Strona 1 z 1

The time you enjoy

: pt paź 03, 2025 10:29 am
autor: Ossie Sterling
Good times are a reminder
and a reward for dealing with the difficult and challenging times we all go through.
   Zarwał ostatnią noc, ucząc się na egzamin i chociaż podejrzewał, że mu się to opłaciło, to po powrocie z uczelni był dosłownie padnięty. Zjadł coś na szybko i położył się na krótką drzemkę, która okazała się porządnym, dwugodzinnym snem, z którego człowiek budzi się zdezorientowany i głodny. Przez chwilę był prawie pewien, że po prostu nie wstanie i zostanie w łóżku już do rana i nawet kręcący się po mieszkaniu współlokator nie był w stanie zepsuć mu tych planów. Wtedy przypomniał sobie, że był umówiony z Daphne na film.
   Podniósł się tak szybko, że o mało co nie zaplątał się w koc i nie wylądował z głuchym uderzeniem na ziemi. Ostatnim czego chciał, to zignorowanie spotkania i sprawienie koleżance przykrości. Nie chciał go też odwoływać, bo naprawdę ją lubił i cieszył się na ich wspólny wieczór. Poza tym wcale nie musiał wychodzić daleko, bo mieszkali po sąsiedzku. Wyprostował się, przeciągnął i klepnął w policzek, żeby trochę się wybudzić, a potem uznał, że najlepiej będzie wskoczyć pod prysznic i ledwo letnią wodę, co pewnie zaraz go trochę ocuci.
   一 Wychodzę, ale mam plan wrócić jeszcze o normalnej porze 一 rzucił do siedzącego w kuchni chłopaka, z którym od kilku lat dzielił mieszkanie, a wcześniej przestrzeń w domu dziecka. Marco siedział na krześle z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej i budował coś z drobnych klocków lego. Uniósł wzrok na Ossiego i przyjrzał mu się wnikliwie, mrużąc podejrzliwie oczy. Sięgnął po lampę i skierował ją na twarz studenta, a ten musiał osłonić się dłonią, chociaż wyglądał na trochę rozbawionego.
   一 Jeżeli znowu wrócisz nad ranem i to bez kluczy, to zostaniesz tam dopóki się nie wyśpię. Tym razem mam zatyczki do uszu i nie zawaham się ich użyć 一 powiedział trochę oskarżycielskim tonem, ale kącik ust lekko mu zadrżał, co świadczyło o tym, że nie jest tak do końca zły za ostatnie.
Obiecuję, że wrócę wcześniej i wezmę klucze 一 odparł Ossie, po czym faktycznie sięgnął do koszyka przy lodówce i wyciągnął z niego pęk kluczy, którym zadzwonił lekko, pokazując Marco, że ma wszystko pod kontrolą.
   W drodze do Daphne sprawdził telefon i odpisał na wiadomość od Vale’a, lekko się przy tym rumieniąc, a potem odetchnął, starając się odgonić te wszystkie chaotyczne myśli i skupić się na swoim dzisiejszym celu. W końcu przed nim całkiem ważne zadanie 一 wybór filmu i pizzy. Przekroczył próg mieszkania sąsiadki i lekko się do niej uśmiechnął, zgarniając drobną dziewczyną do siebie, żeby przytulić ją na powitanie.
   一 Wegetariańską z brokułami, papryką i kukurydzą czy z kawałkami kurczaka? 一 zapytał, zerkając w aplikację do zamawiania żarcia, po czym wzniósł wzrok na twarz Daphne, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Siedział po turecku na kanapie i udawał podstępnie, że wcale nie ma większego wyboru, niż te dwie pozycje smakowe.

