Strona 1 z 2

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pt wrz 05, 2025 9:08 am
autor: Karrion Mercer
Outfit

Karrion trochę się stresował tego dnia. Na prawdziwej randce nie był od... bardzo dawna i już pierwsze próby zaaranżowania takowej, nie były zbyt łatwe. I nie chodziło tu wcale o chętną, bo Darcy sama zgłosiła swoją gotowość, a o miejsce, które miał dla nich wybrać. Chciał czegoś wyjątkowego, co będą mogli zapamiętać, nazwać swoją miejscówką i która będzie mu się kojarzyć właśnie z Bowman, nieważne jak finalnie ich relacja się zakończy. Mercer nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że znalezienie takiej restauracji będzie trudne. Nie chciał bowiem postawić na coś sztampowego, nie chciał też, by była to knajpka w stylu jego ulubionej stekowni, do której mogą zawsze pójść nawet w roboczych ciuchach. Zatem nim wysłał Darcy oficjalne zaproszenie smsem, cały dzień szukał odpowiedniego miejsca.
Miller Tavern. Ta restauracja wydała mu się najodpowiedniejsza z dwóch względów: była uważana za prestiżową, dobre miejsce na pierwszą randkę oraz nie miał z nią żadnych wspomnień - poza opowieściami nielicznych znajomych nie znał jej. Wysmarował więc wiadomość do Bowman z informacją, że zarezerwował im stolik w Miller Tavern w sobotni wieczór. Mieli zatem trzy dni na to, by się przygotować na randkę i zatęsknić za sobą, ponieważ tak się złożyło, że w tym czasie nie przypadał im nawet żaden trening.
Od rana chodził jak na szpilkach. Dawno nie czuł takiego stresu jak dziś, acz trzeba było przyznać, że związane było to nie ze strachem, a z ekscytacją. Naprawdę cieszyło go to, że zrobili z Darcy krok dalej i chcieli przekuć ten "wspólny vibe" na coś poważniejszego. Nie żeby Karrion od razu myślał o pierścionki i gromadce dzieci, ale z pewnością było mu bliżej do myślenia o jakiejś szczególnej relacji z Bowman niż jeszcze kilka dni temu.
Dopiero popołudniowy trening pomógł mu na chwilę zapomnieć o wszystkim, odpowiednio się wypocić i odzyskać równowagę chociaż na krótką chwilę. Czuł jednak, że nawet pomimo swojego zaangażowania, nie do końca był skupiony na ćwiczeniach. Co jakiś czas wracał myślami do Darcy i wtedy też stres ponownie się pojawiał. Chociaż może bardziej była to jakaś dziwna ekscytacja połączona z rosnącą adrenaliną.
Im bliżej spotkania, tym stres był coraz większy i nawet sławetny kieliszek "na odwagę" mu nie pomógł. Stał przed swoją szafą i rozmyślał, co na siebie włożyć. Brał pod uwagę wszystko, od casualowych strojów, które były charakterystyczne dla niego, aż po najdroższy, szyty na miarę garnitur, który był przeznaczony jedynie na szczególne okazje. Ostatecznie postawił na coś pomiędzy: czarną koszulę oraz jasne spodnie, wychodząc na całkiem eleganckiego gościa - przynajmniej w swoim mniemaniu.
Zamówił ubera i po jakimś czasie dotarł na miejsce. Znacznie wcześniej, niż się umawiali. Z jednej strony trochę go to wszystko stresowało, z drugiej nie mógł się doczekać. Przez te kilka dni zdążył zatęsknić za Bowman i możliwość spotkania jej dzisiaj rekompensowała mu wszystko, co działo się tego dnia.
Po odebraniu rezerwacji usiadł przy stoliku i poprosił o szklankę wody w oczekiwaniu na towarzyszkę dzisiejszego wieczora. A gdy ta zjawiła się chwilę przed umówioną godziną, Karrion ledwo co powstrzymał szczękę od upadku na podłogę. Wyglądała nieziemsko.
Bokser nerwowo wstał z krzesła, kiedy Darcy podeszła do stolika i się z nim przywitała. Mercer nachylił się, by cmoknąć ją w policzek, co z racji identycznego pomysłu z jej strony, skończyło się wzajemnym muśnięciem kącików ust. Od razu też odsunął jej krzesło i dosunął, gdy tylko była gotowa zająć odpowiednia pozycję przy stole. Usiadł naprzeciwko i uśmiechnął się lekko.
- Dla kogo się tak wystroiłaś? - rzucił z rozbawieniem w głosie, trochę rozluźniając się. Obecność Bowman działała na niego uspokajająco i teraz stres został zastąpiony satysfakcją. Pozostało jednak pewne podekscytowanie, które było związane nie tylko z jej boską prezencją, ale też z myślą, jak pójdzie im ten wieczór.

