Strona 1 z 3

come to me in all your glamour and cruelty

: czw wrz 11, 2025 7:34 pm
autor: Evina J. Swanson
Nienawidziła szpitali. Zawsze kojarzyły jej się z tragediami.
Nie inaczej było teraz. Wciąż miała na sobie przemoczone ubrania, ale nie miała czasu na to, aby się przebrać po tym jak wydali Fostera odpowiedniej jednostce. Przyjechała od razu do Mount Sinai Hospital tak szybko jak tylko mogła, bo nie wyobrażała sobie powrotu do domu, gdy dalej nie zdawała sobie sprawy z tego w jakim stanie znajdowała się Zaylee. W końcu kiedy zostawiła ją u boku Smitha ta wciąż była skulona na brzegu rzeki. Trzęsła się i kaszlała wodą, ale dla Eviny ważniejsze było to, aby dopaść mężczyznę, który odpowiadał za jej porwanie i nieudane zabójstwo. Przynajmniej udało im się go ująć zanim uciekł gdzieś poza miasto.
Przemierzała nienaturalnie wręcz jasne korytarze, które śmierdziały drażniącą nozdrza sterylnością nim w końcu udało jej się odnaleźć salę, o której powiedziała jej jedna z pielęgniarek. Rzecz jasna wcześniej musiała upewnić się kim właściwie była Swanson i patrzyła na nią z pewną konsternacją. Nic dziwnego skoro wyglądała jakby sama potrzebowała jakiejś pomocy. Całe szczęście nie utknęła zbyt długo przy kobiecie i mogła nareszcie ruszyć do miejsca, w którym leżała jej narzeczona.
Nie był to miły widok. Sama nie wiedziała czy bardziej bolał czy napełniał ulgą ze względu na to, że przynajmniej nie znajdowała się w niebezpieczeństwie. Przez moment jeszcze Evina stała w drzwiach nim nareszcie zmusiła się do tego, aby wejść wgłąb pomieszczenia.
- Hej - zaczęła, a jej głos zabrzmiał o wiele bardziej niepewnie niżby tego chciała. Zapewne wynik przemarznięcia przez który nabawiła się lekkiej chrypy. - Dorwałam go.
Musiała jej o tym powiedzieć. Foster nie mógł się wymigać. Nie, gdy został przyłapany w zasadzie na gorącym uczynku. Wsadzenie go do więzienia było jedynie kwestią czasu choć detektywka szczerze żałowała tego, że nikt po prostu nie odda go w jej ręce. Przynajmniej miała okazję do tego, aby nieco się na nim wyżyć. Tylko, że to była chwilowa ulga.
Znalazła się przy samym łóżku. Przez moment przypatrywała się leżącej w nim koronerce, starając się nie zdradzać po sobie niczego pod jej uważnym spojrzeniem. Wiedziała, że ta zapewne się zastanawia, co dokładnie mogło spotkać jej oprawcę po tym jak Swanson puściła się za nim w dziką pogoń. Jednak to nie o tym chciała teraz rozmawiać. Po prostu ujęła ostrożnie jej dłoń, mogąc nareszcie odetchnąć z ulgą, myśląc o tym, że teraz na pewno nic jej nie grozi.
- Jak się czujesz? - zapytała jeszcze łagodniej, chcąc skupić się właśnie na samopoczuciu narzeczonej, a nie na mężczyźnie, który nie zasługiwał na jej uwagę.

