Strona 1 z 3

just like a thief

: czw paź 16, 2025 12:41 pm
autor: kira finch
002.
theft /θɛft/
noun
the action or crime of stealing.
"he was convicted of theft"
Kiedy Sonic wysadził ich przy Greetown, od razu pożałowała, że zgodziła się na ten pomysł. Od kilku dni Boost nie świergolił o niczym innym, jak o zaparkowanym wzdłuż krawężnika Chevrolecie.
To Impala SS z sześćdziesiątego siódmego — w jego głosie dało się wyczuć czyste podniecenie. — W takim stanie jest wart z sześćdziesiąt kafli, rozumiesz?
Kira rozumiała, ale nie była do końca przekonana do działań kumpla. Ostatecznie tylko machnęła na to ręką, ulegając jego namowom i zdecydowała się pomóc mu ukraść klasyczne, czerwone auto.
Boost najpierw upewnił się, że nikt nie patrzy. Kira stała obok, nerwowo naciągając na głowę kaptur czarnej bluzy.
Boost pokręcił głową, uśmiechając się szeroko:
Prawdziwy majster wie, jak to obejść — kumpel uśmiechnął się szeroko i podszedł do Chevroleta od strony kierowcy, po czym wyciągnął z plecaka narzędzia — cienki drut, mały śrubokręt, kilka gumek. Cmoknął i przyjrzał się zamkowi. — Każde zarysowanie zmniejsza wartość. Sprzedam go dobrze, albo wcale.
Praca wymagała precyzji, więc ruchy Boosta były spokojne, ale pewne. Kira stała na zwiadach, kątem oka obserwując jego poczynania. Adrenalina mieszała się z poczuciem winy. Przecież niepierwszy raz towarzyszyła mu w takich akcjach, to skąd w środku to dziwne, niecodzienne przeczucie? Nigdy szczególnie nie przejmowała się faktem, że chłopak kradnie, a potem sprzedaje samochody na nielegalnych giełdach. Wraz z Sonicem i Revy regularnie pomagali mu zdobywać wartościowe łupy, a ten później odpalał im jakąś działkę, w ramach zadośćuczynienia. To był uczciwy układ i każda ze stron była zadowolona. Ale teraz chodziło o starego Chevroleta, który musiał stanowić dla kogoś wartość sentymentalną. Takie samochody coraz rzadziej można było spotkać na drogach, a coraz częściej w muzeach motoryzacyjnych.
Kumpel przesunął drut przez zamek. Chwilę się z nim mocować, aż do momentu, gdy na ulicy rozbrzmiało ciche kliknięcie. To był moment, na który czekał, bo drzwi auta w końcu ustąpiły.
Streszczaj się — ponagliła go Finch, jednocześnie rozglądając się dookoła, czy aby na pewno nikt ich nie obserwował.
No już, momencik — odburknął Boost, wsiadając za kierownicę, gdzie zaczął grzebać przy kablach. Po chwili twarz Kiry została oświetlona reflektorami przednich świateł, przez co musiała zmrużyć oczy. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie. — Gotowe. Wsiadaj!

lyric hollis

just like a thief

: pt paź 17, 2025 1:00 pm
autor: lyric hollis
002.

Wracała właśnie do domu po wizycie na opuszczonym dworcu kolejowym zachodniej części Toronto. Razem z Madrid już od kilku dobrych wieczorów robiły tam swój jak narazie największy projekt kolorowymi puchami w sprayu. Miała to być historia o wolności i wyrwaniu się z norm społecznych, które świat wiecznie na nas nakładał. W planie miały zamalować całą boczną ścianę budynku, więc musiały podzielić wszystko na kilka wieczorów tak, aby farba spokojnie mogła wyschnąć i też dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie wyrobiłyby się w dziesięć godzin. Lyric była zadowolona z dzisiejszego postępu. Jak na jej oko, wystarczyły jeszcze dwa spotkania, by wszystko dokończyć.
Wysiadła z nocnego autobusu i skierowała się w stronę domu. Było już grubo po czwartej i kiedy tylko pomyśla o tym, że na dziesiątą już musi być w robocie z powodu remanentu, autentycznie zrobiło się jej niedobrze. Może gdyby jej umowa w The Shop nie była cała śmieciowa, nawet jebłaby L4. Ale nie mogła. A pieniędzy potrzebowała aż za bardzo.
Była już tylko ulicę od domu, kiedy w tej całej ciszy, w jakiej maszerowała, usłyszała warkot silnika. Tylko, że to wcale nie był zwykły warkot odpalanego samochodu. Te nowe już nawet nie wydawały z siebie takich dźwięków. A na ulicy stał tylko jeden, który to robił. Chevrolet Impala SS z sześćdziesiątego siódmego roku.
Jej samochód.
A dokładniej jej zmarłego ojca.
Serce dosłownie stanęło jej w piersi. Przystanęła na moment jak wryta, a zaraz potem zerwała się z miejsca i pobiegła przed siebie. Z każdym krokiem czuła, jak powietrze ulatuje jej z płuc.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie.

