umyślnej sprzeczki ze znienawidzonym Bobby'm Hackmanem), usiadła przy barze i z wysoko uniesionymi brwiami słuchała farmazonów młodego barmana. Młody pierdolił trzy po trzy, a Zaylee słuchała go jednym uchem, co jakiś czas przytakując głową, albo kręcąc nią z niedowierzaniem. Nic do niego nie miała i to nie dlatego, że po prostu go nie znała, ale dlatego, że w jego wieku sama miała pstro w głowie. No dobra, wcale nie, bo całą swoją młodość poświęciła nauce, chociaż nigdy nie omijała najciekawszych imprez.
To niesamowite — powiedziała z udawanym podziwem, siorbiąc kolejnego drinka. Nie była pijana. Nie była nawet wstawiona, bo dotychczas przez cały wieczór wypiła może ze trzy koktajle, które już dawno przegryzła i wytańczyła. — Pojebane to jest to, Ash, że opowiadasz ludziom takie historie, kiedy sobie sączą alkohol przy barze — rzuciła z rozbawieniem, poprawiając się na wysokim krześle, kiedy on tak ganiał od klienta do klienta, bo albo ktoś chciał butelkę piwa, albo ktoś inny domawiał coś mocniejszego.
Było ziarno prawdy w tym, że Miller zwracała na siebie uwagę innych ludzi. Najczęściej byli to mężczyźni, których gasiła jak pety. Była zaręczona. Zresztą od dawna nie interesowali ją faceci i zanim zeszła się ze Swanson, umawiała się tylko z kobietami, pomimo młodzieńczych, dość sporadycznych epizodów z płcią przeciwną. Nie było niczego, co mogłoby ją kręcić w typach.
Zgadnij — odparła, mieszając drinka słomką. — Ale od razu uprzedzam, że nie jestem gliną, nie znałam tego typa ani opowieści o serze spod krasnoluda. Obrzydlistwo, swoją drogą. No a teraz śmiało, dzieciaku, masz trzy strzały. Jak zgadniesz, to stawiam kolejkę szotów — zaproponowała, chociaż w sumie to nie wiedziała, jak to działało u bramanów. Pewnie czasami mogli się napić bez nabijania tego na kasę albo smakować drinków podczas łączenia składników.

