Strona 1 z 1

Clock is ticking while I’m still in time

: czw wrz 11, 2025 5:40 pm
autor: Inez Wilkinson
Minęło już trochę czasu od jej napaści, operacji, która uratowała jej życie i dochodzenia do siebie. Inez wciąż miała przed oczami tamtego człowieka i unikała miejsca, w którym ją napadł. Mieszkanie w pojedynkę też ją zaczęło przytłaczać, bo naprawdę bała się zostawać sama, szczególnie w nocy. Czasem zostawał ktoś z rodzeństwa, albo ona u nich, ale nie chciała tak żyć. Najlepszym wyjściem było po prostu znalezienie kogoś, z kim można będzie zamieszkać. I zaczęła pytać tu i tam, może będzie miała szczęście i nie zostanie długo sama. Poza tym było nieźle, pracowała w domu i chciała znaleźć jakiś kąt, gdzie mogłaby sprzedawać swoje rzeczy, które sama tworzyła. Jubiler przyjął jej projekty i zlecił wykonanie serii jesiennej, więc Wilkinson miała nadzieję, że coś się jej w końcu uda.
Poza tym szukała pracy, bo na dobre zrezygnowała z roli pokojówki w hotelu. To już nie było na jej nerwy i zdrowie. Może coś znajdzie, albo kogoś poprosi o pomoc? Znajomi na pewno coś gdzieś widzieli i słyszeli, bo nie wierzyła, że jak Gus nikt nic nie wiedział.
Tego dnia umówiła się na spotkanie z Hailey, która mogła być jej jednym z ratunków, jeśli chodziło o pomoc w sprawie zatrudnienia. Miała zwykle dobre pomysły i coś tam wiedziała, może akurat jej podpowie co nieco? Poza tym Inez miała w torbie kilka rzeczy, które zamówiła i była ciekawa, czy spodoba jej się produkt gotowy, bo wcześniej widziała tylko projekty. No właśnie, może powinna była spróbować rysować lub malować na poważnie? Może ktoś by ją zauważył i pomógł co nieco osiągnąć. Musiała nad tym pomyśleć, bo nie potrafiła tak działać na zawołanie. Wena przychodziła w różnych momentach i dlatego wszędzie miała ze sobą szkicownik, tablet do rysunków i inne klamoty, które mogły pomóc jej w realizacji pomysłów.
Przyszła przed czasem, ale wiedziała, że Hailey to nie będzie przeszkadzać. Miała zapas dziesięciu minut, więc ani dużo, ani mało – w sam raz. Oczywiście zadzwoniła do drzwi i poczekała, aż ujrzy znajomą twarz i będą mogły sobie porozmawiać i może coś razem wymyślić. Co dwie głowy, to nie jedna.

Hailey Meachum

Clock is ticking while I’m still in time

: sob wrz 13, 2025 8:49 pm
autor: Hailey Meachum
Hailey poruszyło to, co spotkało znajomą i była w sumie przerażona faktem, jak łatwo o takie wydarzenie, o takie niebezpieczeństwo w pobliżu. Od początku wysłała Inez kilka wiadomości ze wsparciem i zapytaniem co u niej, a gdy tylko mogła lub miała czas między zmianą w barze, a kolejną sesją przesłuchań to na pewno ją odwiedziła. Wsparcie zawsze wydawało się być co koi ludzki ból, a skoro Meachum nigdy go nie otrzymała w młodości, to teraz starała się je okazywać, chociażby z dobroci serca. Jak każdy sama była pogubiona bo wciąż żyła od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego, ze względu na swoją sytuację, także to ją trochę gasiło chwilami. W teorii miała kogoś poszukać dla towarzystwa do wynajmowanego mieszkania, ale również kogoś kto pomógłby jej nieco odciążyć finansowo własny budżet. Koszty utrzymania i jedzenie, to były jej główne wydatki. Czy chciałaby to zaproponować Wilkinson? Być może.
Na pewno jednak ucieszyła się z formy koleżanki i faktu, że chce ją odwiedzić, że czuje się na siłach aby wpaść na kawę, na drinka czy na zwykłą rozmowę. Co jak co ale dla Hailey był to sygnał, że wraca ona do sił i do życia, co było dobry wyjściem. Najgorszym co mogłaby zrobić to zakopać się w czterech ścianach i bać własnego cienia. Babskie spotkanie to zawsze też okazja do wymiany ploteczkami oraz cennymi informacjami. Dlatego też znając ją, Hailey poprosiła aby przyniosła ze sobą co nieco z biżuterii, którą tworzyła. To zawsze ciekawa alternatywa aby pomyśleć i może rozhulać ten jej biznes? Meahum dużo udzielała się w studiu filmowym, próbując chociażby złapać rolę epizodyczną w nowym serialu czy filmie. A nóż wcisnęłaby i znajomą do sekcji z kostiumami czy biżuterią, dodatkami? Kto wie.
Gdy tylko usłyszała dzwonek pobiegła do drzwi, znając punktualność Inez, dokładnie wiedziała że to ona, więc dobrze się stało, że wstawiła dzbanek z wodą na gaz. - Jesteś, kochana. - zawołała entuzjastycznie gdy otworzyła jej drzwi. Drobny przytulas na start był tym, który okazywał jej to ciepło i zrozumienie dla tego co też przeszła. Hailey nie chciała przeginać w żaden sposób, ale to lepsze niż pytanie o to jak się czujesz, co mogła słyszeć już zbyt dużo razy. - Wchodź, śmiało. Woda się gotuje więc jakąś herbatkę czy kawę może chcesz? - zarzuciła ją na start pytaniem, wędrując do kuchni połączonej z salonem. Mieszkanie było drobne, małe ale przyjazne. Dwa drobne pokoje, jeden w którym sypiała Meachum, drugi jako graciarnia dla jej rzeczy, do tego mały salon i kuchnia oraz łazienka. W teorii mieszkanie typowo dla dwóch mało wymagających osób.