Darcy Bowman

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pt wrz 05, 2025 11:06 am
autor: Darcy Bowman
ciuch


Wieki nie wychodziła na randkę. Wieki. I właściwie nie miała pojęcia jak się z tym… czuje. Z jednej strony powinna być zdenerwowana, prawda? Ale im dłużej się nad tym zastanawiała tym mocniej uświadamiała sobie, że wcale tak nie było. Podchodziła do tego zaskakująco spokojnie. Bo przecież Karrion nie był człowiekiem, które poznała zaledwie dzień wcześniej albo z którym mogła się obawiać, że nie będzie miała o czym rozmawiać. Może nie znali się dobrze, ale jednak… zdążyli się poznać. Zdążyli widzieć się w sytuacjach, które mogły uchodzić za dużo bardziej krępujące niż dzisiejsza kolacja.
Dlatego podeszła do tego spokojnie. Dużo więcej było w niej tej zabawnej ekscytacji i zaciekawienia niż faktycznego zdenerwowania. Zresztą miło było wyjść z domu po coś innego niż praca, czy trening. Miło było usiąść przed lustrem i wyszykować się z myślą, że szykowała się dla kogoś, że chciała mu się podobać i chciała zrobić na nim jakiekolwiek wrażenie.
I spojrzenie kierowcy w uberze podpowiadało jej, że pewien sukces osiągnęła… mogła się podobać. Chociaż ani trochę nie była w tym wyzywająca. Nie dzisiaj.
Na miejscu pojawiła się na czas – nie lubiła się spóźniać. Nie wiedziała, czy będzie pierwsza, czy Karrion już na nią czekał, więc podeszła do pracownika restauracji wspominając o rezerwacji mężczyzny. Miły młody kelner poinformował ją, że Mercer już czekał i poprowadził do odpowiedniego stolika. Podziękowała mu i ostatnią prostą pokonała już samodzielnie, zgrabnie lawirując między stolikami i uśmiechając się do swojej randki.
Śmieszny dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa, gdy ich usta się spotkały. Głupie. Całowali się już… ba, nie tylko całowali. Ale mimo wszystko aktualne warunki znacząco różniły się od ich standardowych okoliczności i może właśnie to robiło największą różnicę.
- A wiesz… umówiłam się z takim jednym. Niby niezobowiązujące spotkanie, a jednak wybrał jedną z najbardziej fancy restauracji w mieście, więc stwierdziłam, że muszę się przygotować, żeby nie zrobić mu wstydu. Ale nie przejmuj się, pewnie i tak go nie znasz. – rzuciła żartobliwie, bo to było bardziej niż oczywiste dla kogo i dlaczego się wystroiła. Uśmiechnęła się i zmierzyła Mercera wzrokiem – Zresztą nie jestem jedyna. – która się wystroiła! – Mam nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo… zdążyłeś już coś zamówić? – rozejrzała się po najbliższych stolikach i wróciła uwagą do tego ich, spojrzała na menu ale nie sięgnęła po nie. Skupiła wzrok na Mercerze – Wyglądasz jakbyś się denerwował… trochę trudno mi w to uwierzyć. – że ktoś jego pokroju i z takim doświadczeniem w relacjach z kobietami przejmował się czymś takim jak randka z nią.


