Strona 1 z 1

Hell is empty and all the devils are here

: ndz paź 05, 2025 5:37 pm
autor: Tiziano Salvatore
#1

Chociaż mieszkał w Ameryce Północnej już od szesnastu lat, wciąż nie potrafił zrozumieć fenomenu Halloween.
Z jego perspektywy całe to święto wyglądało jak zbiorowe szaleństwo. Połowa kobiet zamieniała się w dekoratorów wnętrz na dopingu, wciskając w każdy możliwy kąt dynie. Z kolei druga traktowała Halloween jako pretekst, by ubrać się jak dziwka. Na to akurat nie narzekał. Minął go już seksowny duch, seksowna wiedźma i nieco mniej seksowny zombie, bo dziewczyna zdecydowanie przesadziła z ilością zielonego makijażu. Sam nie miał zamiaru robić z siebie idioty i nie zaszalał z przebraniem. Założył czarną koszulę i zamszową marynarkę oraz charakterystyczny dla filmowych gangsterów kapelusz. Kiedy ktoś go pytał, za kogo się przebrał, odpowiadał, że za człowieka mafii. Jego to bawiło.
W Emptiness bywał często. I prywatnie, i… zawodowo. Nic dziwnego, że wszędzie widział znajome twarze. Trochę żałował, że teraz, prawdopodobnie przez cały październik, aż do obrzydzenia będzie się przewijało motto Halloween. Stwierdził, że raz może się poświęcić i przyjść.
Zian! – zawołał jakiś znajomy, przepychając się przez tłum w stroju wampira, z plastikowymi kłami, które utrudniały mu mówienie. – Świetnie, że wpadłeś! Zobacz, zatrudnili nawet wodzirejkę! – powiedział zafascynowany kumpel, wskazując młodą dziewczynę w kusej sukience i kapeluszu czarownicy.
Chryste… – burknął Tiziano.
Chciał przecież tylko w spokoju wypić piwo i porozmawiać ze znajomymi. Nie rozumiał, dlaczego zamieniali ten poważny klub w jakąś tandetę.
Nie zabawię chyba zbyt długo… – zaczął, po czym podążył wzrokiem za seksowną pielęgniarką, która uśmiechnęła się do niego zalotnie. – …ale właściwie to mi się nie spieszy – dodał odprowadzając ją wzrokiem.
Dobra, kochani, słuchajcie! – zawołała wodzirejka, przemykając obok niego. – Czas na seans spirytystyczny! Łączymy się w pary! – dodała, a kiloro pracowników zaczęło rozdawać świeczki i tabliczki Ouija.
Tiziano spojrzał na swojego kumpla-wampira, ale ten już obracał jakąś Harley Quinn (jedną z trzydziestu, które dzisiaj tutaj widział). Uznał, że to jego szansa, żeby się wymiksować i zaszyć w jakimś boksie ze szklaneczką czego mocniejszego. Wtedy wodzirejka znów przemknęła obok niego i pociągnęła za rękę stojącą nieopodal dziewczynę, stawiając ją przed Salvatore. Tiziano zrozumiał, że chyba jednak zabawa go nie ominie i oto najwyraźniej jego spirytystyczna partnerka.
Yyy, cześć, boisz się duchów? – zapytał, posyłając nieznajomej czarujący uśmiech, jak na włoskiego zawadiakę przystało.