Inez Wilkinson

Clock is ticking while I’m still in time

: ndz wrz 14, 2025 12:58 pm
autor: Inez Wilkinson
Inez uśmiechnęła się widząc przyjaciółkę i od razu zrobiło jej się lepiej na sercu. Niedawno to ją odwiedzali, ale dość już tego – chciała wyjść z domu, bo ile można wytrzymać w domu i smętnych czterech ścianach. Zapytana o to, co pije, przypomniała sobie o tym, jak kumpel - Gus zawsze wołał o herbatę i jakoś tak postanowiła iść za jego przykładem i tym razem nie poprosić o kawę, a o herbatę.
- Herbata będzie dobra, wszystko jedno jaka, ja tam każdą lubię – o czym pewnie każdy wiedział, kto ją znał. – Jak miło jest przyjść do kogoś, wiesz? – ściągnęła buty i ciepłą bluzę, a potem weszła do środka i usiadła sobie wygodnie w ulubionym miejscu.
- Już mnie szlag trafiał od tego siedzenia w domu, a widoku lekarzy wystarczy mi na lata – aż się wzdrygnęła na samą myśl. – Miss Toronto już nie zostanę ze swoją blizną, ale to nic – oczywiście żartowała, bo według siebie, wcale nie miałaby czego szukać na konkursie piękności. Nie uważała się za atrakcyjną, to raz, a dwa – wcale nie lubiła takich konkursów, o.
- Żyję i to jest najważniejsze. No i w końcu mogę się zająć normalnym życiem. Kumpel wziął mnie nawet do baru, by oblać mój powrót do życia. I powiem szczerze, że połowy tego, co się działo nie pamiętam – zrobiła zakłopotaną minę. Oj wstawiła się, no ale warto było.
- Przyniosłam ci trochę swoich gratów, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Siedząc w domu sporo tego zrobiłam, a kilka projektów trafiło do jubilera, więc będą i srebrne i pozłacane bransoletki. Ale to na jesień bardziej – zajrzała do swojej przepastnej torby i wyciągnęła mniejszą torebkę, w której trzymała swoje prace.
- Powiedz mi, co tam u ciebie – poprosiła, podając Hailey swoje wyroby. – Jak idzie aktorstwo? – zapytała naprawdę szczerze zainteresowana tematem. Miała nadzieję, że dziewczynie uda się coś z tym zrobić i ktoś ją zauważy. Inez zawsze była razem z tymi, którzy spełniali marzenia i w ogóle. Ona sama może kiepsko stała z realizacją zamiarów, ale chciała to i owo.
- Wiesz jak mi się zamarzył własny sklepik? – przyznała. – Bardzo chciałabym mieć własny kąt i pracować nad tym, może stworzyć własną markę i jakoś dać sobie radę. Tymczasem nawet nie mam stałej pracy, a szukam nowej, mam nadzieję, że poradzę sobie z tym w ciągu kilku najbliższych tygodni, bo póki co to kiepsko w temacie – powiedziała smutno. No ale znajdzie coś, chyba…
Miała dość siedzenia w domu, chociaż bała się spacerów po zmroku i na pewno będzie szukać zatrudnienia gdzieś, gdzie będzie tylko od rana do popołudnia coś robić. Uraz psychiczny był jednak większy niż nadzieja na lepszą przyszłość. Przecież musiałaby mieć ogromnego pecha, żeby w tak dużym mieście ktoś napadł ją po raz drugi. A jednak się bała.

Hailey Meachum