Karrion Mercer

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pt wrz 05, 2025 11:32 am
autor: Karrion Mercer
Karrion nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo takie spotkanie może go zestresować. Normalnie przecież widywali się dość często, spędzając czas na dużo bardziej intymnych rzeczach niż wspólna kolacja, a jednak pojawiło się w jego poczynaniach sporo stresu, który miał zamiar przekuć w coś pozytywnego. Dlatego też tak przejął się (jak na siebie oczywiście) swoim wyglądem, dobierając odpowiedni ciuch oraz układając włosy oraz przybył na miejsce znacznie wcześniej, nie chcąc się spóźnić. Nie zdarzało mu się to, ale znał rozkład miasta, wiedział, ile mniej więcej będzie jechać do Miller Tavern, a i tak postanowił dać sobie jeszcze 30 minut zapasu. Gdyby go gang motocyklowy napadł i chciał przesłuchać, czy coś.
Wszystko ulotniło się od razu, jak tylko ją zobaczył. Odzyskał pewność siebie oraz poczuł przypływ ogromnej radości, której jednak nie okazał w żaden afirmacyjny sposób. Ograniczył się jedynie do subtelnego przywitania oraz kilku kulturalnych gestów, ponieważ chciał wyjść przede wszystkim na "fajnego gościa". Dość miała w swoim środowisku arogantów, bad boyów i innych mafiozów, więc zwyczajny facet mający trochę kultury w swoich zasobach może być miłą odmianą.
- Już mu zazdroszczę - odparł z małym uśmiechem oraz delikatnie chichocząc.
Znów zlustrował ją swoim spojrzeniem, podziwiając górę jej stroju, makijaż oraz biżuterię, jaką dobrała do podbicia całej kreacji. Wyglądała naprawdę ślicznie, a przy tym nie wyzywająco. Wyglądała na kobietę z klasą, która przyszła zasmakować trochę życia "wyższych sfer" i choć mogło nie być to dla nich naturalne środowisko, to wraz z jej przybyciem on całkowicie o tym zapomniał, skupiając się tylko i wyłącznie na przyjemności płynącej ze spotkania.
- Przyjechałem kilka minut przed tobą - trochę kłamstwo, bo oczekiwał jej już od blisko pół godziny, ale nie zamierzał tego wyjawiać. To była tylko i wyłącznie jego wina, że tak się podekscytował i zależało mu tak bardzo, by się nie spóźnić, choć przecież nie miał do tego tendencji. - Tylko wodę - wskazał wzrokiem na niemal opróżnioną szklankę obok swojej prawej ręki.
Spojrzał na brunetkę, która zbiła go trochę z tropu następnym pytaniem.
- To nie zdenerwowanie... raczej ekscytacja - odparł z uśmiechem, pozwalając sobie na półprawdę. - Nie widzieliśmy się klika dni, więc cieszę się, że cię widzę - dodał już pewniej, powstrzymując się od określenia, które w pierwszej kolejności przyszło mu na myśl i które odpowiednio oddawało jego stan - stęsknił się.
Ostatnio bowiem widział ją, kiedy opuszczała jego dom po namiętnym poranku i dość sytym (a przy okazji miał nadzieje, że i smacznym) śniadanku, które jej zaserwował zgodnie z wcześniejszymi obietnicami. Te kilka dni spędził na rozmyślaniach, głównie o niej i sama wymiana smsów w trakcie tych kilku dni, których wymienili bez liku, nie była dla niego wystarczającą formą.
Spojrzał w kartę leżącą przed sobą i zmrużył na moment oczy, jakby miało mu to pomóc rozczytać fikuśną czcionkę z nazwami dań, która jego zdaniem była nieczytelna.
- Coś cię kusi? - odezwał się po chwili, widząc, że i ona zajęła się akcją rozpoznawczą menu.

