tequila
: wt paź 07, 2025 7:31 pm
				
				– Spokojnie, Mimi. Nikt cię tutaj nie zapyta gdzie twój mąż.
Chyba, że ktoś akurat też był jeszcze w tej toalecie i słyszał jak Jem mruczała do siebie pod nosem wyjmując swój perfum.
Perfum osiadł delikatnie po obu stronach jej szyi, jedno westchnięcie i mogła iść.
Sala weselna wyglądała dokładnie tak, jak Jem sobie to wyobrażała. Była całkiem pewna, że panna młoda pokazała wedding planerce po prostu swoją tablicę na pintereście pełną bardzo generycznych zdjęć z wesel w stylu przepych, fioletowe oświetlenie, ogromne wazony (też podświetlane) z większymi bukietami stojące na środku okrągłych stołów, zasłaniając tych, którzy siedzieli akurat naprzeciwko. A miło byłoby jednak widzieć z kim pije tequilę, bo nawet nie zamierzała zaczynać od wina. Przyjechała się tutaj bawić, a nie zaliczyć morderczego kaca, bo w jej wieku wystarczył jeden fałszywy ruch i już musiała następnego dnia odpokutować imprezę.
Na czym jak na czym ale na alkoholach się znała.
Podeszła do sztalugi stojącej przy wejściu na salę, szukając na rozpisce swojego nazwiska i numeru stolika, a gdy odnalazła rzuciła jeszcze pobieżnie wzrokiem na innych gości siedzących przy jej stoliku. Znała jedną osobę, chociaż to za dużo powiedziane. Kojarzyła.
Już z daleka widziała, że wszyscy siedzą przy stoliku numer dziesięć i była ostatnia.
Nie trzeba było się tyle nad sobą pieścić w łazience, ale zwątpiła czy świętowanie czyichś zaślubin jednak będzie dla niej dobrym powodem do zabawy.
– Dobry wieczór. – Uśmiechnęła się przyjaźnie, na tyle na ile było to możliwe w jej wykonaniu do gości przy stoliku i odsunęła jedyne wolne krzesło, siadając.
Odłożyła swoją drobną torebkę i zerknęła na swojego sąsiada.
– Jemima. – Przedstawiła się wyciągając dłoń, odwracając się po chwili w stronę drugiego sąsiada.
Jim Hawkins
			Chyba, że ktoś akurat też był jeszcze w tej toalecie i słyszał jak Jem mruczała do siebie pod nosem wyjmując swój perfum.
Perfum osiadł delikatnie po obu stronach jej szyi, jedno westchnięcie i mogła iść.
Sala weselna wyglądała dokładnie tak, jak Jem sobie to wyobrażała. Była całkiem pewna, że panna młoda pokazała wedding planerce po prostu swoją tablicę na pintereście pełną bardzo generycznych zdjęć z wesel w stylu przepych, fioletowe oświetlenie, ogromne wazony (też podświetlane) z większymi bukietami stojące na środku okrągłych stołów, zasłaniając tych, którzy siedzieli akurat naprzeciwko. A miło byłoby jednak widzieć z kim pije tequilę, bo nawet nie zamierzała zaczynać od wina. Przyjechała się tutaj bawić, a nie zaliczyć morderczego kaca, bo w jej wieku wystarczył jeden fałszywy ruch i już musiała następnego dnia odpokutować imprezę.
Na czym jak na czym ale na alkoholach się znała.
Podeszła do sztalugi stojącej przy wejściu na salę, szukając na rozpisce swojego nazwiska i numeru stolika, a gdy odnalazła rzuciła jeszcze pobieżnie wzrokiem na innych gości siedzących przy jej stoliku. Znała jedną osobę, chociaż to za dużo powiedziane. Kojarzyła.
Już z daleka widziała, że wszyscy siedzą przy stoliku numer dziesięć i była ostatnia.
Nie trzeba było się tyle nad sobą pieścić w łazience, ale zwątpiła czy świętowanie czyichś zaślubin jednak będzie dla niej dobrym powodem do zabawy.
– Dobry wieczór. – Uśmiechnęła się przyjaźnie, na tyle na ile było to możliwe w jej wykonaniu do gości przy stoliku i odsunęła jedyne wolne krzesło, siadając.
Odłożyła swoją drobną torebkę i zerknęła na swojego sąsiada.
– Jemima. – Przedstawiła się wyciągając dłoń, odwracając się po chwili w stronę drugiego sąsiada.
Jim Hawkins