night shift chronicles
: śr wrz 03, 2025 5:08 pm
Z racji zajmowania już pewnego stanowiska Marcie nie pełniła zwykłych dyżurów w komisariacie, przynajmniej w normalnych okolicznościach. Ale wiadomo, braki kadrowe, urlopy, choroby i tak dalej, a ktoś musiał zostać na posterunku i pilnować tych, którzy musieli spędzić dobę czy dwie za kratkami, żeby ułożyło im się w głowach.
Valentine miała mieć wolny wieczór – więc widniała przed nią upojna perspektywa spędzenia go w domu z Marcusem – zatem gdy otrzymała telefon z prośbą od dawnego kolegi, to nawet nie zastanawiała się. Zresztą sytuacja była wyjątkowa, jego żona była na końcówce ostatniego trymestru, dostała jakieś skurcze czy podobne doleliwości, więc zastępstwo było potrzebne na już. Ktokolwiek z odznaką nadałby się do tego zadania. Pół godziny później była już na miejscu i przejmowała dyżur od jednego z policjantów.
Dowiedziała się, kogo mieli dziś na pace. To oczywiście nie oznaczało, że z takim zestawieniem skończy nocną zmianę, bo był piątek, więc zapewne jakiś pijaczek, narkoman czy inny osobnik z potrzebami obnażania się w miejscu publicznym, zapewne pojawi się u nich, żeby kolejnego dnia sędzia zajął się jego sprawą. Pierwsze dwie godziny minęły jej spokojnie. Popijała kawkę ze stopami opartymi na blacie biurka i przeglądała dane w komputerze, sprawdzając, kto był obecnie na celowniku policji i jakie ciekawe osobistości ostatnio były w areszcie.
Wtedy do budynku wszedł sierżant Brown, czyli postawny, czarnoskóry mężczyzna razem z drobną dziewczyną, zakutą w kajdanki, którą od razu wprowadził do wolnej celi. Marceline odprowadziła ją wzrokiem, przywitała się z kolegą, który rzucił jej raport na biurko i zdał krótkie sprawozdanie z sytuacji, która doprowadziła do zatrzymania. Valentine przyjęła jego meldunek, po czym ten mógł już sobie odejść. Brunetka pochwyciła teczkę, w której znajdowała się notka policyjna i opis zdarzenia.
— Claire Price... ciekawy weekend się zapowiada, prawda? — zapytała, unosząc spojrzenie do góry znad notatek, by przyjrzeć się nowej zdobyczy. — I jak, warto było? — zapytała, rozglądając się dookoła po ich ukochanym komisariacie.
Claire Price
Valentine miała mieć wolny wieczór – więc widniała przed nią upojna perspektywa spędzenia go w domu z Marcusem – zatem gdy otrzymała telefon z prośbą od dawnego kolegi, to nawet nie zastanawiała się. Zresztą sytuacja była wyjątkowa, jego żona była na końcówce ostatniego trymestru, dostała jakieś skurcze czy podobne doleliwości, więc zastępstwo było potrzebne na już. Ktokolwiek z odznaką nadałby się do tego zadania. Pół godziny później była już na miejscu i przejmowała dyżur od jednego z policjantów.
Dowiedziała się, kogo mieli dziś na pace. To oczywiście nie oznaczało, że z takim zestawieniem skończy nocną zmianę, bo był piątek, więc zapewne jakiś pijaczek, narkoman czy inny osobnik z potrzebami obnażania się w miejscu publicznym, zapewne pojawi się u nich, żeby kolejnego dnia sędzia zajął się jego sprawą. Pierwsze dwie godziny minęły jej spokojnie. Popijała kawkę ze stopami opartymi na blacie biurka i przeglądała dane w komputerze, sprawdzając, kto był obecnie na celowniku policji i jakie ciekawe osobistości ostatnio były w areszcie.
Wtedy do budynku wszedł sierżant Brown, czyli postawny, czarnoskóry mężczyzna razem z drobną dziewczyną, zakutą w kajdanki, którą od razu wprowadził do wolnej celi. Marceline odprowadziła ją wzrokiem, przywitała się z kolegą, który rzucił jej raport na biurko i zdał krótkie sprawozdanie z sytuacji, która doprowadziła do zatrzymania. Valentine przyjęła jego meldunek, po czym ten mógł już sobie odejść. Brunetka pochwyciła teczkę, w której znajdowała się notka policyjna i opis zdarzenia.
— Claire Price... ciekawy weekend się zapowiada, prawda? — zapytała, unosząc spojrzenie do góry znad notatek, by przyjrzeć się nowej zdobyczy. — I jak, warto było? — zapytała, rozglądając się dookoła po ich ukochanym komisariacie.
Claire Price