Strona 1 z 3

Light in the Shadows

: ndz wrz 21, 2025 8:52 pm
autor: Mia Smith
Eric Stones

Od jej nocy u Erica raczej unikała miejsc, w których mogłaby go zobaczyć. Nie chciała prowokować i widzieć na nowo jego nieszczęśliwych oczu. Jeszcze by jej powiedział, że się zakochał. Bleh, aż powodowała ta myśl u niej odruchy wymiotne. Mógł chciał się nią zaopiekować, chcieć ją przelecieć, czy naprawić. Tylko Smith od zawsze, odkąd tylko pamiętała, musiała liczyć tylko na siebie. Stąd nieważne, jak bardzo chciałby się do niej zbliżyć, albo ona do niego, nie mogła pod żadnym pozorem sobie na to pozwolić. Musiała być silna i to może właśnie z takiego powodu znalazła się tutaj?
W pobliżu Toronto znajdowało się kilka pustostanów, które Mia bardzo lubiła odwiedzać. Było tu mniej ludzi niż w centrum, a odpowiednia odległość od obrzeży, nadawała jej przedziwnego rodzaju prywatność. Właśnie z tego powodu znalazła tu skrytę na całą kasę, którą miała. Budynek raczej odstraszał, różne głupoty pisała w internecie na jego temat. Brutalne morderstwo, miejsce seryjnych gwałtów, a ludzie to łykali. Raczej nikt o zdrowym rozsądku nie odwiedziłby miejsca z takim tytułem. Oprócz Mii. Ona wybierała to miejsce w bardzo świadomy sposób. Nawet momentami była w stanie tu spać jak małe dziecko. Między dwoma słupami rozwieszała sobie hamak i w nim zasypiała jak sześcioletnia dziewczynka. Wtedy życie wydawało się być jeszcze bezpieczne.
Tej nocy było podobnie. Światło pokoju rozświetlały świece na poddaszu. Nikogo w budynku nie było, a ona zasnęła w swoim śpiworze. Idealny relaks dla osoby, która wolała pozostać dla każdego niewidoczna. Nikt by jej nie znalazł, hałas w budynku, by ją obudził. Nic więcej do szczęścia naprawdę nie potrzebowała.

Light in the Shadows

: ndz wrz 21, 2025 11:47 pm
autor: Eric Stones
#9

Eric zastanawiał się wiele razy nad tym, jak powinien się zachowywać w stosunku do Mii po ostatnim spotkaniu. Z jednej strony czuł przyciąganie a z drugiej... wciąż pamiętał rzucane w jego stronę słowa i opuszczenie jego mieszkania bez pożegnania. Mimo wszystko kilka razy zasypiał też myśląc o tym, czy Mii nic nie jest, czy przypadkiem nikt z nożem się na nią nie czaił jak ostatnio... pewnej nocy miał koszmar, podczas którego przyśniło mu się, że tłum ludzi stał nad kimś i jak Eric tylko podszedł, zauważył ranę na szyi, klatce piersiowej... Mia we śnie wypowiedział jej imię na głos, po czym otworzył oczy. Codziennie też gdy przeglądał social media, gdy tylko padało cokolwiek o zabójstwie, doszukiwał się szczegółów by mieć pewność, że artykuł nie dotyczył Smith. Potem dochodził do wniosku, że to bez sensu Bo pewnie gdyby mi się cokolwiek stało, miała by to gdzieś. Po co się przejmuję, skoro nic dla niej nie znaczę? Od tych myśli głowa go zaczynała myśleć, dlatego sięgał po piwo i włączał jakiś film albo wybierał się na bezcelowe przejażdżki po mieście i okolicach, z muzyką ustawioną prawie że na full.
Tego wieczoru jednak postanowił wybrać się na spacer. Coś go podkusiło, by połazić po opuszczonych domach, jakby chciał sprawdzić, czy faktycznie były opuszczone - możliwe, że było to spowodowane obejrzeniem kilka dni temu live'a z urbexu - sam jakiś czas temu myślał, czy by nie prowadzić transmisji z łażenia po urbexach, ale ostatecznie uznał, że na razie sobie odpuści może kiedyś..
Łaził z małą latarką, scyzorykiem, telefonem - bez dokumentów, by w razie co, nie musieć się martwić o skradzione przedmioty, a poza tym, wolał by nikt nie robił zakupów używając jego karty płatniczej, bez jego zgody. Oczywiście czytał opinie o tej okolicy, ale mimo to nie zrezygnował ze swojego spaceru.
Nim się obejrzał, księżyc zaczął znajdować się na niebie, co oznaczało przemianę wieczoru w noc.
Nagle, zdawało mu się, że widział światło?? spytał samego siebie, po czym ruszył w jego stronę - bardzo to było rozsądne, ale no cóż - instynktownie łapiąc za scyzoryk. Wszedł do budynku, rozglądając się po pomieszczeniach, dopóki nie dotarł na poddasze (oczywiście szedł, trzymając w jednej dłoni latarkę, a w drugiej scyzoryk). Nagle całkowicie przypadkiem coś kopnął. Coś, co wydało dość głośny dźwięk.
- Kurwa... - rzucił, świecąc latarką za sobą i przed sobą. Ciekawe co w ogóle kopnąłem... miał ochotę sprawdzić dokładniej, lecz zdawało mu się, że coś usłyszał. Jakby szelest? Szmer? Poza tym, dalej go zastanawiało światło w jednym z pomieszczeń. W razie co powiem, że
- Nie mam złych zamiarów. - oczywiście nie wiedział, czy faktycznie ktoś tu był, ale wolał poinformować. To nic złego, prawda?

