The truth is out there
: sob wrz 27, 2025 12:29 am
I.
The truth is out there.
Do wszystkich fanów UFO! Chciałbym zaprosić was na spotkanie w parku Kew Gardens! Znaleziono w nim niezidentyfikowany element, prawdopodobnie pochodzący z kosmosu. Chciałbym go odnaleźć i myślę, że wy moglibyście mi w tym pomóc! Razem możemy wszystko! — Czytała ciąg tekstu, podtrzymując palcem wskazującym i serdecznym skronie, jakby to, co właśnie przeczytała, przyprawiło ją o ból głowy. Oczom nie dowierzała. Czy osoba wrzucająca to ogłoszenie naprawdę chciała szukać tego nadzwyczajnego kawałka metalu? Czy autor wierzył w istnienie UFO? Tekst zdawał się kipieć od emocji i pozytywnego nastawienia, zdradzając szczere intencje autora i wiarę w to, co zamieścił na publicznym forum. Kimkolwiek był, zależało mu na tym, by zebrać grupę pasjonatów zjawisk nadprzyrodzonych. Pogrążona w zadumie, zamknęła stronę i odłożyła laptopa na bok, zastanawiając się, czy nie wziąć udziału w tym spotkaniu. Nie była fanką UFO. Nigdy nie interesowała się bezpośrednio tą tematyką, ale też nie wykluczała istnienia Obcych. Kosmos, wszechświat... Skrywał przed ludźmi wiele tajemnic. Nawet Ziemia nie została do końca odkryta, nie wspominając już o Oceanach. Dlatego nie mogła przekreślić całkowicie tego, że życie pozaziemskie istniało. Może, gdyby poszła na to spotkanie i może, gdyby udało im się coś znaleźć, mogłaby to sprzedać w dość atrakcyjnej cenie? Była przekonana, że miasto zamieszkiwały osoby, które za taki skarb byłyby skłonne sporo zapłacić...
Dlaczego nie wykorzystać okazji?
Zaśmiała się, odchylając głowę do tyłu i przymknęła oczy, karcąc się w myślach za tak absurdalny pomysł. Nie była człowiekiem wielkiej wiary, ale jak już wiadomo, dopuszczała do siebie różne scenariusze. Zachowywała się jak zdesperowana nastolatka szukająca na siłę chłopaka — z tą różnicą, że nie uganiała się za przystojnym sportowcem z drużyny koszykarskiej, a za pieniędzmi. Uzyskanie dorywczego źródła dochodu wyszłoby jej na dobre — spłaciłaby szybciej długi ojca, co przez ostatnie kilka miesięcy, stało się nie tylko jej celem, ale i osobistą obsesją. Musiała to zrobić, by odzyskać spokój ducha. Ostatecznie podjęła decyzję o udziale w ekspedycji. Nie była tylko pewna, co powinna na siebie włożyć w ten dzień. Chciała wyglądać na przekonującą, jak prawdziwa fanka, czy poszukiwaczka pozaziemskich artefaktów. Wybierając zestaw ubraniowy wzięła pod uwagę bluzę z X Files, którą dorwała na jednej z wyprzedaży w sklepie z używanymi ubraniami. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek ją założy, ale... Życie potrafiło zaskoczyć. Była gotowa na tę podróż w nieznane.
Idąc do parku późnym wieczorem, na spotkanie, które miało pod postem dość duży odzew, spodziewała się tłumów, hałasu i ludzi — być może nawet przebranych za kosmitów. Zatrzymując się na środku dziedzińca, nie dostrzegła ani jednej żywej duszy. Dobra, była jedna. Mężczyzna stojący nieopodal, wizualnie na pierwszy rzut oka przypominający informatyka bądź nerda. Nie umiała określić, skąd wzięło się przekonanie, że był jednym z niewielu członków eskapady. Tylko dlaczego poza nią i tym mężczyzną, nie było nikogo więcej? To był jakiś żart? Sięgnęła po telefon, wsunięty do ciasnej kieszeni spodni, by sprawdzić, czy nie pomyliła daty, miejsca, ani godziny.
Wszystko się zgadzało.
Brakowało tylko grających cykad, albo róży pustynnej turlającej się po piachu.