Daphne van Laar

The time you enjoy

: pt paź 03, 2025 3:50 pm
autor: Daphne van Laar
2.
Jesień jesienią, praca pracą a Daphne… To Daphne. Jej jedynym ratunkiem było wstanie rano z łóżka, bo w każdym innym scenariuszu jej dzień kończyłby się tak samo. To oznaczało natomiast zgubę dla osób, które pragnęły jedynie przeżyć od jednego dnia do drugiego. Nie, żeby uwielbiała wkradać się ze swoimi zagadkami w środek czyjejś monotonnej rutyny, ale to już było silniejsze od niej. Czuła się wręcz zobowiązana, by tak urozmaicić komuś żywot. Dzień bez zagadki był dniem straconym, zwłaszcza, gdy praca nie oferowała niczego nietypowego. A dzisiaj właśnie tak było.
Czas niemiłosiernie jej się dłużył, co potęgowało się z każdą ścianą zwaną ciszą w odpowiedzi na jej pokrętne wypociny. Smutniejsza pogoda za oknem nie wpływała na nią zbyt pozytywnie, szczególnie w momencie, gdy była poza bezpiecznymi czterema ścianami. W efekcie pod koniec swoich godzin pracy była bardziej naburmuszona niż zadowolona z wypełnionej misji. Może dlatego, że inni utrudnili jej wypełnienie zadania, w którym czuła się najlepiej. Ale, jak to się mówi, każdemu zdarzy się gorszy dzień w pracy.
Po powrocie do domu nie poczuła się lepiej. Jedyne, co poczuła, to nagła panika zalewająca ją od stóp do głów. Wszystko przez różową, samoprzylepną karteczkę przyklejoną na lodówce, do której zajrzała w pierwszej kolejności. No prawie, bo kartka skutecznie ją rozproszyła. Opisana dzisiejszą datą i kilkoma ulubionymi znakami zapytania, głosiła o dzisiejszym domowym kinie z Ossim. U niej. Z pustą lodówką, którą finalnie otworzyła, by przerazić się jeszcze bardziej.
Oh dear. — wymamrotała ze zrezygnowaniem, zatrzaskując drzwi i obracając się na pięcie. Dobrze, że miała jeszcze czas. I jeszcze lepiej, że nie zdjęła nawet kurtki, bo mogła tylko wsunąć jakieś pierwsze lepsze buty (byle nie kapcie) na swoje stopy i lecieć do sklepu. Gorzej, że w sklepie nie było nic, co odpowiadałoby jej gustom. Skończyła wracając z kwaśną miną, z przekąskami wybranymi na chybił trafił i piciem, by z pragnienia nie umrzeć. Już wtedy wiedziała, że pewnie będą musieli liczyć na dowózkę, co z początku wydawało się być utrapieniem, lecz finalnie okazało się być doskonałym pomysłem.
Nie musiała czekać długo na kumpla, choć zostało jej jeszcze na tyle czasu, by uprzednio przygotować im chemiczną zastawę na niewielkim stoliku przy telewizorze. Miała tylko nadzieję, że w finale jej kiepskie zdolności gospodarza zostaną wybaczone.
A nie możemy tego połączyć? — spytała już po wpuszczeniu Ossiego i przywitaniu się z nim. Według niej, stałe pozycje w menu były kompletnie nielogiczne i uciążliwe. A co wtedy, gdy ktoś chciał po trochu z każdej innej pizzy? Ona miała tak bez przerwy i pewnie nie była jedyna.
Nie usiadła jeszcze na kanapie, bo przypomniało jej się, by przynieść jeszcze jedną butelkę, tym razem z colą. Na stoliku stał jeszcze sok, zwykła, niegazowana woda i coś o wściekle niebieskim kolorze. Kupując, nie zwróciła nawet uwagi na firmę.
W końcu jednak zajęła miejsce tuż obok kolegi, przez krótki moment odwzajemniając spojrzenie, ale zaraz wlepiając oczy w niewłączony jeszcze telewizor stojący parę metrów przed nimi. Zrobiła to trochę ze zbyt wielkim zaangażowaniem, ale w jej przypadku była to absolutnie normalna reakcja na kontakt wzrokowy.

Ossie Sterling

The time you enjoy

: pt paź 17, 2025 11:19 pm
autor: Ossie Sterling
   Oswald, do którego nawiasem mówiąc rzadko kto mówił pełnym imieniem, pracował jako barista w herbaciarni z bubble tea. Sam nie był pewien czy lubi swoją pracę, czy jednak nie bardzo. Chyba tego nie analizował. Wiedział, że to praca tymczasowa, żeby utrzymać się podczas studiów. Jego pasją były rośliny i skupiał się tylko na tym, aby pewnego dnia spełnić swoje marzenie i zostać botanikiem. Jeżeli to oznaczało, że miał teraz robić napoje dla mieszkańców Toronto, to właśnie to będzie robił. Grunt to mieć cel i odpowiednią motywację, a przetrwa się wszystko. Z resztą przeżył już naprawdę bardzo wiele dużo trudniejszych rzeczy, niż całkiem spokojna praca w herbaciarni. Z tym poradzi sobie bez trudu.
   Kiedy siedział u Daphne na kanapie, wygodnie wciśnięty w miękkie oparcie kanapy, myślał sobie, że to był dobry pomysł, aby spotkać się w ciepłym mieszkaniu, gdzie było komfortowo i bezpiecznie. Chyba nie przepadał za jesienią, bo chociaż opadające liście miały piękne rudo-brązowe barwy, to robiło się chłodno i mokro, no i wszystko umierało. Najbardziej kochał wiosnę, co chyba nikogo, kto dobrze go znał, by nie zdziwiło.
   Uśmiechnął się delikatnie, widząc że Daphne odwróciła wzrok. Czasami zapominał, że mógł wyglądać trochę nachalnie, tak odważnie patrząc innym w oczy. Dla niego to nigdy nie było problem i często po prostu zapomniał, że bardzo wielu ludzie czuło się z czymś takim nieswojo.
   一 Możemy połączyć 一 odparł uspokajającym tonem i przeniósł wzrok na wyświetlacz telefonu wybierając pizzę wegetariańską i zaznaczając w dodatkowych produktach kawałki kurczaka. Tak było łatwiej i nie przeszkadzało mu absolutnie, że wegetariańska z mięsem brzmi trochę bez sensu. Daphne chciała połączyć, to będzie połączone. Nie brał napojów, bo dziewczyna świetnie ich w nie zaopatrzyła, dodał tylko paluszki serowe i kilka sosów do wyboru.
   一 Znalazłaś coś? 一 zapytał, zerkając na ekran telewizora, kiedy tylko dokończył składać zamówienie i odłożył już telefon. Mignęła mu tam jakaś ikonka z dynią, co nasunęło pewną myśl. 一 Horror? Zbliża się Halloween, na pewno są już jakieś kolekcje o wiedźmach, duchach i seryjnych mordercach 一 rzucił, przesuwając się na brzeg kanapy, żeby nalać im coś do picia. Nie chciał jej wystraszyć, więc jeżeli będzie wolała komedię, nawet romantyczną, to oczywiście chętnie na to przystanie. Przesunął językiem po dolnej wardze i zamrugał, a potem zmrużył oczy, uważając, żeby nie przedobrzyć z pianą zbierającą się w szklankach.
   一 Wszystko w porządku? Wydajesz się trochę markotna. Ciężki dzień w pracy? 一 zagadał, przekręcając głowę, żeby spojrzeć na nią znowu, zwyczajnie, łagodnym wzrokiem. Wyciągnął do niej napój, na który miała akurat ochotę, a kiedy ujęła szklankę, napił się z własnej i znowu oblizał wargi. Miał nadzieję, że chociaż była głodna, bo jak nie miała apetytu, to zjedzenie wszystkiego spadnie na niego, a na pewno nie da rady, a nie lubił marnować jedzenia. Nigdy nie miał go zbyt wiele. Pewnie spakowałby resztę i wsadził Daphne do lodówki, żeby miała na później, w końcu nie da się żyć na samych słodyczach.
   Dbał o każdego, kto stał się dla niego chociaż trochę bliski, bo nie miał jakoś dużo znajomych, nie mówiąc już o rodzinie, której nie miał w ogóle. Ponadto był empatyczny i opiekuńczy, co przychodziło mu naturalnie. Lubił pomagać innym i jeżeli zrobił coś dobrego dla kogoś, to jego samego podnosiło to na duchu. Starał się traktować innych tak, jak sam chciałby być traktowany, tak po prostu.

