Friends are like bras: close to your heart and there for support
: pn wrz 15, 2025 1:35 pm
#2
Mabel już od jakiegoś czasu tkwiła przy kuchennym stole, gapiąc się tępo w ekran laptopa. To niezdrowe co robiła. Rzuciła się w wir pracy, unikała ludzi i próbowała odwlec w czasie moment ponownego spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Nie miała siły udawać przed nimi, że wszystko jest świetnie. Potrzebowała jeszcze chociaż kilku dni, aby się otrząsnąć i uwierzyć, że jest w domu. W bezpiecznym Toronto, gdzie żaden pocisk nie spadnie jej na głowę.
Do Kanady wróciła ledwie tydzień temu, a już zdążyła, wziąć na siebie pierdyliard tematów do przeredagowania, zepsuć ekspres do kawy, wylądować w szpitalu i spotkać tam swojego byłego. I nie, wcale nie wyglądało to jak w filmach. Była rozczochrana, blada, z wbitym wenflonem i w pieprzonej, szpitalnej piżamie w kratkę. Zdecydowanie nie tak chciała się zaprezentować na „spotkaniu po latach”. Miała wyglądać obłędnie i rzucić mu pewny siebie uśmieszek mówiący: „Zobacz, radzę sobie bez ciebie świetnie”!
A co zobaczył? Że prawie umarła, bo utknęła w ciemnej windzie.
Jęknęła i schowała twarz w dłoniach. Co za żałosna scena. Wszystko przez pieprzoną awarię prądu. Gdyby wtedy nie zgasło światło, nie dostałaby ataku paniki. Zawsze była twardzielką, ale od czasu gdy redakcja wysłała ją w sam środek wojny, nawet taka błahostka jak ciemność wprawiała ją w przerażenie. Instynktownie spojrzała na żarówkę nad głową, a potem przez okno. Nawet nie zauważyła, kiedy nastał wieczór. Chłodny i… czarny. Przeszedł ją dreszcz. Jeśli ta dyndająca żarówka się przepali i pochłonie ją mrok, znów może jej coś odbić. Kolejny raz wyląduje w szpitalu, dysząc, jak jej stare BMW na trzecim biegu pod górkę, robiąc przy tym piorunujące wrażenie na Romainie w swoich kapciach z króliczymi uszami, rozciągniętej koszulce z napisem „good girls want bad guys” i nieświeżymi włosami.
Zatrzasnęła laptopa.
Zeskoczyła z wysokiego krzesełka i zapaliła światło w pokoju dziennym. Oraz na korytarzu. I na schodach. Tak na wszelki wypadek. Po czym weszła pod prysznic, żeby zmyć z siebie kurz całego dnia… i wszystkie głupie myśli.
teddy darling
Mabel już od jakiegoś czasu tkwiła przy kuchennym stole, gapiąc się tępo w ekran laptopa. To niezdrowe co robiła. Rzuciła się w wir pracy, unikała ludzi i próbowała odwlec w czasie moment ponownego spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Nie miała siły udawać przed nimi, że wszystko jest świetnie. Potrzebowała jeszcze chociaż kilku dni, aby się otrząsnąć i uwierzyć, że jest w domu. W bezpiecznym Toronto, gdzie żaden pocisk nie spadnie jej na głowę.
Do Kanady wróciła ledwie tydzień temu, a już zdążyła, wziąć na siebie pierdyliard tematów do przeredagowania, zepsuć ekspres do kawy, wylądować w szpitalu i spotkać tam swojego byłego. I nie, wcale nie wyglądało to jak w filmach. Była rozczochrana, blada, z wbitym wenflonem i w pieprzonej, szpitalnej piżamie w kratkę. Zdecydowanie nie tak chciała się zaprezentować na „spotkaniu po latach”. Miała wyglądać obłędnie i rzucić mu pewny siebie uśmieszek mówiący: „Zobacz, radzę sobie bez ciebie świetnie”!
A co zobaczył? Że prawie umarła, bo utknęła w ciemnej windzie.
Jęknęła i schowała twarz w dłoniach. Co za żałosna scena. Wszystko przez pieprzoną awarię prądu. Gdyby wtedy nie zgasło światło, nie dostałaby ataku paniki. Zawsze była twardzielką, ale od czasu gdy redakcja wysłała ją w sam środek wojny, nawet taka błahostka jak ciemność wprawiała ją w przerażenie. Instynktownie spojrzała na żarówkę nad głową, a potem przez okno. Nawet nie zauważyła, kiedy nastał wieczór. Chłodny i… czarny. Przeszedł ją dreszcz. Jeśli ta dyndająca żarówka się przepali i pochłonie ją mrok, znów może jej coś odbić. Kolejny raz wyląduje w szpitalu, dysząc, jak jej stare BMW na trzecim biegu pod górkę, robiąc przy tym piorunujące wrażenie na Romainie w swoich kapciach z króliczymi uszami, rozciągniętej koszulce z napisem „good girls want bad guys” i nieświeżymi włosami.
Zatrzasnęła laptopa.
Zeskoczyła z wysokiego krzesełka i zapaliła światło w pokoju dziennym. Oraz na korytarzu. I na schodach. Tak na wszelki wypadek. Po czym weszła pod prysznic, żeby zmyć z siebie kurz całego dnia… i wszystkie głupie myśli.
teddy darling