Bronte Rosenthal-Murray

Hell is empty and all the devils are here

: ndz paź 05, 2025 8:46 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Stwierdzenie, że Bronte nie lubiła halloween byłoby ogromnym przekłamaniem. Uwielbiała święta - boże narodzenie, tę namiastkę wielkanocy, którą pokazała jej babcia, ale przede wszystkim ceniła sobie właśnie to święto, które cały październik zmieniało w kult duchów, wampirów i innych nadprzyrodzonych stworzeń.
Uwielbiała mieszankę fioletu, czerni i intensywnej pomarańczy, która przywodziła na myśl dyniowe farmy, na których bywała jako mała dziewczynka. Uwielbiała też możliwość cofnięcia się w czasie i wciśnięcia w kostium, który choć na jeden wieczór zmieniał ją w kogoś, kim nie była.
Bronte naprawdę ceniła sobie te maskarady, przez co można było odnieść wrażenie, że minęła się z powołaniem i w rzeczywistości powinna rozpocząć telewizyjną karierę raczej w branży filmowej, ale, cóż, przebierankami najwyraźniej musiała zadowolić się tylko od święta. I za każdym razem wykorzystywała tę okazję, by wcisnąć się w coś, w czym własnym zdaniem prezentowała się naprawdę dobrze.
Dziś skończyła przebrana za królika, choć zważywszy na charakter tego święta i to, jak zwykle kobiety w jej wieku nosiły się przy takich okazjach, bliżej było jej do jednej z dziewczyn Hugha Hefnera, niż do prawdziwego puchatego zwierzęcia. Na imprezę organizowaną w Emptiness wybrała się w towarzystwie jednej ze swoich koleżanek, choć w obecnym tutaj tłumie prędko straciła ją z oczu.
Rozglądała się za nią właśnie, przekonana o tym, że jej koleżanka już dawno skupiła swoje zainteresowanie na kimś innym, kiedy prowadząca imprezę dziewczyna zapowiedziała kolejną zabawę. Polecenie łączenia się w pary puściła jednak mimo uszu, ponieważ teraz pozostawała w pełni skupiona na odnalezieniu koleżanki. I właśnie na to liczyła, kiedy ktoś chwycił ją za nadgarstek i dość gwałtownie pociągnął.
Niestety, jej oczom wcale nie ukazała się Suzie.
Stanęła natomiast twarzą w twarz z zupełnie obcym mężczyzną, co sprawiło, że mogła wydawać się nieco skołowana. Powiodła spojrzeniem za kobietą, która ją do niego przyciągnęła, ale kiedy zdołała zorientować się, że odpowiadała za to dzisiejsza wodzirejka, ta zdążyła się już oddalić. Bronte miała więc dwie możliwości: albo prędko się z tego wykręcić, albo zaangażować się w to przedsięwzięcie, czymkolwiek ono było.
Mówisz o tych zgromadzonych tutaj? — zapytała, po czym nieznacznie skinęła głową w stronę parkietu. — Jeśli tak, nie są szczególnie przerażające — dodała, postanawiając zachować dla siebie to, że tych prawdziwych bała się panicznie. Bo tak, Rosenthal-Murray zaliczała się do grona tych osób, które wierzą w świat nadprzyrodzony. Na szczęście z tą straszną jego częścią nie miała nigdy styczności. — Bronte — przedstawiła się, wyciągając dłoń w stronę nieznajomego. — Co tak właściwie będziemy robić? — zapytała, licząc na to, że był zorientowany bardziej, niż była ona.

