Popcorn, koc i odrobina strachu
: śr paź 08, 2025 7:18 pm
				
				Zwykły wieczór — taki, kiedy obie mogą na chwilę przestać myśleć o pracy, obowiązkach, o wszystkim tym, co zazwyczaj trzyma je zbyt mocno w rzeczywistości. Właśnie dlatego młodsza z sióstr, z zaskakującą determinacją w oczach, pojawiła się w drzwiach pokoju Claire, niosąc miskę popcornu większą niż jej głowa i trzymając w ręku pilot niczym broń.
– Dzisiaj oglądamy horrory. – oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu, choć w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie. Nie czekała nawet na odpowiedź. Szybko chwyciła siostrę za dłoń i pociągnęła w stronę salonu, nie dając jej żadnych szans na ucieczkę. Czuła, jak coś w niej cichutko drży — nie ze strachu przed filmem, ale z ekscytacji. Lubiła ten moment, gdy to ona decydowała o planie wieczoru. Lubiła też ten błysk w oczach Claire, kiedy ta udawała, że nie ma na to siły, choć obie wiedziały, że zaraz i tak się uśmiechnie.
Gdy tylko przekroczyły próg salonu, młodsza z dziewczyn zaczęła zamaszyście rozkładać koc na kanapie, jakby szykowała się na jakieś spektakularne wydarzenie. Włączyła telewizor, przewijając kolejne tytuły z błyskiem ekscytacji, jakby każda z opcji miała być idealna. W końcu zatrzymała się na jednym z klasyków — trochę kiczowatym, trochę zbyt przewidywalnym, ale właśnie takim, który najlepiej ogląda się we dwie, z kubkiem herbaty i popcornem, który niepostrzeżenie zniknie w połowie filmu.
Z zadowoleniem opadła na sofę, unosząc brew w stronę Claire.
– No chodź, nie udawaj, że nie lubisz tego klimatu. – rzuciła, przygryzając popcorn i udając pełną obojętność, choć w środku już wiedziała, że przy pierwszym jumpscarze zaciśnie palce na rękawie siostry.
Bo prawda była taka, że nie bała się filmów. Bała się ciszy po nich — tej, kiedy światła gasły, a dom wydawał się zbyt duży, zbyt pusty. Wtedy właśnie lubiła mieć ją obok — Claire, ze swoim spokojem, przewidywalnością, z tą dziwną zdolnością do rozpraszania mroku samą obecnością. Kiedy ekran rozświetliła pierwsza scena, młodsza z dziewczyn instynktownie zbliżyła się do siostry, udając, że szuka wygodniejszej pozycji, a tak naprawdę — trochę ochrony przed tym, co zaraz miało się wydarzyć. Oparła się o nią lekko, pozwalając sobie na ten gest jakby od niechcenia, a jednak z cichym przyzwoleniem na bliskość, której potrzebowała bardziej, niż chciała przyznać.
– Jeśli znowu zakryjesz oczy przy scenie z duchem, to ja gaszę światło. – mruknęła, rozciągając usta w łobuzerskim uśmiechu. W tle rozbrzmiała muzyka, typowa dla horrorów z lat dziewięćdziesiątych: zbyt dramatyczna, zbyt oczywista, ale idealna na taki wieczór. I choć obie dobrze wiedziały, że za chwilę pojawi się coś, co sprawi, że jedna z nich piskiem przerwie ciszę, żadna nie miała nic przeciwko. Tak przynajmniej myślała młodsza, z rodzeństwa. Bo może właśnie o to chodziło — o ten mały teatr emocji, w którym jedna udaje odważną, druga — opanowaną, pomimo podobnego strachu zakorzenionego, już od dzieciństwa, mimo wszystko tak naprawdę obie po prostu potrzebują siebie nawzajem. Przynajmniej w takie wieczory, jak ten tutaj. Wieczór przepełniony grozą i bliskością.
Claire Price
			– Dzisiaj oglądamy horrory. – oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu, choć w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie. Nie czekała nawet na odpowiedź. Szybko chwyciła siostrę za dłoń i pociągnęła w stronę salonu, nie dając jej żadnych szans na ucieczkę. Czuła, jak coś w niej cichutko drży — nie ze strachu przed filmem, ale z ekscytacji. Lubiła ten moment, gdy to ona decydowała o planie wieczoru. Lubiła też ten błysk w oczach Claire, kiedy ta udawała, że nie ma na to siły, choć obie wiedziały, że zaraz i tak się uśmiechnie.
Gdy tylko przekroczyły próg salonu, młodsza z dziewczyn zaczęła zamaszyście rozkładać koc na kanapie, jakby szykowała się na jakieś spektakularne wydarzenie. Włączyła telewizor, przewijając kolejne tytuły z błyskiem ekscytacji, jakby każda z opcji miała być idealna. W końcu zatrzymała się na jednym z klasyków — trochę kiczowatym, trochę zbyt przewidywalnym, ale właśnie takim, który najlepiej ogląda się we dwie, z kubkiem herbaty i popcornem, który niepostrzeżenie zniknie w połowie filmu.
Z zadowoleniem opadła na sofę, unosząc brew w stronę Claire.
– No chodź, nie udawaj, że nie lubisz tego klimatu. – rzuciła, przygryzając popcorn i udając pełną obojętność, choć w środku już wiedziała, że przy pierwszym jumpscarze zaciśnie palce na rękawie siostry.
Bo prawda była taka, że nie bała się filmów. Bała się ciszy po nich — tej, kiedy światła gasły, a dom wydawał się zbyt duży, zbyt pusty. Wtedy właśnie lubiła mieć ją obok — Claire, ze swoim spokojem, przewidywalnością, z tą dziwną zdolnością do rozpraszania mroku samą obecnością. Kiedy ekran rozświetliła pierwsza scena, młodsza z dziewczyn instynktownie zbliżyła się do siostry, udając, że szuka wygodniejszej pozycji, a tak naprawdę — trochę ochrony przed tym, co zaraz miało się wydarzyć. Oparła się o nią lekko, pozwalając sobie na ten gest jakby od niechcenia, a jednak z cichym przyzwoleniem na bliskość, której potrzebowała bardziej, niż chciała przyznać.
– Jeśli znowu zakryjesz oczy przy scenie z duchem, to ja gaszę światło. – mruknęła, rozciągając usta w łobuzerskim uśmiechu. W tle rozbrzmiała muzyka, typowa dla horrorów z lat dziewięćdziesiątych: zbyt dramatyczna, zbyt oczywista, ale idealna na taki wieczór. I choć obie dobrze wiedziały, że za chwilę pojawi się coś, co sprawi, że jedna z nich piskiem przerwie ciszę, żadna nie miała nic przeciwko. Tak przynajmniej myślała młodsza, z rodzeństwa. Bo może właśnie o to chodziło — o ten mały teatr emocji, w którym jedna udaje odważną, druga — opanowaną, pomimo podobnego strachu zakorzenionego, już od dzieciństwa, mimo wszystko tak naprawdę obie po prostu potrzebują siebie nawzajem. Przynajmniej w takie wieczory, jak ten tutaj. Wieczór przepełniony grozą i bliskością.
Claire Price