Ash Kurtz

drink positive

: śr wrz 03, 2025 2:24 pm
autor: Ash Kurtz
- ale sama pytałaś, co ostatnio pojebanego słyszałem na mieście, no to to jest to chyba – cmoknął – to najgłupsze – kiwnął głową. Może była za bardzo najebana, co by pamiętać to, o czym gadała, a może coś jej się nagle uruchomiło – jakiś moralniak. Starsza równa się mądrzejsza? Bo jakby tak zliczył takich klientów, to Ash miał ich na pęczki, tylko bliżej piątku, może w weekend. Tylko – ona na serio się wyróżniała. Trochę zadziorna? Trochu taka, która po alko już się jej uruchamia? Pijaczka, ale taka, co to jeszcze, powtarzam – jeszcze – o niej nie słyszał – dajesz mi trzy strzały i jak trafię, to stawiasz kolejkę szotów? – mało interesujące swoją drogą, ale podjęcie wyzwania zawsze spoko. Tylko to nazwaniem go „dzieciakiem” nie było na miejscu – czyli co? Przegrasz – stawiasz, a jak ja przegram, to stawiam ja? - oblatane jak te panienki przy drodze ekspresowej. Słabo z reguły. Liczył na coś mocnego, na coś, co sprawi, że faktycznie zechce wejść do gry. Ale z braku laku…
Obejrzał się, bo w sumie to znów tam coś ktoś chciał. Coś tam znów ktoś pierdolił. Gorzsze to od zabawy w „a zgadnij dzieciaku”, dlatego Ash zmierzył współpracownice wzrokiem. Gra to gra. Trzeba podjąć rywalizację, póki – jak na ten moment – wydaje się chociaż trochę ciekawa – nie rozbawiła cię ta anegdotka, to pewnie jakieś służby – coś ważnego? – może prokurator? Adwokat? Ale to za jedno liczymy! – przetarł dłonią usta, jakby się czymś umazał i ten syf właśnie chciał z siebie zdjąć – albo coś w mieście. Pracownik sekretariatu? Mademoiselle administracji? – czas, jak i pytania mu się kończyły. Coraz więcej łepków chciało się napić, a jego praca polegała na tym, żeby nalać piciu – albo coś w chuj nudnego jak malarka, pisarka, taka niespełniona ambicja – po tych słowach zamilkł na chwilę. Wiedział, że przekroczenie granicy jest dość łatwe. Niebezpieczne nawet. Zagryzł dolną wargę – jak się wyjebałem pod rząd, to postawię to, co do tej pory piłaś – machnął ręką w geście niedbalstwa. Coś musiał postawić. Lepszy rydz niż nic, nie? – czyli jak? Czym się parasz poza piciem w klubie o tak późnej porze? – rozejrzał się. Jak już było tam wcześniej – byli tacy, co to by do niej podbili, którzy nawet obrączki zdejmowali, chowali do kieszeni, byle zagadać jako kawalerka – masz jakiś ulubiony film? Albo rodzaj sera? – mogła sobie uznawać, że, jak to ładnie ujęto „słuchała farmazonów młodego barmana. Młody pierdolił trzy po trzy, a Zaylee słuchała go jednym uchem, co jakiś czas przytakując głową, albo kręcąc nią z niedowierzaniem” A czy to nie tak, że ten młody bawił ją lepiej niż cała reszta typów dookoła, nie będąc tym samym kimś, kogo się nienawidzi po pierwszym zdaniu? Wszak gadała z nim – dobra, bo zawsze można pierdolić, że z litości, że „a w sumie lepszy rydz…..ja pierdolę”. Ten „młody” był, może słaba opcja, ale też tym, który może za chwile sprostać jej wymaganiom rozmowy.

zaylee miller

drink positive

: śr wrz 03, 2025 3:11 pm
autor: zaylee miller
Patrzyła na niego pobłażliwie. Tak, jak patrzy się na podrostków, którzy mieli jeszcze wąsa z mleka pod nosem. Nic, co mówił Ash nie robiło na niej wrażenia. Ani jego opowieści, które być może bawiły jego rówieśniczki, ani sposób bycia. Nie mogła stwierdzić, że nie było spoko chłopakiem, bo przecież nawet go nie znała, ale nie zmieniało to faktu, że siedziała tutaj tylko dlatego, że impreza służbowa dobiegała końca, a ona czekała na swój transport.
Pudło — zruciła krótko, chociaż ugodziła ją sugestia, że mogłaby pracować jako sekretarka. Nie, żeby miała jakiś problem z pracownikami biurowymi, ale nie po to studiowała medycynę, żeby wrzucać papiery do niszczarki i odbierać telefony interesantów. Naturalnie Młody nie mógł o tym wiedzieć, ale wciąż nóż gdzieś pod łopatkę. — Jestem lekarzem medycyny sądowej, ale pracuję jako koronerka na tutejszym komisariacie — posłała mu rozbawione spojrzenie, ale wcale nie skłamała, bo przecież nie była gliną. Jej narzeczona pracowała jako śledcza w policji, nie ona. — Babram się w zwłokach i z uśmiechem na twarzy sekcjonuje wszystkie zwłoki. Jeśli ktoś kiedykolwiek zapyta cię, czy znasz kogoś, kto kocha swoją pracę miłością szczerą i dozgonną, to właśnie ja — wskazała na siebie kciukiem i upiła łyk drinka, jednocześnie zerkając, jak chłopaczyna nalewa kolejkę, której Zaylee i tak pewnie nie tknie. Nie dlatego, że nie miała na nie ochoty, po prostu do tej pory już pewnie jej tutaj nie będzie.
Co to w ogóle za pytania? — parsknęła śmiechem w swoje szkło. — Takie small talki jak "jaki jest twój ulubiony kolor?" dawno mam już za sobą. Czy ja wyglądam na smutną panią przy barze, która zacznie ci się nagle zwierzać i opowiadać o swoim hobby? Daj spokój, Ash, darujmy sobie takie pierdolenie. Jestem już na to za duża — machnęła ręka, ale zaraz pstryknęła palcami i popatrzyła na niego z lekko pochyloną głową. — Ale jak czujesz potrzebę wygadania się, to proszę bardzo. Jestem do twojej dyspozycji jeszcze przez... — urwała, zerkając na wyświetlacz telefonu. — Jakieś pół godziny. Tylko błagam, nie zadawaj durnych pytań o film, ser czy inne bzdury. Nie szukam nowych przyjaciół — zastrzegła lokalnie, aby gość nie wyobrażał sobie nagle niestworzonych rzeczy. Może i wychodziła teraz na sukę, zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz, ale była przynajmniej fair. Młody chciał pofarmazonić, to niech farmazoni. Ani jej to ziębiło, ani grzało, ale niech, do cholery jasnej, nie pyta Miller o ulubiony radzaj sera.