Starałą się jeszcze łudzić, trzymaj tej złudnej nadziei, że tylko jej się wydawało, że to zmęczona głowa płatała jej figle. Tylko że z chwilą, w której skręciła w odpowiednią ulicę i zobaczyła SWÓJ samochód z zapalonymi światłami nie było już żadnych złudzeń. Ktoś właśnie kradł jej auto. Kurwa.
Co jest kurwa?! — pokręciła jeszcze głową, jakby to do niej nie docierało, a już po chwili wydarła się ile sił w płucach. — HEJ!!! CO WY ROBICIE?! — i to był jej błąd. Bo tylko zwróciła na siebie uwagę złodziei. Ciemne postacie szybko zerwały się z miejsca i zaczęły pakować do samochodu.
A ona biegła.
Ciągłe biegła.
Już nawet nie czuła nóg.
Tylko czy zdąży tam faktycznie kurwa dobiec, zanim odjadą z jej autem?

kira finch

just like a thief

: pt paź 17, 2025 2:04 pm
autor: kira finch
HEJ!!! CO WY ROBICIE?!
Donośny krzyk dotarł do uszy Kiry, która odwróciła się dokładnie w tamtym kierunku. Ktoś zaczął biec w ich stronę. I był to albo przypadkowy przechodzień, albo właściciel Chevroleta.
Kurwa — syknęła przez zaciśnięte zęby, naciągając mocniej kaptur na głowę, żeby przypadkiem nikt jej nie rozpoznał.
No dawaj! — ponaglił ją Boost, co ocknęło Finch z letargu. Potrząsnęła głową i rzuciła się pędem do drzwi pasażera, które ustąpiły od razu po krótkim szarpnięciem.
Ale wsiadając do środka, nie poczuła, że z kieszeni bluzy wypadł jej identyfikator, który zawierał takie podstawowe informacje, jak imię i nazwisko oraz nazwę firmy. A konkretnie redakcji, bo to tam właśnie pracowała Kira, kiedy nie brała udziału w nielegalnych wyścigach. Albo w kradzieży
Jedź! — tym razem to ona go pospieszyła. — Na co czekasz?! — klepnęła go w ramię, wskazując ręką na postać, która zbliżała się szybciej, niż oboje by tego chcieli. Ale nagle samochód odmówił posłuszeństwa i zgasł. — Co jest? Co się... — urwała, do czego przyczyniło się uderzenie pięściami o maskę. Ktoś, najpewniej kobieta, której twarzy nie dało się dostrzec przez jasne reflektory, właśnie dopadła do czerwonego Chevroleta, krzycząc coś, co ciężko było zrozumieć przez panikę Boosta.
Ja pierdolę, co teraz?! Co teraz?! — próbował zespawać ze sobą te wszystkie kabelki, ale łapy trzęsły mu się jak galareta.
Uspokój się! — wydarła się, po czym odwróciła się w jego stronę i złapała jego twarz w obie dłonie. — Ogarnij i odpal ten jebany samochód!
Jak na zawołanie, styki nagle połączyły, a Boost wcisnął pedał gazu i wykonując jakiś dziwny manewr, odbił od krawężnika i o mały włos nie potrącił tej wymachującej łapami furiatki. Teraz już mieli pewność, to było jej auto. Na szczęście chłopak zdoła zakręcić kierownicą i wyjechać na ulicę, ale Kira zaczęła zastanawiać się, kto w ogóle dał mu prawo jazdy i czy przypadkiem nie znalazł go w jakichś chipsach. Albo nie kupił gdzieś na nielegalnym runku. Tym samym, na którym potem sprzedawał skradzione samochody. To by wiele wyjaśniało, dlaczego tak chujowo szło mu w nocnych wyścigach i czemu zwykle dojeżdżał na metę jako prawie ostatni.