Darcy Bowman

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pt wrz 05, 2025 12:29 pm
autor: Darcy Bowman
Kącik jej ust drgnął w lekkim rozbawieniu. Mógł mu zazdrościć? Oczywiście, że mógł. Ba! Przyjemnie połechtało to kobiece ego, że chociaż w minimalnym stopniu docenił jej starania. Wcale nie przeszkadzał jej męski wzrok sunący po jej sylwetce, gdy zbliżała się do stolika, czy gdy przy nim siadała. Nie czuła się tym skrępowana. Karrion Mercer miał w sobie coś takiego – ewentualnie potrafił zbudować taką atmosferę między nimi – że mało, co ją krępowało. Rozmowa na niewygodne tematy? Seks, któremu trochę brakowało do tego waniliowego seksu dwadzieścia lat po ślubie? Powrót do tańca? Nie było najmniejszego problemu. To, że zmierzył jej tyłek, gdy siadała przy ich stoliku mogła spokojnie potraktować jako komplement.
- Uważaj, Mercer… ekscytacja po zaledwie kilku dniach? Jeszcze pomyślę, że jesteś skłonny się zakochać, a to już byłby największy błąd w twoim życiu. – dodała przekornie i raczej żartobliwe, bo tak nie podejrzewała go o zdenerwowanie tym spotkaniem, tak nie podejrzewała go o zakochiwanie się. Nawet jeśli w głowie miała ciągle to jak stwierdził, że ją lubił i nie chciał zniszczyć tej relacji, do czegokolwiek miałoby to ich prowadzić. Tym bardziej, że ich ostatnia wspólna noc… to już naprawdę trudno było nazwać przygodnym seksem. Niezobowiązującym romansem? Prędzej. Ale skoro dzisiaj tutaj siedzieli to, czy na pewno był niezobowiązujący?
- Zastanawiam się nad menu degustacyjnym. Będziesz zmuszony siedzieć tu ze mną przez dłuższą chwilę. – rzuciła pół żartem, pół serio… przynajmniej jeśli chodzi o przymuszanie go do czegokolwiek. Bo menu faktycznie ją kusiło, a do domu wcale się nie spieszyła – Gorzej jeśli nie będziemy mieć o czym rozmawiać i przez następne dwie godziny będziemy siedzieć w ciszy i patrzeć się w sobie oczy. – niby wcale nie najgorsze rozwiązanie, chociaż mogło się zrobić niezręcznie. Chociaż? Uśmiechnęła się pod nosem, a kiedy przy ich stoliku pojawił się kelner – po pierwsze zamówiła wino, a później właśnie wspomniane menu degustacyjne. Jednocześnie wykazała się umiejętnością small talku i krótko z nim podyskutowała, nawet nie zwracając uwagi na to, że młodemu mężczyźnie wzrok uciekał do jej dekoltu, ale jednocześnie dość nerwowo zerkał na Mercera, którego ręka mogłaby go przecież zabić. Na szczęście nie doszło do rękoczynów, a po odejściu chłopaka od stolika Darcy wróciła spojrzeniem do Karriona i pogodnie się do niego uśmiechnęła.


Karrion Mercer

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pt wrz 05, 2025 12:55 pm
autor: Karrion Mercer
Czy byłby skłonny zakochać się w Darcy? Jak najbardziej. Była w jego typie, dobrze im się rozmawiało i czuł się przy niej bardzo swobodnie. Te czynniki wystarczyły, by pojawiło się jakieś pierwsze zauroczenie i żeby żywo rozważać późniejsze zakochanie się. Do tego była jednak daleka droga, bo tak po prawdzie Karrion kochał może ze dwie kobiety w swoim życiu, nie licząc oczywiście matki, ale to był inny rodzaj miłości, który tutaj nie wchodził w grę.
- Daj mi się czymś poekscytować, co? - odparł żartobliwym tonem, choć zdanie o skłonności do zakochania się brzmiało w jego głowie znacznie mocniej.
Nie żeby nie podejrzewał się o to, że jego fascynacja Bowman może wynikać po części z jakiegoś zauroczenia - pierwszego kroku do zakochania się. Niemniej było jeszcze za wcześnie wyrokować, czy były to tego typu górnolotne uczucia, czy też po prostu pojawiła się w jego życiu w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, by wypełnić chociaż część tej pustki, którą niewątpliwie odczuwał.
Uniósł lekko brew w rozbawieniu na jej komentarz.
- Brzmi całkiem... fajnie - poruszył wymownie brwiami, nie mając problemu z tym, by przyznać, że chciałby spędzić z nią dużo czasu.
Już zostało ustalone między nimi, że trochę się stęsknił i dlatego też warto było spędzić ten wieczór nie tylko razem, ale przede wszystkim długo. By nacieszyć się swoim towarzystwem oraz upewnić się, że ta randka miała sens.
- Myślisz, że tak będzie? - spytał nieco podpuszczając ją, chociaż po ostatnich tygodniach znajomości bardzo wątpił w brak tematów do rozmowy. - Czy może randki cię płoszą po prostu i nie jesteś już wtedy tą pewną siebie Darcy Bowman, która nie da sobie w kaszę dmuchać? - zaśmiał się, bo dokładnie to samo można było powiedzieć o nim!
Spojrzał na kelnera, który wszedł w nieodpowiednim momencie i w dodatku patrzył na Darcy dość dwuznacznym wzrokiem. Karrionowi się to nie spodobało i młodziak chyba to dostrzegł, bo zaraz się speszył, skupiając się wyłącznie na notowaniu ich zamówienia. Nie żeby miał zamiar go zdzielić za ten cyckowzrok, ale już widział, że chłopaczyna leci na Bowman.
Złożył swoje zamówienie, stawiając na klasyczną szklankę szkockiej z lodem oraz dobierając coś bardzo mięsnego, jak to on. Ona mogła zadowolić się przystawkami na początek, dla niego przystawką będzie z pewnością danie główne. A znając jego apetyt... zamówi pewnie drugie w momencie, gdy i na nią przyjdzie czas w tej kwestii.
- I żeby była jasność - odezwał się. - Nawet nie myśl o wyciąganiu portfela. To ja cię zaprosiłem, więc ja płacę - puścił jej oczko. - Bierz, co tylko chcesz - dodał na koniec, by nie miała oporów przed wypróbowaniem choćby i całego menu.