Mia Smith

Light in the Shadows

: śr wrz 24, 2025 7:44 pm
autor: Mia Smith
Eric Stones

Nie wierzyła w to, co poczuła.
Potem jeszcze bardziej przestała wierzyć w świat, gdy doszedł do niej głos Erica.
Czemu kurwa zawsze to musi być on? Wyglądała jak gąsienica w tym swoim śpiworku. Ukryta bardzo ściśle przed resztą świata. Nawet nie chciała patrzeć na świat spoza niego. Tylko odezwał się. Nie miał złych zamiarów. Może powinna popsikać go gazem pieprzowym, który ukrywała w środku? Przynajmniej miałaby święty spokój od niego. Zamiast tego siedziała ukryta, licząc, że sobie pójdzie. Zaraz zacznie ciągnąć ją za język, zaproponuje nocleg u niego... jakby mu zależało. Tylko żaden człowiek nie był tak bardzo prostolinijny. Nie miał w sobie tak wielu uczuć. Przymknęła przez moment oczy, zastanawiając się, co tak właściwie musiałaby mu powiedzieć. Tej typie weź mnie zostaw. Jestem tu, bo naprawdę chciał. Pewnie gdyby był tu Laurentin, też postanowiłby się w nią zaczynać. Aż westchnęła głośno.
I ty kurwa twierdzisz, że mnie nie śledzisz... — stwierdziła finalnie, odkrywając głowę ze śpiwora. To miał być spokojny wieczór, w którym będzie mogła odprężyć się od męczących ją myśli. Chociażby przez krótki moment, zamknąć oczy i przestać myśleć o bożym świecie. To wydawało się jej niezwykle łatwe, proste. Liczyła na to, że po prostu sobie pójdzie, by mogła oddać się swoim uczuciom pełnym samotności — i co ty tu kurwa robisz? Nie mogę spełnić głupiego wyzwania mojej przyjaciółki — spytała finalnie z głosem pełnym pretensji. Jakoś musiała wytłumaczyć swoje przebywanie w takim miejscu. Mogłaby uciekać przed światem, ale gdy ktoś ją znał, próbował okazać troskę. Tylko i ona się kończyła w pewnym momencie.