Daphne van Laar

The time you enjoy

: sob paź 18, 2025 7:00 pm
autor: Daphne van Laar
Daphne wiedziała coś nie tylko o dobrej motywacji, ale znała również takie pojęcie jak ogromne zaangażowanie. W przeszłości borykała się jeszcze z gorszymi skutkami choroby serca, choć z roku na rok wszystko stawało się łatwiejsze. Gorzej, że przez trudny początek ucierpiały niektóre aspekty życiowe, które dla innych nie stanowiły obecnie żadnego kłopotu – przynajmniej dla większości. Dla niej praca jako baristka była nie lada wyzwaniem, choć pewnie miała swój moment w życiu, gdzie podjęła się takiej swojej pierwszej, łatwo dostępnej pracy. Choroba jednak wykluczyła ją na długi czas z normalnego życia społecznego, a to miało swoje skutki. Studia były ciężkie do przejścia głównie z tego powodu. Od dawna chciała iść na kryminalistykę i pracować w tym zawodzie, więc wiedza czy umiejętności nie stanowiły dla niej problemu. Tak czy siak, finalnie udało jej się wszystko zdać śpiewająco, przy czym osiągnęła swój cel. Kolejnym była praca, którą też już miała, ale dopiero zaczynała i jeszcze wiele było przed nią.
Siedząc jednak w pracy, gdzie nikt nie pojmował jej pokręconego umysłu, a za oknem było szaro, buro i ponuro, nie do końca była zadowolona z własnego życia. Zdawała sobie sprawę, że to efekt depresyjnej jesieni, ale i tak denerwowało ją to zjawisko. I szczerze? Też się cieszyła, mogąc zakończyć swój dzień w zaciszu ciepłego zakątka własnego mieszkania.
Yay! — ucieszyła ją ta informacja. Nie tylko okrzyk o tym świadczył, bo na jej twarzy zakwitł również pełen zadowolenia uśmiech. Zupełnie nie przejęła się tym, że takie zamówienie mogło wyglądać dziwnie lub niecodziennie. Daphne była jednak klasycznym przypadkiem nietypowego zachowania, a wybór pizzy był jedynie czubkiem ogromnej góry lodowej.
Żeby nie przedłużać, zajęła się poszukiwaniem odpowiedniej pozycji do oglądania na ten wieczór. Wstępnie miała w planach zmusić kolejną osobę do obejrzenia po raz pierwszy lub kolejny serialu Gotham, ewentualnie złamanie swojej niewypowiedzianej przysięgi i obejrzenie nowego serialu o Pingwinie. Innymi słowy – komiksy. Z tym też lubiła sobie przesadzić, czasami specjalnie, choć w większości przypadków nieświadomie rozpoczynała swoją nerdowską mantrę. Propozycja Ossiego była jednak wybawieniem. Co prawda nie dla niej, ale nie miała nic przeciwko. Swoje ulubione comfort shows mogła sobie w każdej chwili obejrzeć w samotności.
Horror brzmi spoko. Tylko coś z klasyków, coś nowego? Chyba jakaś Obecność niedawno wyszła, ale nie wiem czy jest już w streamingu. — wzruszyła ramionami. Problemów z horrorami nie miała, wręcz przeciwnie. Właściwie to nawet nie dowierzała, że sama o tym nie pomyślała – przecież zaraz Halloween, które tak uwielbiała. Zamiast tego przerzucała, a jakże, zakładki związane z komiksowymi adaptacjami filmowymi.
Coś w tym stylu. Wyjątkowo… mało zadowalający dzień w pracy. Dziękuję. — przyjęła od Ossiego szklankę z napojem, o który poprosiła chwilę wcześniej. Drugą ręką dalej klikała w pilot, dalej szukając czegoś do oglądania. W pewnym momencie jednak zamarła w miejscu, padając ofiarą swojego własnego rozkojarzenia. Nie wróciła jednak do przeskakiwania z zakładki na zakładkę, bo zwróciła twarz w kierunku swojego rozmówcy. — A u Ciebie jak tam?dobra robota, Nene. Musiała sobie czasami przypominać, że inni też mają życie i czekają na takie samo pytanie w ich kierunku. Mając problem z nawiązywaniem normalnych reakcji, musiała pamiętać o wszystkich takich szczególikach. Chociażby po to, by nie wyjść na ignorantkę czy osobą zupełnie niezainteresowaną życiem innych. To była osobliwa forma dbania do innych, choć na tym etapie jeszcze dość upośledzona.