lyric hollis

just like a thief

: pt paź 17, 2025 8:21 pm
autor: lyric hollis
Nie mogła w to uwierzyć.
Nawet kiedy już biegła w stronę ludzi ładujących się do jej samochodu, wciąż nie mogła uwierzyć, że ktoś próbował ukraść jej to auto. Jedyną rzecz, która jak nic innego przypominała jej o ojcu. Jedyne miejsce, w którym wciąż gdzieś pod tapicerką ostał się jego zapach.
Lyric nawet nie była zła. Ona była zrozpaczona.
Biegła ile sił w nogach, a kiedy w końcu znalazła się w pobliżu czerwonego Chevroleta, nie myśląc za dużo, rzuciła się na maskę. Będą ją musieli kurwa pierwsze przejechać, żeby zajebać ten samochód.
PO MOIM TRUPIE, FRAJERZY!! — wydarła się jeszcze w stronę złodziei. Z całych sił próbowała dostosować się do oślepiającego światła reflektorów, jednak promień był zbyt jasny, by była w stanie zobaczyć, kto siedział w środku jej auta. Chevrolet na moment zgasł i Lyric czuła, że to była jej szansa. Dopadła drzwi od strony kierowcy i zaczęła za nie szarpać z całej siły. Zamknięte. Kurwa.
Nachyliła się niżej i już chciała zajrzeć przez szybkę, kiedy auto jednak odpaliło i w ułamku sekundy wycofało w tył. Hollis przepadła do przodu, pierwsze na maskę, a zaraz potem na ziemie. Zabolało. A nim się z niej podniosła, było już za późno.
Kierowca przełączył się ze wstecznego na pierwszy bieg i z piskiem opon wyjechał na ulicę. Lyric rzuciła się w pogoń, ale była to stracona sprawa.
Była za wolna.
Nawet zdjęła jeszcze buta z nogi i cisnęła nim w samochód, krzycząc błagalnie, ale co z tego, jak adidas odbił się od szyby i spadł bezwiednie na chłodny asfalt.
Ona też tak opadła. Na ten sam asfalt, tylko trochę metrów wcześniej. Bezwiednie.
I dokładnie tak samo jej ten but, nawet się nie ruszała. Jakby nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało. Zajebali jej samochód. Ktoś wziął, włamał się do jej auta i go zajebał.
I co ona miała teraz zrobić? Iść na policję? Przecież i tak nic z tym nie zrobią, skoro nawet nie widziała twarzy sprawcy. A przecież było ich kilku.
Kurwa.
Siedziała jeszcze chwile na środku tej przeklętej drogi, walcząc, by się nie rozpłakać. Ruszyła się dopiero w momencie, gdy podjechało jakieś auto i zatrąbiło na nią głośno.
Leniwie podniosła się i przeszła na chodnik. A kiedy chciała kopnąć w krawężnik (tą nogą bez buta) zauważyła leżący na podłodze kawałek plastiku.
Kira Finch.
Nic jej to nie mówiło.
Ale na odwrocie była również nazwa firmy.
I Lyric już wiedziała, gdzie uda się z samego rana.


Na drugi dzień w robocie faktycznie złożyła chorobowe. Zadzwoniła z udawaną chrypką i suchym kaszlem, mówiąc do tego, że od samego rana siedzi na kiblu i wychodzi z niej wszystko górą i dołem. Alba był na tyle łaskawa, że pozwoliła jej przyjść na dwudziestą. Nawet nie kurwa, że może sobie wziąć cały dzień wolnego, tylko na dwudziestą. Ale chuj, zawsze coś.
Pod Toronto Sun pojawiła się równo o godzinie dziesiątej.
Na oczach miała ciemne okulary, a w dłoni zaciskała białą plakietkę z imieniem i nazwiskiem jednej ze złodziejek, które zjebały jej samochód.
Przez te kilka godzin nie spała. Zastanawiała się, jak rozegrać tą sprawę. Bo przecież skoro miała tak dobra poszlakę, istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie w stanie odzyskać samochód, a przecież to na tym zależało jej najbardziej. Dopiero potem będzie się zastanawiać, jak upierodlić tych, którzy jej go ukradli.
Zrobiła jeszcze dwa kołeczka wokół budynku, a następnie weszła przez oszklone drzwi i podeszła do recepcji. Nigdy wcześniej nie była w siedzibie prasy, wiec zamiast udawać, że się zna, uśmiechnęła się serdecznie do kobiety za ladą. A potem wytłumaczyła jej BARDZO GRZECZNIE, że ma ważną przesyłkę dla Kiry i czy może ja poprosić na dół. Kobieta z początku oponowała, zarzekając się, że sama jej przekaże, ale Lyric była nieugięta. Do tego ładnie wyjaśniła jej, że jest ogromna, bo to związane z motorami i że będzie czekać na zewnątrz, tuż z boku bydynku. A kiedy dodała, że to będzie naprawdę świetny artykuł babka już nie miała żadnych przeciwskazań i obiecała zadzwonić po Kirę.
Lyric podziękowała i wyszła z budynku. Odpaliła sobie jeszcze kolejnego papierosa, tak żeby spuścić nieco pary, bo już czuła w sobie chęć mordu. A przecież nawet jeszcze nie poznała tej całej Kiry.