— Przepraszam? Czy ta.... Czy dobrze trafiłam na poszukiwania elementu, który mógłby należeć do statku kosmicznego? — Zagadała, cytując jeden z komentarzy zamieszczonych pod postem autora. Sądząc po mimice twarzy, ciemnowłosa kobieta była zaskoczona i nie próbowała kryć swojego zdziwienia. Zdecydowanie spodziewała się czegoś więcej i zmagała się z wewnętrznym rozczarowaniem — które w przeciwieństwie do zdziwienia próbowała ukrywać.
ernie andrews
Do wszystkich fanów UFO! Chciałbym zaprosić was na spotkanie w parku Kew Gardens! Znaleziono w nim niezidentyfikowany element, prawdopodobnie pochodzący z kosmosu. Chciałbym go odnaleźć i myślę, że wy moglibyście mi w tym pomóc! Razem możemy wszystko! — Czytała ciąg tekstu, podtrzymując palcem wskazującym i serdecznym skronie, jakby to, co właśnie przeczytała, przyprawiło ją o ból głowy. Oczom nie dowierzała. Czy osoba wrzucająca to ogłoszenie naprawdę chciała szukać tego nadzwyczajnego kawałka metalu? Czy autor wierzył w istnienie UFO? Tekst zdawał się kipieć od emocji i pozytywnego nastawienia, zdradzając szczere intencje autora i wiarę w to, co zamieścił na publicznym forum. Kimkolwiek był, zależało mu na tym, by zebrać grupę pasjonatów zjawisk nadprzyrodzonych. Pogrążona w zadumie, zamknęła stronę i odłożyła laptopa na bok, zastanawiając się, czy nie wziąć udziału w tym spotkaniu. Nie była fanką UFO. Nigdy nie interesowała się bezpośrednio tą tematyką, ale też nie wykluczała istnienia Obcych. Kosmos, wszechświat... Skrywał przed ludźmi wiele tajemnic. Nawet Ziemia nie została do końca odkryta, nie wspominając już o Oceanach. Dlatego nie mogła przekreślić całkowicie tego, że życie pozaziemskie istniało. Może, gdyby poszła na to spotkanie i może, gdyby udało im się coś znaleźć, mogłaby to sprzedać w dość atrakcyjnej cenie? Była przekonana, że miasto zamieszkiwały osoby, które za taki skarb byłyby skłonne sporo zapłacić...
Dlaczego nie wykorzystać okazji?
Zaśmiała się, odchylając głowę do tyłu i przymknęła oczy, karcąc się w myślach za tak absurdalny pomysł. Nie była człowiekiem wielkiej wiary, ale jak już wiadomo, dopuszczała do siebie różne scenariusze. Zachowywała się jak zdesperowana nastolatka szukająca na siłę chłopaka — z tą różnicą, że nie uganiała się za przystojnym sportowcem z drużyny koszykarskiej, a za pieniędzmi. Uzyskanie dorywczego źródła dochodu wyszłoby jej na dobre — spłaciłaby szybciej długi ojca, co przez ostatnie kilka miesięcy, stało się nie tylko jej celem, ale i osobistą obsesją. Musiała to zrobić, by odzyskać spokój ducha. Ostatecznie podjęła decyzję o udziale w ekspedycji. Nie była tylko pewna, co powinna na siebie włożyć w ten dzień. Chciała wyglądać na przekonującą, jak prawdziwa fanka, czy poszukiwaczka pozaziemskich artefaktów. Wybierając zestaw ubraniowy wzięła pod uwagę bluzę z X Files, którą dorwała na jednej z wyprzedaży w sklepie z używanymi ubraniami. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek ją założy, ale... Życie potrafiło zaskoczyć. Była gotowa na tę podróż w nieznane.
Idąc do parku późnym wieczorem, na spotkanie, które miało pod postem dość duży odzew, spodziewała się tłumów, hałasu i ludzi — być może nawet przebranych za kosmitów. Zatrzymując się na środku dziedzińca, nie dostrzegła ani jednej żywej duszy. Dobra, była jedna. Mężczyzna stojący nieopodal, wizualnie na pierwszy rzut oka przypominający informatyka bądź nerda. Nie umiała określić, skąd wzięło się przekonanie, że był jednym z niewielu członków eskapady. Tylko dlaczego poza nią i tym mężczyzną, nie było nikogo więcej? To był jakiś żart? Sięgnęła po telefon, wsunięty do ciasnej kieszeni spodni, by sprawdzić, czy nie pomyliła daty, miejsca, ani godziny.
Wszystko się zgadzało.
Brakowało tylko grających cykad, albo róży pustynnej turlającej się po piachu.
— Przepraszam? Czy ta.... Czy dobrze trafiłam na poszukiwania elementu, który mógłby należeć do statku kosmicznego? — Zagadała, cytując jeden z komentarzy zamieszczonych pod postem autora. Sądząc po mimice twarzy, ciemnowłosa kobieta była zaskoczona i nie próbowała kryć swojego zdziwienia. Zdecydowanie spodziewała się czegoś więcej i zmagała się z wewnętrznym rozczarowaniem — które w przeciwieństwie do zdziwienia próbowała ukrywać.
ernie andrews