Light in the Shadows

: śr wrz 24, 2025 8:27 pm
autor: Eric Stones
W sumie gdy przekraczał próg domu, zastanawiał się przez chwilę, czy ktoś specjalnie zostawił zapalone świeczki na górze, czy po prostu zapomniał ich zdmuchnąć. Jakiś czas temu na jednym z livów widział, jak ktoś też wszedł do domu gdzie świeciły świece, lecz działy się w nim różne rzeczy: drzwi się same otwierały, drzwi od szafek same chodziły skrzypiąc, a do tego, rzeczy leżące w jednym miejscu, nagle pojawiały się w innym. Oczywiście zdania widzów były podzielone: jedni uważali, że wszystko było reżyserką, a inni, że miejsce było nawiedzone. Cóż, ciekawe na co ja trafię… wierzył w duchy i paranormalne aktywności, ale miał nadzieję, że nic ciężkiego nie wyląduje na jego głowie. 
Poza tym, miał nadzieję, że dźwięk jaki zaczął rozbrzmiewać przez kopnięcie przedmiotu, nikogo nie zainteresuje. Podskoczył gdy nagle usłyszał głos. Zaraz chwila, to przecież…
- Mia?! - powiedział głośniej, totalnie jej się tu nie spodziewając. Zaświecił latarką w jej kierunku i podszedł by mieć pewność, że jego podświadomość nie prowadzi go na manowce. 
- No tak. Po prostu sobie spacerowałem, zobaczyłem świeczki i uznałem, że sobie pozwiedzam i może je zgaszę. - wyjaśnił, wzruszając ramionami, próbując brzmieć przekonywująco - poza tym, mówił prawdę. 
- Ale skoro Ty tu jesteś… to zostawię je w spokoju. - dodał, wskazując palcem miejsce gdzie stały. 
- Wyz.. aaa. - wydał dźwięk jakby właśnie zrozumiał cos bardzo skomplikowanego.
- Odważnie. - stwierdził, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Miałaś tu spędzić całą noc, czy tylko kilka godzin? - spytał, będąc po prostu ciekawym. Ciekawiło go też, czy była tu juz wcześniej ale na razie postanowił nie zasypywać Mii gradem pytań.

Mia Smith

Light in the Shadows

: czw wrz 25, 2025 9:27 pm
autor: Mia Smith
Eric Stones

Kurwa nie w oczy — krzyknęła, znowu chowając się do swojego kokona. Oczywiście, wielki pan maczo musiał się zjawić. Tylko ona nie potrzebowała żadnego ratunku. Już w głowie miała jego umoralniający ton głosu, który zaraz ściągnie ją do pracy w jakimś korpo. Jeszcze wynajęcie jakiegoś mieszkania i pokoju. Nigdy w życiu. Nie wyobrażałaby sobie przenieść się z takiego życia, do życia pełnego wyrzeczeń.
Stones — mruknęła, spoglądając w jego oczy. Co mogłaby mu więcej powiedzieć? Życie jej nie pieściło. Musiała podejmować szalone wybory, a teraz miała zamiar go mistrzowsko okłamać. Odpychanie go wydawało się być jedyną sensowną strategią. Po części zdążyła go już odrobinę poznać. Wiedziała, czego powinna się spodziewać.
Ty to jednak jesteś pojebany — rzuciła finalnie, słysząc tekst o świeczkach, o zwiedzaniu. Zmarszczyła mocno brwi. Ten to dopiero niczego w życiu nie doświadczył. Ona w życiu nie znalazłaby się w takim miejscu, gdyby nie... gdyby życie jej do tego nie przymusiło. Było ciche, straszne i choć mogła poczuć się tu bezpieczne, to momentami czuła zapach amoniaku. — całe szczęście, bo już się bałam odebrania romantycznej atmosfery — mruknęła pod nosem, wywracając przy tym oczyma. Jeśli ktokolwiek byłby z nimi w budynku, na pewno poznałby jej lokalizację. Finalnie zaczęła wychodzić ze swojego śpiworu. Ubrania nie różniły się od ich ostatniego spotkania, chociaż te wydawały się odrobinę brzydsze, gorsze... jakby spała w nich co najmniej tydzień.
Całą noc, dlatego spałam, aż jakiś idiota nie postanowił z kamienia zrobić worka do ziemniaków — odparła, wbijając w niego ostre spojrzenie. Jej sen nigdy nie wydawał się być odrobinę mocny. Częściej się w nim pogrążała na chwilę, na krótki moment. Wybudzając się, by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku.