Ossie Sterling

The time you enjoy

: sob lis 01, 2025 8:22 pm
autor: Ossie Sterling
  Uśmiechnął się na jej reakcję odnośnie tego, jak połączył zamówienie. Ucieszyła go jej radość, chyba po prostu lubił kiedy inni czuli się dobrze, szczególnie w jego towarzystwie i za jakiego sprawą. Chyba był całkiem prostym chłopakiem, spokojnym i pozytywnie nastawionym do świata, nawet jeżeli ten wcale go nie oszczędzał. Nie do końca nadążał za ludźmi, którzy byli bardzo skryci i ukrywali swoje emocje tak dobrze, że należało o wszystko szczegółowo i wprost pytać. Na szczęście Daphne taka nie była, no przynajmniej jej zachowanie nie odstępowało od normy. Jak się cieszyła, to to okazywała, jak coś ją trapiło, to też było to od razu po niej widać.
  Gdyby tylko powiedziała mu o tym, co chciałaby tak naprawdę obejrzeć, to już byłoby idealnie, ale skoro zgodziła się na horror, to nie miał podstaw, aby nie uważać, że jest z tym wyborem jak najbardziej zgodna. Poza tym zbliżało się Halloween, a to szczególny czas, w którym wręcz wypadało pozwolić sobie na strach. Oczywiście w ramach zabawy, nie tortury.
  一 Sprawdźmy 一 zdecydował, chcąc najpierw sprawdzić jak podejdzie im film, który Daphne zaproponowała. Ossie kojarzył tylko, że chodziło o duchy. Często pierwsza myśl była jednak najlepsza, więc bardzo możliwe, że pomysł wypali. A nawet jeżeli nie, to przecież nigdzie im się nie spieszy, najwyżej walcząc coś innego i nie dokończą, jeżeli seans ich znuży. To nie były żadne wyścigi, chcieli po prostu spędzić ze sobą trochę czasu na spokojnie.
  Przysłuchiwał się jej słowom, ciekawy odpowiedzi. Zerkał na ekran, ale i co chwilę na jej twarz, zapewniając ją tym samym, że naprawdę słuchał. Upił jeszcze kilku łyków napoju, po czym odstawił szklankę i krótko odchrząknął, opierając się wygodniej o oparcie kanapy i odrobinę w niej zapadając.
  一 Coś się stało? Chętnie posłucham, możesz się wyżalić, razem ponarzekamy na tego, kto ci popsuł humor 一 zaproponował i posłał jej lekki uśmiech. Niezależnie od tego kto miał racje i z czym, czasami należało wspierać swoich znajomy po prostu z zasady. Pozwolić im się wygadać, okazać uwagę i wsparcie oraz spróbować poprawić humor, a jak jest to zbyt trudne, to po prostu być. Już samo to okazuje się czasami wystarczającą pomocą.
  一 A u mnie… 一 zaczął i zamyślił się, przykładając kilka palców do swoich warg. 一 Jedna z lodówek w pracy się zepsuła i musieliśmy zrobić jej zawartości przeprowadzkę, a potem zmyć i osuszyć podłogę. Nie polecam 一 opowiedział jej, na koniec unosząc nieznacznie kącik ust w delikatnym uśmiechu. Fakt, że spotkał się z Valerianem pominął, bo zdawał sobie sprawę, że to dziwna znajomość i chociaż mówił Daphne, że ogląda jego streamy i czasami wymienia z nim wiadomości, to niczego więcej nie zdradzał. 一 Ta nowa roślinka zakwitła. Ah tak, wczoraj wysłałem ci jej zdjęcia. Jak ją nazwałaś? To chyba było coś z gwiazdą 一 mruknął, przekrzywiając lekko głową i próbując sobie przypomnieć, chociaż wystarczyło sięgnąć po telefon i odszukać okienko z wiadomościami, które ostatnio wymienił z Daphne.
  Kątem oka zerknął na ekran, bo chociaż przez chwilę klikał na strzałkę trochę bezmyślnie, to w końcu znalazł odpowiedni film i wcisnął zielony klawisz z napisem ok, ale jeszcze nie włączył, bo na to chciał poczekać, aż powiedzą sobie już wszystko, co mieli do powiedzenia. Przesunął dłonią po czole, odgarniając kosmyki włosów. Policzek przytulił się obicia kanapy, ze wzrokiem skierowanym znowu na rozmówczynię.