Ash Kurtz

drink positive

: śr wrz 03, 2025 3:51 pm
autor: Ash Kurtz
Otworzył usta. Nie tak, jak to robią te babki z filmów dla dorosłych, co to to nie. Coś sprawiło, że coś w nim wzdrygnęło. "Pudło". Nic strasznego. Nie pierwszy raz nie trafił, nie pierwszy raz ONA zaskakiwała. Tylko tak jak było wspomniane wcześniej – coś nudnego. Koroner? Jeździ sobie służbowym samochodem, pewnie nawet ktoś ją podwozi, bada te sceny jak z tych filmów, gdzie ktoś kogoś zajebał, a potem udaje, że nic się nie stało. Zresztą, liczyło się jak bycie gliną. Współpraca, tutejszy komisariat, bzdury o tym, że ktoś coś znalazł, a inni tego nie ogarnęli. Na jaką wyglądała kobietę? Na taką, co znajdywała. Może szukała dłużej niż inni, ale jaki kraj, taka…
- czyli co? Co jest w Twojej robocie tak fascynującego, że umieszczasz przy tym słowo „kocham?” – bo intrygowało go to mocno. Lubić, to rozumiem, mocno lubić też, ale co by pałać miłością? Chyba jaja sobie z niego robiła. Może nie pierwszy raz – grzebiesz w trupach, jak wspomniałaś, badasz przy tym ślady? Odciski palców? Te sprawy? Że jak tam ktoś zostawił włos, to już wiecie? – jak w tanim serialu, ale może właśnie tak to wyglądało. Żadnej głębi. Pustka, którą wydaje ci się, że chcesz zapełnić, ale jedyne co dostajesz, to jeszcze więcej – pustki – ślady tego, jak ofiara – to też zrobił pauzę – poszkodowana była traktowana? – pochylił się nad nią. Zbliżył. A jego słowa były cichsze. Mniej głośne. Tylko że jak tak na to wszystko patrzył, to kobieta chyba miała gdzieś, czy ktoś to usłyszy. Może ten alkohol? Może ci petenci do zainteresowania jej osobą. Może ona sama budziła w sobie jakiegoś demona, który po alko rósł do rozmiarów trzy xl, co by odstraszyć każdego?
Wywrócił oczami. Bo jak było wcześniej, nie lubił się wpierdalać, tak każde jej słowo pasowało do tego, do tej układanki, w której brakowało „zapytaj”. Jak ktoś, kto na siłę chce wzbudzić zainteresowanie. Ash ogarniając wzrokiem bar, jak chciała, bo przecież nie wniknęłoby to z jego naturalnej woli, zapytał – a jest coś, o czym chcesz mi powiedzieć, a o czym za chwilę zapomnimy, o czym nie będzie się wspominać? – pytanie było dość mocno skrojone, natomiast Ash wiedział, co się za tym kryje – czy jest coś – pochylił się mocniej nad blatem, by jego słowa wypowiadane szeptem nawet, trafiały tylko do niej – zdradzisz mi jakiś sekret? Powiesz barmanowi coś, co on za chwilę zapomni? Coś, czego "nie możesz" powiedzieć? – ciekawość. Gra do jednej bramki.