zaylee miller

come to me in all your glamour and cruelty

: czw wrz 11, 2025 11:48 pm
autor: zaylee miller
012.
Każdy lekarz, który kiedykolwiek gościł Zaylee Miller na swoim oddziale wiedział, że ta była najgorszą pacjentką na świecie. Odkąd tylko karetka przywiozła ją do szpitala, rozstawiała medyków po kątach i stresowała pielęgniarki, pouczając ją, jak powinny założyć jej wenflon. Podana dożylnie morfina zaczęła działać, a ona, pomimo złamanych dwóch żeber, stłuczonego biodra i niezliczonej ilości siniaków uparła się, że nie da się położyć na sali, dopóki jej narzeczona nie tutaj nie przyjedzie. Dalej była w szoku, który został nieco przyćmiony przez leki przeciwbólowe i w jego miejsce pojawił się przypływ adrenaliny.
W końcu, za namową lekarza prowadzącego, zmęczona i obolała niechętnie opadła na łóżko, wbijając mętne spojrzenie biały sufit. Przysięgła sobie, że kiedy Evina wróci, nie zostanie na oddziale ani minuty dłużej i wypisze się na własną rękę. Chciała być w domu. Tłumaczyła sobie, że to nic wielkiego, kilka zadrapań, rozcięta stopa, która została dawno zszyta, a żebra i tak zrosną się samoistnie.
Usłyszawszy znajomy głos, niemal zerwała się do pozycji siedzącej, zaplątując się w dreny. Zaklęła z irytacją i przeniosła ciemne oczy na Swanson. Była przemoczona i zmarznięta, i Miller miała nieodpartą ochotę wyprawić jej kazanie o tym, że przecież jest niepoważna i zaraz się rozchoruje.
Dorwałam go.
Żołądek Zaylee wykonał niekontrolowany przewrót w tył. Przymknęła na moment oczy, ale pod zamkniętymi powiekami miała twarz Caleba Fostera, co przyprawiło ją o mdłości.
Zabiłaś go? — zapytała, a w jej głosie wybrzmiało coś na głos nadziei.
Nagle obrazy ze szrotu wróciły — dłonie zaciskające się w pięści, głos zbyt blisko ucha, spojrzenie, które wbijało ją w ziemię. Nigdy nie chowała do ludzi większej urazy. Nigdy nie życzyła nikomu śmierci. Ale teraz... Teraz każda cząstka jej ciała łaknęła tej jednej, potwierdzającej odpowiedzi.
Zabierz mnie do domu — zarządziła, kompletnie ignorując pytanie o samopoczucie. Jakby tylko słowo dom mogło zdjąć z niej ciężar ostatnich godzin. Bo może szpitalna koszula zakrywała większość śladów tej nocy, to w środku była obdarta ze wszystkiego, co dotychczas trzymało ją w całości. Wiedziała, co powie Swanson. Że nie powinna. Że będzie lepiej, jeśli zostanie na kilkudniowej obserwacji, ale Miller nie zamierzała tego słuchać. — Chcę wracać do domu — oznajmiła dobitnie, zaciskając zęby tak mocno, że aż zadrżała jej szczęka.

Evina J. Swanson

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 7:55 am
autor: Evina J. Swanson
Nie było chyba gorszego pacjenta niż ten, który sam skończył medycynę, bo choć i Swanson bywała trudna to nie mogła instruować pracowników medycznych odnośnie tego jak faktycznie powinni wykonywać swoją pracę. Chyba właśnie jedynie z tego powodu bywała znośniejsza niż Zaylee.
Domyślała się także tego, że na pewno Miller była o wiele bardziej nerwowa i nieposłuszna z jednego dodatkowego względu. Nie było jej przy niej. Musiała martwić się o to czy na pewno nie stało jej się nic podczas pogodni za Fosterem. W końcu wysłanie za nią Smitha nie gwarantowało jej bezpieczeństwa.
Znalazła się jednak nareszcie w jej sali. Usiadła tuż obok i mogła ukoić choć na chwilę jej nerwy. Widziała to jak narzeczona poderwała się na łóżku, gdy tylko usłyszała jej głos. Musiała przez cały ten czas wyobrażać sobie niestworzone rzeczy i zachodzić w głowę czy aby na pewno morderca jej nie skrzywdził.
Z początku Evina czuła się winna temu, że ją zostawiła i ruszyła w pościg, ale teraz usłyszawszy nikłą nadzieję w jej głosie poczuła, że ją całkowicie zawiodła. Nie zabiła go. Chciała. Miała ku temu okazję, ale dla niej byłoby to zbyt szybko. W końcu strzelenie mu w łeb było za proste i bezbolesne. Wolała coś, co pozwoli zaznać mu bólu i strachu.
- Chciałam. Barney mnie odciągnął - odpowiedziała z żalem. - Gdybyś go za mną nie wysłała to mogłabym to zrobić… Ale nie od razu.
Nie miała tak naprawdę pojęcia, co dokładnie zrobiłaby Fosterowi, gdyby nie to, że miała ze sobą drugiego policjanta. Najprawdopodobniej podążyłaby za instynktem, który podpowiedziałby jej, co było najwłaściwsze. Na pewno ulżyło jej nieco, gdy czuła jak bezradnie rzucał się w wodzie, szukając powietrza. Było coś satysfakcjonującego w panicznej walce o jeszcze jeden oddech, aż powoli ciało opadało z sił.
- Jeszcze trochę, skarbie - zapewniła ją, unosząc trzymaną przez siebie dłoń i przesuwając wargami po kostkach palców koronerki. - Oberwałaś mocno. Muszą się upewnić, że nic ci nie jest. W domu nie mogłabym ci pomóc, gdyby coś się stało… Ale będę obok. Nawet jeśli będą próbowali mnie wyprosić.
Nie zamierzała opuszczać jej boku. Nie w momencie, gdy zobaczyła jak Miller tego potrzebuje. Najchętniej zabrałaby ją do domu, ale z urazami głowy nie było żartów. Nie chciała zatem ryzykować tym, że przez zaniedbanie mogłoby jej się w jakikolwiek sposób pogorszyć.