Tiziano Salvatore

Hell is empty and all the devils are here

: ndz paź 05, 2025 10:47 pm
autor: Tiziano Salvatore
Mimo że Halloween nigdy go specjalnie nie kręciło, nie chciał uchodzić za gbura. Nie stroił swojego ganku dyniami ani pajęczynami, ale kiedy dzieciaki w kostiumach biegały po York Mills, nie gasił światła i nie udawał, że go nie ma. Nawet specjalnie na tę okazję kupował słodycze. I to z górnej półki!
Wydaje mi się, że „strach” to ostatnie, co chcieli osiągnąć tymi kostiumami – uśmiechnął się kącikowo i zlustrował jej przebranie, którym chyba też nie chciała nikogo przestraszyć. No chyba że… eee… marchewki?
Zian – przedstawił się, chwytając jej dłoń i składając na niej krótki pocałunek. Tak, był beznadziejnym flirciarzem, ale po prostu nie mógł się powstrzymać. Wszystkie tanie sztuczki zrzucał na włoskie pochodzenie. Na szczęście nie gestykulował jak typowy Włoch, bo w tym tłumie jeszcze by komuś wybił oko.
Myślałem, że ty mi powiesz – odpowiedział szczerze i rozejrzał się. Najlepiej w takich momentach po prostu naśladować innych. Po chwili jeden z pracowników wcisnął mu w ręce tabliczkę do wywoływania duchów, a Bronte świeczkę. Ludzie biorący udział w tym dziwnym przedstawieniu zaczęli się rozchodzić, a DJ w tle miksował przerażające hity z horrorów.
Chodźmy – złapał ją za rękę i poprowadził w stronę boksów. Szedł powoli, uważając, by nie potknęła się w wysokich szpilkach. Jej przebranie miało zdecydowanie wiele atutów – te długie uszy sprawiały, że natychmiast by ją dostrzegł, gdyby mu się zgubiła. Prowadził ją w głąb sali. Wszystkie miejsca były zajęte. Wreszcie, znudzony długimi poszukiwaniami, zatrzymał się przy jednym z boksów, gdzie para najwyraźniej robiła wszystko, tylko nie wywoływała duchów. Tiziano natychmiast poznał chłopaczka, który pracował w AG Industries. Odchrząknął. Chłopak, widząc szefa, pospiesznie ustąpił miejsca, nerwowo szukając z dziewczyną innego, bardziej ustronnego zakątka.
Tiziano uśmiechnął się pod nosem. Wskazał dziewczynie wolne miejsce i usiadł wygodnie, ściągając kapelusz i odkładając tablicę na okrągły stolik. Zmarszczył brwi, gapiąc się na kawałek drewna z nadrukowanymi literami alfabetu. Zerknął na Bronte.
Wiesz, jak to działa? – zapytał, wychylając głowę i obserwując, co robią inne pary. Ci zapalali świeczki (za chwilę przyjedzie jeszcze straż pożarna...) i wskaźnikiem przesuwali po tablicy. Jakie głupoty.
Napijesz się czegoś? – dodał, odwracając się do niej. Wywoływanie duchów nie było jego mocną stroną, a obserwowanie innych tylko jeszcze bardziej go rozbawiało. Obawiał się, że na trzeźwo tego nie strawi. Dobrze, że chociaż trafiła mu się fajna partnerka.