Light in the Shadows

: sob wrz 27, 2025 11:32 am
autor: Eric Stones
Słysząc że świeci latarką po oczach, czym prędzej skierował ją niżej - bo przecież nie chciał żeby Smith miała przez niego problemy z oczami, poza tym, on sam nie lubił, kiedy ktoś mu świecił po oczach i zapalał światło gdy smacznie spał.
- Sorry, to przez przypadek. - powiedział zgodnie z prawdą. Charakterystyczny ton oraz nazwanie po nazwisku utwierdziły go w fakcie, że naprawdę miał do czynienia z Mią, czyli tą samą dziewczyną, która po wspólnie spędzonej nocy uciekła gdy tylko wzeszło słońce, bez żadnego pożegnania.
- Ciebie też dobrze widzieć Smith. - odparł, posyłając jej lekki uśmiech, jednocześnie sądząc, iż wolałaby by się tu nie zjawiał, lecz czy to jego wina, że akurat tu spacerował? Był to czysty przypadek, identycznie jak przy poprzednich spotkaniach.
- Dlaczego? To już człowiek nie może sobie spacerować po takiej dzielnicy? - zapytał, unosząc brew.
- Są ludzie, którzy lubią urbexy. - dodał jeszcze, chcąc użyć "urbexu" jako karty ochronnej. W sumie zastanawiało go, kto tutaj kiedyś mieszkał, co robił, dlaczego opuścił to miejsce... Ciekawe, czy pozostawił po sobie jakieś zdjęcia.
Słysząc kolejne słowa, zaśmiał się ironicznie.
- A widzisz. Nie musisz się o to martwić. - rzucił. - Brakuje jeszcze płatków róż i nastrojowej muzyki. - powiedział, wyciągając telefon, by następnie włączyć piosenkę Celine Dion My Heart Will Go On, głośność ustawił tak, by nie było za głośno, a żeby oni obydwoje ten utwór słyszeli.
- To było niechcący. Nie zauważyłem tego kamienia... choć przyznam szczerze, myślałem, że kopnąłem coś innego niż kamień. - wyjaśnił, bo przecież nie obudziłby jej specjalnie. A biorąc pod uwagę, że na podłodze znajdowały się różne rzeczy, to prędzej czy później i tak by coś kopnął.
- Wiem, że to głupie biorąc pod uwagę, że jesteśmy w jakiejś opuszczonej rewirze ale... zatańczymy? - zapytał, wyciągając rękę do Mii. Myślał też o odegraniu sceny z Titanica - bo My heart will go on było właśnie z tegoż filmu - ale nie uważał tego za priorytet. Co innego, gdyby byli na statku.

Mia Smith

Light in the Shadows

: sob wrz 27, 2025 8:53 pm
autor: Mia Smith
Eric Stones

Mhm, już kurwa widzę przypadek — mruknęła Mia pod swoim nosem. Ledwo słyszalnie, bardziej dla samej siebie, ale się zirytowała. Eric przekraczał każdą jej granicę. Chciała móc o nim zapomnieć. O tamtym wspólnym seksie w jego łóżku. Był pijamy. Ciekawiło ją, czy w ogóle cokolwiek pamiętał. Chociaż pewnie gumka w śmietniku musiała mu dużo przypomnieć. Tylko teraz jego obecność coraz bardziej ją irytowała. Potrzebowała samotności, spokoju, a niekoniecznie mączącego dupę typa.
Wywróciła oczami. Smith. On się cieszył na jej widok? Nie było takiej opcji. Przymknęła przez moment oczy, próbując poukładać sobie w głowie, co ma mu konkretnego do przekazania.
Kurwa, kto spaceruje o tej porze? Zachowujesz się jak jakiś gwałciciel, czy inny pdf —prychnęła, kręcąc na niego głową. Mało ludzi interesowało się urbexami. Może Eric poszukiwał duchów? Istniała taka możliwość, choć wtedy uznałaby go za jeszcze bardziej śmiesznego typa. Był zbyt dobry na ten świat.
Tym bardziej wolała trzymać się z daleka.
Chyba sobie ze mnie kpisz — prychnęła, słysząc muzykę. Uniosła jedną ze swoich brwi do góry. Muzyka? W miejscu nawiedzonym przez duchy? Pewnie one pamiętały, gdy ta nuta była jeszcze prawdziwym hitem. Nabrała powietrza do ust i westchnęła ciężko. Musiała się bardzo mocno powstrzymać, by go nie wyśmiać.
Już olała kwestię dotyczącą kamienia. To było nieważne.
W obliczu tego, że chwilę później parsknęła śmiechem. Ona i taniec? Co on sobie wyobrażał? Spadł z księżyca? Mia nigdy nie tańczyła, nie potrafiła. Było to zarezerwowane dla bab. Mogła mu co najwyżej potweerkować w rytm klubowych nutek. Na pewno nie do żadnego wolnego, romantycznego tańca. Chyba była zbyt dobra, bo musiał stracić dla niej głowę.
Ciebie to do reszty popierdoliło, Stones. Ja nie tańczę — powiedziała finalnie, chwytając się za brzuch. Dawno tak głośno się nie śmiała.