zaylee miller

drink positive

: śr wrz 03, 2025 8:34 pm
autor: zaylee miller
Strasznie to uproszczasz — weszła mu w słowo, bo chłopak nie miał zupełnie wyobrażenia, jak w rzeczywistości wygląda praca koronera. — Przede wszystkim ustalam przyczyny i okoliczności śmierci, zwłaszcza gdy zgon nastąpił nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach albo istnieje podejrzenie udziału osób trzecich — wyjaśniła skrupulatnie, upijając łyk drinka. — Niektórzy po prostu kochają swoją pracę, Ash — wzruszyła ramionami, bo tego akurat nie potrafiła mu wytłumaczyć. — Jestem pierdolniętą pracoholiczką i nie wszyscy to rozumieją. Prosektorium to mój drugi dom. Jara mnie, jak mogę sobie wyciągnąć wnętrzności z ciała denata, żeby je prześwidrować na wylot. Kumasz? — zerknęła na niego znad swojej szklanki, ale wcale nie oczekiwała aprobaty. Rzadko kiedy obchodziła ją innych, zwłaszcza jeśli to byli nowo poznani ludzie, których najprawdopodobniej już nigdy nie spotka w swoim życiu.
Na kolejne pytanie zaśmiała się krótko i pochyliła konspiracyjnie w przód. Dokładnie w taki sam sposób, jak zrobił to wcześniej Ash.
Nie mogę powiedzieć ci niczego, co hipotetycznie chciałabym ci powiedzieć, bo wszystko to jest związane z moją pracą i jest ściśle tajne — wyszeptała, wracając do poprzedniej pozycji. — Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Ta medyczna i ta państwowa. Postępowania przygotowawczego, danych osobowych związana z ochroną prywatności... Ach i jeszcze tajemnica operacyjna związana z pozyskiwaniem źródeł informacji. Nic ode mnie nie wyciągniesz. Zresztą — w tym miejscu Miller wykonała bliżej nieokreślony gest ręką. — Za młody jesteś, żeby to pojąć — skwitowała. Za młody brzmiało znacznie delikatniej niż za głupi. — I w ogóle nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz — puściła do niego oko, wciąż sącząc tego samego, owocowego drinka.
Nie musiała obawiać się, że ktokolwiek tego wieczoru będzie chciał do niej podbić, pierścionek zaręczynowy bezbłędnie odstraszał nieproszonych adoratorów. A nawet jeśli ktoś spróbowałby swojego szczęścia, Zaylee Miller zgasiłaby go jak peta.

