Strona 1 z 1

Po nitce do kłębka

: pn paź 06, 2025 8:27 am
autor: Cooper Lennox
Senator w klubie nocnym. Po prostu, kurwa, rewelacja. Czasami jednak trzeba.
Był wystarczająco wysoko postawiony by mieć dojścia do przydatnych informacji, tylko trzeba było wykazać się pewnym wyczuciem. Wiedział tyle, że w Emptiness można załatwić pewne sprawy, reszta należała do niego. Przez chwilę bił się z myślami, o której godzinie zajrzeć do lokalu, ale w końcu wybrał porę krótko po otwarciu. Co prawda gości będzie mało, ale pozwoli mu to na odrobinę "prywatności" z którymś z pracowników klubu, aby móc dostać się do osoby, na której mu zależało. Oby polityka miejsca szanowała prywatność swoich gości.
Czuł się nieco nieswojo. Choć elegancki, nie miał na sobie doskonale skrojonego, drogiego garnituru, który został zastąpiony przez sportową marynarkę, a do tego koszula była rozpięta pod szyją. Po wejściu od razu skierował się do baru starając się dyskretnie rozejrzeć po wnętrzu, skądinąd lekko kiczowatym jak na taką renomę. Z gustami się nie dyskutuje. Gości już trochę było, ale póki co każdy zajęty był sobą, do tłumów daleko, a prywatność zapewniała też muzyka grająca na tyle głośno, że usłyszenie czegoś z odległości większej niż metr, dwa graniczyło z cudem. Zatrzymał się przy barze.
- Koniak raz proszę - słowo proszę w jego ustach brzmiało sztywno, kanciasto. Zupełnie nie na miejscu. Z kieszeni spodni wyjął plik banknotów szykując się do płacenia. Karta, co logiczne, nie wchodziła w grę. Barmanka, w końcu pojawiła się z zamówieniem. Skinął głową w podziękowaniu i... na ułamek sekundy zamarł. Jak zagadać, że potrzebuje zbira? Ta część planu nie została przemyślana. Aż się zaśmiał pod nosem - Wpisujecie się tutaj za barem w klimat lansowany przez Hollywood? - rzucił w końcu obserwując młodą dziewczynę, która plus minus była w wieku jego córki - Przychodzi klient, zamawia, a dopóki nie ma tłumu barman... ka... pełni funkcję doradczą? W sumie, za ceny które tutaj macie... - urwał, a po przesunięciu banknotów z całkiem sympatycznym napiwkiem upił łyk z kieliszka. Pieniądze nie grały roli, ot, próba przełamania lodów.