Light in the Shadows

: ndz wrz 28, 2025 1:07 am
autor: Eric Stones
Mruknięcia nie słyszał, natomiast wywrócenie oczami już zauważył ale nie skomentował tego.
- Kurwa, a to nie wiem, istnieje jakiś przedział godzin, w których można spacerować, a jeśli się spaceruje później, to już się jest dziwakiem? I wypraszam sobie. Nie zachowuję się jak gwałciciel ani żaden inny pdf. - zacisnął pięści, bo co jak co, ale nazwanie go w taki sposób spowodowało, że zaczął się wkurwiać. Nie denerwować, wkurwiać. Naprawdę. Zresztą można to było wyczuć po jego wyrazie twarzy oraz tonie głosu.
- Ręce mam przy sobie. - dodał, chowając jedną dłoń do kieszeni, bo w drugiej wciąż trzymał telefon z włączoną latarką.
- Zresztą nie wiem czy już mówiłem, ale kiedy przekraczałem próg, nie sądziłem, że ktokolwiek tu będzie. Te świece zwróciły moją uwagę i tyle. - odrzekł, choć coś czuł, że te całe tłumaczenie mógł sobie wsadzić tam, gdzie normalnie światło nie docierało.
- Otóż absolutnie nie. Ożywilibyśmy trochę to miejsce. - powiedział, wzruszając ramionami. Nie proponował przecież nie wiadomo czego. Jasne, może nikt nie odwalał takich akcji podczas urbexów, aczkolwiek na jednym z filmików, jeden streamer puszczał muzykę z telefonu, a konkretniej puszczał to, co widzowie chcieli i wypisywali w komentarzach i w pewnym momencie zrobiło się całkiem zabawnie, ponieważ publika życzyła sobie piosenek, które do zwiedzania opuszczonego miejsca się totalnie nie nadawały.
Westchnął, jednocześnie przewracając oczami, kiedy usłyszał kolejne miłe słowa w swoim kierunku. Zrobił dwa kroki, by zmniejszyć dzielącą ich odległość.
- Nie każę Ci tu odwalać piruetów ani nie wiem... szpagatów. A może powinienem włączyć coś szybszego? - zapytał, będąc gotowym na zmianę utworu. Po chwili zerknął to na telefon, to na Mię i tym razem zamiast pustej dłoni, wyciągnął w stronę dziewczyny swój odblokowany telefon.
- A może sama chcesz wybrać kawałek? - zapytał, dając jej na to zielone światło.