kira finch

just like a thief

: sob paź 18, 2025 3:38 pm
autor: kira finch
Przez wybryki minionej nocy stawiła się w pracy kompletnie niewyspana. Pół nocy spędziła, jeżdżąc z Boostem w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, w którym mogliby tymczasowo ukryć skradzionego Chevroleta. Nie mógł to być jej podziemny garaż w opuszczonej linii metra — ten, który miała na własność — bo oprócz jej ferrari stało tam obecnie bugatti Sonica.
Poranek był trudny, ale mimo to Kirze udało się dokończyć artykuł z wypowiedziami Lance’a Strolla. Wywiad wyszedł tak dobrze, że szef nie mógł wyjść z podziwu. Później pokręciła się trochę po redakcji, a kiedy otrzymała telefon z recepcji z informacją, że na dole czeka na nią dziewczyna mająca dla niej jakieś wiadomości, zrezygnowała z przerwy na lunch. Recepcjonistka Natalie nie potrafiła dokładnie wyjaśnić, o co chodzi, ale wspomniała, że sprawa ma związek z motoryzacją i może stanowić materiał na artykuł.
Finch odłożyła więc przerwę na później i zjechała windą z szóstego piętra na sam dół. Na pytanie, gdzie znajduje się interesantka, Emily wskazała frontowe drzwi. Wygładziła materiał pomarańczowej marynarki, zerknęła przelotnie w lustro wiszące w holu, aby poprawić grzywkę i wyszła na zewnątrz. Początkowo nikogo nie dostrzegła. Dopiero u podnóża schodów, tuż przy miejscu wyznaczonym dla palaczy, zauważyła znajomą sylwetkę. Zmrużyła oczy, próbując przypomnieć sobie, skąd kojarzy tę ładną buzię. W końcu połączyła fakty — The Shop, dach, Lyric. Kira uśmiechnęła się pod nosem.
Nie miała pojęcia, że będziesz aż tak zdesperowana, żeby szukać mnie w pracy — rzuciła z lekkim rozbawieniem, zbiegając po betonowych schodach. Stanę naprzeciwko niej i gdyby nie to, że barmanka miała na nosie ciemne okulary, pewnie spojrzałaby jej głęboko w te ładne, brązowe oczy. — Mogłaś po prostu zostawić swój numer na recepcji — dodała zawadiackim tonem, choć wtedy Finch i tak nie dawała stuprocentowej gwarancji, że zadzwoniłaby do niej. Możliwe, że tak, w końcu spędziły razem miłe pół godziny i miały nie dokończone sprawy, bo znienacka Lyrci została zmuszona do powrotu za bar. A szkoda, bo Kira nie zdążyła zabrać ją w kosmos. Za to malinki, które dziewczyna zostawiła na jej szyi, Finch skrywała za dnia pod warstwą pudru, żeby inni dziennikarze nie pomyśleli sobie zbyt wiele. Zbyt wiele, czyli nie określili ją mianem ladacznicy.