Signy Morrow

Po nitce do kłębka

: pn paź 06, 2025 6:06 pm
autor: Signy Morrow
Nie lubiła tej pracy. Nie znosiła polewania alkoholu ludziom, którzy często nie znali umiaru. Mało tego, ze względu na swój młody wiek i urodę często stanowiła w oczach męskiej społeczności odpowiednią osobę do tego, by zasypywać ją niewybrednymi komplementami i tematami rozmów, które ani trochę jej nie interesowały.
Innymi słowy, praca w tym miejscu stanowiła dla niej drogę przez mękę.
Nie miała jednak innego wyboru, jak dzielnie to znosić. Przez fakt, że rzuciła studia, nie posiadała obecnie lepszych perspektyw, a pieniądze nadal były jej potrzebne. Leczenie jej matki nadal było wyjątkowo kosztowne, mało tego, Signy miała to nieodparte wrażenie, że z każdym kolejnym dniem pochłaniało ono coraz więcej kosztów, choć efekty przyniosiło zerowe. Nie umiała jednak powiedzieć sobie pas i nagle stwierdzić, że była to najwyższa pora, aby przestać.
Nie byłaby w stanie postawić kreski na własnej matce.
Dziś więc ponownie kręciła się za barem, w milczeniu przygotowując kolejne zamówienia. Praca tutaj nauczyła ją jednego: dla własnego bezpieczeństwa lepiej było nie wtykać nosa w nieswoje sprawy, a nawet wtedy, kiedy wydawało się to stosunkowo bezpieczne, warto było trzymać się od takich rozmów z dala, aby zwyczajnie się nie zanudzić.
Teraz jednak, kiedy przed jednym z klientów postawiła zamówiony przez niego koniak, Morrow leniwie podniosła na niego spojrzenie. Jej mina nie zdradzała wiele, a nim odpowiedziała, zdecydowała się jeszcze zwilżyć dolną wargę koniuszkiem języka. — Płacąc takie ceny powinieneś raczej oczekiwać lepszego doradcy. Ja kompletnie się do tego nie nadaję — zawyrokowała.
Nie kłamała zresztą. Od zawieranych tu interesów trzymała się z daleka, a wszystkich tych, którzy przychodzili tutaj, aby zapić smutki związane ze złamanym sercem, odsyłała z kwitkiem. Jeśli chodzi o związki, nie sposób znaleźć w okolicy drugą osobę, która radziłaby sobie z nimi równie kiepsko, jak Signy.
Ale świetnie uzupełniam szklanki — zapewniła. Interes firmy miała w głębokim poważaniu, ale drugą pensję potrafiła wyciągnąć z napiwków, dlatego nie sposób powiedzieć, że w ogóle nie dbała o klientów. Więcej uwagi poświęcała jednak wyłącznie tym, którzy w jej ocenie na to zasługiwali.

Cooper Lennox

Po nitce do kłębka

: pn paź 06, 2025 6:58 pm
autor: Cooper Lennox
- Zobaczmy co potrafisz. Jak nie podołasz, udam się do profesjonalisty - odparł spokojnie zostawiając na blacie pieniądze. Przyjrzał się trunkowi w naczyniu w tym paskudnym półmroku, ale to było jedyne sensowne wyjście. Należność za trunek, jaki dostał, była przesadzona kilku, jak nie kilkunastokrotnie, jakość pozostawiała wiele do życzenia, w tym świetle nie było nawet jak ocenić barwy. O dziwo, przynajmniej naczynie było właściwe. Cooper skinął głową na słowa dziewczyny - Ja świetnie daję napiwki, także myślę, że się dogadamy - pociągnął tę gadkę o niczym i przełamał się, aby pociągnąć kolejny łyk koniaku. Powinien mieć jeszcze cygaro, ale w tych warunkach szkoda doskonałego cygara. Jakoś wytrwa.
- Zatem - mówiąc, zajął jeden z hokerów przy barze. Daleko mu było do bycia zniechęconym - Załóżmy, że chciałbym przekazać komuś, kogo niekoniecznie darzę sympatią, jakąś wiadomość - wbił w dziewczynę oczy. Na początku można było jeszcze wyłapać w nim cień rozbawienia, swobody. Teraz był wybitnie oficjalny, stanowczy, nawet jeżeli unikał konkretów i słów, za które ktoś mógłby go oskarżyć - Czy mój hollywoodzki doradca zna kogoś takiego? Albo może znasz lepszego "doradcę"? - ostatnie słowo wyraźnie podkreślił - Jak mówiłem, dobry jestem w napiwki - przypomniał jej jeszcze. Może w jakiś tanich szpiegowskich filmach ktoś długą rozmową i flirtem wydobyłby tę informację za darmo. On nie miał na to kompletnie czasu, a pieniędzy miał pod dostatkiem by kupić nimi to, czego potrzebował. Całe życie kupował to, czego chciał.
Signy Morrow

