Rainy Season
: śr paź 01, 2025 8:28 am
				
				Cassian Lennox 
To miał być tylko spacer.
Obok znajdował się park, w którym mogli skryć się przed zgiełkiem miasta. Na co dzień Charlotte nie unikała czterech ścian tak bardzo jak teraz. Jesień od zawsze była dla niej przepiękną porą roku. Tego dnia świeciło słońce, a liście już zaczęły wirować w kolorach czerwieni i żółci na wietrze. Jakby nic dookoła się nie liczyło.
— Cassian, a właściwie dlaczego zostałeś prokuratorem? — mimo ciszy która panowała dookoła nich, rozmawiali ze sobą. Aby być bardziej dokładnym trzeba powiedzieć o jednym. Charlotte dalej nie zamykały się usta. Chciała dowiedzieć się, co działo się pod czupryną kruczoczarnych włosów. Jakie sekrety tkwiły w jego niebieskich tęczówkach? Nie zdradzał jej za dużo sekretów. Niektóre wydawały się nie być dla niej tak ważne. Czasami dalej czuła między nimi mur, ale próbowała go zatrzymać przy sobie. Nie byli parą, ale też to była ich trzecia nie-randka. Zwykłe przejście się po parku z kawą w dłoni, jakby cały poranek w pracy przestał się liczyć. Dla Kovalski naprawdę tak było, bo widziała przed sobą tylko Cassiana. Tok danych spraw wybrzmiewał jej gdzieś z boku, dając znać, że wszystko jest w porządku.
Trzymała mocno jego rękę.
Jakby bała się, że ucieknie.
Tylko w ciągu paru minut tego spaceru pogoda zmieniła się, a nad nimi pojawiły się szare chmury. To była kwestia czasu zanim finalnie zaczęły padać z nich krople deszczu. Wpierw delikatne, którymi Kovalski zachwycała się, a później mocniejsze. Aż pociągnęła go w stronę najbliższego budynku. Restauracja grecka. Oni delikatnie przemoczeni. Cassian pewnie już miał dosyć tego popołudnia, ale brunetka uśmiechnęła się szerzej.
— Uwielbiam, gdy pada — bo to było takie... romantyczne? Ale tego nie chciała wypowiedzieć głośno. Jeszcze by od niej uciekł na jednej nodze.
			To miał być tylko spacer.
Obok znajdował się park, w którym mogli skryć się przed zgiełkiem miasta. Na co dzień Charlotte nie unikała czterech ścian tak bardzo jak teraz. Jesień od zawsze była dla niej przepiękną porą roku. Tego dnia świeciło słońce, a liście już zaczęły wirować w kolorach czerwieni i żółci na wietrze. Jakby nic dookoła się nie liczyło.
— Cassian, a właściwie dlaczego zostałeś prokuratorem? — mimo ciszy która panowała dookoła nich, rozmawiali ze sobą. Aby być bardziej dokładnym trzeba powiedzieć o jednym. Charlotte dalej nie zamykały się usta. Chciała dowiedzieć się, co działo się pod czupryną kruczoczarnych włosów. Jakie sekrety tkwiły w jego niebieskich tęczówkach? Nie zdradzał jej za dużo sekretów. Niektóre wydawały się nie być dla niej tak ważne. Czasami dalej czuła między nimi mur, ale próbowała go zatrzymać przy sobie. Nie byli parą, ale też to była ich trzecia nie-randka. Zwykłe przejście się po parku z kawą w dłoni, jakby cały poranek w pracy przestał się liczyć. Dla Kovalski naprawdę tak było, bo widziała przed sobą tylko Cassiana. Tok danych spraw wybrzmiewał jej gdzieś z boku, dając znać, że wszystko jest w porządku.
Trzymała mocno jego rękę.
Jakby bała się, że ucieknie.
Tylko w ciągu paru minut tego spaceru pogoda zmieniła się, a nad nimi pojawiły się szare chmury. To była kwestia czasu zanim finalnie zaczęły padać z nich krople deszczu. Wpierw delikatne, którymi Kovalski zachwycała się, a później mocniejsze. Aż pociągnęła go w stronę najbliższego budynku. Restauracja grecka. Oni delikatnie przemoczeni. Cassian pewnie już miał dosyć tego popołudnia, ale brunetka uśmiechnęła się szerzej.
— Uwielbiam, gdy pada — bo to było takie... romantyczne? Ale tego nie chciała wypowiedzieć głośno. Jeszcze by od niej uciekł na jednej nodze.