lyric hollis

just like a thief

: sob paź 18, 2025 5:56 pm
autor: lyric hollis
Chodziła na lewo i prawo,
Nie umiała znaleźć sobie miejsca.
Paliła już drugiego papierosa, co chwile zerkając na zegarek. Gdzie ona była? Gdzie była ta pieprzona złodziejka, która zajebała jej auto? Czy wiedziała, że Lyric już tu na nią czekała, żeby spuścić jej łomot? Bała się wyjść? A może nie było jej w pracy? Pytania mnożyły się w jej głowie i przez te kilka minut doprowadzały do szału. Nic nie wiedziała. Nic nie spała. A jedyne o czym potrafiła myślec, to ten cholerny samochód. Musiała go odzyskać. Nawet jeśli miałaby ich wszystkich zastraszyć policją i zatłuc.
Ponownie zaciągnęła się drapiącym gardło dymem i spojrzała w stronę drzwi, które w końcu drgnęły. Serce zabiło jej mocniej, a ciśnienie momentalnie skoczyło w górę. A kiedy jej oczom ukazała się blondynka z baru, ta której tak ochoczo Lyric pozostawiała rozpalone malinki na szyi, Hollis aż wstydała oddech. Nawet kurwa nie mrugała. Po prostu patrzyła. Z niedowierzaniem i dziwną gulą w gardle, która zaciskała się na strunach głosowych.
Przez moment miała nadzieje, że to jakaś pomyłka. Że całkiem przypadkiem K-Rush wyszła z budynku, w którym również pracowała ta cała Kira i że całkiem przypadkiem szła teraz w jej kierunku z wiekim uśmiechem na twarzy, jakby Lyric faktycznie na nią czekała.
Kira? — spytała jeszcze spokojnie, czując, jak krew w żyłach powoli zaczyna buzować i zrywać się do ataku. A kiedy blond czupryna kiwnęła twierdząco, Lyric jedynie uśmiechnęła się szeroko, przybierając maskę. Bo chociaż wszystko w niej wrzało, musiała to jakoś dobrze rozegrać.
A przynajmniej taki miała oryginalnie zamysł, jednak kiedy K i r a, znalazła się tuż przed nią, Lyric nie potrafiła już udawać.
Mogłam — odpowiedziała szybko, jeszcze z resztkami uśmiechu, a potem sięgnęła do kieszeni kurtki. — Ale chciałam ci osobiście to oddać — a potem już tylko wyciągnęła jej kartę dostępu i uniosła w powietrze. Jej wzrok wpatrywał się w twarz blondynki tak intensywnie, że gdyby mógł zabijać, Finch już leżałaby na podłodze. A potem niewiele myśląc i nie dając jej nawet szansy na odpowiedź, po prostu przycisnęła ją do ściany, zaciskając dłonie na pomarańczowej marynarce. Przypominało to trochę te kilka razy w klubie, kiedy kierowały się na dach, a Lyric ciskała nią o ścianę, tylko tym razem wcale nie chciała jej całować bez pamięci. Wręcz przeciwnie — chciała ją r o z s z a r p a ć.
Gdzie jest mój samochód? — syknęła prosto w jej twarz, przyglądając się jej uważnie.