Bronte Rosenthal-Murray

Hell is empty and all the devils are here

: pn paź 06, 2025 6:36 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Bronte uwielbiała b ł y s z c z e ć. Lubiła skupiać na sobie uwagę pod warunkiem, że był to ten dobry jej rodzaj. Dziś zdecydowanie nie była jedyną, która skupiała na sobie spojrzenia, jednak to nie stanowiło dla niej problemu. Ostatecznie znalazła się tu po to, aby dobrze się bawić, a to przecież nie było jeszcze stracone.
Musiała jedynie rozpracować, jakie tak właściwie spoczywało na nich zadanie.
To jednak zeszło na boczny plan, kiedy jej spojrzenie pozostawało skupione na jej nowym koledze. Zaskoczył ją swoim ruchem, kiedy wyciągnęła do niego dłoń, co mógł poznać po jej zagubionym spojrzeniu. Musiała jednak przyznać, że wywarł też na niej pewne wrażenie, za sprawą czego na jej policzki wkradł się rumieniec, a ona sama z zakłopotaniem zaplotła za ucho luźny kosmyk włosów.
Nie brzmi zbyt… kanadyjsko — zauważyła, kiedy się jej przedstawił. Nie powinna być szczególnie zaskoczona, ponieważ ten kraj stanowił przecież siedlisko różnego rodzaju mniejszości narodowych. Ludzie napływali tu regularnie, a część posiadała przodków pochodzących z najróżniejszych regionów świata. Sama Bronte także kiedyś starała się rozpracować własne drzewo genealogiczne, jednak było to o tyle trudniejsze, że nie wiedziała przecież, kim był jej ojciec. Ani dziadek.
Kobiety w jej rodzinie nie posiadały szczęścia do facetów.
Nie zdążyła zareagować, kiedy pociągnął ją w głąb klubu, jednak nie widziała też powodów, by oponować. Bronte należała bowiem do grona tych osób, którym nie brak było determinacji, zatem jeśli spoczywało na nich konkretne zadanie, miała zamiar mu sprostać. Tym bardziej, jeśli zagwarantowałoby im to jakąś nagrodę, choć względem tego blondynka nie była pewna. Naprawdę powinna była uważniej słuchać!
Mniej więcej — odparła, ponieważ w życiu widziała dostatecznie dużo horrorów przeznaczonych dla nastolatek, dzięki czemu wiedziała, jakie zadanie miała spełniać plansza. — I jeśli mamy się tym zająć, nie ma mowy, żebym robiła to na trzeźwo — zawyrokowała, po czym nieznacznie pokręciła głową, jakby w ten sposób miała podkreślić, że taka opcja nie wchodziła w grę. — Pinacolada będzie w porządku — dodała po chwili, spojrzeniem wędrując w stronę pary, którą dosłownie przed chwilą Zian spłoszył z miejsca, które obecnie zajęli oni. Bronte nieznacznie przygryzła własny policzek od środka, a później postukała palcem w kawałek drewna, który spoczywał na stole. — Nie jestem pewna, czy to w ogóle konieczne. Po twojej zagrywce mogą nawiedzać nas oni — zasugerowała konspiracyjnym szeptem, nieznacznie wychylając się w jego stronę przez stolik. Zaraz jednak się wyprostowała. — Wierzysz w duchy? — zapytała całkiem poważnie. Ona wierzyła, choć wiedziała, jak na tę wieść zwykle reagują ludzie.

Tiziano Salvatore

Hell is empty and all the devils are here

: śr paź 08, 2025 1:28 pm
autor: Tiziano Salvatore
W przeciwieństwie do Bronte wcale nie lubił błyszczeć.
Uśmiechnął się pod nosem, jakby coś go rozbawiło, ale nie zamierzał się tym z nią dzielić ani wyjawiać pełnego imienia. Nigdy się nim nie przedstawiał. Miał wrażenie, że zbyt dużo o nim zdradzało i zdecydowanie trafiał do szufladki – głośnego makaroniarza, który cię ochrzani, jeśli zamówisz cappuccino po 11:00. Czasem żartował, że łatwiej byłoby mu w życiu, gdyby miał na imię John. Z Johnem nikt nie dyskutuje, Johna nikt nie pyta, skąd właściwie jest. John znika w tłumie.
Nagroda? Też niezbyt uważnie śledził to zamieszanie. Usłyszał coś o tym, że dla tego, kto pierwszy „przywoła ducha”, czeka butelka najdroższego szampana w klubie. Zastanawiał się jednak, jak wodzirejka zamierzała sprawiedliwie rozstrzygnąć, kto faktycznie był pierwszy.
Uśmiechnął się, słysząc, że też nie ma zamiaru robić tego na trzeźwo.
Podoba mi się takie podejście – rzucił z rozbawieniem i zaczepił kelnerkę. Zamówił piñacoladę, gin z tonikiem i dał chojny napiwek, żeby drinki były „na już”.
Odwrócił się w jej stronę, gdy zaczęła coś konspiracyjnie szeptać. Początkowo nie bardzo wiedział, o co jej chodzi, ale gdy uniosła brodę w kierunku młodego chłopaka, który pracował dla niego w porcie, uśmiechnął się pod nosem.
Nie martw się – mruknął, puszczając jej oko. – Obronię cię.
Nie dopowiedział jednak, że nie miał ku temu żadnej potrzeby. Chłopak doskonale wiedział, że wpychanie się między szefa a jego towarzystwo mogłoby skończyć się dla niego dość nieprzyjemnie. Choć Tiziano, wbrew pozorom, nie był ani mściwy, ani złośliwy i nie zwalniał ludzi za byle pierdołę, to pracownik był dość nowy i jeszcze tego nie wiedział.
Nie – odpowiedział krótko na jej pytanie o duchy. – Wierzę w zdrowy rozsądek i pieniądze – dodał i podziękował kelnerce, która przyniosła im drinki w ekspresowym tempie. Uniósł lekko swój gin z tonikiem w niemym toaście i, zanim upił łyk, przekrzywił głowę, wpatrując się w dziewczynę. Może i nie miał pamięci do imion, ale twarzy nigdy nie zapominał.
Czy my się już kiedyś nie widzieliśmy? – zapytał.
Nie oglądał zbyt często telewizji, ale prognozę pogody czasem mu się zdarzało włączyć, żeby sprawdzić czy dzisiaj będzie tylko „zimno” czy „zimno, żeojapierdolę”.