Ash Kurtz

drink positive

: czw wrz 04, 2025 11:56 am
autor: Ash Kurtz
No tak. Za młody, za głupi. Zawsze „za”. To było nudne, i chyba zabawnym paradoksem zostało przedstawione to słowem, które padło z jej ust. Czy to nie tak, że ona – może mając ku temu powody, a może bezpodstawnie – strasznie to uproszczała? Fakt, to ich pierwsze spotkanie, pewnie i ostatnie. Co tama kobieta na takim stanowisku mogłaby mieć wspólnego z typkiem, który – nie zrozumie, co? Co to pyta, bo jest ciekaw, a wychodzi na jełopa, który – nie wie? Powinien wiedzieć. Ech, jebać – nie znam się, a skoro cała ta robota jest owiana taką tajemnicą, nigdzie się o tym nie dowiem, nie? Jesteś pewnie jedyną osobą, od której mógłbym poznać trochę ciekawostek. W sumie to już poznałem. Na swój sposób, wydaje się to dość ciekawe – odchylił się. Złapał za jej drinka, uniósł go, aby pod nim przetrzeć szmatką, co by nie tylko było czysto, ale też ładnie pachniało, po czym odstawił ją na swoje miejsce. I chciał powiedzieć po tym, co mówiła, że „kuma”, ale chyba było to zbędne. Oceniła go za wcześnie, a nawet wyglądała na taką, której ta odpowiedź nie będzie satysfakcjonować – niezależnie od tego, jaka by ona nie była. Kurtz kiwając jedynie głową, słuchał tego co ma do powiedzenia dalej, a że jak o tym wspomniała, była pracoholiczką i kochała wykonywany zawód, to czemu nie iść o krok dalej. Na pewno nie powie mu niczego, czego nie będzie chciała mogła, dlatego chłopak nie krył się z tym, by zacząć ponownie.
- załóżmy, że jest coś, co możesz mi powiedzieć. Coś takiego, co zrobiło na tobie wrażenie w tej robocie. Są jakieś smaczki, którymi możesz i może nawet chcesz się podzielić? Jest coś, co sprawiło, że w którymś momencie powiedziałaś „acha, wow”? – bezpieczne to pytanie było chyba. Nie wchodziło za bardzo agresywnie butem w jej świat, dlatego – no bezpieczne było i tyle. A jak nie będzie chciała o tym gadać, to przecież nikt jej do tego nie zmusi – chcesz jeszcze jednego? – ruchem głową wskazał na kończącego się drinka – a i nie dopytałem – czekasz na kogoś? Przyszłaś sama? Ktoś cię odbierze czy to taki wypad solo? – oby tylko sobie za wiele nie pomyślała. Pytał tylko. Nie będzie tym nachalnym gościem, któremu jak raz powiesz, żeby się nie wpierdalał, to ten zacznie to robić jeszcze częściej – lubisz ziołowe posmaki? Mam coś ciekawego na składzie. Chcesz spróbować? – jak szatan w ludzkim ciele poruszył brwiami.

zaylee miller

drink positive

: czw wrz 04, 2025 12:53 pm
autor: zaylee miller
Nie miała zamiaru zwierzać mu się z tego ze swojej przeszłości ani opowiadać mu o tym, że już od dziecka miała zapędy na przeprowadzanie sekcji, tyle że na zwierzętach. Mogła jednak powiedzieć mu o czymś przyziemnym, co nie naruszało żadnych z wcześniej wymienionych tajemnic.
Najbardziej jarało mnie to, że już w trakcie studiów mogłam zobaczyć rzadkie choroby i urazy, które doprowadziły do zgonu. Dajmy na to taki mózg, no nie? Rozpada się już w kilka godzin po śmierci, a naczynia krwionośne pękają. I te niewielkie zmiany w mózg mogą pomóc ujawnić, co było przyczyną śmierci — złapała łyk drinka, żeby go dopić i odsunęła szklankę na bok, po czym pokręciła głową, dając Ashowi do zrozumienia, że na dzisiaj mówi pas. — Na co dzień w ogóle się o tym nie myśli, ale jak sobie to uświadomisz, to stwierdzisz, że wow, ludzkie ciało jest totalnie niesamowite.
Pewnie gdyby miała więcej chęci, Zaylee opowiedziałaby barmanowi o jakichś makabrycznych przypadkach, ale w tym momencie niespecjalnie ją do tego ciągnęło. Pierwszy raz od wieków wyszła z domu, żeby nie gadać o śmierci, co akurat wśród koronerów nie było zbyt łatwe, bo każdy chciał wspomnieć coś o swoich ostatnich przypadkach.
Właśnie skończyłam imprezę służbową — wskazała ręką na parkiet, gdzie kilka koronerów-niedobitków jeszcze próbowało uskuteczniać dzikie pląsy. — Czekam, aż odbierze mnie stąd moja narzeczona. Jest śledczą, więc musi jeszcze dopiąć do końca szczegóły w raportach, zanim udaj jej się wyrwać. I kurwa nienawidzę ziołowych posmaków — zaznaczyła, bo alkohol na bazie ziół smakował jak jakichś ohydny syrop. Trzeba było być niespełna rozumu, żeby w ogóle decydować się na tego typu driny. — Generalnie podziękuje za wszystkie inne alkohole. Jutro rano muszę stawić się w prosektorium. A co z tobą? — wskazała na chłopaka podbródkiem. — Zamierzasz tak gnić za barem do końca świata? Nie masz jakichś większych ambicji? — zapytała, bo chociaż wiadomo, że żadna praca nie hańbi, to jednak gówniarz mógł lepiej spożytkować ten czas, żeby stać się kimś więcej. Bo jak jej zacznie wmawiać, że od dziecka marzył o zostaniu barmanem w klubie nocny, to Zaylee nigdy w to nie uwierzy. Tak bujać to ona, nie ją.