kira finch

just like a thief

: sob paź 18, 2025 7:25 pm
autor: kira finch
W pierwszej krótkiej chwili nie miała pojęcia skąd Lyric znała jej imię, ale potem pomyślała, że pewnie Natalie z recepcji dopytywała o szczegóły, żeby wiedzieć, kogo ściągnąć na dół, bo przydomek, jakim posługiwała się Kira poza pracą, nic jej nie mówił. Ale wraz z kartą dostępu, którą dziewczyna wcisnęła jej w dłoń, szybko zrozumiała, że to wcale nie tak. Do dzisiejszego poranka Finch tkwiła w przekonaniu, że w pospiechu zostawiła kartę w innym plecaku, jednak Lyric dobitnie uświadomiła jej prawdę. Tak dobitnie, jak mocno chwyciła ją za marynarkę i przycisnęła do ściany budynku.
Kiedy ból przeszył ją wzdłuż kręgosłupa, Kira wydała z siebie ciche stęknięcie. Mimo to nie odwróciła wzroku od ciemnych oczu, które emanowały czystym wkurwieniem. Cholera jasna. Gdyby tylko wiedziała, że czerwony Chevrolet upatrzony przez Boosta należał właśnie do niej, nie wzięłaby w tym udziału. Może nawet spróbowałaby mu wyperswadować z głowy ten beznadziejny pomysł, ale teraz nie pozostało jej nic innego, jak brnąć w kłamstwo.
Jaki samochód? — powtórzyła po niej chłodnym, nieskrywającym emocji głosem. — Naprawdę nie wiem, o czym mówisz — chciała wyswobodzić się z uścisku, ale chwyt Lyric był zbyt mocny, aby móc się z niego wyswobodzić. Finch podjęła jeszcze jedną próbę, ale ona również zakończyła się niepowodzeniem. Ostatecznie jednak skapitulowała; rozluźniła mięśnie i odetchnęła głęboko. Nie będzie się z nią przecież tutaj szarpać.
Posłuchaj mnie uważnie — Kira oderwała głowę od ściany i zbliżyła ją do twarzy barmanki na tyle blisko, że prawie stykały się czołami. Nawet w takiej chwili napięcie między nimi było tak ogromne, że nie dało się tego po prostu zignorować. — Nie możesz wpadać do mojej pracy i robić mi takich dziwnych jazd — syknęła prosto w jej usta. — Nie wiem, skąd masz moją kartę dostępu i o jaki samochód ci chodzi, ale cokolwiek uważasz, nie mam z tym nic wspólnego — szła dalej w zaparte, nie dając niczego po sobie poznać. Każdy, kto zdążył poznać Kirę Finch, wiedział, że ta potrafiła zachować pozory i przybierać pokerowy wyraz twarzy. — Ale jakbyś miała ochotę dokończyć to, czego nie zdążyłyśmy wtedy na dachu, to jestem skłonna do negocjacji — opuściła ręce, które wcześniej zaciskała na przedramionach Lyric i znalazła nimi niżej, odnajdując drogę do krągłości w postaci bioder.
Może grała na czas i chciałą uśpić jej czujność, co nie zmieniało faktu, że z tyłu głowy wciąż myślała o tym, żeby ją przelecieć.

lyric hollis

just like a thief

: sob paź 18, 2025 7:54 pm
autor: lyric hollis
Kipiała z niej złość, kiedy tak spoglądała w te szare oczy. Bo były dokładnie takie w świetle dziennym, jakie Lyric wyobrażała sobie tamtego wieczoru. Nie niebieskie ani zielone. S z a r e. Chyba najładniejsze, jakie kiedykolwiek widziała. A jednak w tamtej chwili, gdy przyciskała ją do chłodnej ściany, zaciskając dłonie na pomarańczowej marynarce, chciała je wydrapać.
Bo Kira mogła być najpiękniejszą dziewczyna, która zawróciła jej w głowie i o której smaku ust rozmyślała jeszcze przez dwa kolejne wieczory, ale i tak nijak się to miało do tego, jaką wartość sentymentalną miał dla niej ten samochód. Kurwa to auto było jej oczkiem w głowie, jedyną rzeczą, której n i g d y by się nie pozbyła. O którą walczyłaby jak lwica do utraty tchu. I chyba właśnie to robiła.
Zmarszczyła brwi na to pierdolenie Finch. Miała ją za idiotkę? No chyba kurwa miała, skoro postanowiła tak bezczelnie i jawnie kłamać jej prosto w oczy. Bo Lyric również była spostrzegawcza i dokładnie widziała to jej zaskoczenie w oczach, gdy Hollis pokazała jej kartę i spytała o samochód. Mogła sobie kurwa malować na twarzy najpiękniejsze uśmiechy świata ale oczy i tak ją zdradzały. Te kurewsko ładne, szare oczy.
Skończ pierdolić — naparła na nią jeszcze mocniej. — I to ty mnie posłuchaj, ale to kurwa uważnie, bo nie będę się powtarzać — jej ton był surowy. Tak szczerze, to nie pamiętała nawet kiedy ostatnim razem mówiła w ten sposób, jakby chciała kogoś zamordować. Najpewniej kiedy rozmawiała z matką po pogrzebie i usłyszała od niej pierdolone będzie dobrze, Lyric, kiedy nic nie było dobrze. Wtedy też chciała kogoś rozszarpać. Finalnie tego nie zrobiła, ale tutaj, przy tej ścianie, wszystko było możliwe. — Widziałam cię. Ciebie i tych twoich zasranych kumpli. Zajebaliście mi samochód, wiec skończ pierdolić mi tutaj co mogę, a czego nie mogę i grać słodkiej idiotki, bo dobrze wiemy, że to jedynie stek bzdur, K I R O — wysyczała jej imię, niczym jebany wąż z Harrego Pottera. Nawet kurwa nie stało to obok sposobu, w jaki w jej ustach układało się K-Rush te kilka dni temu.
Wzdrygnęła się, gdy poczuła jej dotyk na skórze. I jeszcze bardziej wkurwiła, bo jej ciało zareagowało zdecydowanie nie tak, jak powinno. Szczególnie ta gęsia skórka, gdy wyrosła pod wpływem jej dotyku.
Zabieraj ode mnie te łapska — głowa wygrała, a Lyric jednym gestem strzepnęła jej dłonie ze swoich bioder. A biała kartę schowała do kieszeni. Nie miała zamiaru jej nic oddawać. Nawet jakby miał być to jedyny dowód na policji, jak pójdzie ich podpierdolić. A kiedy tak patrzyła w jej oczy, pomyślała o jeszcze jednej rzeczy..
To temu zagadałaś do mnie w barze? — skrzywiła się. — To od początku był twój plan, co? To jakiś nowy fetysz złodziei, żeby poznać lepiej swoją ofiarę zanim się ją okradnie? Czy może liczyłaś zapierdolić mi kluczyki od razu na tym dachu?