Daphne van Laar

The time you enjoy

: pn lis 03, 2025 3:55 pm
autor: Daphne van Laar
Skrytość zdecydowanie nie była elementem charakteru Daphne, choć przesadna wylewność byłaby przesadą w drugą stronę. Jej wątłe zdrowie było poniekąd przyczyną, dla której nie miała problemu z mówieniem o swoich odczuciach czy emocjach, chociażby powierzchownie. Zawsze musiała mówić czy coś ją nie boli, czy akurat się nie stresuje i dlatego ma podwyższone tętno i tego typu sprawy. Kto wie, może to jeden z nielicznych pozytywnych aspektów chorobliwości. W życiu by nie przypuszczała, że komuś akurat będzie to bardziej na rękę.
Jej wstępne sugestie zawsze dotyczyły komiksów, natomiast jej wewnętrzna potrzeba rozwijania swojej wiedzy w nieco szerszym zakresie potrafiła w odpowiednim momencie przejąć kontrolę. Trochę kurczowo trzymała się tego, co dobrze znała, choć nie do końca była pewna dlaczego tak robiła, skoro wiele innych gatunków filmowych czy serialowych potrafiło ją zaintrygować niemalże na tym samym poziomie. Tak czy siak, nie miała nic przeciwko propozycji Ossiego i nawet lepiej, że wyszedł z tym sam, skoro sama miała lekki problem z sugerowaniem czegoś innego niż jej stałe tytuły.
Jeśli nie to możemy zobaczyć Piłę. Minęły chyba wieki odkąd ostatnio oglądałam film z tej serii. — dorzuciła jeszcze tak w razie czego. Dobrze, że zrobiła to w tym momencie, bo za kilka chwil ten konkretny tytuł mógł już wyparować pod natłokiem innych, nagłych i niczym niezwiązanych z poprzednim tematem myśli. To też był jej klasyk.
To samo co zwykle. Nie ma nawet o czym mówić. — wspomnienie o normalnych do znudzenia ludziach z pracy, którzy zupełnie nie pojmowali jej chęci do zagadkowych odpowiedzi i rozwiązań, sprawiło że zmarszczka między jej brwiami pogłębiła się nieco. Zaraz jednak machnęła ręką, jakby chcąc nadać temu uczuciu mniejszą wartość. — Po prostu nikt nie jest chętny na rozwiązywanie zagadek. Nawet w momencie, gdy nie goni nas z niczym czas, a wręcz przeciwnie. — dalej czuła się nieco sfrustrowana, ale jedynie zdobyła się na przewrócenie oczyma, by to podkreślić.
Swoją uwagę skupiła natomiast na Ossim, słuchając jego przeprawy z lodówką. Aż delikatnie rozdziawiła usta, poznając coraz to więcej szczegółów.
Ej, te lodówki się chyba zmówiły na masowe zepsucia. Nasza w pracy też zaczęła szwankować, nie zepsuła się jeszcze, ale to chyba kwestia czasu… Plus, automat dalej zżera nam pieniądze na chybił trafił. Co to za zbiorowa złośliwość rzeczy martwych? — aż prychnęła, kręcąc z niedowierzaniem głową. Może to z okazji nadchodzącego Black Friday i kupienia nowszego modelu za niby-grosze? — Tak? Nie widziałam chyba? — w pierwszej chwili aż sięgnęła po telefon, nie mogąc przypomnieć sobie, czy patrzyła wczoraj na jakąkolwiek roślinkę. — Z gwiazdą… Starfire? — oczywiście, że pierwsza myśl to było komiksowe imię. Gorzej, że to nic jej nie mówiło. Ale mózg lubił jej tak płatać figle, więc równie dobrze mogło być to strzał w dziesiątkę.
Zdążyła już zapomnieć o tym, że mieli oglądać film. Przypomni sobie, oczywiście, ale póki co zajęła się grzebaniem w telefonie i szukaniem konwersacji, którą miała z Ossim.