zaylee miller

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 9:36 am
autor: zaylee miller
Nie wiedziała, co nią bardziej wzburzyło — świadomość, że Foster żył, chociaż Evina miała doskonałą okazję, żeby go zabić, czy fakt, że narzeczona nie chciała jej zabrać do domu, mimo że Zaylee wyraziła się jasno. Usta Swanson, który zawsze działały kojące, teraz tylko wzmagały irytację. Zabrał swoją dłoń i zacisnęła palce w pięść aż do zbielałych knykci, po czym nic nie robiąc sobie z jej słów, odczepiła dren od kaniuli dożylnej, zakręcając jego otwór, choć kilka kropli krwi zdążyło skapnąć na śnieżnobiałą pościel.
Ale ja nie pytam cię o zgodę, Swanson — powiedziała oschle, chyba nawet bardziej, niż w ogóle zamierzała. A może właśnie tak chciała brzmieć.
Miała do niej niewyobrażalny żal. Zdarzyła się doskonała okazja, żeby wykona egzekucję na seryjnym mordercy, który zabił czterech niewinnych koronerów i prawie dopuścił się kolejnego zabójstwa, a Evina pozostawiła go przy życiu. Dlaczego? Bo jakiś funkcjonariusz niższej rangi postanowił ją od tego powstrzymać? Nie widziała, do czego doprowadził? A może Miller powinna jej o tym przypomnieć, podciągając koszulę, żeby zaprezentować swoje posiniaczone ciało, gdzie krwiak nachodził na krwiaka?
Każdy pacjent pełnoletni i zdolny do podejmowania decyzji ma prawo sam decydować o swoim leczeniu — wyrecytowała szpitalną formułkę. Zgodziła się na chwilową hospitalizację tylko dlatego, że wiedziała, że to będzie pierwsze miejsce, do którego Swanson przyjedzie po rozprawieniu się z Fosterem. Nie, zaraz. Po ujęciu Fostera. — Dlatego zejdź mi z drogi, bo muszę dotrzeć do recepcji i poprosić o wypis — dodała, powoli krocząc przez salę w kierunku drzwi.
Każdy ruch sprawiał jej trudność, ale leki przeciwbólowe nieco uśmierzyły ból. Zresztą i tak była wystarczająco wkurwiona, żeby teraz o tym myśleć. Lekarz na pewno przepisze jej odpowiednio silne pigułki, dzięki którym za dwa dni będzie mogła wrócić do pracy, bo nie zamierzała ślęczeć w domu jak ostatnia pizda.