Bronte Rosenthal-Murray

Hell is empty and all the devils are here

: wt paź 21, 2025 8:24 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Bycie w centrum uwagi choć częściowo rekompensowało jej to, jak niespełniona czuła się w każdym innym aspekcie swojego życia. Wiedziała bowiem, że wcale nie wybiła się tak bardzo, jak mogłaby tego pragnąć. Nie pełniła czołowej roli w dziennikarskim świecie i nie przydzielano jej najlepszych tematów, a przecież to właśnie w ten sposób chciała się wykazać.
Nigdy nie chodziło jej wyłącznie o to, aby pełnić rolę lokalnej gwiazdki, która prognozę pogody zapowiada tylko dlatego, że jej buzia przykuwała uwagę.
Na dzisiejszej imprezie nie zamierzała jednak przejmować się własnymi niepowodzeniami. Była tu przede wszystkim po to, aby dobrze się bawić, choć niekoniecznie zaplanowała sobie to, że spędzi wieczór w towarzystwie kompletnie obcego mężczyzny.
Całkiem przystojnego, ale mimo to obcego.
W dodatku takiego, który najwyraźniej wszystkich mógł mieć tutaj na skinienie dłoni.
Uśmiechnęła się łagodnie, kiedy zdecydował się niemal natychmiast zamówić dla nich alkohol. Bronte nie była co prawda jedną z tych osób, które nie potrafiły bawić się bez niego, jednak perspektywa wywoływania duchów budziła w niej pewien niepokój. Sprawiała, że na samą myśl o tym czuła się odrobinę nieswojo, zatem słodki drink na pewno miał ułatwić jej sprostanie temu wyzwaniu.
Jesteś sceptykiem, rozumiem — zacmokała, jak gdyby dokonała tego odkrycia za sprawą własnego dochodzenia. Wzruszyła jednak nieznacznie ramionami, trochę zazdroszcząc mu takiego podejścia. Sama bowiem głęboko wierzyła w różnego rodzaju siły nadprzyrodzone, co w obecnych okolicznościach ani trochę jej nie pomagało.
Przestała jednak skupiać się na tym, kiedy przykuł jej uwagę swoim pytaniem. — Na żywo? — dopytała, chwilę po tym kręcąc nieznacznie głową. — Raczej nie. Wydaje mi się, że bym kojarzyła — to może nie tak, że zapamiętywała twarz każdego faceta, który przewinął się w zasięgu jej wzroku, ale gdyby miała do czynienia z nim, na pewno tak po prostu by tego nie wyparła. — I nie myśl sobie, że się chwalę, ale… czasami widać mnie w telewizji. Jeśli oglądasz lokalną — wyjaśniła, nie zamierzając wdawać się w szczegóły, jeśli on sam by o to nie zapytał. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie była aż tak zapatrzona w samą siebie.
W porządku… Zaczynamy? — zapytała chwilę po tym, jak pociągnęła spory łyk alkoholu z własnej szklanki. Jeśli na szali leżała jakaś nagroda, Bronte zamierzała ją zdobyć. Zwykle towarzyszył jej zew rywalizacji.

Tiziano Salvatore