pokaaaa mi trupa
: wt wrz 23, 2025 8:24 pm
				
				Lawrence B. Osbourne 
Hailey chodź dorosła wiekiem i ciałem, nadal pozostawała niewinną dziewczynką, pogubioną w życiu i szukającą swojego ja. Między barem a castingami, praktycznie nie miała życia i w sumie pasowało to w końcu zmienić, chociaż trochę. Nawet gonitwa za marzeniami, czasami musiała poczekać na swój odpowiedni moment, a ona sama i tak traciła ochotę aby znów błagać o rolę. Okej, chciała zostać tą aktorką, miała w sobie pierwiastek artystyczny, ale wciąż - ludzie chyba brali ją za tępą blondynę. Słysząc kolejne sugestie, że nadawałaby się co najwyżej do kręconego porno, dała sobie na razie spokój z kolejną walką "na noże". Dopóki miała zajęcie i pracę w barze, aż tak krucho nie było u niej z kasą, bardziej cierpiała jej duma i wiara w siebie. Nie chciała wiele, nawet nie prosiła o karierę rodem z Hollywood. Czy to tak dużo? W zamęcie szału i tego co robiła, gdzieś mignął jej sms od kolegi, od Osbourne dokładnie. Pamiętała, że kiedyś się parę razy spotkali i było w miarę przyjemnie, a przy okazji to wciąż lepsze wyjść do ludzi niż zamknąć się w czterech ścianach. Jego wiadomość brzmiała zagadkowo i mroczne, a przy tym nieco ją podekscytowała. Gadali kiedyś w końcu o tym co robi młody Lawrence, ale nie było w tym dalszej kontynuacji, a Hailey sama kiedyś rzuciła niby w żartach, że chętnie zobaczy trupa. Nie wiedziała czy i kiedy to nadejdzie, ale najwyraźniej chłopak znalazł to okienko i odpowiedni moment na to aby mógł ją wprowadzić na chwile do prosektorium. W teorii nie bała się, wręcz przeciwnie - nakręcała się przez zbliżającą się jesień, a co za tym niesie także i typowe święto, Halloween. To jednak nie był żart czy stylizacja na potrzeby święta czy może udziału w scenie filmu, mieli mieć styczność z prawdziwym ciałem, takim które jeszcze nie dawno żyło, ktoś funkcjonował tak jak i oni teraz. Umówili się na nieco późniejszą porę, tak aby robiło się powoli ciemno a przy tym był to też czas gdy zmieniali się strażnicy, którzy krążyli po kampusie uczelni. To wszystko samo w sobie było ekscytujące, rodem z akcji kina, które jak wiemy nasza Meachum uwielbiała. Umówiła się jednak z nim też dlatego, że był sam w sobie uroczy, a ona jakoś miała słabość do tych uroczych, delikatnie młodszych chłopaków. Tak czy inaczej dla kamuflażu i powagi ich działań - przebrała się w coś ciemnego, wybrała wygodne buty gdyby przyszło im d u ż o biegać i w sumie to stawiła się na miejscu ich zbiórki punktualnie, bez obsuwy. Z daleka pomachała do niego ręką na przywitanie, starając się od początku wczuć w klimat tej konspiry, akcji którą mieli za chwilę odwalić. No bo jakby nie patrzeć przyzwoite godziny na kręcenie się po tej części już minęły, a ich występek miał już być tym niedozwolonym. Sam ten fakt sprawiał, że na plecach mógł się pojawić ten dreszczy emocji, takich których Meachum brakowało od dawna. Liczyła więc na przednią zabawę, nawet jeśli koniec końców miała zobaczyć... trupa.
			Hailey chodź dorosła wiekiem i ciałem, nadal pozostawała niewinną dziewczynką, pogubioną w życiu i szukającą swojego ja. Między barem a castingami, praktycznie nie miała życia i w sumie pasowało to w końcu zmienić, chociaż trochę. Nawet gonitwa za marzeniami, czasami musiała poczekać na swój odpowiedni moment, a ona sama i tak traciła ochotę aby znów błagać o rolę. Okej, chciała zostać tą aktorką, miała w sobie pierwiastek artystyczny, ale wciąż - ludzie chyba brali ją za tępą blondynę. Słysząc kolejne sugestie, że nadawałaby się co najwyżej do kręconego porno, dała sobie na razie spokój z kolejną walką "na noże". Dopóki miała zajęcie i pracę w barze, aż tak krucho nie było u niej z kasą, bardziej cierpiała jej duma i wiara w siebie. Nie chciała wiele, nawet nie prosiła o karierę rodem z Hollywood. Czy to tak dużo? W zamęcie szału i tego co robiła, gdzieś mignął jej sms od kolegi, od Osbourne dokładnie. Pamiętała, że kiedyś się parę razy spotkali i było w miarę przyjemnie, a przy okazji to wciąż lepsze wyjść do ludzi niż zamknąć się w czterech ścianach. Jego wiadomość brzmiała zagadkowo i mroczne, a przy tym nieco ją podekscytowała. Gadali kiedyś w końcu o tym co robi młody Lawrence, ale nie było w tym dalszej kontynuacji, a Hailey sama kiedyś rzuciła niby w żartach, że chętnie zobaczy trupa. Nie wiedziała czy i kiedy to nadejdzie, ale najwyraźniej chłopak znalazł to okienko i odpowiedni moment na to aby mógł ją wprowadzić na chwile do prosektorium. W teorii nie bała się, wręcz przeciwnie - nakręcała się przez zbliżającą się jesień, a co za tym niesie także i typowe święto, Halloween. To jednak nie był żart czy stylizacja na potrzeby święta czy może udziału w scenie filmu, mieli mieć styczność z prawdziwym ciałem, takim które jeszcze nie dawno żyło, ktoś funkcjonował tak jak i oni teraz. Umówili się na nieco późniejszą porę, tak aby robiło się powoli ciemno a przy tym był to też czas gdy zmieniali się strażnicy, którzy krążyli po kampusie uczelni. To wszystko samo w sobie było ekscytujące, rodem z akcji kina, które jak wiemy nasza Meachum uwielbiała. Umówiła się jednak z nim też dlatego, że był sam w sobie uroczy, a ona jakoś miała słabość do tych uroczych, delikatnie młodszych chłopaków. Tak czy inaczej dla kamuflażu i powagi ich działań - przebrała się w coś ciemnego, wybrała wygodne buty gdyby przyszło im d u ż o biegać i w sumie to stawiła się na miejscu ich zbiórki punktualnie, bez obsuwy. Z daleka pomachała do niego ręką na przywitanie, starając się od początku wczuć w klimat tej konspiry, akcji którą mieli za chwilę odwalić. No bo jakby nie patrzeć przyzwoite godziny na kręcenie się po tej części już minęły, a ich występek miał już być tym niedozwolonym. Sam ten fakt sprawiał, że na plecach mógł się pojawić ten dreszczy emocji, takich których Meachum brakowało od dawna. Liczyła więc na przednią zabawę, nawet jeśli koniec końców miała zobaczyć... trupa.