Evina J. Swanson

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 10:51 am
autor: Evina J. Swanson
Nie miała pojęcia skąd wzięła się taka reakcja u Miller. Miała wrażenie, że jakiejkolwiek decyzji by nie podjęła w związku z Fosterem to była ona błędna.[/b]
Wiedziała, że jeszcze będzie się z nim widziała podczas przesłuchań. Choć na pewno nie będzie miała takiej okazji do tego by go zamęczyć. Gdyby tylko nie Smith…
Czuła bolesny ucisk w klatce piersiowej, gdy tylko Zaylee wyrwała jej swoją rękę i zaczęła przygotowywać się do wyjścia. Była to dla niej niezaprzeczalna głupota, ale znała też doskonale koronerkę. Na pewno nie usiedzi w tym miejscu jeśli już coś postanowiła.
- Znam tę formułkę. Sama z niej korzystałam, ale na pewno powinnaś? - zapytała, zrywając się z miejsca i zastawiając jej wyjście z sali.
Jeszcze nigdy nie mierzyły się z podobnym kryzysem. Nie powinny być w takiej sytuacji. Evina czuła jak trzymająca ją dotychczas adrenalina zeszła, pozostawiając ją po sobie jedynie nieznośne uczucie zmęczenia: zarówno psychicznego jak i fizycznego. Swanson była po prostu wykończona, a towarzysząca jej mieszanka emocji żalu, poczucia winy i stresu sprawiały, że tym bardziej wydawała się dobita przez wydarzenia ostatnich godzin.
- Usiądź. Pójdę po lekarza jeśli chcesz, dobrze? - poprosiła z zaskakującą łagodnością, czując jak powoli zawodzi ją głos.
Chciała tylko, żeby to wszystko wreszcie się skończyło. Potrzebowała przerwy. Choć to wcale nie ona skończyła cała poturbowana. Nie miała już sił na to, aby dalej walczyć z Zaylee. Evina wiedziała też, że jeśli faktycznie jej narzeczona wyjdzie ze szpitala to na pewno sama nie będzie mogła zmrużyć oka przez całą noc. Będzie czuwała, aby upewnić się czy na pewno nic jej nie dolegało. W szpitalu mogłaby sobie pozwolić na luksus krótkiego snu, bo wokół znajdowały się odpowiednie aparatury, które wciąż monitorowały jej stan.

zaylee miller

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 11:24 am
autor: zaylee miller
Nie tylko Evina nie miała pojęcia, skąd wzięła się u niej taka reakcja. Nawet Zaylee nie potrafiła tego wytłumaczyć, choć gdzieś w głębi wiedziała, że nie chodziło tutaj o śmierć Beckera i pozostałych koronerów. Chodziło o nią samą. O to, że przez swoją nieuwagę dała się złapać Fosterowi, który ją pobił i stłamsił psychicznie. Coś w niej pękło i mimo że zawsze uchodziła za kogoś, kogo trudno złamać, Fosterowi to się udało. A przecież już raz otarła się o śmierci. Wtedy, w tamtym kościele wspólnoty chrześcijańskiej na trasie między Whitby i Toronto, w którym została postrzelona i prawie wykrwawiła się na śmierć. Lekarze reanimowali ją dwukrotnie na sali operacyjnej. Teraz było inaczej — nawet na moment nie straciła przytomności, a jej zdrowiu, pominąwszy te drobne urazy, z których z czasem się wyliże, nie zagrażało już żadne niebezpieczeństwo. Powinna być wdzięczna losowi, że żyje, ale świadomość, że została upokorzona i potraktowana przez Fostera jak najgorszy śmieć, nie dawała jej spokoju. I nie umiała się z tego pozbierać.
Przystanęła i spojrzała z poirytowaniem na Swanson, która zagrodziła jej przejście. Czy Miller powinna podejmować decyzję o swoim leczeniu? Nie, chociaż posiadała tytuł lekarza. Była jednak nastawiona na powrót do domu, bo gdzie szybciej stanie na nogi, jeśli nie tam? Nie musiała być monitorowana, jak po tym, gdy kula przeszła jej ciało na wylot. Właściwie nie licząc złamanych żeber i lekkiego wstrząśnienia mózgu, fizycznie nie dolegało jej nic wielkiego. Siniaki zbledną, opuchlizna z wargi zejdzie, a rozcięta stopa zrośnie się przy pomocy założonych szwów.
Tylko niech przyniesie wypis — zaznaczyła chłodno, robiąc w tył zwrot, żeby przysiąść na brzegu łóżka. Musiała jeszcze udać się do depozytu szpitalnego po swoje rzeczy, do których należał płaszcz i roztrzaskany telefon. Dokumenty i cała reszta zostały w samochodzie.
Nie chciała bezsensownie szarpać się z narzeczoną. To nie była jej wina. Owszem, Zaylee miała do niej niepojęty żal za to, że pomimo doskonałej okazji nie wykończyła Fostera, ale traktowała to zbyt personalnie. I to tylko dlatego, że dotknęło ją to personalnie. Teraz był w niej dwa wilki — jeden, który pragnął bezlitosnej zemsty i drugi, zdający sobie sprawę, że tak nie można, bo to niehumanitarne i to sąd zdecyduje o dalszych losach seryjnego mordercy.
Evina? — odezwała się, zanim Swanson opuściła salę. — Chcę go zobaczyć — oznajmiła i wcale nie chodziło tutaj o lekarza prowadzącego, czy szpitalny wypis. Chciała znów oko w oko stanąć ze swoim oprawcą w przekonaniu, że jeśli będzie to odwlekać, z czasem coraz trudniej będzie jej się przełamać. Na ten moment wszystko było na tyle świeży, żeby móc się z nim spotkać i wszystko wygarnąć.

