we can make you grandparents
: pn paź 13, 2025 12:45 am
				
				Po tym wszystkim, co miało ostatnimi czasy miejsce Evina miała wrażenie, że powinny nieco przystopować i odwołać zaplanowany wcześniej weekend z Samem, ale Zaylee przekonała ją do tego, aby nie podejmowały pochopnych decyzji.
Po długim i wyczerpującym wieczorze czy też nocy spędzonej na składaniu wyjaśnień przed przełożonym oraz wyciąganiu ponownie kartoteki Anthony'ego Blythe'a zasłużyły na przynajmniej odrobinę rozluźnienia. Nie mogły też w żaden sposób rozczarować dziewięciolatka, dla którego jakiś czas temu kupiły zestaw lego z Gwiezdnych Wojen, bo uznały, że taki prezent na pewno go ucieszy i zapewni im rozrywkę na całe popołudnie.
Nie myliły się. Sammy był wniebowzięty i cały czas trajkotał jak katarynka na temat ulubionej serii, zasypując je kolejnymi ciekawostkami. Wciąż poznawał coraz bardziej ukochane uniwersum dzięki serii animowanej, którą Miller znalazła dla niego na platformie Disneya. Z początku detektywka nie bardzo chciała kupować kolejny streaming z myślą wyłącznie o odwiedzającym je sporadycznie dziecku, ale łatwo dała się przekonać na wzmiankę o tym, że mogłyby tam obejrzeć The Rocky Horror Picture Show. Mimo wszystko Zaylee znała ją doskonale zarówno ją jak i jej zamiłowanie do starych filmów, co potrafiła sprytnie wykorzystać.
Siedzieli właśnie w pokoju i składali wspomniany już star warsowy model w momencie, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka przy drzwiach. Nie spodziewały się żadnych gości oraz wyjątkowo nie zamawiały jedzenia na wynos, chcąc przyzwyczajać Samuela do tego, że nie zawsze będzie jadał u nich fast foody czy też posiłki z rozmaitych knajpek. Nie znaczyło to jednak tego, że ktoś nie mógł chcieć do nich zajrzeć. Zawsze mogła to być sympatyczna staruszka, która mieszkała w pobliżu i już zdarzyło się jej pożyczać od nich cukier, bo zabrakło jej go do wypieku ciasteczek, którymi się z nimi podzieliła w ramach podziękowania.
- Ja otworzę - zaoferowała, bo koronerka chwilowo była zajęta studiowaniem instrukcji oraz planu składanego modelu.
Dlatego też Evina podniosła się z zajmowanego miejsca i nim udała się do drzwi wejściowych zmierzwiła jeszcze blond czuprynę siedzącego na kanapie dziewięciolatka i schyliła się, żeby ucałować skroń narzeczonej. Dopiero wtedy mogła ruszyć, aby zobaczyć kto na nią czekał w progu.
Po drodze poprawiła jeszcze naprędce rozpuszczone włosy, które znajdowały się w lekkim nieładzie po tym jak szalała z Samem i kontrolnie zerknęła w lustro w przedpokoju, gdy tylko po raz ostatni przeczesała je palcami. Nie było tak źle.
W końcu nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi po czym zamarła w połowie tego ruchu, gdy tylko zobaczyła, że ma przed sobą Millerów. Zdecydowanie nie spodziewała się tego, że nagle zostaną nawiedzone przez jej przyszłych teściów. Nie zapowiadali się wcześniej. Zaylee na pewno by jej o tym napomknęła.[/b]
- Dzień dobry... - przywitała się z nimi nieco zbita z tropu, starając się sobie przypomnieć czy na pewno przypadkiem nie przeoczyły jakiejś umówionej wizyty.
Przesunęła się lekko we wejściu, dając mimo wszystko starszemu małżeństwu nieco przestrzeni na to, aby weszli do środka. Był to raczej odruch niż faktyczne zaproszenie. Była zdecydowanie zbyt skołowana, aby podjąć teraz racjonalną decyzję.
zaylee miller
			Po długim i wyczerpującym wieczorze czy też nocy spędzonej na składaniu wyjaśnień przed przełożonym oraz wyciąganiu ponownie kartoteki Anthony'ego Blythe'a zasłużyły na przynajmniej odrobinę rozluźnienia. Nie mogły też w żaden sposób rozczarować dziewięciolatka, dla którego jakiś czas temu kupiły zestaw lego z Gwiezdnych Wojen, bo uznały, że taki prezent na pewno go ucieszy i zapewni im rozrywkę na całe popołudnie.
Nie myliły się. Sammy był wniebowzięty i cały czas trajkotał jak katarynka na temat ulubionej serii, zasypując je kolejnymi ciekawostkami. Wciąż poznawał coraz bardziej ukochane uniwersum dzięki serii animowanej, którą Miller znalazła dla niego na platformie Disneya. Z początku detektywka nie bardzo chciała kupować kolejny streaming z myślą wyłącznie o odwiedzającym je sporadycznie dziecku, ale łatwo dała się przekonać na wzmiankę o tym, że mogłyby tam obejrzeć The Rocky Horror Picture Show. Mimo wszystko Zaylee znała ją doskonale zarówno ją jak i jej zamiłowanie do starych filmów, co potrafiła sprytnie wykorzystać.
Siedzieli właśnie w pokoju i składali wspomniany już star warsowy model w momencie, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka przy drzwiach. Nie spodziewały się żadnych gości oraz wyjątkowo nie zamawiały jedzenia na wynos, chcąc przyzwyczajać Samuela do tego, że nie zawsze będzie jadał u nich fast foody czy też posiłki z rozmaitych knajpek. Nie znaczyło to jednak tego, że ktoś nie mógł chcieć do nich zajrzeć. Zawsze mogła to być sympatyczna staruszka, która mieszkała w pobliżu i już zdarzyło się jej pożyczać od nich cukier, bo zabrakło jej go do wypieku ciasteczek, którymi się z nimi podzieliła w ramach podziękowania.
- Ja otworzę - zaoferowała, bo koronerka chwilowo była zajęta studiowaniem instrukcji oraz planu składanego modelu.
Dlatego też Evina podniosła się z zajmowanego miejsca i nim udała się do drzwi wejściowych zmierzwiła jeszcze blond czuprynę siedzącego na kanapie dziewięciolatka i schyliła się, żeby ucałować skroń narzeczonej. Dopiero wtedy mogła ruszyć, aby zobaczyć kto na nią czekał w progu.
Po drodze poprawiła jeszcze naprędce rozpuszczone włosy, które znajdowały się w lekkim nieładzie po tym jak szalała z Samem i kontrolnie zerknęła w lustro w przedpokoju, gdy tylko po raz ostatni przeczesała je palcami. Nie było tak źle.
W końcu nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi po czym zamarła w połowie tego ruchu, gdy tylko zobaczyła, że ma przed sobą Millerów. Zdecydowanie nie spodziewała się tego, że nagle zostaną nawiedzone przez jej przyszłych teściów. Nie zapowiadali się wcześniej. Zaylee na pewno by jej o tym napomknęła.[/b]
- Dzień dobry... - przywitała się z nimi nieco zbita z tropu, starając się sobie przypomnieć czy na pewno przypadkiem nie przeoczyły jakiejś umówionej wizyty.
Przesunęła się lekko we wejściu, dając mimo wszystko starszemu małżeństwu nieco przestrzeni na to, aby weszli do środka. Był to raczej odruch niż faktyczne zaproszenie. Była zdecydowanie zbyt skołowana, aby podjąć teraz racjonalną decyzję.
zaylee miller