Po nitce do kłębka

: czw paź 09, 2025 9:17 pm
autor: Signy Morrow
Nie była pustą laleczką. Nie miała więc ochoty, aby dać się na coś naciąć, dlatego nie sposób odmówić jej ostrożności.
Wiedziała, jak działał ten świat. Osoby, które zbyt dużo kłapały dziobem, zwykle kończyły jako z a g i n i o n e. Ci, którzy widzieli zbyt wiele, cierpieli sami, albo przyglądali się cierpieniu swoich bliskich, a Signy pod dostatkiem miała tego za sprawą choroby własnej matki.
Nie próbowała więc zgrywać takiej, która dzięki związkowi z facetem, który nie stronił od szemranych interesów i przemocy, sama mogła więcej. Nie zachowywała się tak, jakby była nieuchwytna, ponieważ miała świadomość tego, jak łatwo mogła w taki sposób wpaść.
Nie była głupia, więc nie zamierzała wyśpiewać mu wszystkiego od razu. Najpierw musiała upewnić się, że miała przed sobą kogoś, kto zasługiwał na przynajmniej minimum jej zaufania.
Biorąc pod uwagę to, jak bardzo nie pasował do tej scenerii, być może powinna pójść za ciosem?
Uniosła jedną brew ku górze, a później niedbale wzruszyła ramionami, jak gdyby w ten sposób chciała dać mu do zrozumienia, że całą resztę miała ocenić sama. Sięgnęła po jedną ze szklanek, które do tej pory znajdowały się w wyparzarce i za pomocą ściereczki nieznacznie ją przetarła. — W tej twojej hipotetycznej historii, z kim tak właściwie mam do czynienia? — zapytała, przechylając głowę na bok. Wolała uniknąć sytuacji, w której już moment później błysnąłby jej przed twarzą odznaką i oznajmił, że wpakowała się w jakieś bagno, z którego mogła wydostać się wyłącznie wtedy, jeśli zacznie sypać.
Żaden dobry d o r a d c a nie świadczy swoich usług byle komu — dodała po chwili, zerkając na niego wymownie. Jeśli rzeczywiście traktował swoje pytania poważnie, musiał dać jej coś więcej. W innym wypadku pozostawałoby mu wyłącznie odwrócenie się na pięcie i poszukanie pomocy gdzieś indziej. Nikt inny z tu obecnych najpewniej w niczym by mu nie pomógł.

Cooper Lennox

Po nitce do kłębka

: wt paź 14, 2025 7:54 am
autor: Cooper Lennox
Musiał przyznać, że ta sytuacja sprawiała mu zaskakująco dużo przyjemności, choć ledwo co nogi zmoczył wchodząc do jeziora, jeżeli można wykorzystać taką metaforę. Dużo łatwiejszy i prostszy był jego standardowy modus operandi, gdzie wystarczyło powiedzieć i większość ludzi robiła co chciał. Jedni byli pod wrażeniem pozycji, inni korzystali z pieniędzy, które stały za Cooperem, a inni po prostu chcieli wleźć mu w dupę. Teraz, gdy potrzeba było odrobiny finezji, nawet jeżeli to finezja kulawego drwala... też były plusy.
Zmęczył ten koniak. Pierwsze co zrobi po powrocie do domu to spali cygaro, aby wypalić ten paskudny posmak, a potem napije się czegoś porządnego. Tymczasem obserwował dziewczynę i odsunął pustą już szklankę od siebie. Moment później obok pustego naczynia znalazły się banknoty, taka sama ilość jak wcześniej: należność za drinka plus przyjemny napiwek. Zagadką pozostawało dla niego jaki procent jej wynagrodzenia stanowił, ale doskonale wiedział, że drogi lokal nigdy nie idzie w parze z dobrze opłacaną obsługą.
- Czy to istotne? - odbił pytaniem. Przecież przyszedł tutaj, miał nadzieję, anonimowo, gdyby chciał się rozpowiadać to wstawiłby ogłoszenie na craigslist i dodatkowo podpisał imieniem i nazwiskiem. Po chwili jednak pokręcił głową, pod nosem się uśmiechnął. Koniec końców, uważał się za człowieka konkretnego, a mało rzeczy irytowało bardziej, niż to gdy zadaje się komuś pytanie, a ten w odpowiedzi robi to samo. Przyszedł tu z konkretnym zamiarem, z jasnym celem. Musiał kluczyć, ale to nie był ten moment. Skinął głową, gdy zadała drugie pytanie - Jasne, wszystko zrozumiałe - znów poprawił się nieco na krześle, wyprostował jeszcze bardziej - Nie jestem z policji. Jeżeli dobrze znam prawo, a znam je raczej dobrze, to policjant o to zapytany musi odpowiedzieć prawdę, bo inaczej, w hipotetycznym sądzie, po takim skłamaniu mamy do czynienia z zatrutym drzewem czy coś tam - machnął ręką, a potem postukał na blat. Czekał na drinka. Czy udawanie prawnika miałoby sens? Może, może. - Z pewnych, raczej oczywistych względów, nie chciałbym mówić wszystkiego. Po prostu potrzebuję dostępu do kogoś, kto wyświadczy mi usługę zarabiając przy tym całkiem sporo biorąc pod uwagę ryzyko. Pośrednik również - posłał dziewczynie znaczące spojrzenie. Ciekawiło go, kiedy wreszcie zachowa się jak 99% ludzi, z którymi miał do czynienia i połasi się na łatwą kasę - Mi chodzi o to, aby moje ręce pozostały czyste i nikt nie mógł mnie powiązać z wiadomością, która jest do przekazania - tą wiadomością było włamanie, lekka demolka, ale tego szczegółu dziewczyna za barem znać nie musiała. Dodał tylko jeszcze jedno: - Nikomu nie musi stać się krzywda