Evina J. Swanson

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 12:10 pm
autor: Evina J. Swanson
To było personalne również dla Eviny choć nie była tą, która została brutalnie potraktowana przez Fostera. W sumie pewnie nie przejęłaby się tym wszystkim tak bardzo, gdyby to o nią chodziło, ale mężczyzna podniósł dłoń na jej narzeczoną. Na niej zależało jej o wiele bardziej niż na sobie. Dlatego właśnie zareagowała w ten sposób.
Historia ze wspólnoty była również dramatyczna, ale miała inny wydźwięk. Tam Zaylee doznała krzywdy z ręki nieznajomej, która sama odebrała sobie życie. To było szybkie. Niemalże bezosobowe. Po prostu strzał, a po nim koronerka wykrwawiała się pod uciskającymi ją dłońmi Swanson. To właśnie wtedy detektywka uświadomiła sobie, że zależało jej na kobiecie mocniej niż byłaby w stanie to przyznać.
Najchętniej upierałaby się, aby Zaylee została w szpitalu jeszcze przez noc, ale nie miała na to sił. Jedynie by się poszarpały i tyle by z tego wyszło. Nie chciałaby też, aby jednak koronerce wpadło do głowy chociażby spróbować uciec z placówki.
- Powiem mu o wypisie. Spokojnie - zapewniła ze słyszalną rezygnacją w głosie.
Obserwowała dla pewności to jak narzeczona siada na łóżku i miała już wyjść, gdy usłyszała jej kolejną prośbę. Tego również mogła się spodziewać. Przygryzła dolną wargę tak mocno, że poczuła pod językiem smak występującej krwi. Przez moment biła się z myślami, ale w końcu zdecydowała się, że powinna jej o tym powiedzieć.
- Możliwe, że jest tutaj - wyznała w końcu, obserwując reakcje koronerki. - Musi mieć zoperowane kolano i nastawiony nos.
Była jej winna chociaż to. W końcu tutaj było najbliżej, więc niewykluczone, że właśnie do tego samego szpitala przyjęto mordercę w potrzebie.

zaylee miller

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 12:48 pm
autor: zaylee miller
Gdyby chodziło o Swanson, zrobiłaby wszystko, żeby Foster gryzł glebę i odmeldował się na tamten świat. Nie miałaby sumienia i nikt nie powstrzymałby jej przed wydaniem ostatecznego wyroku. Doskonale pamiętała, jak podczas kolejnej wizyty w Nowym Początku nożownik przebił Evinie dłoń na wylot. Była ranna i potrzebowała natychmiastowej pomocy. Jedynie to zadecydowało o tym, że fanatyk skończył tylko z przestrzelonym stawem kolanowym i obitym żebrami, bo był moment, kiedy już przystawiła mu lufę do skroni. Tłumaczyła sobie, że nie jest mordercą, ale w rzeczywistości niewiele brakowało, żeby pociągnęła za spust. Całkiem możliwe, że bez obecności ukochanej nie miałaby żadnych skrupułów, ale wtedy liczyło się jedynie jej zdrowie i szybka interwencja chirurga. A trzeba pamiętać, że w przyszłości ta ręka przysporzyła im naprawdę sporo problemów i była powodem niejednej kłótni.
Na wieść, że Foster może być w tym samym szpitalu, uniosła wysoko brwi. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. W jej wyobrażeniu seryjny morderca dalej mógł ją dopaść, a tutaj miał do niej łatwy dostęp. Wystarczyło, że wjechałby na inne piętro i pokonał długi korytarz. Nieważne, że nie mógł chodzić i że pewnie był pilnowany przez grupę policjantów. Jej głowa zdążyła już napisać kilka własnych scenariuszy. W jednym z nich Foster próbował utopić ją w umywalce w szpitalnej łazience. Brzmiało to absurdalnie, ale skoro ten mężczyzna potrafił bez mrugnięcia okiem oskórować swoją ofiarę, to nie było dla niego rzeczy niemożliwych.
Zayle drgnęła, ale zaraz znów podniosła oczy na Evinę.
Świetnie — oznajmiła, starając się, żeby jej głos brzmiał pewnie. — W takim razie wypełnię wypis, a ty w międzyczasie zorientujesz się, gdzie go znaleźć — skinęła głową i złapała za stojącą na metalowej szafce butelkę z wodą. Z tego wszystkiego drapało ją w gardle, a spuchnięte usta miała suche na wiór. — Proszę — dodała, bo nie chciała wyjść na skończoną, nieczułą sukę. Widziała, że Swanson była wycieńczona, a ona tylko dopierdalała jej do pieca. Ale w tym momencie nie umiała inaczej. Potrzebowała czasu, żeby dojść do siebie. Ile? Tego jeszcze nie wiedziała.
Przekaż im, że będę z nim rozmawiać — mruknęła, obracając butelkę w dłoniach. — Sama — zaznaczyła dobitnie, choć podejrzewała, że Swanson ani trochę nie spodoba się to, co powiedziała. Ale Miller już podjęła decyzję i jej narzeczona co najwyżej będzie mogła przyglądać się całej rozmowę przez szpitalną szybę.