Darcy Bowman

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: ndz wrz 07, 2025 9:13 pm
autor: Darcy Bowman
Nie mówiła poważnie o zakochiwaniu się, a raczej chciała rozładować atmosferę. Rzucić mało śmiesznym żartem. Tym bardziej, że mimo wielokrotnego powtarzania jej, że ją lubił i że można było ją lubić i że była dużo bardziej wartościowa niż jej się wydawało… ciężko jej było uwierzyć, że mogła być materiałem do zakochania się. Nie była dziewczyną, w której zakochiwali się porządni faceci… albo jacykolwiek faceci. Prędzej była tą, którą można było zaliczyć na swoim firmowym biurku.
- Ależ proszę bardzo! – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo przecież mógł się ekscytować, czym tylko miał ochotę. I jak bardzo miał ochotę. Wyraźniej ą to jednak rozbawiło.
- Po pierwsze… randki mnie nie płoszą, bo na nie nie chodzę. A przynajmniej nie chodziłam… aż do dzisiejszego wieczoru. Te z mężem mnie nie płoszyły. – a była mężatką przez wiele lat, więc przez sporą część jej życia to właśnie na takie chodziła. Były różne, pozostawiały wiele do życzenia, ale nie powodowały u niej dyskomfortu. Przyzwyczaiła się do takiego życia i niewątpliwie miało ono swoje plusy. Teraz po prostu musiała nauczyć się żyć na nowo i ostatnich kilka tygodni było niewątpliwie krokiem w dobrą stronę. Ten wieczór również nim był… prawdopodobnie największym jaki wykonała – Po drugie nie wiem kto ci naopowiadał tych głupot… o pewności siebie i o tym, że nie daję sobie w kaszę dmuchać. Ktokolwiek to był zdecydowanie mnie przecenia. Pewność siebie to w ogóle skomplikowane zjawisko. – i jednocześnie była niesamowicie pewna siebie i była najbardziej zakompleksioną kobietą w Toronto. W tym samym momencie. Bo przecież, gdy dla niego tańczyła… pewność siebie była widoczna w każdym jednym jej ruchu, geście, spojrzeniu czy dotyku. Ale w rozmowie? Cóż… w rozmowie było już dużo gorzej. Dużo. Teraz jednak sobie ewidentnie na ten temat żartowała.
- Spokojnie… wiem kiedy warto być silną i niezależną, a kiedy lepiej dać się wykazać facetowi. Jakbyś zajrzał do mojej torebki to okazałoby się, że nie ma w niej portfela. – na dobrą sprawę go nie potrzebowała, bo wystarczył telefon, ale no… szczegół! – Może… ale tylko może jakbyś był facetem na etacie, który drży na widok cen w menu zaproponowałabym podzielenie rachunku, ale proszę cię, Mercer. – zaśmiała się, bo zdecydowanie nie był gościem na etacie, który musiał się przejmować sporym rachunkiem z restauracji. Nie będzie musiał oszczędzać przez resztę miesiąca. A samą Darcy latami utrzymywał facet… nie wyrywała się do płacenia rachunków, nie była do tego przyzwyczajona – Ale nie lecę na twoją kasę, żeby była jasność. – w końcu miała własną i golddiggerką już była, teraz nie musiała.