kira finch

just like a thief

: sob paź 18, 2025 8:30 pm
autor: kira finch
Nie dało się nie zauważyć, że Lyric była wściekła. Nie, nie wściekła. Wkurwiona. Ale Kira zamierzała pozostać niewzruszona. Nie mogła dać niczego po sobie poznać i przyznać się do tego, że brała udział w kradzieży czerwonego Chevroleta i że pomysł ten zrodził się w głowie jednego z jej kumpli. Ale nie wtedy w klubie, tylko znacznie wcześniej. Boost wspominał o nim jeszcze długo przed imprezą w The Shop, jednak żadne z nich nie miało pojęcia, kto był właścicielem samochodu.
Och, odpierdol się — w końcu wyszarpała materiał marynarki i odepchnęła ją od siebie obiema rękami. — Stekiem bzdur są twoje bezpodstawne oskarżenia. Zgubiłam tę pieprzoną kartę dostępu kilka dni temu. Ktoś musiał mi ją zawinąć. Nie wiem, gdzie ją znalazłaś, ale to zwykły zbieg okoliczności — wyjaśniła od ręki. Jeśli Lyric myślała, że Kira jej się do czegokolwiek przyzna, to była w ogromnym błędzie. Jedyne, co czekało ją pod Toronto Sun to same rozczarowania. — Naprawdę chcesz się tutaj wykłócać? Właśnie tutaj? — wymownie spojrzała w kierunku drzwi, za którymi rubaszny ochroniarz przyglądał im się z nieukrywanym zaciekawieniem. Wystarczył jeden gest Finch, żeby zainterweniował.
Już raz miała taką sytuację, ale wtedy to jej była wparowała do redakcji, wygrażając się wszystkim dookoła, że jeżeli za chwilę dziennikarka do niej nie zejdzie, to rozpęta tu prawdziwe piekło. Wtedy nie tylko do akcji wkroczyła ochrona, ale jeden telefon do ojca sprawił, że dziewczyna dostała zakaz zbliżania się. Zresztą niepierwszy raz Paul Finch ratował swoją najmłodszą córkę z opresji. Gdyby nie on, istniało duże prawdopodobieństwo, że skończyłaby w kryminale.
Serio uważasz, że zagadałbym do ciebie w barze tylko po to, żeby zajebać ci kluczyki od jakiegoś głupiego samochodu? — prychnęła, bo na tamten moment nawet nie przyszłoby jej to do głowy. — Zagadałam do ciebie, bo też chciałaś mnie przelecieć oczami. Na pewno nie była jedyną, która wyczuwała to napięcie — dodała Kira, unoszą figlarnie jedną brew. Obie to czuły. Mogły starać się oszukać własne głowy i wmawiać sobie różne rzeczy, ale miały to czarne na białym. Chemia między nimi była tak silna, że musiał ją wyczuwać cały klub i chyba tylko głupiec nie zdołałby tego dostrzec. I choć teraz Lyric wyglądała tak, jakby miała ochotę zamordować ją od strzału, to wciąż dało się wyczuć to niezrozumiałe i niecodzienne przyciąganie.
Odpuść, Lyric — powiedziała po chwili, wygładzając marynarkę. — Nic nie ugrasz — spojrzała jej prosto w oczy, jednocześnie trochę dając do zrozumienia, że może i miała coś wspólnego z kradzieżą Chevroleta. Tylko nawet jeśli posiadała dowód w postaci imiennej karty, Finch pozostanie bezkarna. A to wszystko dzięki znajomościom, o których Lyric nie miała najmniejszego pojęcia.