Evina J. Swanson

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 1:19 pm
autor: Evina J. Swanson
Z chęcią wykończyłaby Fostera, ale zrobił zbyt wiele, aby zasłużyć według niej na szybką i bezbolesną egzekucję. Jeśli miałaby odebrać mu życie to w taki sposób, aby był tego świadom. Musiałby cierpieć. To była w stanie zaakceptować. To była jedna myśl. Druga, która gdzieś się jej kołatała z tyłu głowy mówiła, że może długie lata w więziennym piekle byłyby dla niego o wiele gorsze. Trudno jednak przewidzieć jak by mu się tam powodziło.
Powoli starała się ochłonąć po tym wszystkim, ale było to niezwykle trudne. Dodatkowo szorstkie obejście Zaylee wcale jej tego nie ułatwiało. Martwiła się o nią coraz bardziej. Nie było to jednak związane z jej stanem fizycznym, a raczej to jaki wpływ na jej psychikę mogło mieć to całe zajście. Dużo trudniej było zignorować coś takiego. Było to dużo gorsze od tego postrzału. Nawet jeśli nie wymagała operacji oraz reanimacji.
Po raz kolejny czuła się po prostu bezsilna w obliczu narzeczonej. Nie podobało jej się to wszystko. Wiedziała jednak, że przy stawianiu oporu jedynie pogorszyłaby sprawę. Mogła więc przytaknąć na żądania Miller, a potem trwać wiernie obok, aby dopilnować, że nic złego jej się nie stanie. Lub że nie zrobi czegoś, co będzie miało dla niej dewastujące konsekwencje.
- Zaylee, wiem, że musisz to zrobić, ale zrozum o co mnie prosisz - odpowiedziała, wciąż stojąc w progu sali szpitalnej. - Chcesz żebym puściła cię do niego samą. Do człowieka, który prawie cię dziś zabił i chełpił się tym… Nie zamierzam ci bronić tego kontaktu. Nie chcę ci w tym przeszkadzać, ale czułabym się pewniej będąc przy tym.
Sama była pozbawiona możliwości pozostania z mordercą bez towarzystwa. Nie znała szczególnie dobrze Barneya, ale jeśli posunęłaby się za daleko to ten na pewno nie zamierzałby tego przemilczeć.
Czekała jeszcze na ostateczną decyzję Miller. Dopiero wtedy mogłaby ruszyć na poszukiwania lekarza.