Signy Morrow

Daruj poślizg, w weekendy u mnie teraz będzie ciężko z pisaniem, mimo że zajrzeć z telefonu mogę co jakiś czas.

Po nitce do kłębka

: wt paź 14, 2025 8:46 pm
autor: Signy Morrow
Znajdowali się po dwóch przeciwnych stronach barykady. Z jednej strony on chciał zachować własną anonimowość, zaś z drugiej znajdowała się Signy, która nie chciała wpaść w kłopoty większe niż te, które posiadała do tej pory. Nie chciała samej siebie postawić w sytuacji, w której w obliczu prawa zostanie odpowiedzialną za poważne przewinienie, ponieważ wciąż miała na głowie matkę, która stała się jej priorytetem.
Nie tylko jej zdrowie, ale przede wszystkim również spokój, którego potrzebowała.
Nie mogła więc być l e k k o m y ś l n a. Musiała mieć pewność, że cokolwiek powie, nie wpakuje jej to w problemy, a takiej pewności nie posiadała, dopóki nie miała pojęcia, z kim tak właściwie miała do czynienia.
Mogła więc po prostu odprawić go z kwitkiem. Powiedzieć, że nie wiedziała nic a nic na temat osób, które mogłyby pomóc mu w ten sposób, jednak pokaźna suma, która znalazła się przy zapłacie za drinka zmusiła ją do ponownego rozważenia swojej decyzji. Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, a później wsunęła za ucho niesforny kosmyk włosów.
Obróciła się do mężczyzny plecami, aby ponownie sięgnąć po butelkę z alkoholem. Nie odezwała się w tym czasie ani słowem, dając sobie chwilę na to, aby rozważyć własne możliwości. — Niektórzy lubią łamać zasady — skwitowała, chwilę po tym decydując się na napełnienie jego szklanki. Gdy to było już gotowe, delikatnie przesunęła szkło po blacie baru, podsuwając je klientowi.
Nie musi czy się nie stanie? — zapytała, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Nie sądziła, że była to obietnica, do której mógł się przed nią zobowiązać, ponieważ liczył na usługę, której wykonanie zwykle bywało ryzykowne. Jasne, osoby, w których towarzystwie obracała się na co dzień, były dość obeznane z zasadami panującymi w przestępczym półświatku, ale to nie znaczy, że w pełni wystrzegały się błędów. Zakładała jednak, że jemu zależało na naprawdę solidnej robocie. — Potrzebuję numeru telefonu. Najlepiej na kartę — zakomunikowała, opierając się dłońmi o blat baru. Nie było mowy o tym, aby po prostu zaprowadziła go do kogoś, kto byłby w stanie rozwiązać jego problemy. Mogła natomiast spróbować skontaktować go z taką osobą, jednak musiało odbyć się to na ich zasadach, a to zaś oznaczało, że sam musiał zaczekać na to, aż ktoś się do niego odezwie.
O ile to w ogóle miało nastąpić.

