wez zdziro won
: wt paź 07, 2025 7:20 pm
Kurwa, ludzi w chuj.
Nie, żeby nie wiedział, że tak to będzie wyglądać i nie była to też pierwsza tego typu impreza w tym domu, Ernest miał się za doskonałego gospodarza i wyjątkowo faktycznie to, co sądził, a stan faktyczny się pokrywały.
Żarcie przecież sam nadzorował, przynajmniej zanim się goście zeszli, bo później zostawił wszystko już obsłudze, a sam bardzo szybko się nagrzał i z podobnego stanu nie zamierzał schodzić przez całą noc.
Nie przejmował się tym, że znowu może sobie coś w głowie wymyśli i ciężko go będzie przekonać, żeby podejmował inne decyzje, bardziej bezpieczne i racjonalne.
Takich to się nie podejmuje na imprezie, a na pewno nie już na swojej własnej.
Niczego teraz w głowie nie miał poza swoim własnym śmiechem odbijającym się echem spiralnie, już nie był pewien czy się śmiał z żartu, czy z pajaca, który wskoczył do basenu robiąc podwójne salto i cały był teraz, debil, przemoczony.
A on przecież nie zamierzał mu pomagać, to jakiś daleki znajomi, który mu koło chuja latał, niech teraz podrywa panienki w przemoczonych gaciach, skoro tak im chciał zaimponować swoim saltem.
Jakaś fruzia go o coś zagadywała, a on w ogóle nie słuchał chociaż potakiwał, rozglądał się bardziej za blondynką, która mu się ostatnio po nocach śniła, ale chyba tylko na snach się skończy.
– Dobra, ragazza, przepuść mnie. – W połowie zdania jej przerwał, machając ręką, chuj z nią, nie ta, to inna, nie miał czasu słuchać o jej przygodach bo mu się szczać chciało.
Wstał, odstawiając kieliszek w powietrzu, który gruchnął zaraz o ziemię roztrzaskując się, ale Erno był już metr dalej przepychając się przez tłum w kierunku łazienki na parterze.
Która była rzecz jasna zajęta. I w dodatku drzwi zamknięte, to dobrze, bo nie mógłby się skupić na szczaniu jakby się ktoś obok obściskiwał.
Ruszył więc na piętro, gdzie o wiele mniej osób było, bo goście mieć wstępu tutaj nie powinni, ale zawsze ktoś przemknie, zresztą idąc korytarzem był pewien, że kogoś słyszał nieopodal, w pokoju dla gości. Już chuj z nimi. Najważniejsze, że sypialnię miał zamkniętą na klucz, bo tutaj to by nikogo nie zniósł.
Otworzył drzwi i wszedł do sypialni, nawet z chwilową ulgą przyjmując względną ciszę i poszedł do łazienki, odpalając światło przy lustrze, nawet nie przymykając drzwi bo i po co, nikogo się tutaj nie spodziewał.
A nawet gdyby to miał to w dupie głęboko, świętował powrót do stanu wolnego, dobrze się bawił, w głowie wszystko przecież dobrze.
lola bae
Nie, żeby nie wiedział, że tak to będzie wyglądać i nie była to też pierwsza tego typu impreza w tym domu, Ernest miał się za doskonałego gospodarza i wyjątkowo faktycznie to, co sądził, a stan faktyczny się pokrywały.
Żarcie przecież sam nadzorował, przynajmniej zanim się goście zeszli, bo później zostawił wszystko już obsłudze, a sam bardzo szybko się nagrzał i z podobnego stanu nie zamierzał schodzić przez całą noc.
Nie przejmował się tym, że znowu może sobie coś w głowie wymyśli i ciężko go będzie przekonać, żeby podejmował inne decyzje, bardziej bezpieczne i racjonalne.
Takich to się nie podejmuje na imprezie, a na pewno nie już na swojej własnej.
Niczego teraz w głowie nie miał poza swoim własnym śmiechem odbijającym się echem spiralnie, już nie był pewien czy się śmiał z żartu, czy z pajaca, który wskoczył do basenu robiąc podwójne salto i cały był teraz, debil, przemoczony.
A on przecież nie zamierzał mu pomagać, to jakiś daleki znajomi, który mu koło chuja latał, niech teraz podrywa panienki w przemoczonych gaciach, skoro tak im chciał zaimponować swoim saltem.
Jakaś fruzia go o coś zagadywała, a on w ogóle nie słuchał chociaż potakiwał, rozglądał się bardziej za blondynką, która mu się ostatnio po nocach śniła, ale chyba tylko na snach się skończy.
– Dobra, ragazza, przepuść mnie. – W połowie zdania jej przerwał, machając ręką, chuj z nią, nie ta, to inna, nie miał czasu słuchać o jej przygodach bo mu się szczać chciało.
Wstał, odstawiając kieliszek w powietrzu, który gruchnął zaraz o ziemię roztrzaskując się, ale Erno był już metr dalej przepychając się przez tłum w kierunku łazienki na parterze.
Która była rzecz jasna zajęta. I w dodatku drzwi zamknięte, to dobrze, bo nie mógłby się skupić na szczaniu jakby się ktoś obok obściskiwał.
Ruszył więc na piętro, gdzie o wiele mniej osób było, bo goście mieć wstępu tutaj nie powinni, ale zawsze ktoś przemknie, zresztą idąc korytarzem był pewien, że kogoś słyszał nieopodal, w pokoju dla gości. Już chuj z nimi. Najważniejsze, że sypialnię miał zamkniętą na klucz, bo tutaj to by nikogo nie zniósł.
Otworzył drzwi i wszedł do sypialni, nawet z chwilową ulgą przyjmując względną ciszę i poszedł do łazienki, odpalając światło przy lustrze, nawet nie przymykając drzwi bo i po co, nikogo się tutaj nie spodziewał.
A nawet gdyby to miał to w dupie głęboko, świętował powrót do stanu wolnego, dobrze się bawił, w głowie wszystko przecież dobrze.
lola bae