Karrion Mercer

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pn wrz 08, 2025 2:11 pm
autor: Karrion Mercer
Darcy może i samą siebie uważała za kobietę niewartą zakochiwania się, ale Karrion z pewnością by się z tym stwierdzeniem nie zgodził. Zdążył ją już trochę poznać i poza kilkoma wadami lub niedogodnościami związanymi z jej przeszłością czy też obecnym miejscem pracy, nie dostrzegał tutaj zbyt wielu czerwonych flag. Dobrze się z nią rozmawiało, była śliczna, zdawała się nie mieć problemów wykraczających poza standardowe problemy zwykłych ludzi, jej wiek sprzyjał do zakładania rodziny, no i nie miała stałego partnera, więc... gdzie wady?
Uśmiechnął się lekko, spoglądając kątem oka chwilę wcześniej na gości po prawej stronie.
- Ja też od dawna na żadnej nie byłem - a przynajmniej nie na takiej jak ta. Kolacji, na którą wypadało się dobrze ubrać i która w powietrzu miała coś więcej aniżeli prymitywny, fizyczny pociąg do drugiej strony.
Przechylił lekko głowę słysząc, jak kolejny raz Bowman sobie umniejsza. Jeśli ona myślała, że nie należy do osób stanowczych i potrafiących stawiać na swoim, to najwidoczniej rozmawiali o dwóch innych babkach. Jasne, nie każdy mógł być taki jak Karrion i niemal zawsze kontrolować pewne wydarzenia wokół siebie, ale miał doświadczenia z wieloma osobami i potrafił wskazać tych, którzy nie byli tak pewni siebie jak ona.
- Przecenia, powiadasz? - przechylił głowę w drugą stronę i uśmiechnął się rozbawiony, wyczuwając nutkę żartu. - Czyli bliżej ci do cichej, słodkiej myszki? - rzucił żartobliwym tonem, nie potrafiąc wyobrazić sobie Darcy w takiej roli. Do jej prezencji, wyglądu czy zachowania nie pasowało wycofanie i niepewność.
Zaśmiał się cicho, kiedy uświadomiła go, że nawet nie wzięła ze sobą portfela. Pewnie część osób mogłoby coś takiego urazić, ale nie Mercera, który nieco staroświecko podchodził do randkowania i kolacji, uważając poniekąd za obowiązek, by to facet zapłacił za rachunek. Podobało mu się też to, że Bowman pragmatycznie poszła do tematu i słusznie założyła, że jego budżet nie ucierpi od jednej, droższej kolacji.
- To, że lecisz na moje bicki, wie nawet taka ameba w tych sprawach jak ja - zażartował sam z siebie, chcąc pokazać dystans, którego chyba mu nie brakowało. Miał jednak nadzieję, że poza fajnym ciałem dostrzegła w nim coś więcej i nie męczy ją dyskutowanie z nim w oczekiwaniu na dobre rżnięcie na przykład. - Ale nie przeszkadza mi to. Ważne, żebyś leciała - rzucił na koniec i zaraz spuścił lekko głowę, czując delikatne zawstydzenie, a przy okazji starając się je ukryć.
Na szczęście z ratunkiem przyszedł kelner, który odwrócił ich uwagę i przyniósł pierwsze przekąski - to co zamówiła Darcy dla siebie. Karrion spojrzał tylko na to i pokiwał głową, nie dostrzegając tam niczego na tyle atrakcyjnego, by podwędzić coś jej z talerza.
- I jak? - spytał po jej pierwszym kęsie, by podtrzymać rozmowę. W rzeczywistości zależało mu jedynie na tym, by na nią patrzeć i bez skrępowania to robił. Nie musiała dzielić się z nim wrażeniami, jeśli nie chciała. Sam widok mu wystarczył i go uszczęśliwiał.