lyric hollis

just like a thief

: ndz paź 19, 2025 9:45 am
autor: lyric hollis
Kira wciąż zarzekała się, że nie miała z tym nic wspólnego, a jednak Lyric doskonale wiedziała, że był to jeden, wielki stek bzdur. Nawet przez kurwa ułamek sekundy nie podważyła swojej intuicji. I może sama ściemniała z tym, że przecież ich widziała, kiedy kradli jej samochód, bo widziała wtedy jedynie sylwetki, ale jakby tak połączyć fakty, to faktycznie ten kształt bioder i krótkie głosy idealnie pasowały do Finch. Wiec mogła sobie lać tą wodę ile chciała, ale Hollis nie zamierzała odpuścić.
Pozwoliła się odepchnąć, tracąc nieco równowagę. I dobrze. Ta bliskość zdecydowanie za bardzo ją rozpraszała. Uniosła ciemne spojrzenie na te szarych oczu, gdy ta dalej karmiła ją stekiem kłamstw.
Tak, kurwa, naprawdę chce się tutaj wykłócać — skinęła głową, jakby była to najbardziej oczywista oczywistość. Tak szczerze mówiąc, Lyric miała w dupie, gdzie będą się o to wszystko kłócić. Jak dla niej mogło się to odbyć nawet przed pierdolonym szefem Kiry w jego gabinecie albo kurwa chociażby w zasranym kościele na ambonie. Bez znaczenia. Ale jak widać dla niej miało znaczenie. I może to była jakaś szansa Hollis? Trochę złudna, ale warta podjęcia próby.
W firmie wiedzą, że kradniesz auta? — zaczęła w końcu, podchodząc krok bliżej w jej stronę, tym Sammy próbując wywiercić jej dziurę w głowie od intensywnego spojrzenia. — Pierdolona dziennikarka motoryzacyjna, która jest zwykłą złodziejką. Śmieszne. Może o sobie napiszesz następny artykuł? Jak można być kurwa tak niemoralnym? — rzuciła w jej stronę z mocnym wyrzutem. Bo to, że tak źle ją oceniła tamtego wieczoru w barze, to też jakoś uwierało Lyric pod piersią. Zazwyczaj była przekonana, że miała całkiem dobre oko do ludzi i umiała ocenić, czy ktoś miał dobre intencje. No jak widać jej radar spierdolił się po całości, biorąc pod uwagę, że dała się kurwa okraść. A teraz jeszcze musiała stać i wysłuchiwać, jak Finch nazywa jej samochód głupim.
Dla ciebie to może być głupi samochód, ale dla mnie to jedyne kurwa co zostało mi po ojcu — wyrzuciła z siebie w gniewie. Nie chciała tego robić. Nie chciała dawać jej jakiejkolwiek satysfakcji, że ten ich wybryk aż tak bolał ją w serce, no ale kurwa Lyric nie umiała inaczej. W końcu nie pierwszy raz mówiła coś, zanim pierwsze pomyśleć. A skoro mleko i tak już się wylało… — Więc skończ z tym pierdoleniem i powiedz mi, jak mam go odzyskać, zanim rozszarpie cię tutaj na strzępy. A potem tych twoich ziomków. Czego chcecie, kasy? Jakiś konkretnych części? No gadaj, Finch, póki mam jeszcze w sobie resztki cierpliwości — Lyric może i nie należała do ludzi nadmiernie agresywnych, którzy biliby się na środku ulicy, ale swoje przywalić umiała i szczerze? Stojąc tak na przeciwko Kiry, była tego bardzo bliska. W dupie miałaby to, że chwile później ten ochroniarz zgarnął by ją nawet na komisariat. Kompletnie o to nie dbała. Ona chciała tylko odzyskać ten jebany samochód. A chęć przelecenia Kiry wzrokiem w barze, jak to określiła nie miała w tamtym momencie nic do rzeczy. Nawet jeśli faktycznie desperacko chciała to wtedy zrobić na tym dachu.
I nie. Nie miała zamiaru odpuszczać.

kira finch