Cooper Lennox

Po nitce do kłębka

: śr paź 15, 2025 12:40 pm
autor: Cooper Lennox
Kompletnie nie zrozumiał uwagi dotyczącej łamania zasad. Było to dla niego zabawne bo cała ta sytuacja, w której się oboje znaleźli, w prostej linii wynikała z tego, że trzeba było złamać parę zasad. Myśli chciały mu uciec w stronę dywagacji i rozważań, czy za tą wzmianką kryje się coś jeszcze, ale w porę udało mu się je pohamować, zawrócić na właściwy tor. Wydatnie pomógł w tym łyk, niezbyt ochoczy mówiąc szczerze, koniaku, który znów znalazł się w szklance.
- Ja nadaję wiadomość, nie ja ją dostarczam - odparł enigmatycznie, ale cóż innego mógł rzec? Ponownie upomniał się w duchu, że przesadnym trzymaniem kart przy orderach wiele tutaj nie wskóra. Ręka sama poszła do szklanki lecz zamiast ją podnieść, tylko pokręcił ją na barowym blacie i dopowiedział: - Pierwotne założenia zakładają, że nic nikomu się nie stanie. Moim zdaniem, jeżeli dojdzie do nieprzewidzianych wypadków i sytuacji to tylko ze względu na niechlujstwo lub niestaranność listonosza.
Informacja o telefonie go zaskoczyła. Wychodzi na to, że kompletnie tego nie przemyślał albo zwyczajnie naoglądał się tanich filmów kryminalnych klasy C. Pierwszy szok ustąpił miejsca rozbawieniu i tym razem Cooper się zaśmiał rezygnując z próby walki z tym odruchem. Potrzebował paru sekund na dojście do siebie.
- To mnie załatwiłaś - rzucił tylko z jeszcze słyszalną nutką rozbawienia w głosie - Nie mam pojęcia skąd wytrzasnąć telefon na kartę albo inny bezpieczny numer. Nie możemy się umówić, że co dwa dni będzie tu przychodzić ktoś ode mnie, udawać klienta i odbierać wiadomość? Albo ja przyjdę za trzy dni i dasz mi taki telefon? Koszt na mnie, prowizja dla Ciebie. - można mieć furę pieniędzy, kosmiczne wpływy, ale człowiek czasami jest w stanie się wypieprzyć na tak przyziemnej sprawie. Tylko to kompletnie nie jego galaktyka - Albo daj mi po prostu numer do tego, do kogo trzeba się odezwać i nigdy więcej mnie nie zobaczysz