Darcy Bowman

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: pn wrz 08, 2025 8:53 pm
autor: Darcy Bowman
To chyba nawet był komplement, że dawno nie był na randce a na tą z nią się zdecydował. Właściwie nawet nie musiała go długo namawiać – wystarczyło jedno proste hasło. Zabierz mnie na nią. I proszę… siedzieli teraz w tej całkiem ładnej restauracji w zupełnie innych okolicznościach przyrody niż normalnie. Nie żałowała tej propozycji i nie bała się, że akurat ten wieczór cokolwiek mógłby między nimi popsuć. Było tysiąc innych powodów i lepszych okazji do zaprzepaszczenia tej znajomości.
- Cicha słodka myszka… – powtórzyła za nim, a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – Cała ja, prawda? No musisz przyznać. Taka właśnie jestem. – oczywiście, że nie. Chociaż… była cicha. Przez większość swojego życia właśnie tak funkcjonowała. Nie wychodząc przed szereg, wiedząc kiedy trzymać język za zębami, słuchając i obserwując otoczenie. Była typem cichego obserwatora i pewnych kwestiach był to jej największy atut – A tak poważnie to mam wrażenie, że wyciągasz ze mnie więcej słów niż normalnie. I to chyba komplement – tak jak w przypadku tego, że on nie chodził często na randki. To, że mówiła… czuła się swobodnie i bezpiecznie. Wiedziała, że jej słowa nie obrócą się przeciwko niej albo przeciwko komuś, kto był jej bliski. To było… miłe. I zaskakująco łatwo było się do tego przyzwyczaić.
- Bicki… Niech będzie. Chociaż chyba wolę plecy i ramiona. Tyłek też masz niezły. No i charakter nienajgorszy z tego, co zdążyłam się zorientować. – zakończyła trochę przekornie, bo po pierwsze… oczywiście, że na niego leciała. Gdyby tak nie było to nie było jej tutaj, prawda? Ale czy był to wygląd zewnętrzny? Był atrakcyjnym facetem, jasne… ale wbrew pozorom Darcy wcale nie była wzrokowcem. Nie była facetem! – Zdradzę w tajemnicy, że najbardziej chyba jednak lecę na to jak czuję się w twoim towarzystwie. Zaskakujące, że zawsze wiesz, co powiedzieć. Nic dziwnego, że owijasz sobie kobiety wokół palca, Mercer. – sięgnęła po kieliszek z winem i jeszcze zanim spojrzała na swój talerz z przystawką przez moment mu się przyglądała. Kąck ust drgnął jej wymownie, gdy ich spojrzenia się spotkały, bo i on zaczął wpatrywać się w nią. Jednak to spojrzenie jej nie speszyło. Za to sięgnęła po część swojej mikroskopijnej przystawki. Była… naprawdę niezła – Owoce morza to podobno afrodyzjak. Może masz ochotę spróbować?



Karrion Mercer

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: wt wrz 09, 2025 2:34 pm
autor: Karrion Mercer
Karrion nie krył rozbawienia, gdy jego jakże trafne określenie jej persony przyjęło się i sama nawet po nim część powtórzyła. Zdecydowanie swoją aparycją, zachowaniem oraz umiejętnościami przypominała typową, cichą myszkę, która tylko potakuje i ładnie się uśmiecha. Wcale nie potrafiła zajebać takiego gonga w worek, że gdyby miał on uczucia, to przypomniałoby mu się pierwsze rozstanie z liceum.
- Cała ty - wtórował jej, nie kryjąc ani rozbawienia, ani tym bardziej uśmiechu, który świadczył o jego dobrym humorze.
W poczynania mężczyzny weszło trochę więcej luzu, głównie za sprawą Darcy, która potrafiła go w moment wprowadzić w ten stan. Nie potrzebowała ani alkoholu, ani innych zagrań, by spowodować, że Karrion dobrze czuł się w jej towarzystwie. Wystarczyło kilka żartów, charakterystyczne wyszczerzenie kłów w uśmiechu i już jadł jej z ręki.
Skrzyżował na moment ręce na swojej klatce piersiowej, znów przechylając głowę na bok. Trochę nie wierzył w to, że Bowman przy innych odzywa się mniej niż przy nim, aczkolwiek mogło to być związane z ludźmi, pośród których się obracała. Karrion był po prostu spoko gościem i nie trzeba było zważać przy nim na każde słowo.
- Nie muszę wyciągać, sama się tym dzielisz - puścił jej oczko, nie chcąc przypisywać sobie zasług w tej kwestii.
Cieszyło go to, że Darcy czuła się przy nim równie swobodnie i bezpiecznie co on przy niej, bo dzięki temu miał jeszcze lepszy obraz ich relacji. To już nie była tylko zwykła znajomość okraszona namiętnością. Oni naprawdę się lubili i choć do przyjaźni brakowało im odpowiednio długiego stażu, tak już teraz byli dla siebie bliżsi, niż można byłoby zakładać na początku.
Trochę zawstydził się, gdy wspomniała otwarcie o jego wyglądzie i pochwaliła jego ciało, w tym tyłek. Nie żeby nie był świadom swoich atutów, ale on prezentował naprawdę specyficzny rodzaj "przystojności". Nie każda leciała na takiego byka. W dodatku często nie kryło się poza tym nic poza fizyczną fascynacją i chęcią spędzenia upojnych chwil z kimś jego gabarytów. Miło mu się zrobiło zatem, gdy doceniła choćby jego pośladki. Pochwałę charakteru było mu z kolei znacznie łatwiej przyswoić.
Skrył lekkie zawstydzenie szklanką z wodą, którą dopił już do końca. I już miał nawet coś powiedzieć, gdy nagle Darcy znów się odezwała i wprost stwierdziła, że to jego obecność w jej życiu jest dla niej najbardziej pociągająca. To było bardzo miłe i spowodowało, że serce zabiło mu mocniej, bo on czuł dokładnie to samo.
- Nie zawsze wiem, co powiedzieć... choćby teraz - odparł lekko przygaszony, choć wewnątrz bardzo cieszył się na wszystko to, co o sobie słyszał. Łechtało to w pewien sposób jego ego. - Tak, owijam sobie je wokół palca, dlatego mając 40 lat na karku, wracam codziennie do pustego domu - dodał już nieco chłodniej, jednak bez jakiegoś użalania się nad sobą. Bardziej opisując swoją rzeczywistość, w której mógł mieć kasę, wygląd i władzę, mógł sypiać z modelkami czy innymi hot właścicielkami klubów, ale koniec końców nie miał nikogo, z kim mógłby obejrzeć jakiś durny serial na Netflixie czy gdziekolwiek indziej.
Uśmiechnął się lekko, gdy zaproponowała mu skosztowanie jej dania.
- Nie wiem, czy poczuję w ogóle coś tak małego - zachichotał lekko, ale ostatecznie dał się namówić, by spróbować owocu morza. Nachylił się więc nad stołem i otworzył usta, chcąc, by to Darcy zadbała o to, żeby trafiła tam przeznaczona dla niego zawartość.

