One Drink, One Future Husband
: ndz wrz 28, 2025 12:14 pm
				
				Romeo V. Salvaggio 
Co ona tutaj robiła?
Siedziała w jakimś stanowczo za drogim barze, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Potrzebowała pieniędzy. To sobie powtarzała cały czas w głowie. Po prostu musiała się do nich dostać, by móc spłacić dług jej rodziny, jej cholernego brata, który pożyczył je od złych ludzi. Wszystko dla nich. Będzie musiała przecierpieć. Tak sobie wmawiała, choć na transakcja jeszcze nie została zawiązana. Głęboki wdech i wydech. Jakoś sobie ze wszystkim poradzi.
Podobno był młody, przystojny, a i przede wszystkim mieli udawać. Oboje mieli własne życia. Będzie późno wracała, większość czasu spędzała przecież w schronisku. Nigdy nie wiadomo, gdy do niej nie zadzwonią, żeby musiała pojechać na interwencje. Spojrzała nerwowo na zegarek. Spóźniał się. Ona nic nie zamówiła poza szklanką wody. Ceny w tym miejscu przekraczały jej najśmielsze oczekiwania. Nie powinna znaleźć się w tym miejscu. Ta zielona sukienka w kropki i buty nie pasowały do tego miejsca. Czuła się, jakby ktoś dokleił ją na zdjęciu grupowym w paincie. Nie pasowała, była obca, a każdy po kolei na nią patrzył. Pewnie się zgubiła, musieli sobie myśleć.
Nerwowo drapała się po dłoni, licząc sekundy i minuty. Mogłaby stąd uciec. Naprawdę chciała to zrobić. Tylko w głowie cały czas myślała o rodzinie. Nie zostawiłaby schroniska, a musiałaby, gdyby nie ten przedziwny układ. Stąd zgodziła się. Przyszła, siedząc jak za karę. Dopiero gdy mężczyzna opisywany przez jej koleżankę jako przystojny, wysoki o ciemnej karnacji szedł w jej stronę, to wstała. Razem ze sobą przewróciła krzesło, a wszyscy dookoła spojrzeli na nich. Szybko podniosła je i posłała przepraszający uśmiech. Piersi do przodu Cele, dasz radę. To sobie powtarzała, unosząc głowę, by spojrzeć w oczy... swojemu przyszłemu mężowi?
— Cześć? Dzień dobry? Jestem Celeste — ręką powędrowała ku górze, by mógł ją uścisnąć. Nie lubiła przesadnego dotyku. Zresztą i tak biła się z myślami, by stąd nie uciec.
			Co ona tutaj robiła?
Siedziała w jakimś stanowczo za drogim barze, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Potrzebowała pieniędzy. To sobie powtarzała cały czas w głowie. Po prostu musiała się do nich dostać, by móc spłacić dług jej rodziny, jej cholernego brata, który pożyczył je od złych ludzi. Wszystko dla nich. Będzie musiała przecierpieć. Tak sobie wmawiała, choć na transakcja jeszcze nie została zawiązana. Głęboki wdech i wydech. Jakoś sobie ze wszystkim poradzi.
Podobno był młody, przystojny, a i przede wszystkim mieli udawać. Oboje mieli własne życia. Będzie późno wracała, większość czasu spędzała przecież w schronisku. Nigdy nie wiadomo, gdy do niej nie zadzwonią, żeby musiała pojechać na interwencje. Spojrzała nerwowo na zegarek. Spóźniał się. Ona nic nie zamówiła poza szklanką wody. Ceny w tym miejscu przekraczały jej najśmielsze oczekiwania. Nie powinna znaleźć się w tym miejscu. Ta zielona sukienka w kropki i buty nie pasowały do tego miejsca. Czuła się, jakby ktoś dokleił ją na zdjęciu grupowym w paincie. Nie pasowała, była obca, a każdy po kolei na nią patrzył. Pewnie się zgubiła, musieli sobie myśleć.
Nerwowo drapała się po dłoni, licząc sekundy i minuty. Mogłaby stąd uciec. Naprawdę chciała to zrobić. Tylko w głowie cały czas myślała o rodzinie. Nie zostawiłaby schroniska, a musiałaby, gdyby nie ten przedziwny układ. Stąd zgodziła się. Przyszła, siedząc jak za karę. Dopiero gdy mężczyzna opisywany przez jej koleżankę jako przystojny, wysoki o ciemnej karnacji szedł w jej stronę, to wstała. Razem ze sobą przewróciła krzesło, a wszyscy dookoła spojrzeli na nich. Szybko podniosła je i posłała przepraszający uśmiech. Piersi do przodu Cele, dasz radę. To sobie powtarzała, unosząc głowę, by spojrzeć w oczy... swojemu przyszłemu mężowi?
— Cześć? Dzień dobry? Jestem Celeste — ręką powędrowała ku górze, by mógł ją uścisnąć. Nie lubiła przesadnego dotyku. Zresztą i tak biła się z myślami, by stąd nie uciec.