Ossie Sterling

The time you enjoy

: sob lis 15, 2025 12:49 am
autor: Ossie Sterling
   Trzymanie się tego, co znajome było zwyczajnie bardzo bezpiecznym i komfortowym rozwiązaniem. Nie było w tym absolutnie nic dziwnego, w końcu ludzie raczej dążyli do tego, żeby czuć się dobrze albo chociaż lepiej. Naturalnie zdarzały się osoby autodestrukcyjne, ale Daphne raczej do nich nie należała, a przynajmniej takie wrażenie miał Ossie. Oceniał ją jako ciekawą, uprzejmą i spokojną i pewnie coś w tym było, skoro całkiem dobrze się dogadywali. Oswald raczej unikał ludzi zbyt intensywnych, impulsywnych i nieobliczalnych. Bardzo cenił sobie delikatność i spokój.
   一 Mhm, klasyk 一 przyznał, słysząc o filmie Piła. Właściwie również nabrał ochoty na powrót do pierwszej, najbardziej ikonicznej części i w międzyczasie zaczął szukać właśnie tego tytułu. Najważniejszy był przecież klimat. 一 Właściwie czemu nie. Widziałem to tak dawno, że jedyne co kojarzę, to że warto by było sobie ten film odświeżyć 一 zauważył i uśmiechnął się lekko, przenosząc wzrok na ekran, żeby faktycznie w końcu coś włączyć.
   Kiedy wspomniała o zagadkach, zerknął na nią znowu i przygryzł lekko dolną wargę. Wyglądała na faktycznie sfrustrowaną tym tematem, co znaczyło, że naprawdę dawał jej w kość. Inni ludzie potrafili być okropni, szczególnie jeżeli zupełnie nie nadawali na podobnych falach. Ossie znał Daphne bardziej prywatnie, to też wynosiło ich reakcję na zupełnie inny poziom, niż te czysto zawodowe.
   一 Wiesz, jeżeli masz ochotę, to możesz ze mną pogadać na temat tych zagadek 一 rzucił, bo właściwie brzmiało dosyć ciekawe, a on nawet lubił wyzwania, w granicach rozsądku oczywiście. Jeżeli Daphne uznałaby, że nadaje się do tego, o czym myślała, to właściwie czemu nie. Mógł pomóc, a i może będzie się przy tym całkiem dobrze bawił? Może ona też? Umówili się na wieczór, który miał być przyjemny. Film to jedno, a Ossie był otwarty na różne inne opcje. Nie musiał iść według ustalonego wcześniej scenariusza.
   Zaśmiał się cicho, kiedy okazało się, że u Daphne też jest problem z lodówką i jeszcze automatem. Westchnął ciężko, pokazując że to naprawdę uciążliwe i wzruszył delikatnie ramionami. Wyglądało na to, że faktycznie coś ich prześladuje i nie są to tylko inni ludzie.
   一 Nie mam pojęcia, ale chociaż te maszyny mogłyby stanąć na wysokości zadania i nie uprzykrzać dodatkowo życia, skoro teoretycznie mają przecież ułatwiać 一 zauważył, jednocześnie odnajdując w końcu film, o który chodziło. Jeszcze poczekał aż dziewczyna odnajdzie konserwacje w telefonie, w której wysłał fotografię begonii koralowej. Pomimo różowych kwiatów, przypominała trochę gwiazdę, przynajmniej jeżeli spojrzeć na te poszarpane liście. 一 Tak, chyba właśnie ta 一 zareagował żywo na nazwę, którą podała. Naprawdę był zafascynowany swoim nowym nabytkiem. Nie dało się ukryć, że uwielbiał kwiaty i ogólnie rośliny i to właśnie była jego pasja. Pewnie dla wielu nic specjalnego, ale rośliny były dla niego, jak dla niektórych zwierzęta, kiedy relacje z ludźmi nie wychodziły najlepiej. Ossie nie miał chyba szczęście generalnie do relacji międzyludzkich, dlatego nie posiadał wielu znajomych, Jego współlokator i Daphne na pewno byli wyjątkami. No i Valerian, ale tutaj sprawy odrobinę się komplikowały, niemniej chłopak chyba go fascynował i to jeszcze przed tym, jak spotkali się na żywo. Musiał się z tym nowym uczuciem oswoić.
   一 Jest i Piła 一 zauważył po chwili, wskazując pilotem ekran. Film się zaczął, ale na pewno nikt nikogo do oglądania zmusić nie mógł, więc jeżeli postanowią pogadać dalej na inne tematy, a sceny horroru zostawić w tle, to Ossiemu na pewno nie będzie szkoda. Byle miło spędzili czas, bez presji i wymuszania absolutnie niczego. Najważniejszy był wypoczynek po ciężkim dniu i ich komfort.