zaylee miller

come to me in all your glamour and cruelty

: pt wrz 12, 2025 2:33 pm
autor: zaylee miller
Rozumiała jej obawy, bo przecież będąc na jej miejscu, nie pozwoliłaby jej na kontakt z seryjnym mordercą, który kilka godzin zgotował jej piekło i próbował utopić w rzece. Właściwie Zaylee nie była przekonana, czy w ogóle chciałaby, żeby Evina odbywała taką rozmowę ze swoim oprawcą. A jednak nie do końca umiała postawić się na miejscu narzeczonej, usilnie twierdząc, że była gotowa przejść przez to sama. Tylko chodziło o to, że wcale nie musiała robić tego w pojedynkę. Jej umysł, który co jakiś czas wracał do wydarzeń na szrocie, jeszcze tego nie pojmował.
W porządku — zgodziła się w końcu, a to i tak był duży wyczyn, bo pomimo dystansu, jaki wytwarzała Miller, jeszcze nie wdały się w bezsensowną sprzeczkę. Rozmawiały. Wymieniały argumenty i chociaż mogło odbywać się to w nieco bardziej sprzyjających warunkach, to jak na obecny stan Zaylee i tak było całkiem nieźle. Chciała jeszcze dodać, że cała to spotkanie odbędzie się na jej zasadach, że Swanson ma się nie wtrącać i nie interweniować, ale zrezygnowała. Zamiast tego wymownie spojrzała w kierunku drzwi, dając jej do zrozumienia, że powinna znaleźć lekarza, który przygotuje wypis.
Doktor Alec Nash, ordynator oddziału, który zajmował się przypadkiem, jakim była uparta koronerka, przekroczył próg szpitalnej sali z posępną miną. Spojrzał na pacjentkę, a potem na stojącą gdzieś za jego plecami narzeczoną Zaylee.
Pani Miller — zaczął poważnie. — I co ja mam z panią zrobić? — zerknął niepewnie na wydrukowany arkusz, który trzeba było wypełnić, żeby otrzymać oficjalny wypis ze szpitala.
Panie doktorze — zwróciła się do niego podobnym tonem. — Czy są jakiekolwiek przeciwwskazania, żebym mogła wrócić do domu? — podniosła się z łóżka i skrzyżowała ręce na piersiach. — Czy moje parametry są niestabilne? Czy mam objawy zagrażające życiu? Czy występują u mnie zaburzenia świadomości albo ryzykowne krwawienia mogące doprowadzić do infekcji? — popatrzyła na niego, a ten zaprzeczył, kręcąc przy tym głową. — No właśnie. To pan tam maźnie na końcu jakiś szalony szlaczek, a ja obiecuję, że zobaczymy się dopiero na zdjęciu szwów — gdyby dopisywał jej lepszy nastrój, pewnie nawet puściłaby do niego oko, ale przez twarz Zaylee nie przemknął nawet cień uśmiechu.
Doktor Nash westchnął ciężko i podpisał dokument. Miller przejęła od niego świestek papieru, zasalutowała na pożegnanie, po czym wyminęła ordynatora i narzeczoną, żeby ruszyć korytarzem do dyżurki pielęgniarek w celu uzyskania informacji o swoich rzeczach.
Proszę o nią dbać — tymi słowami doktor Nash zwrócił się do Eviny. — Wypiszę leki przeciwbólowe i maści na zmniejszenie obrzęku. Do zasinionych miejsc najlepiej przykładać chłodne okłady. Ważne jest też odpowiednie nawodnienie oraz odpoczynek. Ach i jeszcze jedno — nachylił się do niej konspiracyjnie. — Wypiszę zwolnienie lekarskie. Na razie dwa tygodnie, ale w razie potrzeby proszę do mnie zadzwonić. Po takich przejściach warto również rozważyć wizytę u psychologa.
Ze względu na obite biodro i zszytą stopę, wędrówka przez korytarz zajęła Zaylee całą wieczność, ale przynajmniej oddziałowa powiedziała, że udało się przeprać i wysuszyć jej ubrania w szpitalnej pralni. Na szczęście, bo zupełnie nie pomyślała o tym, że nie miała przy sobie niczego na zmianę.
Pójdę się przebrać — zerknęła na narzeczoną, która właśnie do niej dołączyła i dostrzegła malujące się na jej twarzy zmartwienie. Chciała zastrzec, że poradzi sobie, ale jakkolwiek nie była wkurwiona na cały świat, nie chciała jej odtrącać. — Pomożesz mi? — zapytała, nieco łagodniej i nie czekając na odpowiedź, wraz z naręczem ubrań zaczęła kuśtykać w kierunku sali.

Evina J. Swanson