Mia Smith

Light in the Shadows

: pn wrz 29, 2025 8:56 pm
autor: Mia Smith
Eric Stones

Jaki normalny człowiek uznaje to za coś normalnego, Stones? — spytała, unosząc jedną brew ku górze. Nie miała mu nic do powiedzenia — to fakty Stones, normalni ludzie siedzą w domu — a ona nie należała do tych normalnych, poza tym nie posiadała domu. Tego wieczoru wolała spędzić czas tutaj. W ciszy, z daleka od ciekawskich oczu i zgiełku Toronto. Ktoś taki jak Eric nie byłby w stanie tego zrozumieć. Miał życie, znajomych, kochającą rodzinę, a przede wszystkim miejsce, do którego mógł wrócić. Ona go miała tutaj. Miejsce, gdzie nikt normalny nie powinien znajdować się nocą, a jednak gorzko się zdziwiła.
Przecież już uprawialiśmy seks, nie musisz ich trzymać przy sobie — prychnęła Smith, wywracając teatralnie oczyma. Znowu. Widocznie przy Ericu zaczęła cierpieć na jakąś dziwną przypadłość. Wywtroticus oczymus.
Dlatego postanowiłeś to sprawdzić? A co jakby ktoś zajebał Cię siekierką? — spytała poważnym tonem, unosząc obie brwi do góry. Dosyć mocno. Ona by nie wchodziła do miejsc, w których mogłaby spotkać drugiego człowieka. Nawet nogi by nie podniosła, by przekroczyć próg. Sprawa wyglądała dla niej jasno. Jest ktoś w opuszczonym budynku, to trzeba spierdalać. Może powinna Erica nauczyć życia?
Wyobrażasz sobie mnie tańczącą? — spytała poważnym tonem, robiąc taką minę jak srający kot na puszczy. Jakby wszystkie jej emocje były pokazane w tym wyrazie twarzy. Finalnie westchnęła ciężko i pokręciła głową. Może dziewczyny w jego świecie byłyby w stanie zrobić coś takiego. Tylko Mia nie należała do nich. — nie chcę tańczyć Stones — powiedziała twardym tonem, dość jednoznacznym. Nie była romantyczką, która będzie tańczyła wśród zapalonych świec w nawiedzonym budynku. Najchętniej to by mu stąd spierdoliła.

Light in the Shadows

: pn wrz 29, 2025 11:53 pm
autor: Eric Stones
- Czym tak właściwie jest normalność? Z tego co wiem, ile ludzi tyle definicji. - odpowiedział i dość szybko kontynuował swoją przemowę:
- Przecież nie tylko ja spaceruję nocą. Byliśmy ostatnio w parku, też na pewno widziałaś nie jedną osobę, która albo spacerowała, albo biegała, albo siedziała na ławce i scrolowała prawdopodobnie jakiegoś sociala. - odpowiedział. - Jasne, park to nie opuszczony dom, ale czy to oznacza, że ludzi, których kręcą urbexy nazwiesz nienormalnymi? A ci, którzy nie mogą spać i chcą zaczerpnąć świeżego powietrza, lecz przypadkiem natrafią na ciekawy budynek i ciekawość ich prawie zeżre jeśli tam nie wejdą, też nazwiesz świrami? - zapytał, wcale nie wyjawiając powodu, dla którego tu przyszedł... no ale cóż, włączył mu się słowotok, dlatego tak popłynął. Żałował, że nie wziął ze sobą nic do picia, bo miał wrażenie, że jakoś tak sucho mu się w gardle zrobiło.
- Czyli... mogę je trzymać na Tobie? - spytał, unosząc brew i umieszczając je na talii Mii - aczkolwiek nie trwało to jakoś długo, bo zaraz potem odwalił akcję z puszczaniem muzyki z telefonu. Przełknął ślinę, bo w sumie Smith zadała bardzo dobre pytanie. Co gdyby zamiast Mii, spotkałby tu seryjnego mordercę? Przeczesał nerwowo włosy dłonią i podrapał się po bocznej części czoła.
Skinął głową, odpowiadając tymże gestem na pierwsze pytanie, natomiast odpowiedź na drugie wyszła z jego ust po nieco dłuższej chwili.
- Cóż... wtedy miałbym przesrane a Ty pewnie byłabyś szczęśliwa, bo więcej byśmy się już nie spotkali. - stwierdził, wzruszając ramionami. Jasne, miał przy sobie klucze, tylko czym one były w porównaniu do ostrego narzędzia? Powinienem był wrócić do noszenia przy sobie scyzoryka. pomyślał.
Słysząc o tym, czy wyobrażał sobie tańczącą Mię, przez moment udawał, że się zastanawia.
- Hmm... tak. Nie uwierzę, że nie tańczysz w klubach albo kiedy usłyszysz jeden z ulubionych kawałków. - odparł zgodnie z tym, jak uważał. Westchnął czując, że przegrał tę bitwę. Normalnie starałby się ją przekonywać, lecz widząc wyraz twarzy i słysząc ton, zatrzymał piosenkę. Jasne, mógł tańczyć sam, tylko wpierw, musiałby puścić coś szybszego.
- Ty.. naprawdę chcesz iść spać? - spytał poważnie, podchodząc nagle do okna, by oprzeć się o parapet - nie ten, na którym stały świeczki, ponieważ w tamtej chwili nie chciał mieć podgrzewanych pleców.

Mia Smith