Daphne van Laar

The time you enjoy

: śr lis 19, 2025 8:52 pm
autor: Daphne van Laar
W przypadku Daphne ona sama nie działała na własną szkodę, bo od samego początku to jej organizm próbował ją sabotować, dając jej w prezencie wadę serca i mnóstwo związanych z nią konsekwencji. Najpierw robiła wiele, by zwyczajnie przetrwać w takim a nie innym położeniu, co też z pewnością wpłynęło na jej zachowanie względem samej siebie. Teraz, gdy najgorsze było już za nią, wiedziała że mimo wszystko należało traktować swoje ciało i umysł z szacunkiem. Może podchodziła do tego nieco topornie, ale starała się. Nie szalała, nie ryzykowała przesadnie – wręcz przeciwnie. Ale dobrze jej było w tej spokojnej, przewidywalnej bańce.
Ja tak samo właśnie. I jakieś randomowe scenki, mocno zatarte. — przyznała po krótkich przemyśleniach, koniecznie chcąc dopowiedzieć coś na temat filmu. Gdy coś ją interesowało, odzywała się nieco więcej i nie wstydziła się dyskusji w obrębie takiego tematu. Nawet, jeśli nie wprowadzało to nic nowego czy wartościowego do rozmowy.
Gdy temat zszedł na zagadki, słysząc słowa kolegi nie mogła nie unieść brwi. Delikatnie, ale wciąż pokazując zdziwienie spowodowane jego wypowiedzią.
Jesteś pewien? — aż spytała, brzmiąc całkiem poważnie. Nie zamierzała jednak czekać na odpowiedź, już mając w głowie idealną zagadkę. Zanim ją przedstawiła, aż zaświeciły się jej oczy. — Szereg zębów bez ust, żuje bez głodu, dzieli drewno i stal - bez krwi i bez ludu. Gdy tańczy w dłoni albo w kręgu się wkręca kłoda znika w pół westchnienia. Co to może być, hmm? — choć była ciekawa, czy uda mu się odpowiedzieć, zaczęła się trochę obawiać o jego reakcję. Nie dała jednak tego po sobie poznać, przynajmniej na razie.
Dokładnie! — aż prychnęła cicho, w następnej kolejności kręcąc głową wręcz z dramatyczną wręcz dezaprobatą. Ossie praktycznie wyjął słowa z jej ust, więc nie zamierzała nic tutaj dopowiadać. Zajęła się ową rośliną, którą w końcu znalazła w wiadomościach i podziwiała właśnie, jak się prezentowała. — Ej, ona faktycznie wygląda jak gwiazda. Bardzo ładna! — aż poczuła nagły przypływ dumy, nadając jej takie, a nie inne imię. Co prawda sama za roślinami nie szalała szczególnie mocno, ale całkowicie akceptowała to, że Ossie odnalazł w nich swoją pasję. Każdy lubił co innego, a najważniejsze, że coś w życiu przywoływało choć minimalny uśmiech na jego twarz. Zwłaszcza, że Daphne również nie była osobą, która należała do grona tych towarzyskich ludzi, których wszędzie było pełno. Ona zdecydowanie wolała towarzystwo tych nieistniejących ludzi, na przykład w postaci osobliwości z komiksów. Mieli zatem coś wspólnego, choć manifestowało się to w nieco innej postaci dla każdego z osobna.
O jak super! — ucieszyła się, widząc znajomy tytuł na ekranie. Nawet przyłożyła dłonie do siebie tak jakby miała zaklaskać, ale w połowie czynności się rozmyśliła. Poprawiła się w miejscu, siadając na tyle wygodniej, by swoją pozycję zmienić dopiero za jakiś czas. Była gotowa zarówno na oglądanie filmu, jak i na luźną rozmowę w trakcie. Multitasking w takich sytuacjach był jej niestraszny… Ale to dlatego, że ona zawsze była rozkojarzona. Czasami mniej, czasami więcej.

Ossie Sterling

The time you enjoy

: pn gru 01, 2025 9:29 pm
autor: Ossie Sterling
   Na pierwszy rzut oka nigdy nie było widać jaka historia kryła się za daną osobą. Daphne miała swoje demony, a on swoje i chociaż każde z nich przeszło coś, co zostawiło wyraźny ślad, to oboje starali się iść do przodu i próbować przetrwać w świecie, którzy nie chciał być dla nich specjalnie łaskawy, chociaż może coraz łaskawszy. Możliwe, że osoby boleśniej doświadczone czasami jakimś cudem po prostu się odnajdywały? Może wiedząc, że będą w stanie bardziej się zrozumieć, bez niepotrzebnych tłumaczeń.
   Oswald polubił Daphne od razu i nigdy nie myślał, że może robi albo mówi coś dziwnego. Akceptował ją, tak po prostu, podchodząc naturalnie do sposobu, w jaki funkcjonowała. Do jej mniejszych rytuałów i większych przyzwyczajeń. Chyba tak było dobrze, tym bardziej, że podobało mu się jak różnorodni potrafili być ludzie, a poznał ich wielu. Nie miał dużo lat na karku, ale nie znaczyło to, że nie zebrał doświadczeń, dzięki którym mógł wystrzegać się tych, którzy mieli problem z zaakceptowaniem innych. Nie był jednak idealny. Pewnie nigdy nie będzie.
   Mimo wszystko bardzo starał się utrzymywać dobre relacje z tymi, którzy też tego chcieli. Daphne wydawała się chętnie spędzać z nim czas, więc bardzo chciał się odwdzięczyć, tym bardziej że nie miał wielu przyjaciół. Poza Othello właściwie ich nie miał, bo nie do końca potrafił aż tak się otworzyć i zaufać, chociaż bardzo się starał.
   Kiwnął głową, gdy odpowiedziała, że też nie pamięta zbyt dobrze zaproponowanego filmu, a kiedy zapytała czy na pewno chce pobawić się w zgadywanki, uśmiechnął się lekko, bo wyglądała na zaskoczoną jego propozycją. Nie powiedział tego tylko z grzeczności, naprawdę lubił różne gry i łamigłówki. Dużo czasu spędzał przed komputerem, głównie właśnie starając się zapewnić sobie rozrywkę, najlepiej kreatywną. Czasami dużo bardziej wolał to, niż wychodzenie do ludzi.
   一 Jasne 一 odparł więc spokojnie i łagodnie, skupiając uwagę na dziewczynie. Był bardzo ciekawy co miała w zanadrzu i gdy tylko przedstawiła swoją zagadkę, Ossie zamyślił się, przykładając palec wskazujący do swoich ust i postanowił pomyśleć na głos, żeby Daphne mogła sama słyszeć ten proces.
   一 Szereg zębów… dzieli drewno i stal 一 wymruczał, mrużąc lekko oczy. 一 Tańczy w dłoni albo w kręgu… Przecinanie drewna i metalu? Jakieś narzędzie 一 kontynuował, zerkając przy tym na ekran, na którym widniał tytuł wybranego przez nich filmu. 一 Chodzi właśnie o piłę? 一 zapytał, unosząc lekko brew z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Zawsze obawiał się, że poprawna odpowiedź powinna być łatwiejsza albo trudniejsza, bo nigdy nie potrafił tego wyczuć.
   Ucieszył się z pochwały rośliny, bo faktycznie to była jego pasja. Uwielbiał każdą z nich, nieważne czy dawała kolorowe, pachnące kwiaty, czy ozdobiona była jedynie zielonymi listkami. Dbał o każdą, których w jego mieszkaniu, szczególnie jego pokoju, było naprawdę bardzo dużo. Pilnował, żeby rośliny miały zapewnione wszystko, czego potrzebują i czasami po cichu z nimi rozmawiał, podobnie jak ludzie mówią do swoich zwierząt.
   Uśmiechnął się lekko, widząc entuzjazm sąsiadki, gdy zaczął się film. Jeszcze sprawdził w aplikacji co z dostawą pizzy, ale wyglądało na to, że mają jeszcze dobre pół godziny oczekiwania. Chłopak sięgnął do szklanki i upił kilka łyków swojego napoju, zerkając w ekran. Oparł się wygodniej i pociągnął krótko nosem, śledząc wzrokiem akcję. W pewnym momencie nie wytrzymał i przekręcił się do Daphne przodem.
   一 Noszę pamięć lat w obręczach, latem daję schronienie, a gdy dni robią się krótsze tracę szaty 一 powiedział, tym razem sam zadając Daphne zagadkę, która pewnie była mniej imponująca od jej, ale nie był w tym mistrzem. Uznał to jednak za fajną zabawę, więc poszedł za ciosem.


