Mission: (Im)possible
: pn paź 06, 2025 5:40 pm
				
				Od samego rana Cem był jakiś nieobecny. Ostatniej nocy sporo myślał, co przełożyło się na prawie całkowity brak snu. Przechadzał się po domu, siedział nad basenem i patrzył w niebo, paląc kolejnego papierosa. Wiele spraw nie dawało mu spokoju i męczył się z tym wszystkim. Położył się nad ranem, ale i tak źle spał. Kiedy się obudził, było wcześnie. Przebrał się i zszedł na dół, by zrobić jakieś śniadanie. Obiadem się nie martwił, bo zamówił poprzedniego dnia kilka dań ze swojej ulubionej restauracji znajdującej się niedaleko jego domu (chociaż mógłby coś ugotować, nie bardzo mu się chciało, a poza tym miał tam być krótko, więc nie chciał marnować czasu na stanie przy garach). Wszystko miało zostać dostarczone na odpowiednią porę, tak jak się umawiał z Emirem.
Nie miał większych planów na ten dzień, poza umówionym spotkaniem. Wszystko miało się wyklarować później, kiedy zakończą obiad. Kto wie, co wymyślą, a było przecież jasne, że do czegoś dojdą podczas tej posiadówki.
Pogoda sprzyjała, więc pomyślał, że mogą zostać na tarasie przy basenie. Oczywiście zapyta resztę o miejsce, bo w jadalni też można było usiąść i tam spędzić czas, ale przyjemniej chyba było na zewnątrz. Zobaczymy, co wybiorą.
Cem siedział w salonie, z gitarą, brzdąkając jakieś znane piosenki, a przed nim na stoliku stał duży kubek mocnej kawy, bo był zmęczony i niewyspany. Miał nadzieję, że trochę mu się humor poprawi.
Ayers zdecydowanie potrzebował oderwania się od swoich smutków. Stres przed premierą też robił swoje, bo nawet jeśli miał być przygotowany, wiedział, że nie będzie to łatwe do ogarnięcia, a wydarzyć mogło się wiele rzeczy.
Mężczyzna przypatrywał się Eden, która znajdowała się niedaleko w towarzystwie Vito. Pies bardzo ją polubił, czemu wcale się nie dziwił. Cem myślał też intensywnie nad tym, jak rozegrać kilka spraw, które musiał wkrótce uporządkować. I to nie będzie łatwe dla nikogo.
Zerknął na zegarek i odliczał czas, który został do przybycia Emira, nucąc jakąś balladę, którą śpiewała kiedyś Miray Kaya – matka aktora. Zadumał się, wspominając kobietę. W końcu z zamyślenia wyrwało go przybycie gościa. Kiedy jednak poszedł otworzyć i przywitać przyjaciela, stanął jak wryty, bo Emir nie przyszedł sam!
Emir Saylan
Mavi Ayers
eden de poesy
			Nie miał większych planów na ten dzień, poza umówionym spotkaniem. Wszystko miało się wyklarować później, kiedy zakończą obiad. Kto wie, co wymyślą, a było przecież jasne, że do czegoś dojdą podczas tej posiadówki.
Pogoda sprzyjała, więc pomyślał, że mogą zostać na tarasie przy basenie. Oczywiście zapyta resztę o miejsce, bo w jadalni też można było usiąść i tam spędzić czas, ale przyjemniej chyba było na zewnątrz. Zobaczymy, co wybiorą.
Cem siedział w salonie, z gitarą, brzdąkając jakieś znane piosenki, a przed nim na stoliku stał duży kubek mocnej kawy, bo był zmęczony i niewyspany. Miał nadzieję, że trochę mu się humor poprawi.
Ayers zdecydowanie potrzebował oderwania się od swoich smutków. Stres przed premierą też robił swoje, bo nawet jeśli miał być przygotowany, wiedział, że nie będzie to łatwe do ogarnięcia, a wydarzyć mogło się wiele rzeczy.
Mężczyzna przypatrywał się Eden, która znajdowała się niedaleko w towarzystwie Vito. Pies bardzo ją polubił, czemu wcale się nie dziwił. Cem myślał też intensywnie nad tym, jak rozegrać kilka spraw, które musiał wkrótce uporządkować. I to nie będzie łatwe dla nikogo.
Zerknął na zegarek i odliczał czas, który został do przybycia Emira, nucąc jakąś balladę, którą śpiewała kiedyś Miray Kaya – matka aktora. Zadumał się, wspominając kobietę. W końcu z zamyślenia wyrwało go przybycie gościa. Kiedy jednak poszedł otworzyć i przywitać przyjaciela, stanął jak wryty, bo Emir nie przyszedł sam!
Emir Saylan
Mavi Ayers
eden de poesy