Darcy Bowman

Lady And The Tramp - Bella Notte famous spaghetti scene

: wt wrz 09, 2025 4:02 pm
autor: Darcy Bowman
Czy nie na tym powinno to polegać? Czy nie z takimi ludźmi powinno się chodzić na randki? Gdy skrępowanie znika tak samo szybko jak się pojawiło? Nie chciała siedzieć speszona w towarzystwie Mercera tylko dlatego, że dzisiaj wyjątkowo nazwali to randką, a zamiast na sali treningowej w jego klubie spotkali się w restauracji i sportowe ciuchy zamienili na coś bardziej wyjściowego. I cieszyła się, że nie ona tylko tak na to patrzyła, bo widząc jego uśmiech, słysząc jego śmiech i obserwując sylwetkę śmiało zakładała, że Karrion się rozluźnił. To dobrze! Była tym bardzo, bardzo usatysfakcjonowana.
I niekoniecznie łatwo przychodziło jej prawienie komplementów. Wbrew pozorom nie umiała ich ani dawać, ani przyjmować. Zresztą… miała dość podobnie do Mercera. Była świadoma pewnych swoich atutów, bo koniec końców ciężko na nie pracowała, a teraz nietrudno było o mężczyznę, który zbyt nachalnie wpatrywał się w jej pośladki. Kiedy jednak chodziło już o coś głębszego? Następowało małe spięcie na obwodach Darcy, błąd systemu i zazwyczaj nie wiedziała, co powiedzieć.
Zaśmiała się więc, gdy właśnie to od niego teraz usłyszała. Że to był właśnie taki moment, w którym sam nie wiedział. A że miał czterdzieści lat i wracał do pustego mieszkania? Przez moment przyglądała mu się w ciszy, ale ostatecznie pokręciła lekko głową, bo nie patrzyła na to w podobny sposób do niego. A już na pewno nie uważała, że jego samotne życie świadczyło o tym, że nie owijał sobie kobiet dookoła palca! Przecież nie narzekał na brak zainteresowania, heh – I nie wracasz do pustego mieszkania, bo los tak chciał… to jest twój wybór. Jeśli ten stan zaczął ci przeszkadzać… zmień go. Po prostu. I nie próbuj mi teraz wmawiać, że to nie jest takie proste. Oczywiście, że jest. Musisz tylko wiedzieć czego chcesz… nie wierze, że masz problem ze zdobywaniem tego, czego chcesz, Mercer. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo uznała, że to całkiem zabawne… głównie dlatego, że – Nie wiedziałam, że jestem tak świetnym mówcą motywacyjnym. – dodała przekornie, zaśmiała się i sięgnęła po kieliszek swojego wina. Zresztą bardzo dobrego wina. No i doskonale pasowało do przystawki. Jakby się na tym oczywiście znała!
- I jesz mi z rąk, no naprawdę… – zaśmiała się, gdy faktycznie podała mu część swojej przystawki – Tylko musisz mi powiedzieć jak mogę to wykorzystać.


Karrion Mercer