Ash Kurtz

drink positive

: czw wrz 04, 2025 3:39 pm
autor: Ash Kurtz
Nie mniej, nie więcej oczywiste było, że nie musiała – tak naprawdę -nic. Wypić drinka, dokończyć, nie zamawiać kolejnego i tyle. Mogła. Ale im dłużej Ash jej słuchał, to tym bardziej czuł się jak w otoczeniu złodzieja, który to mówi, że nie kradnie – to ciekawe, naprawdę – i choć jego słowa miały się nijak do tego, czy chciała mu o tym opowiedzieć, czy też mogła, czy nawet – hah – powinna dostrzec, że jest zainteresowany – cóż, życie swoje scenariusze pisze, czasem te do tych dobrych filmów, czasem takie do seriali, które nijak mają się do rzeczywistości – nigdy nie wątpiłem w zawód koronera, jak go tak opisujesz – wiedzieli więcej niż sam oskarżony o popełnienie przestępstwa, wiedzieli więcej, zanim taką osobę schwytano. Zanim pogrzebano zmarłego, wiedzieli, na co zmarł. Ciekawe, ale nie na dziś.
Ash kiwnął głową. Nie każdy ubił to, co dla niego zawsze było czymś, co wydawało się „nowobogackie”. Chociaż to też takie pierdolenie, bo na składziku miał wiele trunków, którymi sporo osób by się zachwycało, albo też te same sprawiały, że obrzydzenie było tylko chwilowym, negatywnym odruchem – impreza służbowa? – zabrał pustą szklankę, szybko się z nią rozprawiając, by jeszcze raz rzucić okiem na ludzi, którzy pijani, a może nawet najebani oglądali lokal, w którym się znaleźli – to jakieś power couple? – miał na myśli zawód jednej, jak i drugiej. Był jeszcze ciekaw wielu pozycji, ale odsunięty w jego stronę – pusty – drink oznajmił jasno, że to koniec – a poza tym, ziołowe przysmaki są dobre. Może do tej pory ktoś podawał ci je w chujowej formie – jego na wierzchu, jak często. Kiwając jeszcze kilkukrotnie głową, zawiesił się na chwilę nad jej słowami – co ze mną? – pytanie z dupy, odpowiedź powinna być taka sama. Śledcza jako narzeczona to spoko opcja jak się zechce, co by go prześwietlić. Na całe szczęście znała tylko jego imię – do końca świata, albo jeden dzień dłużej – gnicie, ocenianie. Zawsze tak to wyglądało. Różnica polegała na tym, że byli tacy, co się tym przejmowali oraz tacy jak on, co to przecież i tak mieli to gdzieś – sporo pytań, jak na osobę, która używa stwierdzenia, „I w ogóle nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz” – cytat siadł idealnie. Ash wzruszył ramionami. Potem jeszcze chwila, by zając się rachunkiem, a gdy pojawiła się narzeczona kobiety, Kurtz skinął głową, szczerze – dobrze – pożegnał rozmówczynię, wracając do swoich zajęć.

zaylee miller
koniec