Daphne van Laar

The time you enjoy

: ndz gru 14, 2025 1:34 pm
autor: Daphne van Laar
W powiedzeniu „w kupie siła” czy jak to tam szło musiało być najwidoczniej jakieś drugie dno. Samotne mierzenie się z problemami, kłopotami czy innymi kłodami rzucanymi pod nogi było dużo gorsze niż chociażby możliwość wygadania się komuś zaufanemu. Kto wie, może prawdziwi pechowcy byli tymi, którzy takich osób nie posiadali, a zarówno Daphne, jak i Ossie mieli tą drobną dozę szczęścia, dzięki której mogli lepiej zrozumieć problemy drugiego człowieka. Jak widać nawet w złym da się znaleźć coś minimalnie pocieszającego.
Faktycznie, ludzie byli różni, a tym samym pokazywali różnice nie tylko w swoim zachowaniu, ale i w reakcjach na to, jak zachowuje się inny człowiek. W obawie przed wyśmianiem Daphne wykształciła mechanizm obronny, a może bardziej wręcz sabotujący jej własne myśli. Przez to bała się za każdym razem, poznając nową osobę. Nie umiała żyć w kłamstwie, będąc kimś, kim zwyczajnie nie była. Na szczęście przy Ossim nie musiała ani udawać kogoś innego, ani obawiać się o przyjęcie jej dziwnej strony. Bardzo to w tej relacji doceniała.
Cieszyło ją również to, że mogła swobodnie zagadkować, co było rzadkością w jej i tak skromnych relacjach. Zaskoczenie kryjące się w jej oczach powoli przechodziło w widoczne podekscytowanie. Nawet zaczęła się widocznie wiercić w miejscu, gdy Sterling na głos zaczął analizować jej zagadkę, czując rosnącą niecierpliwość, zmieszaną z ciekawością. Wraz z każdym szczegółem czuła, że odpowie poprawnie na jej pytanie. I gdy usłyszała w końcu to, co chciała, klasnęła w dłonie i wydała z siebie wesoły okrzyk.
Zgadza się! — w swoim głosie również nie kryła zadowolenia. — Gratuluję! Chociaż, może to było za łatwe... — i kolejny klasyk w postaci diametralnej zmiany w przeciągu kilku sekund. Brwi van Laar nagle się ściągnęły, a oczy przeniosły się w nieco bardziej odległy punkt pokoju, świadcząc o zamyśleniu. To była jej odwieczna zagwozdka – czy jak ktoś zgadywał to powinna była się cieszyć, czy może martwić bo za bardzo ułatwiała robotę? Teraz zajęło to jej myśli na tyle, że nie odezwała się aż do momentu, w którym jej kolega odezwał się ponownie już w trakcie seansu. Myślała też nad nową zagadką, ale jak na złość nie mogła nic wymyślić. Rozpogodziła się dopiero, gdy zaczął się film.
Wpatrywała się w ekran, ale jeszcze nie skupiła się w pełni, więc łatwo było jej się oderwać w momencie, gdy dźwięk głosu Ossiego dotarł do jej uszu. Jej mózg chyba automatycznie przestawił się z powrotem na ten bardziej analityczny tryb, bo nawet nie zauważyła kiedy, a już zaczęła dumać nad odpowiedzią na zagadkę.
Pamięć lat w obręczach… Latem daję schronienie, ale przy krótszych dniach tracę szaty... 一 mamrotała na głos, aż nagle pstryknęła palcami. To był ten moment, w którym taka żaróweczka zapala się nad czyjąś głową. 一 Odpowiedzią jest drzewo! 一 odpowiedziała tak pewnie, jakby żadna inna odpowiedź nie miała już prawa bytu.

Ossie Sterling