Signy Morrow

Po nitce do kłębka

: czw paź 16, 2025 4:55 pm
autor: Signy Morrow
Nawet w miejscu, które pozornie mogło wydawać się pozbawione zasad, jakieś jednak panowały. Przynajmniej pośród tych osób, które wykazywały się zdrowym rozsądkiem i nie chciały w zadziwiająco łatwy sposób wpakować się w tarapaty.
A kimś takim zdecydowanie była Signy.
Możliwość dodatkowego zarobku wydawała się kusząca, jednak domyślała się również, że jako pośrednik wcale nie miała zgarnąć kokosów. W ten sposób nie byłaby w stanie ustawić się na tyle, aby uniezależnić się od faceta, z którym od pewnego czasu była związana. A skoro siedzący naprzeciw niej mężczyzna nie był w stanie sprawić, że Signy poczuje się tak, jakby chwyciła pana boga za nogi, cóż, nie zamierzała stawiać wszystkiego na jedną kartę dla przypadkowego faceta, który coś zamierzał jej obiecać.
Rozumiem, chcesz to załatwić w białych rękawiczkach — i wcale się temu nie dziwiła. Wyglądał na dostatecznie rozsądnego, aby samodzielnie nie brudzić sobie rąk, ale jednocześnie zaskoczył ją tym, że nie posiadał swoich minionków, przy pomocy których mógłby zająć się tym natychmiastowo. Wyglądał na kogoś, kogo byłoby na coś takiego stać.
Kolejnym stwierdzeniem zbił ją natomiast z pantałyku. Wydawało jej się bowiem, że miejsce, w którym można wyposażyć się w jednorazówkę jest raczej oczywiste, ale najwyraźniej nie dla wszystkich. Może sama była tego świadoma tylko przez to, w jakim środowisku się obracała? — Wystarczy wstąpić na stację benzynową — podpowiedziała, obrzucając go pełnym niepewności spojrzeniem. Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, a później wypuściła głośniej powietrze. — Myślisz, że gdybym rozdawała numery na prawo i lewo, dalej byłbyś w stanie znaleźć tu kogoś, kto chciałby ci pomóc? — zapytała, nie zamierzając narażać się niepotrzebnie, jeśli on nie był w stanie jej wysłuchać. — Nie jestem panną na posyłki. Jeśli chcesz to załatwić porządnie, kup jednorazówkę na stacji i przyjdź do mnie z numerem, a później czekaj na telefon — dodała, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami.
Nic więcej nie była w stanie dla niego zrobić.

Cooper Lennox

Po nitce do kłębka

: pn paź 20, 2025 8:27 pm
autor: Cooper Lennox
Posłał jej cokolwiek wymowne spojrzenie. Oczywiście, że miało być w białych rękawiczkach. Cała ta rozmowa w ogóle by się nie odbyła, gdyby Cooper był zdolny do zrobienia tego, czego oczekiwał. To znaczy wróć: "fizycznie" byłby w stanie zrobić to, czego oczekiwał od "listonosza", skoro już tak został nazwany. Niestety ryzyko wpadki oraz idące za tym konsekwencje były wybitnie niewspółmierne do wartości przekazywanej wiadomości. Trzeba było znaleźć kogoś od czarnej roboty. Klasyka. Czasem jest to firma krzak, czasem kancelaria prawnicza, a czasem jakiś przypadkowy łobuz. No dobra, to ostatnie to nowość.
- Nie zajmuję się tym na co dzień - wzruszył ramionami. Ktoś stojący z boku stwierdziłby, że mężczyzna mógł powiedzieć, że nie przepada za baseballem, a nie, że knuje coś nielegalnego - Nie chcę tutaj jednak kupić wagonu narkotyków, dwóch vanów kardzionej broni albo stadka nielegalnych imigrantów... - kolejny łyk koniaku. Ni cholery, nie skończy tej szklanki. Odsunął ją od siebie. - Spoko, tylko nie pryskaj mi stąd - odparł odchodząc od baru. Został niedopity koniak, rachunek uiścił wcześniej.
Kilkanaście minut później wrócił z telefon. Jeżeli dziewczyna śledziła go wzrokiem, w klubie wciąż nie było wielkiego ruchu, to musiała zauważyć, że Cooper wyszedł na chwilę z lokalu, wrócił do środka, by tuż przed tym jak się ponownie pojawił przed barem wyjść ponownie. Trochę nieporadnie, ale odsłonił połę marynarki - wyciągnął portfel, ale miał czas pokazać jej też telefon na kartę. Ewidentnie ktoś mu go dostarczył. Siedząc, miał czas obmyślić kiczowaty plan. Zamówił kolejny koniak, a między banknotami z zapłatą, skitrana była karteczka z numerem. Po zamówieniu po prostu odszedł, bez dodatkowych słów czy wyjaśnień.
Signy Morrow

eot